Treść opublikowana przez Suavek
-
Evil West
- własnie ukonczyłem...
Przy Homeworldzie to nawet nie leżało. Bardziej bym to porównał od strony mechaniki do... WarCrafta 2. Typowy RTS na jednej płaszczyźnie, garstka jednostek, jakieś zdolności specjalne, raptem dwa surowce. Dwójkę bardziej rozbudowali, ale jak na mój gust nawet za bardzo.- własnie ukonczyłem...
Star Trek Armada (PC) Powrót do przeszłości. GOG jakiś czas temu zaczął sprzedawać startrekowe klasyki. Jako gimbus zagrywałem się w niemal wszystko, co miało Star Trek w nazwie, a Star Trek Armada z 2000r. pamiętam był jedną z moich ulubionych gier na licencji serialu. Ot klasyczny RTS w kosmosie, tj. budowanie bazy, floty i zniszczenie przeciwnika. Nic rewolucyjnego, ale gra była jak na swoje czasy bardzo kompetentna i dobrze oceniana. Mamy cztery grywalne frakcje, bardzo podobne, ale z subtelnymi różnicami. Cztery kampanie dla każdej z nich, plus piąta bonusowa. Fajne o tyle, że jest tu całkiem nie najgorsza fabuła, ładnie czerpiąca materiału z seriali i filmów. Również gościnnie wystąpiło dużo znanych postaci, którym głosy podkładają oryginalni aktorzy, tj. Picard, Worf, Martok, Sela. Standardowo do tego multiplayer, skirmish. Kampanię grało mi się fajnie, nawet po latach, ale jednak bolą przestarzałe rozwiązania, jak mało wygodne hotkey'e, czy też beznadziejny pathfinding jednostek (niby kosmos, ale są asteroidy i mgławice do manewrowania). Balans też raczej nieszczególny, a większość misji, które pozwalają na budowę bazy i tak sprowadza się do zbudowania najsilniejszych jednostek i rzucenia ich na wroga. To nie Starcraft, a micro praktycznie nie istnieje, także przez toporny UI. Przyznam też, że wracając do takich gierek widać, jak wiele nasza wyobraźnia uzupełniała przy takiej prostej grafice. Kiedyś się zachwycałem tą grą, jak się zdobyło potężniejszy sprzęt. Teraz na to patrzę i uuuughhhh... kanciate to jakieś i rozmazane i w ogóle jak to się mogło podobać... Bardzo fajna gra. Nie polecam. Tj. jak ktoś naprawdę lubi ST, tudzież przejawia wobec niego nostalgię i nie ma urazu do starych gier, to jest to jeden z lepszych klasyków, ale nie ma się co czarować. Urok gry tkwi w prostocie, a czasem takie proste mechanicznie gry są najlepsze do odprężenia. No ale staroć, to staroć, w dodatku na licencji. Następne w kolejce dwie odsłony Elite Force oraz Armada 2.- Dragon Ball (także Z, GT i Super)
Materiał o DB, który wrzucałem kilka postów wyżej kompletny i w jednym filmie:- Crisis Core: Final Fantasy VII Reunion
- Muzyka jako sentymentalny zapalnik.
Spadł pierwszy śnieg. Przypomniało mi się, jak za dzieciaka zimą grałem w Daggerfalla, a tam akurat również nastała zima. A że muzyka była zmienna w zależności od pory roku i dnia, to dużo tego utkwiło w pamięci. Biało za oknem, biało na ekranie, ciepły napój, ferie i granie. Fajnie było. W sumie z zimą kojarzy mi się jeszcze jeden utwór. Przyjemny, ale tu akurat nie ma powodu do dumy. Za dużo w to MMO grałem przez lata i niestety nadal do niego wracam czasami... I teraz pewnie też wrócę na event zimowy, przez który zima kojarzy mi się z poniższym BGM.- Persona 5
- Seria Megami Tensei
Takie tam Kolejny fajny materiał od Nam’s Compendium. Subiektywny ranking, jasne, ale fajna analiza, a i zgadzam się z większością jego argumentów, jak i większością samej listy, włącznie ze spinoffami i potańcowkami.- Persona 5
Poprawiony Mementos, poprawiony trait Ryuji'ego (który nie pozbawia gracza postępów, ani frajdy z rozgrywki), nowa muzyka, a co za tym idzie w połączeniu, lepsze doznania z głównego rdzenia zabawy. Urozmaicenie, które przy kilkudziesięciu godzinach powtarzalnej rozgrywki mimo wszystko ma spore znaczenie. Więcej contentu, więcej bohaterów, pomniejsze usprawnienia, content dodatkowy i post-game dla tych, którym gra się spodobała. W wydaniach na PC, PS5 i XSX 60fps oraz komplet DLC uwzględniony w zestawie (które też wprowadzają np. dodatkowe utwory muzyczne, zadania itp.) Nie no, nie zmienia wcale nic specjalnie... Skądże. Przeszedłem P5 vanilla i choć gra była dobra, to tej wersji więcej kijem nie tknę. Jedyne, co wypada w oryginale inaczej, to postać Akechi'ego, ale to też dyskusjyjna sprawa, czy lepiej, czy gorzej. To jest gra na kilkadziesiąt godzin, jak nie ponad setkę, więc serio nie widzę powodów, żeby po premierze Royala na współczesnych platformach zawracać sobie głowę oryginałem. Ja serię lubię, mam wysoką tolerancję na powtarzalność, ale i tak Mementos i niektóre sekwencje rozgrywki mocno testowały moją cierpliwość. Jak wyczytałem, co zmieniono w Royalu, to myślę moja opinia o grze byłaby znacznie lepsza, gdybym grał w tę wersję. Co prawda nie żałuję, że zapoznałem się z oryginałem, ale nie uważam, żeby cokolwiek w nim przemawiało na jego korzyść. A że ani jedna, ani druga wersja nie są bez wad, to osobna kwestia. Również nie uważam, żeby gra była mega wybitna i mimo wszystko wyżej stawiam P4 w swoim własnym rankingu, ale to też z różnych powodów, nie tylko gameplay'u.- Soul Hackers 2
Patcha wypuścili. Jest Dash Mode i Fast Battle m.in. Na PC też naprawili "pływający" ruch postaci przy wyższych framerate'ach. Grind złagodzony, łażenie usprawnione, myślę można dodać pół oczka do wcześniejszych ocen. Gdyby jeszcze te dungeon'owe BGM urozmaicili to w ogóle by było ekstra.- Zakupy growe!
Forumek PE w pełnej krasie. Nie można tu normalnie pogadać o gierkach, tylko trzeba CW od razu zrobić i się wykłócać o pierdoły. Nie dalej jak wczoraj ktoś już dokładnie o tym wspomniał. Chore. Kolega ostatecznie zagra w co będzie chciał, na czym będzie chciał, a reszta to luźne sugestie, a nie dorabiana ideologia, ani wmawiana "jedyna słuszna racja". No poważnie...- Zakupy growe!
Ale o co te wzburzenie? Są exclusive'y, są multiplatformy. Decyzja zawsze będzie indywidualna, ale jeśli alternatywą mniej lub bardziej drogiej starej gry na starą platformę jest tańsza wersja PC lub remaster na nowszą konsolę, to czemu o tym nie wspomnieć? Poza faktem, że właśnie niektórzy są przewrażliwieni na tym punkcie... A exów na PS3,w które póki co nie zagra się na niczym innym bez kombinowania nie brakuje, więc myślę lepiej skupić się na nich.- Zakupy growe!
Wspomniane The Saboteur, Rambo, czy MK IX też są na PC i wcale nie drogo. Już nie chciałem nic mówić, bo na tym forum przecież 'kąsolowym' zaraz by zjedli, ale warto zwrocić uwagę na inne platformy, zamiast wyrzucać furę kasy na często gorsze wersje PS3. Jeśli ktoś ma także XBoxa, to tak samo, niektóre gry są dostępne we wstecznej kompatybilności. Ja podpowiem jeszcze Metal Gear Solid Legacy Collection, przy okazji.- Cyfrowe zakupy growe!
Rzadko robię zakupy na GOG, ale jak już robię... Elite Force 1 i 2 na pierwszy ogień do przejścia po raz setny (po kilkunastoletniej przerwie), jak tylko skończę pierwszą Armadę. Przy okazji też wspomnę, że za raptem 3,50zł jest Homeworld Cataclysm Emergence w promocji - https://www.gog.com/game/homeworld_emergence. Moja ulubiona odsłona serii.- Zakupy growe!
Też można. Akurat taką do PS4 też mam i faktem jest, że jest stabilniejsza niż PS3. Niemniej jednak ta od super slim nie jest aż taka zła, jak w komentarzach.- Zakupy growe!
@A_Bogush Tak patrzę na foto, konsola w pionie na krawędzi szafki, to podpowiem z pierdół jeszcze to -https://allegro.pl/oferta/vertical-stand-podstawka-pionowa-do-ps3-super-slim-12347916350 Bez ironii, mam taką "podróbę" i warto, bo super slim do stabilnych nie należy.- Zakupy growe!
Fajny zakup, niczego nie musisz racjonalizować, o ile nie przepłaciłeś. Sam w tym roku kupiłem drugi egzemplarz PS3, bo tyle grałem na obecnym, że bałem się, że może zdechnąć (jeden super slim mi kiedyś padł, podczas jakże zasobożernej czynności jaką było przeglądanie PS Store, więc mam złe doświadczenia...). Najgorsze w chwili obecnej są ceny niektórych gier i brak promocji na cyfrówki. Z przystępniejszych sprawdź sobie cyfrowo Tokyo Jungle oraz Trash Panic, a także możesz rozważyć klasyki z PSX, typu Silent Hill, Metal Gear Solid itp. Z takich gier, które utkwiły na tej generacji to jeszcze np. Heavenly Sword, Asura's Wrath, Anarchy Reigns, Shadows of the Damned, Battlefield Bad Company.- Gundam
Pierwszy odcinek obejrzałem póki co i ogólnie może być bardzo fajne. Trochę dziwny koncept, gdzie główni bohaterowie uczęszczają do szkoły z bezsensownymi zasadami, w których problemy i wątpliwości rozwiązuje się walkami mechów... Oczywiście gdzieś tam po drugiej stronie są polityczne intrygi, które pewnie później odegrają większą rolę. Główna bohaterka to trochę komediowa sierota, ale całkiem sympatyczna. Czuć, że może być tu większy nacisk na girl-power, włącznie z potencjalnymi romansami lesbijskimi. Ogólnie zapowiada się na ciekawy miks klimatów z Build Fighters i tych "poważniejszych" serii war-drama. Anime jest bardzo ładne. Szczerze przestaję dostrzegać różnicę w scenach rysowanych, a tych, w których mechy to CGI. Pamiętam, że poprzednie serialowe Gundamy potrafiły wyglądać biednie miejscami, a tutaj jak przejrzałem pierwsze odcinki to 'kreska' trzyma poziom. Podoba mi się też design głównego Gundama. Może rozważę zakup modelu, jak się pojawi w naszych sklepach- Anime godne polecania
No ciekawe, skąd ten opór... Poza tym starszych nie przekonasz, tak jak przeciętnej babci nie wmówisz, że PiS i TVP1 to zło.- Anime godne polecania
Ja trochę późno, ale obejrzałem Cyberpunk Edgerunners i bardzo mi się podobało. Fajne, treściwe, nie naciągane, dobrze narysowane i przedstawione. Taka seria, która gdyby nie była anime poleciłbym otwarcie osobom lubiącym akcję i dramat oraz klimaty sci-fi. A że jest to anime, to niestety dużo osób, czy znajomych dla zasady przekreśla seans "bo chińskie bajki bleeee"... Nawet kumpel, któremu gra bardzo się podoba ma opory by obejrzeć. Nie żeby zaraz jakaś rewelacja, nic podobnego, ale mnie bardzo dobrze się oglądało. Przy okazji, na Netflixie tego chyba nie ma, ale z wiki przypadkiem się dowiedziałem, że poniższy klip to taki drobny prequel do serii, ukazujący postać z ekipy Maine'a. Krótki, treściwy i zbliżony klimatem do serii.- Jaki masz backlog?
Ja swoją listę backlogu stronę wcześniej zrobiłem z własnej ciekawości, w wolnej chwili w zwykłym notatniku, poniekąd też dla późniejszej wygody (bo pudło na półce ogarnę, ale o cyfrówkach czasami zapominam, że je w ogóle mam...). Ale gram w to, na co mam ochotę, kiedy mam ochotę, i to nie tak, że cokolwiek nade mną wisi, albo patrzę na półkę i sobie myślę "łolaboga, tyle gier do ogrania, kiedy to wszystko ogarnąć?!?!?111one". #firstworldproblems Dobre, lub potencjalnie interesujące mnie gry kolekcjonuję, nie sprzedaję, bo taki mam kaprys i lubię swoją półeczkę. Wszystko z myślą "kiedyś zagram", nawet jeśli niekoniecznie "przejdę". Staram się już nie kupować niczego, co potencjalnie ma niewielkie szanse, że mi się spodoba, lub nie mam co do tego pewności, no chyba, że cena jest naprawdę korzystna - ale od tego są wishlisty w różnych portalach/sklepach, które sobie od czasu do czasu przeglądam. I tak jak pisałem, jestem świadomy tego, że spora część tych gier będzie ruszona może dopiero za ileś tam lat. Przy założeniu, że wcześniej mnie szlag nie trafi, to dobrze mi z tą myślą, bo na nudy narzekać nie powinienem, a zarazem nie powinno dojść do sytuacji, że gra przestanie być dostępna, albo zniknie z dystrybucji, nawet cyfrowej. W przypadku Nintendo to jeszcze jest kwestia, że lepiej kupić teraz, póki jest drogo, zanim za parę lat będzie jeszcze drożej... A często podkreślam, że czasu i/lub sił na gierki nie mam wcale dużo, bo niestety obecny tryb życia jest coraz bardziej absorbujący i problematyczny. Nie mam jednak zamiaru z tego powodu przekreślać potencjalnego ukończenia jakiejś gierki. Raz jeszcze, wszystko sprowadza się do grania w to, na co się ma ochotę. Niby oczywiste, ale widać często, że u niektórych pojawia się presja, czy to z graniem w coś "bo jest popularne", bo koledzy z pracy grają", "bo zaraz usuną z gamepassa i trzeba sprawdzić", czy nie wspominając nawet o "muszę zdobyć platynę więc 50h będę grindował choć nie sprawia mi to przyjemności". I tak tylko w tym roku wiosną skupiłem się na średniakach z PS3, choć miałem do dyspozycji dużo lepsze platformy. Mając PS5 ogrywałem jeszcze gry na PS4, wróciłem spontaniczne do PeCetowego Cyberpunka, a w miniony weekend naszła mnie ochota na starego RTSa pobranego z GOG, którego kampanię prawie ukończyłem, choć za młodego przeszedłem tę grę dziesiątki razy. Nie muszę grać w nowości, nie przeszkadzają mi starocie, czy słaba grafika, dlatego tym bardziej gierki mogą poczekać. Mały backlog, czy duży, z listą, czy bez - nieistotne. Najważniejsze, to się dobrze bawić, a nie dorabiać ideologię.- Jaki masz backlog?
Jeśli ktoś nie ma dużo czasu na granie w skali tygodnia, miesiąca, roku, to nie widzę sensu tylko zliczać, jak to backlog setek gier mu rośnie. Tu nie chodzi o brak zainteresowania, tylko realne gospodarowanie czasem. Starzy jesteśmy (no, poza Pupciem :P), problemów tylko będzie nam dochodzić, więc trzeba ustalić priorytety. Dla niektórych te 15-20 gier to i tak będzie backlog na lata. Ja również staram się skończyć z przechodzeniem gier "dla zasady", do odhaczenia, bo mija się to z celem, jeśli dana gra mnie nie bawi. Nie przekreślam jednak powrotu do już rozgrzebanych gier, nawet jeśli trzeba się przemęczyć z ogarnięciem mechaniki na nowo. Po prawie dwóch latach od odstawienia Cyberpunka 2077 spontanicznie do gry wróciłem po pogawędce z kumplem z pracy i wsiąknąłem w ten świat na nowo i teraz świetnie się bawię, pomimo tego, że w odstawkę poszło parę innych gier. Taki spontan uważam jest najlepszy, bo nie zmuszam się do grania, tylko chcę faktycznie grać, nawet jeśli zajmie mi to dziesiątki godzin. No a reszta backlogu poczeka, trudno, ale też go nie przekreślam, na któryś tytuł z niego w końcu przyjdzie pora. Tylko w tym roku przeszedłem parę gównianych gier na PS3, bo taką miałem fanaberię, podczas gdy do dziś nie zacząłem nawet God of War z 2018 (a co tu dopiero Ragnarok... za 10 lat może).- Xenoblade Chronicles Definitive Edition
Ale to, że wrogowie będą słabsi niczego nie zmieni, koniec końców. Walki nadal będą w większości automatyczne i mało wymagające. Dla mnie trochę bez sensu tryb. Nie po to "gram" w gry, żeby w nie... nie grać... W takim przypadku to już faktycznie lepiej obejrzeć po prostu cut-scenki na YT. Myślę wręcz, że lepiej zamiast tego by się mógł sprawdzić Expert Mode, który pozwala ograniczyć/zredukować level postaci, a trzymany w rezerwie zdobywany EXP przydzielać ręcznie. Z tego co czytałem, to nawet można tego użyć do złagodzenia grindu. I chyba serio to rozważę następnym razem grając, bo na chwilę obecną wrogowie albo nie są w stanie w ogóle zadać mi jakichkolwiek sensownych obrażeń (rzadko kiedy HP mi spada poniżej 3/4), albo z zaskoczenia rozwalają mnie jakieś lvl 75, które mogą się pojawić i złapać aggro nawet na drodze do kolejnego punktu fabularnego... Tak przynajmniej jest szansa, że walki z mobkami będą stanowiły jakieś wyzwanie. Przetestuję następnym razem. Ogólnie stwierdzam, że źle się zabrałem do gry, bo moje OCD sprawiło, że niepotrzebnie od początku zacząłem zawracać sobie głowę side-questami. A trzeba po prostu je olać, skupić na głównym wątku, a misje robić przy okazji i zwracać uwagę tylko na te z zegareczkiem, które mogą zniknąć. Tym bardziej, że nagrody jakieś szałowe i tak nie są, a jak do tej pory praktycznie żaden poboczny quest nie zaprezentował sobą nic konkretnego od strony treści. Typowa masówka znana z MMO i temu podobnych - zabij, znajdź, przynieś, zanieś, pogadaj etc. Ale cut-scenki w grze są super. Prawdę mówiąc nie spodziewałem się tak dobrej reżyserii, szczególnie na silniku gry, która swoje lata w końcu ma. Niby wiadomo, co się wydarzy w wielu przypadkach, ale i tak trzymają w napięciu. Coraz bardziej lubię też postacie, choć na razie nie mogę powiedzieć, żebym poznał ich dużo. Gram z japońskimi głosami i choć niektóre postacie brzmią młodo, to nie zachowują się narwanie, a Shulk jest całkiem dojrzały jak na nastoletniego protagonistę. Miłe zaskoczenie. Ogólnie po kilkunastu godzinach gra to takie love-hate relationship. Dużo dobrych cech i pomysłów, w tym widoczki, jak i niestety dużo irytujących rozwiązań trochę uprzykrzających zabawę. Skupię się więc na fabule, sprawdzę ten Expert Mode i zobaczymy, czy trochę przyjemniej się zrobi z czasem. Nie wiem, czy to na poważnie, czy nie, ale ogólnie już od dłuższego czasu odnoszę wrażenie, że co osoba, to odmienna opinia na temat zarówno serii ogółem, jak i poszczególnych odsłon. Szczerze, to się już pogubiłem co kto lubi bardziej, a co mniej i kogo w jakim stopniu (nie) słuchać. Jedyne co jest pewne, że seria najwyraźniej jest świętością dla co niektórych i broń boże ktokolwiek śmie cokolwiek negatywnego na jej temat powiedzieć... Dlatego uznałem, trochę spontanicznie, że dam serii szansę od początku, choć pierwotnie miałem tylko X3 kupić. Trochę mi to pewnie zajmie czasu przez to, ale zobaczymy, bo zaciekawiony jestem, co by nie było.- Gundam
Jakby ktoś oglądał na YT - https://en.gundam.info/news/info/02_7548.html- Xenoblade Chronicles Definitive Edition
10h za mną i dupy gra nie urywa, niestety. Bardzo ładna oprawa AV pomimo niskiej rozdziałki, w miarę klasyczna jak na razie japońska historyjka jRPG, nawet fajni, nie odpychający bohaterowie. Rozmach robi wrażenie, podobnie jak lore. Widać, że ktoś miał wizję i chciał wiele przedstawić. Problem w tym, że jeszcze bardziej niż w FFXII mam wrażenie, że gram w ułomnego MMO... 3/4 gry to bieganie po - choć ładnych - pustych lokacjach, bicie zwierzątek w nudnym systemie walk, zbieranie tysięcy itemów, i odwalanie setek fetch-questów, których prawdę mówiąc wolałbym, żeby nie było, bo tylko niepotrzebnie wydłużają grę. Do tego zawalone menu i naprawdę niepotrzebne przekombinowanie niektórych systemów, typu Affinity, czy Crafting. Więcej tu kliknięć w kolejnych oknach, niż w moich grach rytmicznych... Biorąc pod uwagę prostotę samych walk, to trochę przesadzili z tym wszystkim. Fakt, że w trakcie walki nie można zmienić postaci, ani wydawać sensownych poleceń tylko ogranicza jakiekolwiek strategie i frajdę. Ktoś już napisał, że większe wrażenie gra mogła robić przy okazji oryginalnej premiery na Wii. Świadomy także jestem historii studia i tworzenia gry. Nie zmienia to jednak faktu, że na ten moment jest co najwyżej ok. No robi gra wrażenie w niektórych aspektach, ale gdy już przysiadam, żeby faktycznie pograć, to przysypiam przez brak zaangażowania. To chyba największy problem, bo generalnie mam wysoką tolerancję na monotonię, jeśli rdzeń rozgrywki jest satysfakcjonujący. A tu po prostu nie jest, a przynajmniej nie po tych 10 godzinach. Grać będę dalej małymi partiami z nadzieją, że coś się jeszcze zmieni, lub rozkręci, ale chyba dam sobie spokój z tymi zadaniami pobocznymi. Bo naprawdę nie fascynuje mnie ubijanie zwierzątek, które ukradły komuś bieliznę, a moje postacie reagują na to, jak na poważny problem (sic!). Aczkolwiek ten plus (jakkolwiek dziwny), że nie zawsze trzeba wracać do zleceniodawcy, tylko questy zaliczają się automatycznie po spełnieniu wymogów. - własnie ukonczyłem...