Treść opublikowana przez Suavek
-
Soul Hackers 2
Bez spoilerów, ale powiem, że końcówka gry bardzo mocna i satysfakcjonująca. Bardziej, niż niejedna Persona czy Megaten. Chcę jeszcze spróbować przejść dungeon z DLC oraz zdobyć 100% achievementów. Myślę, że mimo wszystko świadczy to dobrze o grze, bo np. do takiego SMT4 czy SMT5 musiałem się zmuszać, a jakiekolwiek ponowne przejście nawet by mi przez myśl nie przeszło. Szału bez, ale cały czas uważam, że gdyby Atlus trochę urozmaicił ten dungeon crawling, zarówno graficznie, jak i (przede wszystkim) muzycznie, to mógłby być naprawdę świetny megaten. Końcówka gry pokazała, że jak najbardziej było to możliwe, ale ktoś tam dał ciała i poszedł na łatwiznę. Polecam przy obniżce. Sugeruję grać na Hard z japońskim VA. Reszta OST /10
-
własnie ukonczyłem...
Soul Hackers 2 (PS2) (PC) Spróbuję się nie rozpisywać za bardzo. Szerzej ze szczegółami się wypowiem kiedy indziej w osobnym temacie. Niemniej jednak właśnie skończyłem Soul Hackers 2 - jRPG od Atlus będącego spinoffem serii Megami Tensei. Po około 70 godzinach moje wrażenia z gry mógłbym dobrze zilustrować w następujący sposób: Dawno nie byłem tak rozdarty. Subiektywnie gra mi się podobała i nawet chętnie odpaliłem New Game Plus zaraz po jej ukończeniu z zamiarem zdobycia 100% achievementów. Jednak obiektywnie gra jest niedopracowanym przeciętniakiem, który dodatkowo wygląda niczym zapomniany i odkurzony po latach projekt szóstej, może siódmej generacji konsol. Soul Hackers 2 to jRPG w formie dungeon crawlera z charakterystycznymi dla serii Megami Tensei rozwiązaniami i mechaniką. Akcja rozgrywa się w nieokreślonej przyszłości, w świecie w którym ludzie i demony koegzystują ze sobą, lecz naturalnie pośród ludzi pełno jest podziałów i konfliktów ideologicznych. Naszą bohaterką jest Ringo - manifestacja swego rodzaju neutralnej sztucznej inteligencji, która ma na celu zapobiec przepowiedzianemu końcu świata. Stosunkowo szybko poznaje kilka postaci o odmiennych poglądach, lecz okoliczności wymuszają na nich współpracę. 3/4 gry to przemierzanie labiryntowatych "lochów" i turowe walki z kolejnymi przeciwnikami, a następnie bossami, co zwykle pcha fabułę do przodu. Dodatkowym urozmaiceniem jest dość mocny nacisk na relacje między głównymi bohaterami, co obok nie najgorszej fabuły stanowi naprawdę mocny motywator do dalszej gry. Wręcz stwierdzę, że postacie są naprawdę świetne, a sama Ringo szczególnie charyzmatyczna. To chyba najlepszy aspekt gry i do samego końca byłem ciekaw, jak potoczą się losy postaci, nawet jeśli mogłem większość wydarzeń łatwo przewidzieć. Bo tu nie chodzi tylko i wyłącznie o historyjkę, lecz sposób jej ukazania. Dialogi są dobrze napisane, gracz w ramach rozgrywki ma możliwość poznać i zagłębić się (dosłownie) w przeszłość swoich kompanów poprzez Soul Matrix, zaś pomiędzy kolejnymi wypadami do "lochów" istnieje możliwość wyjścia z kompanami na niezobowiązujące piwko. Wyjścia są opcjonalne, ale nigdy nie zdarzyło mi się ich przewijać, bo konwersacje były zwyczajnie ciekawe. Od luźnych rozmów, żartów, rozważań, po filozoficzne przemyślenia, albo kolejny wygląd w przeszłość danej postaci. Oczywistym porównaniem są tutaj Social Linki z serii Persona. Od strony mechaniki funkcja tych eventów jest nieco inna, ale koncept podobny, także z pewnymi korzyściami podczas gry. Od strony właściwej rozgrywki SH2 to wspomniany "dungeon crawler" i nikt nie powinien być zaskoczony, że do tego sprowadza się większość zabawy. System walki i rozwoju postaci są bardzo dobre, nawet jeśli domyślny poziom trudności nieco za niski. Mamy tu rozwiązania charakterystyczne dla serii, jak wykorzystywanie słabości przeciwników, buffy, debuffy, a także bogatą customizację, nie tylko w postaci fuzji demonów dla każdego bohatera, co wpływa na jego parametry, ale także mnóstwo dodatkowych pasywnych i aktywnych zdolności i ulepszeń odblokowywanych w miarę gry. To ostatnie okazało się bardzo satysfakcjonujące, właśnie dlatego, że kolejne skille naprawdę znacząco i zauważalnie wpływały na rozgrywkę. Dlatego odblokowywanie kolejnych zawsze było niezmiernie satysfakcjonujące i rzadko kiedy byłem rozczarowany konkretnym wyborem. Cała gra to ogólnie takie coś pomiędzy główną serią Megami Tensei, a Personą. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby Atlus zwyczajnie nie spierdolił tej gry w wielu kluczowych aspektach... Nie tylko w kwestii rozgrywki, ale także okoliczności premiery gry i wielu kontrowersyjnych decyzji z tym związanych... Gra wygląda jak wygląda. Osoba, która nie przykłada do tego większej wagi przymknie oko i skupi się na rozgrywce, ale przeciętny konsument już niekoniecznie. Gra chwilami wygląda jak coś z ery PS2 lub Wii. Stylistycznie jest całkiem ładna, ale niestety uboga. Cel-shading tylko przykrywa prostotę wielu tekstur, a są w grze lokacje, które nawet na PS2 byłby brzydkie. Nie pomaga w tej kwestii fakt, że lokacje są okrutnie monotonne, a 1/3 gry toczy się w opuszczonych tunelach metra. Ale i to byłbym w stanie przeboleć, gdyby nie chyba największa (dla mnie) głupizna - JEDEN utwór muzyczny przygrywający przez WSZYSTKIE dungeony! Biorąc pod uwagę, że mówimy tu o kilkudziesięciogodzinnym jRPG można sobie wyobrazić, jak szybko staje się to nie tylko monotonne, ale i męczące. No dobra, utworków jest więcej. Jeden przygrywa w zwykłych dungeonach, drugi przygrywa w Soul Matrixie. Ale to naprawdę tyle. Dopiero pod koniec gry nagle wprowadzone zostaje pewne urozmaicenie, ale to za mało zbyt późno, zaś wszystko przedtem jest tak monotonne, że aż bolesne. A boli to dużo bardziej także z tego względu, iż soundtrack w grze jest fenomenalny. Muzyki jest dużo i jest ona naprawdę dobra, urozmaicona, wpadająca w ucho, chwilami wręcz "epicka" i chętnie sobie ją puszczam także poza grą. Nawet utworek raptem jednego NPC/sklepu jest na tyle dobry, że często nie chciało mi się opuszczać lokacji. Tym bardziej dziwi, że przy takiej muzyce Atlus nie wprowadził większego urozmaicenia. Ani by się jakoś specjalnie nie napracowali, ani koszty na pewno nie byłyby większe, a gracze z pewnością bawiliby się lepiej, a co za tym idzie, zostawiali bardziej pochlebne opinie... Ale dupa, na tym nie koniec. Bowiem nie tylko gra męczy monotonią, to jeszcze zachłanny Atlus musiał wpakować furę day-one DLC, w tym także jedno fabularne. Biorąc pod uwagę, że cena gry jest już i tak wysoka, gracze, w tym fani, byli zwyczajnie zniesmaczeni. Już walić DLC w formie bonusowych wdzianek, ale oprócz tego zapłacić "trzeba" również za kilka charakterystycznych dla serii demonów, a także cały dodatkowy epizod, na który składa się seria side-questów, eventów, a także cały endgame'owy dungeon z najsilniejszym bossem w grze... Można powiedzieć, że epizod jest opcjonalny, ale biorąc pod uwagę, że i on rozbudowuje relacje naszych bohaterów z nowo poznaną postacią, to mimo wszystko sporo się traci grając bez tego. Ale i to nie wszystko, bo pomimo tego, że gra jest brzydka i prosta, to została wydana tylko na "next-genowe" platformy, z pominięciem Switcha, na którym spokojnie by ruszyła. Osobiście za Switchem nie płacze, bo wolę cywilizowane platformy osiągające 60fps (PS. na PC framerate jest odblokowany), ale nie oszukujmy się - sprzedaż z pewnością byłaby dużo większa, gdyby gra była prawdziwą multiplatformą, z uwzględnieniem handhelda Nintendo. W efekcie dostaliśmy dobrą grę, spierdoloną przez pojedyncze rozwiązania i zachłanność Atlusa. Czy Soul Hackers 2 mi się podobał? Tak, bardzo. Grało mi się dobrze, a nawet i lepiej niż w Shin Megami Tensei V lub IV. Gdyby nie monotonia, to nawet na cenę i DLC machnąłbym ręką, bo MÓGŁ z tego być jeden z lepszych spinoffów Megami Tensei. A niestety, wyszedł przeciętniak. Czy tym samym grę polecam? Hmm... nie wiem... Już nawet pomijając fakt, że mój gust jest specyficzny, to za pełną cenę na pewno nie polecę gry nikomu, poza największymi oszołomami/fanami SMT. Ogólnie przy obniżce poleciłbym grę fanom cyklu oraz jRPG ogólnie, ale obawiam się, że dla niektórych mimo wszystko ta monotonia to będzie zdecydowanie za dużo. Nawet nie mogę powiedzieć, żeby tu był grind, ale gra jest zwyczajnie długa i duża tego część to właśnie schematyczne, monotonne dungeony i walki. Żeby dotrzeć do tych naprawdę dobrych momentów, trzeba się chwilami namęczyć. No przykra sprawa. Gra z cyklu "polecam, ale nie każdemu". Myślę, że warto, dla samych postaci i niektórych wydarzeń, ale sugeruję poczekać na obniżki. Bo mimo wszystko nie mogę powiedzieć, żebym się źle bawił, natomiast Ringo i jej kompanów z pewnością zapamiętam na długo, bo się naprawdę wyróżniają na tle wielu innych oklepanych jRPGów. PS. PSA dla potencjalnych przyszłych nabywców - gra ma idiotyczną opcję, która niepotrzebnie wydłuża loadingi. W opcjach należy zmienić Loading Screen Tips na Hide albo Button Advance. Domyślne ustawienie Auto Advance sprawia, że wszystkie loadingi trwają około 10 sekund. Po zmianie często nie zabierają one nawet sekundy. I oczywiście niektórzy recenzenci też tego nie wiedzieli i narzekali na długie loadingi w grze... Brawo Atlus, za jakże "yntelygentne" rozwiązanie...
-
Wrzuć screena
-
Soul Hackers 2
Subiektywnie, bez cienia wątpliwości SH2 podoba mi się bardziej od SMT5. Obiektywnie, więcej by przemawiało na korzyść SMT5 i wiele osób się z tym zgodzi. Nie mam zamiaru się tu wykłócać, przedstawiam tylko swoją opinię. W SH2 gra mi się zdecydowanie przyjemniej. Ba! Pomimo tego, że mam już nabite ponad 60h nadal chce mi się grać i poza dłuższym pobytem w Soul Matrixie nic mnie od gry nie odrzuca do tego stopnia, że ją wyłączam zirytowany. Krótka przerwa, nawet pół godzinki, wracam i dalej gra mi się dobrze. Tymczasem SMT5 w pewnym momencie zrobił się zwyczajnie nudny, a okrutnie powolne tempo rozgrywki, monotonia, brak urozmaicenia i bardzo słaba fabuła i bohaterowie wcale nie zachęcały do dalszej styczności. Gra była ładna, ale brakowało jej charakteru moim zdaniem. Do przejścia się zmuszałem na przestrzeni miesięcy, a satysfakcji wcale dużej nie miałem. SMT3 nie dorasta do pięt, a nawet SMT4 miał więcej do zaoferowania. Gdyby SMT5 był nieco gorszy graficznie, to nie sądzę, żeby zebrał aż tak dobre opinie. No ale jestem w mniejszości, bo reszta forum była SMT5 zachwycona. SH2 też jest monotonny, ale na jego korzyść przemawia fakt, że jest tu dodatkowy motywator w postaci przyzwoitej fabuły oraz rozmaitych pobocznych eventów. Nie żeby zaraz jakaś rewelacja, ale mnie się podoba. Ringo i Saizo to zdecydowanie moi ulubieńcy. Od strony mechaniki jest tu dużo fajnych rozwiązań wpływających na strategię podczas walki. Niektóre trudniejsze walki z bossami wręcz wymagają od gracza odpowiedniego przygotowania, bo na hurra za pierwszym razem na pewno nie wygra (przynajmniej nie na Hard). Grindu z drugiej strony nie uświadczyłem wcale. Gra jest dość długa, wydłużona dodatkowymi side-questami, ale nie natknąłem na moment, który wymuszałby na mnie grind. Bardzo podoba mi się rozwój postaci o dodatkowe zdolności pasywne i aktywne. Nadaje im to dodatkowego charakteru, podkreśla ich rolę i oferuje coś więcej, niż "+3 do statsu". W połączeniu z demonami oraz dodatkowymi "kamyczkami" wpływającymi na skille można sobie fajnie customizować postacie, zarówno do normalnych potyczek, jak i walk z bossami. Nie powiem Ci "kup X zamiast Y". Sam ocen, lub sprawdź jeszcze materiały. Ja SH2 osobom, które lubią dungeon crawlery będę polecał, aczkolwiek nie będę czarował - nie za obecną cenę. Jak spadnie bliżej stówki, to fani SMT mogą śmiało sprawdzić. Poniżej stówki każdy mógłby rozważyć, jeśli nie boi się monotonii jak z czasów jRPGów ery PS2. Ja się mam zwyczaj rozpisywać, co wiele osób z pewnością już drażni, ale w skrócie mogę powiedzieć tak - gdyby SH2 był ładniejszy, tj. nie wyglądał jak zapomniana gra generacji PS2/Wii, a lochy były bardziej urozmaicone, także od strony muzycznej, to dla mnie byłby to jeden z fajniejszych 'megatenów'. W obecnej postaci jest to niestety przeciętniak. No chyba, że ktoś woli inną zachętę...
-
Soul Hackers 2
Jednak przejście gry trochę mi się wydłuży. Co jak co, ale to mimo wszystko rozwleczony dungeon crawler i trochę przedobrzyłem licząc, że skończę ostatni loch w weekend. Wrzucę komentarz w spoiler, bo choć nie dotyczy fabuły, to może ktoś nie chce znać szczegółów z rozgrywki bliżej końca gry. Niemniej jednak chciałem parę kwestii skomentować na świeżo.
-
PlayStation 5 - komentarze i inne rozmowy
Odpukać, ale u siebie problemów nie mam. ISP znośny, nic nigdy nie zrywało. A że nie gram w multi, to aż tak mi na kablu nie zależy. Powyższy przypadek z PS5 to jedyny, jaki mi się od dłuższego czasu przytrafił. No ale tak jak mówisz, w razie czego zawsze mogę przepiąć kable, gdyby coś się działo. Po prostu mam dużo sprzętów obok siebie i wolę ograniczyć plątaninę.
-
PlayStation 5 - komentarze i inne rozmowy
Bo nie lubię nadmiaru kabli, a tymi już mam podpięte PC i inną konsolę?
-
W co byś sobie zagrał/zagrała?
Z cyklu "luźna myśl". Nie wiedziałem, do jakiego tematu wrzucić, więc będzie tu. Steam Emu Deck wylądował, więc zacząłem przeglądać gierki PS2 na półce, które potencjalnie bym sobie zagrał. I z jakiegoś powodu wzrok dłużej zatrzymał się na Ring of Red. Bardzo specyficznej strategii turowej od Konami. Raczej tytuł niszowy, mało popularny, choć wcale nie zły, ani źle oceniany. Fajny klimat alternatywnej historii i wydarzeń po WWII ze steampunkowymi mechami. Elementy strategiczne pozornie proste, ale w grze wszelkie starcia rozgrywają się w czasie rzeczywistym, gdzie w pewnym sensie wydajemy komendy danemu mechowi i eskortującej go piechocie. Dużo dobrych i oryginalnych pomysłów, aczkolwiek realizacja nie zawsze idealna. Niemniej jednak zgrałem sobie ISO na konsolkę i jeśli będę miał więcej czasu (pffffhahahahaha.... ech... ), to sobie chyba odświeżę. Na PS2 nigdy gry w pełni nie przeszedłem, bo byłem za głupi poziom trudności niski nie był i z czasem odpuściłem.
-
Cyfrowe zakupy growe!
Piłki nie lubię, fanem Tsubasy nie jestem (choć oglądało się te półgodzinne bieganie przez ćwierć boiska za młodu), a gierkę mimo wszystko wolałbym na cywilizowanej platformie do gier obsługującej 60fps, ale kurcze za niecałe 8zł plus rabat z punktów szkoda było nie wziąć. Do "niegrania". Choć wrzucam bardziej jako info, że taka podejrzanie dobra oferta jest w tej chwili aktywna. A Nintendo takie "dobre" nawet screena nie pozwala zrobić. Ach, te współczesne sprzęty... Robią specjalne przyciski, które i tak nie działają... (Tak, Sony też nie jest bez winy w tej kwestii).
-
PlayStation 5 - komentarze i inne rozmowy
No wynik tych nieszczęsnych podwyżek. Niemniej jednak przeglądaj oferty z dnia na dzień, to trafisz pakiet za 3000-3100. W tej chwili widzę w MM pakiet z trzema grami za 3400 (Horizon nie jest stary, a Morales po upgradzie da też Spiderman remastered), a w ME za 3100 pakiet z Ratchetem. Ja długo się zastanawiałem nad zakupem konsoli, ale koniec końców padło na ofertę z Horizonem i słuchawkami za 2850 jeszcze przed podwyżką, z czego same słuchawki są warte 250-400 z tego co widziałem. Poszczęściło mi się wyjątkowo myślę, szczególnie w kontekście obecnej sytuacji w kraju i na świecie. Czasem nie warto zwlekać i lepiej ulec pokusie, tłumacząc się "inwestycją". Gorzej, jeśli musisz kupić tu i teraz, bo na prezent, ale cóż, lepiej chyba prędko nie będzie. Zawsze możesz kupić Steam Decka w prezencie... Z innej beczki, ja wczoraj po ponad miesiącu przerwy wreszcie odpaliłem PS5, żeby zagrać w Stray, a zamiast gry spędziłem prawie godzinę próbując przywrócić Wi-Fi do życia. Nie wiem, co się stało, ale konsola po prostu zrywała połączenie po dwóch sekundach i więcej się nie łączyła, choć stoi dosłownie obok routera. Inne sprzęty działały bez problemu, więc wina ewidentnie była po stronie PS5. Zrobiłem update na kablu, wprowadziłem dane wifi na nowo i dupa. Dopiero twarty reset routera z jakiegoś powodu pomógł ("a próbował pan wyłączyć i włączyć?") i teraz działa cały czas. Dziwna sprawa, ale trochę stresu miałem.
-
Zakupy growe!
-
Steam Deck
Uprowali się z pierwszym, największym zapotrzebowaniem, a teraz to już z górki, podczas gdy produkcja podobno idzie pełną parą. Warto rozważyć zakup, kto nadal się waha. Ja jestem pod ogromnym wrażeniem i mam tylko nadzieję, że sprzęt nie wyeksploatuje się zbyt szybko i posłuży przez lata. Ciekaw jestem, jak będzie z tą baterią. Od ostatniego ładowania pograłem około godzinkę, może nawet dłużej, a raptem 17% mi zeszło. Nie chcę chwalić przedwcześnie, ale myślałem, że będzie gorzej.
-
Hatsune Miku: Project Diva
Tylko wspomnę/potwierdzę, że Mega Mix+ działa bezproblemowo na Steam Decku i bardzo ładnie można przeskakiwać cloud save'm między sprzętami. Stabilne 60fps, wszystkie detale na max, żadnych stutteringów ani innych problemów. Grę odpaliłem na "gołym" Decku z domyślnym OS. Ślicznie to wygląda. Wersja Switch jest na ten moment zwyczajnie zbędna, bo nie oferuje absolutnie nic, czego nie ma wersja PC. No chyba, że ktoś z jakiegoś powodu bardzo chce ten ledwo działający tryb ruchowy... Polecam, zachęcam. Świetna gra, świetny port, a cena kilkukrotnie niższa niż na innych platformach, a do tego często się już promocje pojawiały.
-
Steam Deck
Ja zamawiałem w Marcu, dostałem konsolę w zeszłym tygodniu. Nie jest to jednak żaden wyznacznik. Wg samego Steam jeśli zamówisz teraz, to powinieneś dostać konsolkę jeszcze w tym roku. "Expected order availability: September-December 2022"
-
Steam Deck
@pawelgr5, nie. SH2 przechodzę na stacjonarce. SMT3 nie planuję póki co powtarzać. SH2 działa podobno dobrze na Decku, aczkolwiek ludzie mieli problemy jak skakali cloud-savem między kompem a Deckiem i coś im się zwieszało przez to. Stwierdziłem, że nie będę ryzykował. SMT3 nie wiem. Na YT widziałem, że da się odpalić, ale co dokładnie trzeba zrobić nie wnikałem. Na razie ogólnie nie grałem dużo na Decku. Sprawdziłem garstkę gier, większość na emulatorze. W moim przypadku to nie będzie główny sprzęt do grania, tylko dodatek. Przyznam też, że podobnie jak w Switchu trochę mam problemy z wygodnym uchwytem w pozycji leżącej. Niby nie mam małych dłoni, a mimo tego ogarnięcie wszystkich przycisków włącznie z triggerami powoduje lekki dyskomfort. Przy grze rytmicznej jest lekka gimnastyka palców. No ale to po prostu wynika z rozmiaru sprzętu, więc dobór gier do grania w łóżku też będzie raczej uwarunkowany od sterowania.
- Soul Hackers 2
-
Cyfrowe zakupy growe!
Kolejne wielogodzinne jRPGi, w które sam nie wiem, czy kiedykolwiek zagram? Tak, poproszę. "Bo tanio"...
-
Soul Hackers 2
Soul Matrix to najbardziej zjebany aspekt gry. Nie tyle sam pomysł, co fakt, że stanowi on zdecydowaną większość dungeon-crawlingu w grze, nie ma w nim absolutnie żadnego zróżnicowania w grafice i muzyce, a do tego niby jest opcjonalny, ale wiadomo, że jak się chce nowe zdolności i true-ending, to trzeba go przeboleć. Na początku niby nie jest źle, ale obecnie teleporty na 4 poziomie naprawdę testują granice mojej cierpliwości... Liczę, że do kolejnego weekendu uda mi się grę przejść, to napiszę więcej, ale ogólnie Atlus zwyczajnie zjebał. Bo jest tu dobra, przyzwoita gra, ale niedorobiona i źle sprzedana. Kilka drobnych zmian mogło znacząco poprawić odbiór rozgrywki, zaś stonowanie z DLC lub redukcja ceny mogły przyczynić się do lepszej sprzedaży. Ale nie, oni wiedzieli lepiej i wyszło, co wyszło. No cholera, muzyka w grze jest zajebista i zróżnicowana, ale ktoś wpadł na "genialny" pomysł, żeby WSZYSTKIE dungeony miały JEDEN motyw muzyczny. No idiotyzm.
-
Persona 5
200h przesadzone chyba nawet na Royala. Podstawka mi zajęła 120h na liczniku, co w rzeczywistości można zredukować bliżej 100h. A i tak ja mam zwyczaj lizać ściany i nie spieszyć się w jRPGach. GamePassa nie mam, Royala kupię na Steam, ale chyba nie od razu na premierę. Goła Persona 5 była spoko, ale mocno się dłużyła i była zdecydowanie za łatwa. Myślę, że nawet osoby, które będą grały po raz pierwszy mogą rozważyć rozpoczęcie gry na Hard, co by zapewnić sobie jako-takie wyzwanie.
-
Steam Deck
Większość tutaj już SD posiada, ale ja muszę dodać od siebie to, co wiele razy zostało już powiedziane - ten sprzęt jest cudowny... A tak naprawdę dopiero zacząłem się nim bawić. Na razie mam za dużo rozgrzebanych gier po różnych sprzętach, żeby się poświęcać czemuś wyłącznie na SD, ale wstępne testy wypadły bardzo pozytywnie. Kilka gierek z dobrze działającym Cloud Save (który nie rozpieprzy ustawień za każdym razem) już sprawdzonych, plus parę tytułów w kolejce. No i oczywiście Emudeck. TimeSplitters 2 i 3, Burnout 3 oraz Revenge i inne... Odpaliłem także wersję "undubbed" MS Saga: A New Dawn i byłem pod wrażeniem, jak ładnie ta gra wygląda. Jeśli znajdę kilkadziesiąt godzin, to chyba sobie przejdę ponownie po latach, bo to naprawdę niedoceniony jRPG, nawet jeśli nie idealny. W zakupach growych wrzuciłem żartobliwe zdjęcie w odniesieniu do Switcha, ale przed chwilą postanowiłem na serio sprawdzić jedną grę, którą mam zarówno na PC, jak i na Switchu i naprawdę przekonałem się, jak mizernie wypada konsola Nintendo w porównaniu z Deckiem... Zdjęcia robione gównianą komórką tego nie oddadzą jak należy, ale stawiając Switch OLED i SD obok siebie widać, jak porządnie wykonany jest ten drugi. Maksymalna jasność i maksymalna głośność w obu przypadkach. Choć SD nie ma ekranu OLED, to wypada moim zdaniem lepiej. Głośniki nieporównywalnie lepsze również w maszynie Valve. O samej jakości wykonania oraz ergonomii nawet nie ma co wspominać. Niebo, a ziemia, i to bez konieczności dokupowania drogich akcesoriów. Nie ma co komentować mojego gustu growego, bo jaki by nie był, to myślę poniższe przykłady bardzo dobrze ilustrują różnicę między obiema konsolami. Gra - Project Diva: Mega Mix. A dodam jeszcze, że w tym przypadku mówimy o grze dostępnej wyłącznie cyfrowo na obu platformach. SD hula z maksymalnymi detalami 60fps i bardzo szybkimi loadingami, podczas gdy Switch się męczy, żeby zmienić jedno menu, a pomimo niskiej rozdzielczości i tak gubi klatki animacji podczas właściwej gry. A najlepsze jest to, że jeśli chcielibyśmy kupić grę z kompletem DLC, to na PC wyniesie nas to mniej więcej 3x taniej (tak a propos cen gier na konsolach Nintendo). To nie to, że nie lubię Switcha, ale na ten moment to już dla mnie nic innego, jak maszynka do exclusive'ów i ewentualnych (udawanych) gier ruchowych. Żałuję tylko, że kupiłem kiedyś tą Miku, bo w chwili obecnej granie w to na pstryku kompletnie nie ma sensu...
-
Wybór myszki
Mam ostatnio problemy z ręką - najprawdopodobniej cieśń nadgarstka - przez co kombinuję z różnymi rozwiązaniami, żeby trochę ulżyć łapie. Kupiłem w zeszłym tygodniu do pracy Logitech Ergo M575 w promocji na Amazon. To mój pierwszy Trackball, więc pierwsze wrażenie było dziwne, ale po paru dniach nawet mi się spodobało takie macanie kulki. Oczywiście sprzęt nie do gier, lecz do biura, ale zawsze to te +/- 8 godzin w nieco innym stylu. Jak się już oswoi i trochę zmieni "tempo", to bardzo fajnie się tego używa. Nadal mam podłączonego również gryzonia na kablu, ale ostatnie dni leżał odstawiony na bok i w ogóle nie czułem potrzeby z niego korzystać. Nie ma problemu zarówno z precyzją, jak i przesuwaniem kursora pomiędzy trzema ekranami. Oczywiście nie można tego porównywać do precyzji i szybkości tradycyjnej myszy, ale liczę, że mój nadgarstek choć trochę odsapnie. Ogólnie to takie coś pomiędzy touchpadem a myszą i jestem skłonny polecić. Tym bardziej, że można sobie to położyć na kolanie, czy podłokietniku i nadal będzie działać. Jedyna moja obawa, to to, że choć nadgarstek i ręka są nieruchome, to kciuk jest niemal w stałym ruchu i koniec końców może zrodzić to inne problemy. Zobaczymy. Niemniej jednak poszukuję również w miarę dobrej myszy pionowej. Próbowałem póki co różnych budżetowych modeli. Jeden był fajny, ale padła rolka. Inny wydawał się spoko, ale pionowy był tylko z nazwy, bo i tak ręka ułożona była pod lekkim skosem i wcale nie przyniosło mi to ulgi i w pewnym momencie odpuściłem. Boję się inwestować w ciemno w jakiś droższy model, ale jeśli ktoś ma doświadczenie z takimi gryzoniami i mógłby coś polecić, to będę wdzięczny za sugestie.
-
Dragon Ball (także Z, GT i Super)
Ja tam śmiechnę od czasu do czasu ("Nailed it"), więc spoko, ale Abridged to do pięt nie dorasta.
-
Persona 5
- Dragon Ball (także Z, GT i Super)
- Nowości RPG
- Dragon Ball (także Z, GT i Super)