O to to. Podobnie czułem. Ciekawe 3 godziny, ale też nie porwało jakoś, czego się w sumie spodziewałem, skoro ma się gorszy materiał do nakręcenia. Porównania z 'drużyną pierścienia' jak dla mnie nie wytrzymuje, ale fakt faktem że to film sprzed ponad 10 lat, więc wtedy jak oglądałem miałem naście lat. Z tamtej produkcji pamiętam fenomenalny klimat, wstęp opowieści o pierścieniach, Isildurze itp., potem genialna scena w kopalni Morii, Balrog, cały ten klimat i historia tego miejsca, dla tych co czytali książkę, coś niesamowitego. Tutaj nic takiego nie czułem.
Muzyka - To że nie stworzono czegoś na poziomie Enya - główny motyw, to chyba nie ma co się czepiać, bo z czym do ludzi, ale że w ciągu całego filmu tylko jedna klimatyczna melodia wpadła mi w ucho to już porażka. Porażka tym większa że oglądałem wczoraj, a dzisiaj nawet nie pamiętam w którym momencie była ta muzyka.
Na plus sceny z gollumem, były zagadki, więc nie pokpili sprawy. Za dużo banalnych tekstów Gandalfa o miłości, wierze itp., miałem lekkiego facepalma jak to leciało.
Celowo nie patrzyłem na zegarek na seansie i muszę przyznać że miałem lekkiego zonka jak się film skończył, myślałem że jeszcze trochę potrwa, także oglądało się ogólnie całkiem ok. Widoczki piękne.
Dwie najbardziej pamiętne sceny:
- Jak Gandalf częstuje Radagasta zielem
- Jak Gollum zgaduję jedną zagadkę - zdecydowanie orgazm. Nie ma bata że to nie było zamierzone.
Mam jeszcze jedno pytanie do znawców Śródziemia. Pamiętam że czytając Hobbita przeciwnikami były (zwłaszcza w jaskiniach) gobliny, chyba dosyć wysokie i inteligentne. We władcy pierścieni natomiast mowa była tylko o orkach, bezmózgie mięso armatnie. Tolkien zamienił jednych na drugich, czy też to są oddzielne gatunki, występujące w innych okolicach?