-
Postów
7 260 -
Dołączył
-
Wygrane w rankingu
2
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Farmer
-
Kmiot pisze jak jest. Ze swojej strony dodam, że fabularnie ten asasyn jest asasynem tylko z nazwy. To był mój trzeci skrytobójca, po Brotherhood i AC3 i widać, że twórcy ładnie odlecieli by jeszcze jakoś ciągnąć wątek backstabowców. Niczym w F&F czekam na asasyna w kosmosie W ogóle ubi to złodzieje pierwszej klasy i nawet nie kryją się z tym ile rzeczy i patentów podjebali konkurencji. Oczywiście efekt końcowy jest różny. Jedno lepiej wyszło drugie już nieco mniej (albo wcale). Fajnie, że twórcy zaczynają doceniać misje poboczne i nawet tutaj zdarzają się takie z ciekawą fabułą. Są też oczywiście gówna pokroju "idź, zabij i wróć po nagrodę". Kmiot ładnie wypunktował jak kompletnie nietrafiony jest system loot'u. Tony zbędnego złomu, który albo rozbieramy dla surowców (by ulepszyć inny złom) albo sprzedajemy. Legendarne zbroje to też taka nagroda z kartofla. Niby z bonusem ale ostatecznie miksowanie fioletowymi elementami daje lepsze rezultaty. I osobiście będę bronił skalowania się przeciwników do naszego poziomu bo inaczej zbyt szybko bylibyśmy przekokszeni i po paru godzinach nie byłoby przyjemności z rozwalenia jakiegoś bossa czy czciciela. Zresztą tak jak napisałem: odpowiednie operowanie złomem może z nas zrobić maszyny do mięsa nawet na najwyższym poziomie. Oczywiście gra nie wyjawia tego w cale. Trzeba mieć odpowiedni gear z odpowiednimi bonusami pod odpowiednie umiejętności. Pod koniec latałem z zestawem amazonek (tak, grałem Kasią i silne ramiona mi nie przeszkadzały) z bonusami do leczenia i nabijania pasków mocy przy ciosach. System najemników to marna kopia systemu nemesis z serii o ubijaniu orków. Jak wyskoczy info o bounty, spawnują się parę kroków od nas i właściwie mają paszport polsatu do każdej twierdzy, obozu, domu przywódcy, itd. Irytują po czasie więc właściwie występują w charakterze "dostawcy surowców/broni". Nie rozumiem też po cholerę ten fatalny akcent w angielskiej wersji. Da się przyzwyczaić ale kłuje w uszy okropnie. I to w czasach kiedy jest ból dupy głos Apu w Simpsonach. Konia to rzeczywiście nie musieli kraść Geraltowi. Grecji bałem się też z innego powodu: teren. Kurwa, jak ja nie lubię jak co dwa metry jest dupna przeszkoda w postaci postrzępionej góry bądź wzgórza. A gdzie jest poi? Na samej, kurwa, górze. Niby postać sprawnie się wspina ale zdarzają się momenty gdzie "klinuje się". Tęsknię do czasów kiedy płynnie skakało się po rzymskich dachach. Podobnie jak Kmiot mam pedantyczną przypadłość do czyszczenia wszystkiego (porządek musi być) więc też pytajniki czyściłem wszystkie. Oj, dobrze jest dawkować sobie tą odsłonę. Z grą spędziłem jakoś 170h ale przełożyło się to na dwa miesiące. Mimo wszystko na parę lat wyleczyłem się ze sprzedawania kosy w plecy (w asasynach przynajmniej).
-
Komiksy: wasze zdanie i ulubione tytuły
Farmer odpowiedział(a) na FLooK temat w Klub Dobrego Komiksu
Jest tego trochę. Z DC polecam chociażby serię Hellblazera od Azzarello czy Ennisa, Justice i Kingdom Come od Rossa, Identity Crisis od Meltzera, Red Son od Milara no i sporo rzeczy z Batmanem (The Long Halloween, Death of the Family czy Killing Joke dla przykładu). I kilka innych. Z Marvela jest jeszcze więcej. -
A to nie wiem. DLC nie miałem.
-
Przetasowania dzieją się przy okazji turowych misjach orków. Możesz wpływać na te misje bądź pozostawiać je same sobie. Ilość kapitanów zawsze musi się zgadzać więc system drabiny powoduje, że każdego uśmierconego orka zastępuje inny po czasie. Jak jakiś ork zabije ciebie to też awansuje w hierarchii. imo, nie trzeba rekrutować każdego kapitana (część z nich i tak nie przejdzie na twoją stronę ze względu na "żelazną wolę" no i kapitanowie o większym lvl też nie da się rekrutować). Warto przeciągać tych powiązanych z warlordami z twierdz w celu osłabienia sił przeciwnika podczas ataku warowni oraz legendarnych bo ci mają zazwyczaj lepsze staty. Niestety gra cierpi na to co inne gierki ostatnio. Masę zbędnego lootu do przebierania. Jak nie radzisz sobie z przeciwnikiem warto przesłuchiwać leszczy (podświetleni na zielono) i wybadać słabości kapitanów. Ulepszaj sprzęt, kryształy, itd.
-
Perry Mason. Nadrobiłem i wchodziło elegancko. Brakowało mi dobrego kryminału i serial zapewnił mi to połowicznie. Pierwsza połowa sezonu to rdzeń gatunku i choć nie wszystkim może pasować, że Mason to typ wzorowany bardziej na detektywów pokroju Marlowe'a aniżeli książkowego odpowiednika (ba, jest właściwie przeciwieństwem postaci z książek) ale mi to niespecjalnie przeszkadzało. Choć "przemiana" Perry'ego była dziwna, wręcz gwałtowna i teraz bohater balansuje na krawędzi szarej strefy i krystalicznego obrońcę prawdy przez co wypada niewiarygodnie. Mimo wszystko postać da się lubić. No i trzeba pamiętać, że pierwszy sezon to prolog do głównych historii z powieści. Druga połowa sezonu to już właściwie courtroom. Niby ok ale jakby jeszcze był zachowany balans pomiędzy robotą detektywistyczną, a przesłuchiwaniem świadków na sali sądowej to byłoby cacy. I który to już raz mamy sektę katolicką, która ma sporo za uszami? Na duży plus oczywiście muzyka. Od samego początku żongluje tajemniczością, niepewnością. Ładnie podkręca to co dzieje się na ekranie choć główny motyw może zbyt często nadużywany (choć dla mnie zarąbisty). No i też scenografia. LA lat 30-tych Ten wspaniały klimat w tych szalejących automobilach. Drugi sezon raczej łyknę o ile klimat będzie bardziej zbliżony do pierwszej połowy 1 sezonu.
-
ok. Snyderwowska wersja jest bardziej spójna, i bardziej logiczna. Duży plus za zgranie ekipy. Nie dziwota skoro charakterystyki postaci zostały rozszerzone, a wiele scen wyjaśnia niewiadome ale na pewno nie wystawiłbym tego obrazu na piedestał. To wciąż film średni (w porywach słaby) nawet jak na standardy "kina rajtuzowego". Wciąż sporo w nim nieścisłości i bezsensownych scen. To wszystko to trochę czepianie się na siłę, wiem. Wiele też zostało wyjaśnione, np. straż przyboczna evil Supermana z BvS czy motywacje poszczególnych postaci. Szczególnie Steppenwolfa i Cyborga. Reshooty Whedona tak naprawdę miały na celu "odciążyć" obraz z depresyjnego tonu w jakim zostawił go Snyder i winić należy bardziej WB/DC. Obecna wersja Snydera z pewnością wygląda inaczej niż gdyby ukończył film w 2017. Na pewno w snyder's cut jest więcej kolorów niż w pierwotnie miało być. Dzisiaj możemy tylko gdybać. Nie wiadomo czy DC/WB pozwoliłoby na podzielenie filmu na dwie część i pozostawienie go w takim klimacie. Snyder nie miałby takiej swobody jak teraz. I też nie należy pisać, że dopiął swego bo to właściwie społeczność domagała się #snyder's cut. Dla mnie to wciąż średni film i Snyder ma ode mnie penisa z kryptonitu prosto w dupę za akcje z BvS no i imo Flash to wciąż Bart aniżeli Barry Nie żebym spodziewał się kompletnie nowe wersji ale wciąż boli. Lekkie feels good man pojawiło się gdy Barry odstawiał Ale to tylko taka moja mała dygresja. Nie będę się kłócił jeżeli komuś pasuje taka wersja. To wizja Snydera, szanuję to i "Neil Tyson łapki w górę". Czy wersja Snydera była w ogóle potrzebna? Nie, bo cały plan i tak zdążył wyjebać się po trzykroć od czasu sloganu "Unite the Seven", który nie odnosił się do mórz Teraz pozostaje czekać na koniec pandemii, Batmana Reevesa i Flasha, który wprowadzi multiwersum, a poprawne New Gods to chyba wciąż za wysoka poprzeczka. Black Adam nikogo
-
To to ja wiem, mimo wszystko oglądając teraz JL z 2017 widzę wiele elementów (i jakie) pozbawionych sensu więc przy snyderowskiej wersji wyłapię czy i jak zostały poprawione. Zresztą dla mnie ta nowa wersja nie jest żadnym odkryciem Ameryki. Po prostu to wersja rozszerzona director's cut i tyle.
-
Fajnie, że HBO ma obie wersje JL. Dzisiaj obejrzę Whedona (dla przypomnienia), a w weekend Snydera.
-
Wolę takie coś niż to co pokazał CDPR przez ostatnie tygodnie przed premierą CP2077. Jeżeli robią to tylko pod starą generację to ok. Poczeka się rok, może trochę dłużej i będzie pewnie wersja remaster na obecną generację. Tylko jeden warunek: gra ma być skończona na premierę, a nie, że połowa kontentu wycięta, bugi, glitche, brak balansu i ogólnie wersja alfa bety. Oczywiście sam bym wolał soczysty gameplay z nowej generacji ale chyba mało kto wierzył w cuda po plotkach/przeciekach o zakulisowych cyrkach.
-
Jeżeli już wspominasz o misjach przygotowawczych do "big heist" to raczej powinno się przywołać San Andreas i Vice City aniżeli V. Te w piątce najgorzej wspominam no i zarzuty w sieci względem misji w RDR2 jak dobrze pamiętam dotykały właśnie kwestii napadów. Jak na western o gangu parający się odciążaniem miejskich skarbców z zasobów to tak słabo trochę od tym względem. Tu nie chodzi o głęboką fabułę (i proszę odpierdolić mi się od patelni) na miarę wspominanego tutaj Wiedźmina ale o różnorodność. Na pewno RDR2 pod tym względem wygląda lepiej niż GTAV ale misje wciąż trącą schematycznością. Wiedźmin pokazał, że struktura misji nie musi być szablonowa, a dodatkowo może być okraszona ciekawym story. Żeby nie było: RDR ma wiele fajnych misji jak np. od Marco Dragica. Rockstar umie w ciekawie napisane postacie więc i z misjami sobie poradzi. Wystarczy wyjść z utartych schematów.
-
Ale o co halo? Przecież już dawno były przecieki, że Koks może pojawić się w SM choć większość obstawia, że jako Murdock adwokat, a nie DD. I ma to sens biorąc pod uwagę zakończenie FFH. A co do teorii Thanosa i kota to pierdoły, które i tak marvel może przekuć na easter egg. Wbrew pozorom Marvel nie planuje tak szczegółowo na 10 lat do przodu. Przy projektowaniu mordy The Mad Titana nikt nie brał pod uwagę kota z prostego powodu: nikt o pani Kapitan nawet wtedy nie myślał. Pizgi to najzwyczajniej w świecie przedłużenie wzorku mosznobrody jak w komiksach. No i ma symetryczne kreski po drugiej stronie. Nie znaczy to, że nie mogą wykorzystać tego w jakiś sposób. To tak samo jak przy oku Furry'ego. Możesz mieć tysiące teorii, a i tak twórcy wyskoczą z jakimś pomysłem "because reasons".
-
Po części dostało im się za podstawkę ale ogólnie to po prostu są nijakie. Każdy ma jakiś tam zalążek fajnego pomysłu ale potencjał niewykorzystany. Od strzelania do mobków, przez walki z bossami aż po tony legend gdzie siedzisz nad tą kupą śmieci i przebierasz by w końcu uznać, że wszystko szmelc. W dwójce jak wyskoczyła Maggie ze skrzynki to jarango w chuj, a tutaj już zaczyna mnie mdlić na widok gwiazdek na minimapie. No i liczyłem, że wszystkie plot holes z podstawki zostaną jakoś wyjaśnione w dlc, a tu dupa. W dwójkę czy nawet pre-sequel walczyło się długie godziny, a przy tej odsłonie prawdopodobnie jebnąłbym tym zaraz po skończeniu podstawki gdyby nie posiedzenia z Grzesiem i Ukyo. EDIT: no i z @Timmy, kurde sorry, zapomniałem o tobie
-
Pchasz się w gips Dodatek Tiny to idealny przykład solidnego post scriptum. Dodatek Clapa jest na tym samym "levelu emocjonalnym" ale lokacje niespecjalnie przypadły mi do gustu ale to już indywidualna rzecz. Każdy dodatek serii (oprócz, tfu, trójki) czymś się wyróżnia, coś wnosi czy to gameplayowo, czy też przez story.
-
Aż się łezka w oku kręci jak sobie przypomnę farmienie Jenkinsa w B2. Stary, poczciwy JJ... Kilkadziesiąt podejść do kartonów tylko po to by chujek zginął od rykoszetu Square'a. Dobre czasy. Sporo lepiej wspominam polowania na Jimmy'ego czy farmienie Bunkra niż natłok obesranych legend w trójce.
-
No jak nie chce ci się zbierać samemu zawsze możesz kupić u dr Strange'a chatkę Junimo by cię wyręczały w tym. We wcześniejszym patchu 1.4 znalazły się też automaty do zagród, które zbierają produkty zwierzęce. A co do modów to jest tego od groma na PC. Sporo naprawdę ciekawych. W takie dupne SV z traktorami i maszynami grałbym z penisem w ręku Oczywiście oprawa i klimat wciąż ta sama.
-
Jeżeli lore filmu skupi się na historii waśni klanów Scorpiona i Sub-Zero to dla mnie ok. Po prawdzie koło dupy mi lata czy ten film spełni oczekiwania czy nie. Ja nie mam żadnych oczekiwań względem niego. Jedynie Szaj-Sung może budzić obawy czy podoła i nie zostanie kolejnym nijakim bad guy'em. Brak "Here's Johnny" Cage'a to niezła beka, a skoro idą w MCU to cały comic relief wyląduje na barkach Kano i sucharach Jaxxa. A ten prolog to będzie nic innego jak wjazd z Suicide Squad. Zamrażalka mi pasi. W Warriorze elegancko się okłada więc będzie dobrze.
-
Zmienisz zdanie jak cię w pewnym momencie "muzyczka" będzie wkurwiać Lektor elegancki i od razu skojarzyłem typa z pierwszego RDR-a. Tam robił za konferansjera w multi. I w sumie na tym kończą się pozytywy. Bezkształtne to dlc. Taki dodatek kapitan Scarlett o głowę bije klimatem jak i obfitością parodii klasycznych motywów (Diuna, Las Vegas Parano, itd.)
-
Multi jest. 1-4 graczy. Zarówno po split-screenie jak i online w zależności od sprzętu. Można ogarniać jedną farmę bądź odwiedzać i pomagać w drugiej. Typ co zakłada farmę jest hostem, a reszta może dołączać. Warunek: trzeba wybudować "chatkę dla gości". Kasą można się dzielić albo ustawić indywidualne zarobki. Można się nawet hajtnąć.
-
Nie powiem, intro z tą muzyczką fajnie wlazło. Easter egg z pierwszym strojem też zacny. No i albo Half eS przypakował albo w CGI poprawili muskuły jak u Earthworm Shazama. Niemniej lepiej wygląda niż gościnnie u kuzynki. Inne spojrzenie na rodzinę Supka też fajny powiew świeżości ale za cholerę nie polubię emo Jordana. Bracik robi wszystko lepiej, nawet lepiej aktorsko wypada I na pewno nie będę nazywał ich "super sons". Ten slogan zarezerwowany jest dla dynamicznego duo Jonathan & Damian. Na razie spoko się zapowiada. No ale to serial CW więc pewnie zaraz yebnie gównem. Może będą wpadać pojedyncze odcinki jak przyjdzie kryzys. No i ta końcówka. Nie wiem jak to się ma do serialu Supergirl i tamtejszego odpowiednika ale niezależnie od pytania, odpowiedź zawsze będzie taka sama: multiversum
-
Jeżeli to rzeczywiście będzie anime, a nie w technologia 3D to mooooże coś z tego wyjdzie ale robi to N więc pewnie w najlepszym wypadku skończy jak Castlevania: poprawne ale dupy nie urwie.
-
Jest możliwe. Ostatnio lata plota nt. rebootu Supermana, a nawet obsadzenie w tytułowej roli czarnoskórego aktora. A to wszystko po zapowiedzi latynoskiej Supergirl (Sasha Calle) w filmowym Flashu. Zarówno DC jak i Marvel celują w multiwersum więc otwarli sobie tym furtkę na dosłownie każdą wariację. Nie no Heniek miał rozmowy w sprawie podpisania umowy na kilka "gościńców" w DCEU. W sumie już nie pamiętam czy klepnięto umowę czy nie.
-
Same here. Od kulek materii odbiłem się za czasów psx i to tak mocno, że nigdy nie skończyłem VII i też więcej żadnego jrpga nie dotknąłem.
-
ten SoP poprzypominał mi o świetnych gierkach jak Jackie Chan Stuntmaster czy Gotham City Impostors. W tym pierwszym elegancko się okładało zmrożonym tuńczykiem, a to drugie miało świetną betę. Z tego wszystkiego to Kena i pan Fu ciekawie wyglądają.
-
Jeżeli Marvel chce się bawić w 13-stkę przy takich postaciach jak Blade to droga wolna. Można by zapytać po co ale wiadomo, że chodzi o pieniążki. Gdyby tak Punisher dostał "13" to troszkę kłóciłoby się to z charakterystyką postaci. Skoro mamy multiversum to zostawmy "harcerzyków" na kolejne fazy, a zawodowcom dajmy szansę w np. shortach jak przy bootleg universe szanowanego pana Shankara Srogi jest tym potencjał i żałuję, że pomysł nie popłynął na szersze wody (pewnie przez aferę z muzyczką z Power Rangers, swoją drogą też sztosiwo xD) Oj chyba zaraz sobie odpalę z animację Dredda
-
10 lat... tyle czasu musiało minąć w gierce bym mógł ujrzeć "napisy końcowe". W przełożeniu na rzeczywistość wyszło 331 godzin i 16minut. Tyle godzin w niby prostej gierce zrobionej przez 1 (słownie: "jednego") gościa. Oprócz serii BF jest to chyba jedyna gierka, która wyrwała mi z życiorysu tyle godzin. I nie żałuję ani minuty. Cudowny kawałek kodu z d u s z ą. 100% zwieńczone piękną sceną. Questy pana Qi nawet nie takie straszne. Nawet rybki pękły w dwa dni i teraz cieszą oko w domowym akwarium. Niemniej sporo czasu i peso upłynie nim spełni się wszystkie wymagania. Chociaż przysłowiową wisienką na torcie powinna być wygrana na tych poyebanych automatach w knajpie, a co za tym idzie platyna. Także, @Pupcio zamiast znerfiać dungeony wolałbym żeby coś zrobiono z automatową wersją RDR-a chociaż jest możliwe zrobienie save'a teraz. Jeżeli miałbym być szczery to zabrałbym te growe oscary tym wszystkim studiom zatrudniającym setki programistów, testerów, typów od reklam, sprzątaczek i dał panu Barone. Typ nie zrobił gierki dla kasy, ani dla wygłoszenia swojego stanowiska. To gra od fana dla fanów. Pełna pasji. Mało tego, zrobił patcha, który właściwie jest pełnoprawnym DLC. I jeszcze dał go za darmo. W czasach gdzie deweloperzy ładują mikrotransakcje gdzie się da i zdzierają kasę nawet za dodatkowe czapki czy inne pierdoły, on wrzuca całkowicie nową lokację, nowe rzeczy, postacie, questy, itd. dla wszystkich, za darmo. Niesamowity facet. Zresztą ten patch 1.5, który notabene zajmuje nieco powyżej 315 MB zapewnił mi dodatkowe... 60h zabawy. Mózg rozwalony. Kłaniam się mocno pełen szacunku. Please and thank you.