-
Nintendo Switch 2 - temat główny
Listopad w USA był wyjątkowo cienki dla sprzedaży konsol. Trudno chyba powiedzieć, czemu. Nawet Switch 2 sprzedał się słabiej, niż rok temu Switch 1. Za to PS5, pomimo atrakcyjnych obniżek ceny na Black Friday, sprzedało się 40% mniej, niż rok temu. Ponadto w sklepach sprzedało się najmniej sztuk gier od 1995 roku. Xbox Sales Are Down 70% Year-Over-Year With PS5 Down 40% Forbes sugeruje tutaj, że jest kryzys i ludzi nie stać na nic, ale w innych branżach sumarycznie tak tego nie widać w wynikach za listopad 2025. Przykładowo sprzedaż ciuchów wzrosła o parę procent, nawet wyżej niż inflacja. Więc trochę mnie to nie przekonuje. O 16% wzrosły w tym roku przychody z abonamentów, o 2% gry komórkowe. Sprzedaż fizyków spadła zaś o 14%. I może to jest celniejsza odpowiedź, niż samo "nikogo na nic nie stać w USA". Inna odpowiedź jest taka, że ludzie skupiają się na promocjach, okazjach, na kupowaniu taniej - a elektronika im tego nie daje, elektronika drożeje. Nie wiem, czy to o czymś świadczy, to tylko jeden miesiąc, ale ciekawy znak. Zwłaszcza dla Switcha, bo to nowa konsola, a ponadto bardzo skupiona na USA, większość sprzedaży Nintendo to nadal dwa kraje. Kirby Air Riders zanotowało solidne liczby w USA. Jednak oczywiście więcej sztuk sprzedały Battlefield, Call of Duty, serie sportowe, a także Minecraft i Pokemony.
-
Nintendo Switch 2 - temat główny
Mimo wszystko to gra z PS4, po prostu zajebista gra z PS4, taka już jest. Była już dodatkowo (i jest) optymalizowana pod słabsze pecety, bo duży zasięg to nowa strategia Square-Enix. Mają na to dość spory budżet (tak jak Ubisoft). Ale Rebirth to będzie sieka lol. W sumie dalej nie widziałem gry tak odjebanej jak Rebirth na dowolnym sprzęcie. Nie dziwiło mnie w sumie, że już na PS5 jak dodali tryb 60 klatek dla klatkarzy, to gra była tak ścięta, że w sumie trudno mi to nazwać tą samą grą. Ależ to będzie na Switchu. Oczywiście porównując czysto z grami na Switcha, to jest to bardzo wyjebana gierka. Ale są takie gry, że kurde... warto je ograć na dużym ekranie. Kurde jak oglądam ten początek Remake'u to nadal ciareczki, ta reżyseria, teksty, aktorstwo, system walki, nie wiem czy kiedyś wyjdzie jeszcze coś tak dobrego jak te gry.
-
Metroid Prime 4
A co to daje, że regularnie czy nie? Jedyne imo co chyba serio warto wiedzieć, to że: za wypełnienie kryształu do trzeciego paska (75%) dostaje się pokazywanie kryształów na radarze, tak wiele to nawet nie przyspiesza, ale pozwala zawsze gonić za kryształkiem. Tak czy siak trzeba tę masę zebrać w każdej lokacji, w tym na pustyni, jak aktywujemy leżącego bota, to na mapie będą zaznaczone dokładnie gdzie są wszystkie znajdźki W sumie wszystko poza tym jest wprost wiadome i pokazane w grze. Po odkryciu tych botów, usunąłem wszystkie własne znaczniki z mapy (zabawne swoją drogą, że ich jest tyle do wyboru - co tam można zaznaczać w tych lokacjach? Tyle, że jest znajdźka w tym pokoju ale trzeba użyć jakiegoś gadżetu, nie wiem co innego - nie ma tu żadnych ukrytych wyzwań, wymagających czegoś innego przeciwników, albo zagadek opartych na więcej niż wykonaniu jednej czynności w jednym miejscu i otrzymaniu jednej nagrody itd.).
-
Metroid Prime 4
Co do jazdy motorem to oddam. Jak się operuje kamerą i ZL, to nawet jest nieco skillowo, i nie jest to jakoś strasznie nudna część gry. Snatcher był dla mnie bardzo prosty, co nie znaczy że nie był nudny. Poza tym jednak, gra po prostu rozczarowuje w wielu elementach. Najbardziej mnie uderza właśnie to, że serio gra się w to jak sequel Metroid Prime 3. To nastawienie na "ciekawostki gameplayowe" typu "popatrz, możesz celować w FPP!", trochę jak w Zeldzie Skyward Sword - to akurat nie jest dla mnie minus, brakowało mi gier z celowaniem ruchowym bardzo. Ale to wracanie liniowymi korytarzami z serią tych samych loadingów przechodzenia do następnej lokacji... Panie, mamy 2025 rok. Sztywność progresu zostawia niedosyt. No naprawdę cała gra to 5 lokacji, w których idziesz od początku do końca ścieżką i tyle, odnogi "na później" są wielkości jednego korytarza i po prostu wymagają opisanego w skanie gadżetu i tyle. Wizyta w lokacji pod koniec, już z gadżetami, jest trochę jak odklepywanie listy: ok, tu są drzwi na laser X to strzelam laserem X i zbieram 5 pocisków, tutaj jest ścieżka do turlania więc turlam i zbieram 5 pocisków, tutaj jest punkt Z do użycia przedmiotu Z, i w sumie tyle. Bajer jest taki, że jako gra akcji, to nie jest nic wielkiego, więc nie jest to korzystny wybór priorytetu. Zwłaszcza te scenki są okropne. Pod koniec jest ich sporo i naprawdę są jak z Pixara, wszyscy są tacy goofy i ruszają się tak pociesznie, wesoła ekipa Samus, te ich scenki jak "poświęcają się" to największy banał tego typu filmów bez cienia dystansu - w reżyserii, słowach, muzyce, to wszystko jest jak w każdej tego typu scenie w pociesznych filmach. Bardzo powolne, bardzo przewidywalne scenki niewnoszące nic. Straszne. Seria inspirowana Alienem, Gigerem - teraz jest inspirowana Pixarem. Nie ma tego aż tyle, żeby odrzucić całą grę z tego powodu, ale na pewno nie cieszy. Nadzieje na coś z napięciem - jak kiedy chodzimy po nieaktywnej bazie w ciszy i widzimy zamrożone potwory, wiedząc, że później się na nas rzucą - w drugiej połowie gry kompletnie znikają. Klimat tej końcówki jest czysto jak w cool animacji dla co najwyżej nastolatków. Gunplay też sam w sobie wiele nie oferuje. Fakt, że gra nie jest mocno na niego nastawiona, walki z bossami zazwyczaj mają formę zagadki "wyceluj w odpowiedni punkt i skacz/unikaj na czas". Jednak średnio to współgra z tym nowym klimatem, że nie zrobili specjalnie żadnej akcji. Taktyki ofensywnej tutaj dosłownie nie ma - pociski są tak powolne, że nie ma sensu ich używać, mashowanie A daje takie same obrażenia. Część przeciwników wymaga określonego gadżetu, ale bardzo niewielu. Poza tym, niektórych średniej klasy przeciwników warto zamrozić ice beamem, i w sumie tyle możliwości w kwestii walki. O momentach tak ekscytujących, jak ucieczka przed lawą w Ori czy Silksong, można pomarzyć. Zamiast tego jest finałowy boss z dupy Power Rangers, który gameplayowo nie jest banalny może tylko w tym sensie, że twoi kompani sami się pchają w jego ataki elektryczne i giną i game over, i co poradzisz. Niektóre recenzje chwaliły skany, ale nie przesadzałbym. Opisy tworzą pewne l o r e i to może ciekawe, ale tych wpisów jest jak wiadomo 100 w całej grze; większość skanowania to po prostu wskazywanie graczowi palcem rozwiązania. "Ten przedmiot jest podatny na pociągnięcie". "Ten przedmiot jest podatny na ogień". "Te drzwi są na zawsze nieaktywne". To jest większość skanowania. Nie mówię, że gra ma SAME wady, no ale w przypadku pozycji o takim rodowodzie, na pewno to wady bardziej się rzucają w oczy, niż zalety, bo tych to się spodziewaliśmy. Gra jest bardzo ładna (mało się mówi o tym, jakie wszystko w tym świecie jest, kurde, WAGINALNE, od designu drzwi począwszy - szkoda, że temat mało nadal rozwinięty) i fajnie się gra. Ogólnie oceny uważam za zrozumiałe. No to jest takie 8/10. Jakby nowa gra od losowego wydawcy taka wyszła, to też by tyle dostała.
-
Wsteczna kompatybilność ze Switch 1
Divnity: Original Sin 2 otrzymało wersję S2. O dziwo za 200 zł, chociaż wersja na S1 dosłownie jest w tym momencie przeceniona na 100 zł, a pobranie wtedy nowej wersji jest darmowe. It's a trap! Zmiany nie są wielkie. Nie ma zmiany interfejsu na obsługę myszki. W sumie to po prostu podbili nieco rozdziałkę i klateczki, ale nic rekordowego. Nikt nie pomyli tego z wersją z PS5. Po wyłączeniu w opcjach anti-aliasingu, gra wygląda przynajmniej całkiem ostro, co trochę waliło po oczach na S1. Niemniej, patrząc na to ile lat temu była np. fajna wersja na iPada, tutaj widać brak większych dostosowań. Może być warta uwagi dla kogoś, kto chce obczaić ten legendarny na każdej platformie tytuł. Opowieść, humor, postaci, wybory, fizyka, wszystko to zawsze jest.
-
Hollow Knight Silksong
Damn, szybko poszło, tyle lat czekania i od miesiąca nie ma postów o Silksongu. Team Cherry ogłosił ponad 7 mln sprzedanych sztuk. Chyba spodziewane. Ogłoszono podwodne darmowe DLC, które za jakiś czas przerodzi się w całą osobną grę i wyjdzie w 2035 roku. Ogłoszono też wydanie w 2026 roku wersji Switch 2 dla pierwszego Hollow Knighta, i parę innych wydarzeń z uniwersum HK. SILKSONG EXPANSION, HOLLOW KNIGHT REFRESHED, AND MORE! — Team Cherry
-
Nintendo Switch 2 - temat główny
Akurat Fire Emblem jest od 30 lat robiony z myślą o konsoli i ma typowo konsolowe menu, nie czuje tego tam w ogóle. Ale sporo gier jak właśnie Divinity to by się prosiło, nie chciało mi się grać ani w to ani w Baldura na padzie, spowalnia.
-
Nintendo Switch 2 - temat główny
Meh, niech mnie ktoś obudzi jak wyjdzie kiedyś trzecia gra poza Cywilizacją i Kunitsu-Gami która wygląda jak "damn, tutaj to by fajnie było myszką" i obsługuje tę myszkę.
-
eShop - małe gry, VC, ciekawe promocje itd.
Jedna z najlepiej ocenianych gier tego roku, Despelote, w końcu pojawi się na Switchu. W... wyjątkowo ciekawym video promującym, wydawca Panic informuje też o przedziwnej dzisiaj konfiguracji: gra wyjdzie w różnym czasie w różnych regionach. I tak oto w Ameryce gra już jest podobno od kilku dni, ale w Europie 13 stycznia. W USA gra wskoczyła na sklep od razu z obniżką, która obecnie była na Steamie, czyli domyślnie bodaj 14 dolarów, ale obecnie mniej niż 10.
-
Metroid Prime 4
Nie no, zbieranie kryształów dla mnie średnio. Fajnie jak coś wpadnie, tylko że łatwo ominąć kawałek, a wtedy nie ma zmiłuj - nie jest łatwo obrócić tym motorem i od razu walnąć z pewną prędkością znowu. W sumie najsolidniejsza metoda to od razu wcisnąć Start, i rozwalić na nogach, i wrócić na motor. A zbierać TRZEBA. Kurde, w tej grze jest nagroda za DRUGIE wypełnienie całego paska. Jakieś tam arty. Tymczasem już na pierwsze wypełnienie trzeba dość sporo tych kryształów zbierać. Skanowanie też... gra do czegoś motywuje, ale trochę z tym przesadza. Po pierwsze, coolerskie wizory były super w 2002 roku, od tego czasu masa gier wprowadziła te swoje "tryby detektywa" i już poszła dalej, a Metroid nie zmienił wiele. Jest jeden wizor, który zniekształca wizję i dźwięk w nie taki znowu fajny sposób, i w sumie można by z niego zrezygnować szczerze mówiąc, zrobić to skanowanie jakoś nowocześniej, np. lekkimi oznaczeniami na ekranie. Właściwie nie wiem, czemu to skanowanie musi tyle trwać, w 99% przypadków w grze to nic nie zmienia poza tym, że jest powolne. Jak na 18 lat czekania na nową część, to w ogóle cały koncept "teraz rzeczy są PSYCHICZNE" nie wnosi wiele do gry, ot, skanujesz rzeczy powoli tylko że teraz skanujesz je PSYCHICZNIE i jest lekki filtr na dźwięk i obraz, raz na ruski rok coś uruchamiasz/pojawia się platforma (psychiczna platforma!) i w sumie tyle, poza tym to te wszystkie PSYCHICZNE umiejętności to te same umiejętności, estetycznie czy do l o r e wnoszą bardzo mało. Gra wygląda zajebiście, ale wieeeele takich rzeczy - tak jak np. to ile loadingów kolejnych wind i transporterów czasami zaliczamy, by wpaść do starej miejscówki użyć nowego gadżetu i wypaść - dają wrażenie nie tyle gry wychodzącej kilka generacji konsol po "trójce", ale niemały posmak "Metroid Prime 3-2".
-
Ekstraklasa + Puchar Polski
-
Bundesliga
Sam fakt, że go awansowano do pierwszej ekipy i gra w Bundeslidze w tym wieku z marszu czyni go jednym z najbardziej udanych Polaków w tym momencie. Chociaż nie ma co, trochę fuks że nie przegrał drugiego meczu w karierze również 4-0, Bayern jak to Bayern, dominował ich mocno.
-
Premier League
Tak, ciekawie podobna sytuacja. Zwłaszcza że Arsenal podobno oferował właśnie 35 mln euro za transfer 22-latka (chyba wliczając w to już wartość Guendouziego lol). Moment niby wydawał się idealny - Aouar może miał wahania formy, ale nagle w 2020 był gwiazdą wyjątkowo udanej dla Lyonu Ligi Mistrzów, no i tak czy siak grał doskonale jak na swój wiek. Niby Aouar wtedy został, bo kocha klub, nie chce komplikować mu sytuacji, Lyon na zawsze w moim sercu, chcę grać i mieć szanse pojawić się na Euro (podobnie jak Cherki, Aouar był typowym graczem, gdzie wszyscy w necie piszą: "jak to trener go nie powołuje??? Gupi???"). ALE, jak już odszedł w 2023, to nagle na Twitterze napisał "list otwarty do fanów", że marzył o odejściu z tego wspaniałego klubu już w 2020, ale bliżej nieokreślone węże i czyjeś "ego tripy" mu na to nie pozwoliły. Zawodnik odpuścił też wtedy w wieku 25 lat Francję i zaczął grać dla Algierii. Jednak takiego kultu jak Cherki wśród fanów to nikt nie miał, on był i w 2020 roku wyjątkowo czczony i uważany za talent nr 1.
-
Premier League
Saga odejścia Cherkiego była wielką dramą. Fakt jest taki, że nikt wielki go za bardzo nie chciał, co fanom Cherkiego nie mieściło się w głowie. Piłkarz przedłużał kontrakt, bo klub groził, że jak nie przedłuży chociaż o rok, to zdechnie na ławie, i tak co roku. Ostatecznie Man City miało zapłacić ok. 35 mln euro za transfer, co byłoby kwotą niesamowicie niską za kogoś, kto może grać w Man City przez najbliższą dekadę. No i nie przesądzam, że Cherki skończy jako regularny zawodnik na zawsze. Ale jego wejście zbiegło się z dobrymi wynikami.
-
Premier League
To, jakie mają wyniki mimo 8 kontuzji, mówi wszystko. Cała ta głębia się jednak przydaje, zwłaszcza że mają jeszcze handicap w postaci konieczności wystawiania Gyokeresa (serio mówiąc, chociaż Jesus miał niby udział przy bramce na 2-1, to coś w tym może jest, że kiedy wszedł za Szweda, Arsenal jakby poluzował kontrolę nad meczem. Może Gyok nie jest aż tak bezużyteczny, jak się wydaje). Manchester City inaczej, zdecydowali się w końcu na jedną jedenastkę i cały czas nią grają, dwa razy w tygodniu, zawsze tak samo. Jasne, ich styl wymaga nieco mniej wysiłku. Może to po prostu fuks, że oni unikają kontuzji. Ale jakoś żyją tak. Ustabilizowana jedenastka to np. pogodzenie się Nunesa i O'Reilly'ego z byciem bocznymi obrońcami, ławka Reijndersa czy Marmousha, Foden raczej w pomocy niż w ataku. Zaskakujące, ale na razie działa. Nowe Man City to, jak się okazuje, przede wszystkim show, jaki dostarczają Doku i Cherki. To, jak rozjeżdżali zawodników Realu, chyba ustabilizowało ich jako nowe symbole klubu. W końcu nieco zelżyło podejście "laga na Haalandzika", ich gra to już nie jest 10 strzałów Haalanda na mecz i tyle. Myślę, że teraz już cały świat wie, czemu Rayan Cherki miał zawsze tak oddanych fanów w sieci we Francji, mówiących o nim tak, jakby był najlepszym zawodnikiem świata. Nie wiem, czy Cherki jest taki skuteczny, ale trudno nie oglądać meczu i nie myśleć "damn, Cherki ma talent, to się ogląda".