Treść opublikowana przez ogqozo
-
SLIPKNOT
Aha, koncerty. No jak będą to na pewno gugle ci powie. Trochę przegapiłeś bo w sierpniu mieli i koncert w Gdańsku i to był ich europejski tour jak na razie. Niemniej technicznie nie był to tour nowego albumu (grają tylko jeden singiel na całym koncercie), więc może będzie i kolejny tour po Europie z tymże albumem za jakiś czas. Trochę dziwne jakby nigdy nie zagrali więcej niż jednego kawałka z całego albumu na żywo.
- SLIPKNOT
-
NBA
Jezu, czy zawodnicy NBA mogliby trochę mniej kochać dramę. Warriors ledwo co wygrali mistrzostwo i wielu prezentowało ich jako idealnie prowadzony klub (chociaż jak mówiłem, ludzie zawsze z tym przesadzali, udając, że Warriors mają mniej niż CZTERY MAKSYMALNE KONTRAKTY itd.). Odejście Paytona i Portera było lekkim sygnałem, że jednak do końca idealnie bez ograniczeń być nie może i właściciele jednak mają limit wydatków. A ta walka, jak teraz słyszymy z kolejnych opowieści, jest widoczną konsekwencją zmiany w zachowaniu Poole'a wobec sytuacji kontraktowej (chociaż Steph i Myers powiedzieli, że ich zdaniem nie za to poszedł punch, ale co mają powiedzieć). Draymond chce maksa, Warriors podobno nie chcą mu tego oferować. Poole też chce maksa, tutaj szanse są większe (przynajmniej na prawie maksa, czyli więcej niż dostaje Dray) bo zawodnik młody. Oczywista sprawa, że Draymond miał spory wpływ na masę zwycięstw, finałów, mistrzostw, wiemy co osiągnął, a Poole był szczerze mówiąc najsłabszym zawodnikiem w ostatnich Finałach w 8-osobowej rotacji GSW i ogólnie jest nadal głównie nadzieją, ale jest ofensywny i miał już wiele dobrych momentów. Pięciu maksów nawet ten klub nie będzie płacić, a może i czterech, więc zawodnicy muszą wiedzieć, że ktoś z tego raju odejdzie. Ta konferencja Draymonda to taka Draymondowska, oczywiście przepraszam, bardzo źle zrobiłem, ale tak ubrane w słowa żeby podkreślić że Poole zasłużył i że gdybyśmy obejrzeli wideo z dźwiękiem to byśmy wiedzieli, że zasłużył więc tak naprawdę to ja Draymond jestem ofiarą. Kerr oczywiście "no comment" poza podkreślaniem, że to bardzo źle, że nagranie wyciekło mdr. Poole też w ciężkiej sytuacji, bo wiadomo że w NBA każdy zgrywa madafakę i trochę poniżające dostać plombę publicznie, ciekawe co on sam będzie teraz żądał. Ogólnie beka i jeden klub, w którym wydawało się wszystko ok, ma znowu kryzys, bo było za dobrze lol.
-
Serie A
Ten Milan gra rozwalające mecze. Obojętnie co się dzieje, są w stanie zawsze coś wyszarpać. Dalej nie wierzę, że oni są mistrzami, ale są, a teraz wcale nie są bez szans na powtórkę. Końcówka z Empoli to kolejna legendarna sprawa, co tam się kurde działo, nie do uwierzenia. A dziś pokazali jako kolejny zespół, że Juve to jeden z najłatwiejszych obecnie rywali w lidze. Mało który mecz Milanu był ostatnimi czasy tak łatwy (mimo że nie mogli zagrać ważni gracze jak Maignan, Kaetelere, Kjaer, Saelemakers). Nawet bez posiadania piłki, wygrali 2-0 a mogli spokojnie wyżej. Straszna nędza, można sobie dla beki czytać komentarze jak przychodzili Vlahović, Kostić czy Locatelli, i patrzeć na to jak zawodni i nieudaczni są dzisiaj w tym Juve. Wyniki dużo lepsze niż gra, a wyniki też średnie. Przy ich dominacji finansowej we Włoszech, oczywiście jest to powalająco słabe jak oni grają.
-
Xbox Game Pass - gry w abonamencie
To nie jest gra w której masz za zadanie próbować przeżyć, na tym to całościowo polega że widzisz te różne zakończenia które się tak kończą, a później kolejne itd. Po prostu wybiera się inne słowo które nie ma tika na drzewie i gra sama robi progres, tak naprawdę nic innego gracz nawet nie może zrobić.
-
Xbox Game Pass - gry w abonamencie
W sensie nie jestem 100% pewien, czy tak musi być, ale ja nic nie musiałem powtarzać lol. Po prostu na drzewie zawsze była jakaś opcja wybrania jakiegoś słowa, którego jeszcze nie wybrałem, i w tym rozdziale dostawałem słowa otwierające kolejny itd. Popatrz może na całe to drzewo. Te rozdziały są praktycznie kompletnie liniowe i nawet się nie da ich zrobić jakkolwiek inaczej powtarzając. Trudno to opisać mówiąc drugi, trzeci, czwarty rozdział, bo one są różne z powodu rozgałęzień, czasem się idzie w bok albo w tył zanim się pójdzie do przodu. "Czwarty rozdział" nie jest tylko jeden więc tak to trudno opisać.
- Xbox Game Pass - gry w abonamencie
-
Xbox Game Pass - gry w abonamencie
Dokładnie, gra jest tak naprawdę dla gracza jednotorowa cały czas, tyle że kolejność narracji jest rozbita. Bardzo ciekawe połączenie, którego chyba jeszcze nie widziałem. Efekt bardzo ciekawy - wiemy coraz bardziej co tak naprawdę się dzieje, choć postaci właściwie nie. Doskonale to pasuje do typowej YA opowieści o dzieciach które mieszają się w poważny spisek grubo ponad ich poziom. Ogólnie zaskakująco fajny pomysł na grę i, co by nie mówić, wykonany z wysokim tempem bez przestojów. P.S. Być może niektóre nieobowiązkowe słowa (do łowienia ryb) mogą być pominięte, ale jakoś mi się nie udało żadnego pominąć, ani nie wiedziałem że można wracać do czegokolwiek.
-
Bundesliga
Noż kurna, gdyby powiedzieć przed meczem fanom Borussii, że oni zdobędą punkty z Bayernem dzięki szalonej odróbce i ich zbawcą w kompletnie doliczonym czasie będzie MODESTE, to nie uznaliby nic za bardziej niemożliwe. Nie spodziewałem się, ale ten Klassieker znowu dostarcza coś niesamowitego.
-
NieR: Automata
U Yoko Taro po staremu
-
własnie ukonczyłem...
Jestem znanym hejterem Plague Tale, kilka rzeczy mnie rozwalało w tej grze, ale tak, to też. Na początku się śmiałem bo to było wręcz zabawne, taki "The Room" gier, ale do dziś pamiętam, że po jednej kwestii jakiejś służącej po prostu musiałem natychmiast wyinstalować grę, bo nie wyobrażam sobie żeby człowiek mógł zareagować w jakikolwiek inny sposób. Nie wiem no, jak będzie Asasyn Lech Czech to żeby się poczuć jak w Polsce będą preferować nie polski, nie angielski, tylko angielski z komicznie przesadzonym polskim akcentem? Łen aj tok in ponglisz, ju fil de rijal polish klajmat?
-
własnie ukonczyłem...
Lubię spędzać czas w Paryżu i może po złych dzielnicach chodzę, bo jakoś klimat Paryża kojarzy mi się z mówieniem po francusku, nie z mówieniem po angielsku z przesadzonym Hallo Hallo francuskim akcentem. Akurat w AC Unity można po prostu grać po francusku. Włączyłem tę Odyseję i faktycznie jest jeszcze gorzej. Główna bohaterka mówi jak grecki taksówkarz w tanim serialu komediowym. W ciągu pierwszej minuty mówi kilkukrotnie "malaka!" jakby zaraz miały się rozlec śmiechy z taśmy, jednocześnie inne słowa pochodzenia greckiego wymawia we współczesnej angielskiej wymowie. Nie no, nie czuje się jak w Grecji. Gra ogólnie ma sporo dla miłośników historii, wręcz zaskakująco jak na popwy hit. Ale te głosy są takie, że mam wrażenie, że zaraz spotkam postać która się nazywa Oliwa Tzatziki.
-
własnie ukonczyłem...
PIPUL KAM TU DIS SANKSZUŁARI TU HIL
-
własnie ukonczyłem...
Grałem w Asasyn Origins z przyjemnością. Podobały mi się scenariusze większości wątków pobocznych, były w miarę zabawne. Świat był ciekawie stworzony, były jakieś tam statsy do nabijania i skarby do zbierania. W momencie, w którym pomyślałem sobie "czekaj, czuję teraz że już nic specjalnie nowego ani ciekawego mnie w tej grze nie czeka, czuję że po prostu klepię", wyłączyłem i tyle, będę wspominał tę grę jako dobrą grę na 30 godzin. Czy wiele straciłem? Jakoś wątpię, bo choć świat stworzony jest fajnie, to z bardzo powtarzalnych elementów. Byłem ciekaw piramid, ale właściwie nie robiłem w tych piramidach nic nowego, tyle że było ciemno. To wspinanie się na byle dwupiętrowy młyn żeby potem teatralnie skoczyć w siano, wystarczyłoby mi raz, a nie bodajże 58 razy mdr. Wady są oczywiste, przykładowo: - zawsze będę nienawidzić jak postaci mówią z komicznym akcentem jeśli to nie ma być komedia. Rozumiem, czemu w grze mówią po angielsku - skoro to i tak tłumaczenie, to niech kurna po prostu mówią po angielsku, a nie z komicznie przesadzonym afrykańskim akcentem jakby próbowali się naśmiewać. Scena jest o dwóch postaciach, które normalnie ze sobą rozmawiają, więc niech kurna mówią normalnie po angielsku żeby to oddać. W grze jest tyle gadania, że naprawdę mnie to zaczęło męczyć. A jeśli mam się naprawdę poczuć jak w Egipcie to niech mówią po egipsku i grecku, mówienie po angielsku z absurdalnie przesadzonym akcentem to NIE jest to samo. Nie wiem no, nienawidzę tego w grach i filmach. - jak to w Ubisofcie, wpadasz do bazy i masz dziesiątki przeciwników do rozwalenia i naprawdę jest to nudne. Oni to robią od czasów Prince of Persia: Sands of Time, czasami przeciwnicy w bazach przylatują jak muchy mimo że w tej grze są levele i gra dobrze wie, że oni nie mają ze mną szans, obojętnie czy przyleci ich 5 czy 50. To zajmuje zdecydowanie zbyt dużą część gry jak na to że nic się w tych walkach nie wydarzy, ot przeszkoda która cię spowalnia.
-
Steam Deck
Ładowanie i rozdzielanie energii przez USB-C z USB-PD jest drogie, po tylu latach ludzie nadal są tym zaskoczeni. Nie wiem jaki sprzęt tego typu jest tani. Same huby USB-C z HDMI i ładowaniem prawie tyle kosztują, ładowarki odpowiedniej mocy też kosztują wiele dych jak nie stówę. Switchowy dock też tyle kosztuje i nie jest jakoś drogi jak na wszystko to w jednym miejscu. Docki za 20 euro są tanie bo nie mają tych funkcjonalności. Mogłoby to wylgądać taniej, jakby ogłosili sprzedaż samego docka bez ładowarki, którą z tego co rozumiem każdy posiadacz Decka i tak powinien mieć. Ale jak wyżej, to nawet nie jest najdroższy fragment.
-
NBA
Zaczyna się, największy fan Wisemana na świecie powraca, przynajmniej spośród tych którzy nie piszą jego nazwiska jako Wiseman. Tymczasem reszta ligi ma swój hype, bo do USA przybył Victor Wembanyama. Opisy wrażeń ze spotkania go są jak ze spotkania z Jezusem. Ludzie nie wierzą, że on istnieje. Jest "nieskończony", "bez limitów", "przekracza przesadę". Wygląda na to, że tylko na kilku zawodników w historii NBA czekano tak bardzo, jak na Francuza. Wembanyama jest tak ogromny, że gracze mierzący 190 cm wyglądają przy nim jak dzieci, ma ręce tak długie, że pewnie mógłby dotknąć naraz przeciwległych ścian w moim pokoju, a przy tym drybluje, lata po boisku i trafia step-back trójki po przeciętnej zasłonie. Widok to zaiste dziwny. Pobiegnij za nim jak wbiega pod kosz, on zrobi krok w tył z piłką i trafi niekrytą trójeczkę. Rzuca też trójki bez kozła z bardzo płynnym przejściem z biegu w wyskok. I tak dalej. To wszystko przy rękach tak długich, że patrzenie jak blokuje tych biednych zwykłych koszykarzy jest wręcz smutne, wygląda to jakby odganiał mało natarczywą muchę, nie musi w to wkładać nawet żadnej energii. Jego nagrane dla telewizji starcie ze Scootem Hendersonem miało lekki nastrój kultowych amerykańskich potyczek, jak kiedyś był Bird vs Magic czy Jordan vs Bias. Było dużo efektownych akcji. Sam w sobie, Scoot też szykuje się na doje'bany talent. Jest rekordowo dynamiczny, co w połączeniu z podaniem i rzutem daje akcje jakich nie robi nikt.
-
eShop - małe gry, VC, ciekawe promocje itd.
Grałem tylko w demo na Switchu (powinien być polski w pełnej ale nie wiem), ale ogólnie wiesz, że w tej grze praktycznie nie ma tekstu? W każdym razie. Nowe porty na Switcha doprawdy warte uwagi. Nier Automata - pojawia się przy sporych fanfarach. Wygląda na to, że udało się dokonać niemożliwego. Gra, która męczyła się na pececie, chodzi podobno doskonale na Switchu. Oczywiście, ideału nie ma. Rozdzielczość jest stosunkowo niska, choć w dość nastrojowy sposób. Animacja zrobiła krok wstecz o generację. Ale przyznam, że to wygląda na najbardziej niewiarygodną technicznie grę na Switcha. Cena też nie najgorsza bo już na starcie 170 zł. No cóż... kupię, nie ma co ściemniać. Switch w sam raz na powtarzanie klepania żeby zobaczyć te 58 zakończeń i zrozumieć w końcu całość dzieła. Dorfromantik - tutaj też doskonała gra, chociaż opinie o porcie są mniej dobre. Każda recenzja narzeka na sterowanie. Tutaj też jednak za bardzo kocham tę gierkę, żeby nie kupić, więc obczaję, czy przez ekran dotykowy też będzie tak niby kiepsko. Dorfromantik to prosta gierka, którą można by włożyć na komórki bo nie ma żadnej większej kampanii - coś pomiędzy Triple Town a symulacją budowania miasta. Gra żeby sobie poklikać na luzie, ale w tej dziedzinie jedna z najlepszych w ostatnim czasie. Bo nie tylko klikasz do przodu, ale jest też prawdziwa satysfakcja z ładnego poukładania klocków w harmonijną, przemyślaną całość - i wystarczająco trybów i wyzwań, by jednak zawsze było nad czym kombinować przy każdym kolejnym, niby prostym ruchu. A wersji na komórki chyba nadal nie ma. Tylko PC i teraz Switch.
-
Champions League
Tyle zostało z tej Xavi-rewolucji, rozczarowanie jak co roku. Barcelona? Chyba Żalcelona. Lewandowski? Chyba Leżaldowski. P.S. Nie no ale serio ta bezradność, te wrzuty Dembele z prawej na siłę albo drybling bez końca, posiadanie bez efektu, nie no nie tego się spodziewałem po trenerskim geniuszu który odrodził Barcelonę itd.
-
Champions League
- Champions League
Jezu jaka ta Barcelona i Lewandowski są słabe, tiki faka bez ataka, ter Stegen wpuszcza co się da, zawsze to wiedziałem- Premier League
Dla mnie to tak wiele nie znaczy. Dopóki zespoły nie myślą "o, dzisiaj nie wygrywam", to dla mnie lepszy jest zespół który wygrywa więcej meczów, niż jeden specjalny mecz, który widzę jako trochę przypadek, chociaż oczywiście jego też trzeba umieć. A tak naprawdę powiedzmy wprost fakt, może angielska liga jest najlepsza. Niemniej to bez znaczenia w przypadku Man City, bo oni akurat przerastają resztę tej ligi TAK SAMO jak Reale, Bayerny i Paryże. Kurde, oni co sezon zdobywają koło 100 punktów. Bądźmy poważni. Haaland nie trafił do jakiejś niesamowitej konkurencji w której jest na straconej pozycji lol. Zabierzmy ten mocarny Liverpool, bo Man City gra 2 mecze z Liverpoolem, a 36 meczów nie z Liverpoolem. Ile wtedy punktów przewagi ma Man City w ostatnich sezonach? 19 pkt. 12 pkt. 15 pkt. (sezon uważany za kryzys) 26 pkt. 19 pkt. No kurde w ogóle nie jak liga hiszpańska. Zaznaczmy, że to było bez Haalanda. Może niektórzy powinni pamiętać te liczby jak komentują o zaciętej lidze angielskiej. Zacięta to ona może być o pierwsze miejsce jeśli Liverpool też wymiata, albo zacięta walka o czwarte miejsce itd... Nie jest to w ogóle liga zacięta w tym sensie że czołówka nie jest absolutnie poza zasięgiem widzenia większości ligi.- Premier League
Szczerze to ta liczba mi imponuje jednak. Owen nie grał w żadnym dominującym klubie, bo i takiego wtedy nie było (czasem nikt nie zdobywał nawet 2 goli na mecz średnio... City podchodzi pod 4 lol) a zagrał te 48 meczów jakoś w okolicach swoich 19. urodzin. Koleś był naprawdę dobry, niestety po dwudziestce tak szybko się stoczył.- France : Ligue 1
Odszedł Jonathan Clauss (i teraz również Marsylia jest klubem napędzanym wahadłami), ale RC Lens nadal uderza ponad stan i tak jak rok temu, trzyma się w czołówce na początku sezonu. Trenera Haise'a uważa się we Francji już niemal za cudotwórcę, bo nikt nie spodziewał się takich wyników od razu po powrocie z Ligue 2. Niestety pewnego miejsca chyba nie ma już Przemysław Frankowski, mimo całkiem dobrej gry. Na prawej flance nieźle sobie radzi Jimmy Cabot sprowadzony z Angers, a na lewej zagrał dziś znowu Deiver Machado. Haise wydaje się zadowolony z postawy obu, więc mogą grać częściej. Uprzedzenia Haise na pewno do Polaków nie ma, bo trzech jest w składzie i grało w tym sezonie - Łukasz Poręba jest zastępcą samego Seko Fofany, lidera i symbolu tej ekipy, a i Adam Buksa wchodzi z ławki. Jednak w tym Lens mało kto ma gwarancję miejsca, i trzech Polaków również będzie musiało walczyć o szanse. Co poza tym? Regularnie gra jedynie Wieteska w Clermont Foot, które na razie o dziwo jest na 9. miejscu. Ma ważną rolę na środku obrony i dziś był według "L'Equipe" najlepszym graczem meczu. Marcin Bułka jest w Nicei za Schmeichelem, ale wobec średnich występów Duńczyka w lidze, może dostanie jeszcze jakieś szanse w tym sezonie. No i listę zamyka Karol Fila, który dziś zagrał pierwszy raz po dłuższej kontuzji w Strasbourgu na prawym wahadle. Strasbourg jak zwykle przegrał, więc na Filę będzie liczyć, choć cudów nikt nie oczekuje.- Premier League
W ogóle to mogę tylko jeszcze raz zaśmiać się z tego, co pisałem lata temu tutaj - Pep Guardiola zmienił moje postrzeganie tego, co jest możliwe. Gra najlepiej i wygrywa jedenastką, która prawie nie ma zawodników defensywnych. Myślałem, że to niemożliwe, żeby Ilkay Gundogan był szóstym najbardziej ofensywnym zawodnikiem w jedenastce. A jednak. Teraz to normalne, ale nadal tylko w Man City. 5 lat temu bym nie uwierzył, że można wystawiać trójkąt pomocników Gundogan-Bernardo Silva-De Bruyne. Wszystko zawodnicy, którzy przychodzili z komentarzami, że najlepiej by się pokazali jako "klasyczna dziesiątka". Gundogan grywał też w środku, pod koniec BVB nawet zawsze, ale z bardzo defensywną "szóstką" u boku. Bernardo był znany w poprzednich zespołach jako taki Messi. De Bruyne, wiadomo, mógłby spokojnie grać i na dziewiątce, koleś potrafi wszystko. U Pepa wszyscy właściwie się sprawdzają jako środkowi pomocnicy wielozadaniowi. Sergio Gomez też zapowiada się na perfekcyjne wzmocnienie, widać że koleś lubi ten zespół, wiemy że ma skilla by grać na każdej pozycji (ledwie kilka dni temu kapitanował reprezentacji Hiszpanii U-21 na prawym skrzydle). Jakoś łatwo wierzyć, że w Man City i on się rozwinie doskonale pod względem obrony i taktyki.- Premier League
- Champions League