ogqozo

Wyspa jest korkiem, it's official, pogódźcie się z tym.

No można było, w końcu ogłosili to w grudniu 2009.

Tak, gadajmy o opisach dystrybutorów, bo przecież to wcale nie jest dno, naprawdę można spaść niżej i gadać o czymś głupszym. (ironia)

Faktycznie. Kilka sklepów oferuje cenę w okolicach 500 zeta. We Wrocku tuż koło dworca jest sklep z różnymi elekronikaliami, który sprzedaje DSi za 480. Dziwne to, bo teoretycznie dalej jest 170 euro i nigdzie (czyt.: sprawdzając dwa pierwsze wyniki na Google) nie znalazłem informacji o żadnej obniżce. W sumie co za różnica. Kto będzie kupował teraz DS-a, skoro Nintendo zapowiedziało, że za niecały rok będzie nowy.

Nie no, Inter jest silny jak ch'uj, może będzie trochę emocji w półfinale. Finał, wiadomo, jeszcze bardziej jednostronny niż rok temu. Barca chyba jednak trochę zdominowała tę planetę. Oglądajcie w niedzielę Gran Derbi, to będzie ostatni wyrównany mecz piłki nożnej w tym sezonie.

Koniec, Lyon-Bayern w półfinale, fani dobrego futbolu radują się.

Dobra, Lyon chyba kontroluje sytuację.

I Ole Gunar Solskjer.

Tymczasem Bordeaux naciera, naciera, jest blisko wyniku 2-0. Ale ciągle bez trafienia. Kurde, są dużo bliżej niż się spodziewałem.

Nie obchodzi mnie wynik tego meczu, ale skoro Obso jest za Manchesterem, to naukowy dowód na to, że Bayern jest lepszy. DO BOJU SZWABYYYYYY!!!

Te gadki o sędziach są już nudne.

To George Minkowski. Wystąpił w odcinku "The Constant" i w nim zeszedł na rozstrojenie mózgu.

@Keymaker: W "Lost" nie da rady zrobić takiego zakończenia. Pisałem o tym na blogu kiedyś. Seriale z jednym głównym wątkiem i kilkoma pobocznymi da się skończyć z klasą, tak jak "Sopranos", "Sześć stóp", "The Shield". Tak naprawdę to jest dość proste do zrobienia. Serialu tajemnic nie da się skończyć. W każdym razie, to się jeszcze nigdy nikomu nie udało. Nie masz na to przykładów, za to masz masę seriali, które zostały po prostu anulowane, kiedy nie dało się ich już oglądać. "Lost" poświęca za dużo czasu na ciągłe teasowanie typu "nie wiecie, o co chodzi! A odpowiedź to... zaraz wam powiemy!", żeby zakończenie niedające odpowiedzi kogokolwiek zaspokoiło. Nie da rady. W dodatku ten serial jest zbyt oddalony od rzeczywistości, żeby dało się napisać do niego dobre zakończenie. W "The Wire", czy ww. obyczajówkach, można było nieco pójść na żywioł, bo realizm sprawiał, że nie trzeba było wymyślać wszystkiego z wyprzedzeniem. Ten świat działał na takich samych zasadach, jak nasz, więc można pisać odcinek po odcinku. Scenarzyści "Lost" stworzyli własny świat. Żeby zrobić naprawdę satysfakcjonujący finał, powinni znać cały ten świat, jego wszystkie zasady, a także zakończenie historii jeszcze przed napisaniem pierwszego odcinka. A tak nie było. Jakbym miał strzelać, to myślę, że będzie przeciętnie. W tym sezonie najlepsze odcinki, czy może: najlepsze momenty i wątki, to te, w których "nic się nie działo": wewnętrzne przemiany Jacka, Linusa, Alperta, klimat w latarni, na Teneryfie, w jaskini Jacoba. Jeśli chodzi o "tajemnice", to tutaj jest dla mnie dość przeciętnie, choć i tak wyjątkowo dobrze jak na serial, który niektóre tajemnice ciągnie już przez 100 odcinków. W finale pewnie dostaniemy dużo, dużo więcej, ale z tego się nie da zrobić nic naprawdę dobrego. Tak że stawiam na przeciętny finał, z kilkoma bardzo bystrymi rozwiązaniami i kilkoma widocznymi szwami na fabule, żeby wszystko udało się jakoś powiązać. "Syndrom statku niszczącego statuę", nazwijmy to.

No w sumie, trudno znaleźć jakąś nadzieję dla fanów MU. Pierwszy mecz był wyrównany tylko ze względu na Rooneya. Tym razem go nie ma. MU w meczu z Chelsea nie istniało. Biegał tylko - przez całe boisku wzdłuż - Evra, ale to mało. Włoski nastolatek Macheda to talent, ale nie pozwolą mu strzelić gola ręką drugi raz z rzędu. Bayern też znowu taki mocny nie jest, ale widzieliśmy, że potrafi sobie radzić z defensywą MU. A teraz zagra jeszcze Robben. Tak więc różnica składów jest bardzo na korzyść Bayernu. A przecież MU musi wygrać, i to nie byle jak - do zera najlepiej. Może dzieci Fergusona się sprężą, wiadomo, ale naprawdę nie są faworytem. Co w sumie dziwne, bo ostatni angielski klub w LM teoretycznie powinien być faworytem w starciu z Bayernem Monachium. Bordeaux gra z meczu na mecz coraz słabiej i myślę, że tutaj też możemy być świadkiem jednostronnego widowiska. Blanc co prawda wrzucił w ostatnim meczu ligowym totalny luz, każąc zawodnikom skupić się na starciu z Lyonem, ale przed pierwszym meczem było to samo i w ogóle nie pomogło. Lyon też niezbyt się wysilał w lidze. W ogóle to Miralem Pjanić skończył kilka dni temu 20 lat. Ten koleś może być wielki.

No niestety nie znasz się na "Lost", to był bardzo dobry odcinek.

Obso nie lubi dobrych filmów i dobrego futbolu.

No tak, jakby zabrać jej najlepszą w Europie parę stoperów, najlepszego piłkarza świata Messiego, strzelającego ostatnio masę goli Ibrahimovicia i napędzającego flanki Iniestę, to może ktoś by miał z nimi szanse. Chociaż myślę, że najlepiej by było, jakby np. sam Valdes miał grać przeciwko jedenastce rywali, wtedy to już w ogóle mecze Barcy byłyby bardzo zacięte.

Vermaelen nie zdążył złapać za rękę, 4-1, argentyńska masakra.

Vermaelen miał problem. Jak zatrzymać Messiego w polu karnym? I wymyślił: złapie za rękę i będzie trzymał, aż drugi obrońca zabierze piłkę. So much for the referee's help.

Inter zagrał spoko. W obronie nie do przejścia, w ataku Sneijder jak zwykle załatwił im zwycięstwo. Barca-Inter to będzie przedwczesny finał.

Zauważyłem ciekawą prawidłowość. Ile razy któryś piłkarz Arsenalu dotknie piłki, Barcelona - w ramach zemsty, pozbawienia złudzeń - strzela gola.

Biedny Arsenal, już dwa razy dotknęli piłki w tym meczu i tylko sędzia jest odpowiedzialny za niekorzystny wynik.

Widzę, że mecz się wyrównał. Przed chwilą widziałem piłkarza Arsenalu na połowie rywala.

No i właśnie o to mi chodzi. Bezradność. Arsenal sobie może nawet strzelić gola. Barcelona wtedy powie "okej, to my też strzelimy" i tyle będzie radości.

Nie chodzi o wynik, chodzi o poczucie bezradności. Które właśnie obserwujemy.