Z jednej strony, to trochę rozumiem tych w(pipi)ionych - bo co innego błąd gdzieś tam, w trakcie gry, a co innego kiedy rozpaczliwie bronimy 1-0, jest doliczony czas, a tutaj karny z kapelusza. To nie jest to samo - bo skąd można przewidzieć, jak byśmy grali, gdyby gol Rogera nie został uznany? Pewnie byśmy cisnęli mocniej i kto wie, może i tak byśmy strzelili. Mieli grać na 2-0 i wychodzić z założenia, że "i tak sędzia może sobie wymyślić w końcówce karnego"? No sorry...
Z drugiej strony - to trochę żałosne, co się dzieje i co się działo po meczu. Webb się boi o własne życie, bo dostawał telefony z pogróżkami. Ba - nawet nie on, tylko inny Anglik Howard Webb, którego adres ktoś znalazł i wrzucił do sieci. Kolejny raz szpanujemy w Europie swoim debilizmem - nie tylko ci najniżsi ludzie, za jakich od dawna uważa się kiboli, ale też premier, minister. Żenada. I jeszcze jeden argument, żeby zabrać nam Euro 2012. Bo wyobraźcie sobie, co by się działo, gdyby taki mecz miał miejsce w Polsce? Ja, gdybym był sędzią, to bym się teraz bał sędziować Polakom. To, że potrafią wyrażać swoje niezadowolenie na przykład rzutem noża, to już wiemy.