Skocz do zawartości

ogqozo

Senior Member
  • Postów

    22 456
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    53

Treść opublikowana przez ogqozo

  1. ogqozo

    poszukuje...

    Jad Fair - Great Expectations Half Japanese - We Are Those Who Ache Amorous Love Ktoś ma? Ktoś wie, gdzie znaleźć?
  2. ogqozo

    Mad World

    A czemu N miałoby się nie zgodzić?
  3. Zepsuła ci się spacja na klawiaturze?
  4. http://artofmanliness.com/2008/05/14/100-m...brary/#more-183 100 książek, które musi przeczytać mężczyzna. Oczywiście, jak z każdą taką listą, możnaby się kłócić o obecność niektórych książek i brak innych - jednak ogólnie widać, że książki dobierali ludzi inteligentni i oczytani. Ergo - warto się zapoznać. Mogę powiedzieć, że co najmniej 80% z tych książek naprawdę trzeba znać.
  5. Nie wiem, może za mało RAM-u? Firefox 2 z takimi rozszerzeniami potrafi żreć niesamowite ilości pamięci. Ja mam ten dodatek i nic takiego nie zauważyłem.
  6. Mi się cały czas nasuwają analogie do dzieła Cimino... Generalnie - jest to film o tym, co lubi z ludzką psychiką wojna. Kilka spostrzeżeń jest naprawdę identycznych (np. o tym, że choć wojna to piekło, to wielu jest trudno się od niej odzwyczaić po powrocie do domu). Myślę, że każdy, kto ten film obejrzy, to zauważy. Aha. Przypomniało mi się a propos wtórności względem "To nie jest kraj...". Josh Brolin też tam gra i też gra podobną postać (tylko w innej sytuacji). Jednak widać, że kiedy chce się zrealizować film na południu USA o demoralizacji tego kraju, to niektóre rozwiązania, niektóre twarze nasuwają się same. Mieli dać główną rolę Clintowi Eastwoodowi ale ten nie miał czasu, więc kto im został z teksańskich twardzieli? Tylko Tommy Lee Jones. Brolin też oryginalnie nie miał grać tej roli, ale wyszło jak wyszło. Gdyby robili ten film teraz, to by tej dwójki na pewno nie zaangażowano.
  7. No właśnie to mnie nieco w nim irytuje, to podobieństwo do "To nie jest kraj...". Wiem, że to raczej nie wina autorów, ale tak wyszło - ten film robiłby dużo większe wrażenie, gdybym go oglądał przed dziełem Coenów. Wtedy pewnie uznałbym go za wybitny, za nowego "Łowcę Jeleni". A tak - po prostu dobry. Bo przesłanie jest bliźniaczo podobne, choć zrealizowane w nieco inny sposób. No i Tommy Lee Jones naprawdę gra niemal identyczną postać, tylko że Coenowie tą postać lepiej zrobili, i okrasili Bardemem oraz Brolinem. Mimo wszystko ostatnia scena nadrabia wszystko i stoi na poziomie "To nie jest kraj...". Choćby dla niej - warto.
  8. ogqozo

    NBA

    Trudno mi się zgodzić ze stwierdzeniem, że Lakers czy Celtics "robili przeciwników bez problemów". Te pary są po prostu tak wyrównane, że przewaga własnego parkietu wiele zmienia. I Utah, i Cavs zagrali u siebie świetnie, bo to zespoły ze znakomitą publiką. Myślę, że ich szanse na awans są spore - ogromne znaczenie będą miały mecze nr 5, rozgrywane dzisiaj i jutro. Mało brakowało, a obecnie byłoby 2-2 w każdej serii, bo przecież Orlando przegrało swój 4. mecz w ostatnich sekundach, jednym punktem. Jednak po takim ciosie chyba się zespół Gortata nie podniesie. Jednak to i tak zaskoczenie pozytywne, że Polak w tych play-offach regularnie grywa i nie zalicza samych zer w statystykach.
  9. Ale co to za różnica, skąd dzwonił? Dzwonił ze statku w momencie, w którym na wyspie wypadały Święta - i w realnym świecie też wtedy były Święta. Więc minęło mniej więcej tyle samo dni, czyli że nie ma jakiejś wielkiej, stale powiększającej się różnicy.
  10. Czas na wyspie nie płynie szybciej, anomalie są tylko przy przekraczaniu granic. Wszystko prosto wynika z odcinka "The Constant". Np. jak Desmond dzwonił do Penny, to ona ubierała choinkę - wyraźne zaznaczenie, że data na wyspie i w świecie realnym jest ta sama.
  11. Drogi Janolku... Jeśli miałbym wybierać miejsce do konwersacji o swoich poglądach, to polski stadion piłkarski byłby raczej gdzieś na końcu stawki, między kubańskim więzieniem a demonstracją ONR-u.
  12. Liga się skończyła. Widzew w trzeciej lidze. Legia zachowała drugie miejsce, ale że chyba wygrała Puchar Polski, to w UEFA zagra również trzeci Groclin. To znaczy, Śląsk Wrocław. Fajnie. Mam nadzieję, że Drzymała przypierdzieli teraz konkretnymi funduszami i co najmniej faza grupowa będzie, bo dawno nie byłem na żadnym meczu piłkarskim, a chętnie bym się na coś wybrał. Tak jak wielu mieszkańców tego pięknego miasta.
  13. Chyba tak samo, jak Liga Mistrzów, czyli w Polsce o 20.45 i o 18.
  14. Nie mówię o krytykach... ci z reguły doceniają, prędzej czy później, arcydzieła. Jednak spotykam ludzi, którzy tych filmów nie kojarzą. Porównajmy chociażby "Szeregowca Ryana" i "Cienką czerwoną linię" - ta druga jest co najmniej równie dobra (rzekłbym, że dużo lepsza), a jednak pod względem popularności niewspółmierna.
  15. "Rodzina Soprano" to też fikcja. I "Pani Bovary". Science-fiction to nie to samo. Wróćmy jednak do odcinka, bo jest do czego. Moim zdaniem "Cabin Fever" to jeden z lepszych epizodów w tym sezonie. Więcej - jeden z dwóch-trzech, które przypominają mi poprzednie, znakomite sezony. Świetna reżyseria i aktorstwo - trudno nie docenić choćby sceny, w której Hurley dzieli się batonikiem z Benem. Akcja na statku podoba mi się chyba w tej serii najbardziej - jest mniej "naciągana", bo nowe, nieznane miejsce akcji daje scenarzystom większe pole do popisu niż wyspa. Właśnie wróciliśmy na statek i znowu było ciekawie - wyraziste postaci, dobra praca kamery i muzyki. Dialogi bardzo bystre. No i stary, dobry Locke. Brakowało mi takich tesktów jak dzisiejsze "Destiny, John, is a fickle bitch". Dobrze wiedzieć, że twórcy nie zapomnieli o filozofii, którą raczyli nas na początku serialu. Co do elementów fantastycznych - akurat w tym odcinku nie było takich, które by sprawiły, że walnę sobie plaskacza w czoło. Poza zakończeniem, no ale... to było w sumie oczywiste. Inaczej by się nie dało wytłumaczyć tego, co się działo do tej pory - a to wytłumaczenie, , to chyba najlepsze, czego mogłem się spodziewać. Ogółem super.
  16. W obu kategoriach - zdecydowanie Final Fantasy VIII. Prawdziwa rewolucja w tym elemencie - jeśli coś tej grze dorównuje w kwestii reżyserii wstawek, to na pewno nie w tej generacji. No i intro z Chrono Cross, za przepiękny motyw muzyczny. Te z bijatyk i z Silent Hilla średnio mi się podobają.
  17. Zespół zagrał fantastycznie, dokładnie tak, jak możnaby oczekiwać po ich płytach. Dziwaczne miny, dziwaczne ubrania, ogólny sponatniczny absurd. Wszystko w Rurze, czyli w piwniczce na kilka metrów, gdzie zespół wchodzi na scenę, przepychając się z instrumentami przez widzów. Stałem praktycznie obok wokalisty, jak ktoś chciał zapogować to nawet go potrącił. Szkoda, że tak krótko. I że publika taka drętwa - nie bardzo wiedzieli, co zrobić, tańczyć czy stać i się gapić na dziwolągi z Ameryki. Nota bene strasznie mało ludzi było. Myślałem, że jak przyjeżdża kultowa kapela z K Records za 30 zł, to się tłumy zwalą, a tu garstka, w dodatku co najmniej połowa zespołu w ogóle nie kojarzyła i przyszła na Ściankę. Ścianka mnie zaskoczyła pozytywnie. Na żywo brzmią jak kapela grunge'owa z początku lat 90. Basista wygląda zupełnie jak Krist Novoselic z Nirvany (podobny wzrost, fryzura i zachowanie).
  18. Miałem iść, ale chyba nie będę. Maj-czerwiec to we Wrocławiu strasznie napięty okres, fajnych koncertów jest masa. A kasy przychodzi tyle samo, co zawsze;/.
  19. ogqozo

    Primera Division

    Barca, niestety, nie wygrała nawet na pocieszenie Gran Derby. Po porażce u siebie, teraz Real wpakował im w Madrycie 4 bramki. Bolesny cios na koniec kiepskiego sezonu. Kompletna dominacja "Królewskich", najlepszy wynik w historii klubu Villareal FC, Barca już na pewno na 3. miejscu. Czwarte miejsce? Chyba jednak Atletico. Drugi madrycki klub gra jutro, na razie ma tyle samo punktów, co Sevilla (i przewagę w bezpośrednich meczach). Póki co 4. pozycji są właśnie podopieczni Jimeneza, którzy rozbili na wyjeździe Racing 3-0. Nie wierzyłem w to w połowie sezonu, kiedy byli w połowie stawki i zwolnili tego swojego cudownego trenera. A jednak, Sevilla ma szanse po raz drugi zagrać w Lidze Mistrzów. Racing raczej będzie się musiał zadowolić Pucharem UEFA. Szkoda. Swoją drogą - mecz oglądałem na chińskim CCTV. Tuż po spotkaniu, na kanale tym był krótki program o Otylii Jędrzejczak. Odniosłem wrażenie, że zdecydowanie pozytywnie przedstawiono jej sylwetkę. Fajnie.
  20. Jutro są np. "Podejrzani" (23.00), a pojutrze "Cienka czerwona linia" (20.00). Oba na Polsacie. Oba - absolutne arcydzieła, moim zdaniem nieco niedoceniane w kulturze. Jeśli ktoś nie oglądał, to niech się nie przyznaje i prędko odrabia zaległości.
  21. Czarna Skała do nich należała. Właścicielem statku był Magnus Hanso. Domyślam się, że Widmore kupował wiele rzeczy, które mogły go doprowadzić do wyspy. Być może nie wiedział konkretnie o wyspie, ale śledził działalność organizacji Hanso i te ich eksperymenty. Albo odwrotnie: najpierw się zainteresował tym, co się stało z Czarną Skałą, i po tym tropie natrafił na Hanso i na wyspę. Na jedno wychodzi. Skądś tam się dowiedział i teraz jej szuka.
  22. Ja tu nie widzę pola do dywagacji... Wiemy, że dziennik znaleziono na statku pirackim na Madagaskarze. Być może nie znam się na działaniach piratów, ale... Dla mnie zupełnie logiczne jest, że ci piraci napadli na Czarną Skałę, zrabowali z tego, co mogło być przydatne (a dziennik pokładowy to zdecydowanie przydatna rzecz), po czym zostawili Czarną Skałę i połynęli rabować innych. Później wrócili i sprzedali łupy i stąd mamy dziennik. Być może tu jest jakieś drugie dno, którego nie chcę dostrzec... zobaczymy. Ja wątpię, żeby twórcy rozwijali jeszcze ten detaliczny wątek.
  23. ogqozo

    GTA IV FAQ

    4 miliony podobno.
  24. "You're not supposed to raise him" można tłumaczyć różnorako. Myślę, że raczej nie chodzi tu o wolę Charlie'ego, a o swego rodzaju przeznaczenie. Michael. Przynajmniej wszystko na niego wskazuje. Życiorys człowieka z trumny, który Jack czytał w gazecie, został niemal w całości zawarty w odcinku z retrospekcjami Michaela. Zmienił nazwisko, nikt go nie znał, zmarł w biednej czarnej dzielnicy, osierocił syna - wątpliwe, aby to był przypadek.
  25. ogqozo

    Primera Division

    Barca może wygrać, na jedno wychodzi. I tak skończą na 3. miejscu, Real na pierwszym. Moim zdaniem wybór Guardioli na nowego trenera świadczy o tym, że kierownictwo Barcy niczego się nie nauczyło. Minęły już chyba czasy, kiedy można było odnosić sukcesy, kupując najdroższych piłkarzy i dając im do nadzoru dobrego znajomego z boiska, który jednak jako trener jest kompletnym żółtodziobem. To on ma wymóc szacunek i dyscyplinę na barcelońskich "galacticos"? No proszę... Czas, kiedy drużyny złożone z samych gwiazdorów wygrywały, minął. Zespoły, które odnoszą suckesy w ostatnich latach, to niemal bez wyjątku teamy oparte na zasadzie "doświadczony, dobry trener + rozsądne zakupy". Zobaczcie, jak z kolan podniosły się w ostatnich latach Chelsea (Mourinho), Real (Capello), Liverpool (Benitez). Tym zespołom nie pomogły wielomilionowe zakupy. Dopiero przyjście trenera światowej klasy dało im sukcesy. Podobno była oferta dla Mourinho, ale niewystarczająco dobra. Jeśli to faktycznie jedyny powód, żeby zatrudnić Guardiolę... żal. Na trenerze w dzisiejszych czasach nie warto oszczędzać.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...