Treść opublikowana przez ogqozo
-
Dave the Diver
No, każda gra ma ludzi, dla których po prostu nie gra się fajnie bo tego nie lubią i wtedy trudno coś dodać. Myślę, że część osób odrzuci po prostu wymaganie niektórych tych gierek, bo zwłaszcza pod koniec niektóre wymagają trochę precyzji i nie każdy kto chciał pochillować się zadowoli, bo wiele z nich nie jest opcjonalnych i masz robić tak jak należy aż zrobisz. Jak dla mnie, sedno gry pozostaje - łowienie i restauracja pozostają pewnym paliwem i wyznacznikiem. Jak dla mnie, mają dość sporo głębi, w sam raz, by ciągle chcieć do nich wrócić (i jak widać, większość recenzentów tak czuje). Tyle że gra nigdy nie pozwala nam się zasiedzieć na jednej czynności więcej niż może góra 10 minut, a czasami mnie rozwala jak w ciągu kwadransa pojawiają się trzy nowe wątki mdr. Na pewno jest to pozycja wyjątkowa - nie wiem, która gra przez tak długi czas ciągle wymyśla coś nowego. Ja ciąglę chciałbym zwolnić i pomasterować samą restaurację, ale jak to w życiu, albo filmie braci Coen, nie da się, bo ciągle wpada coś nowego i tak. Dla mnie nudno nie jest, mam masę hiciorów 2023 w kolejce na wszystkie trzy konsole, ale jakoś mnie do nich tak nie ciągnie jak do kontynuowania Dave'a. I naprawdę fajne to uczucie grać tyle co ja, i czasem klepać te hiciory żeby zaliczyć bo jakoś nie wnoszą imo nic zaskakującego, i nadal zobaczyć grę, która jednocześnie jest prosta i oczywista i w sumie to nie wnosi żadnego oryginalnego elementu, a jednak wszystko jest... Dave-like, właściwe dla tej właśnie opowieści i całość jest jedyna w swoim rodzaju.
-
Alan Wake II
Jakie to ma znaczenie czy coś jest open worldem żeby było ŁADNE lol. Ładne to ładne, to słowo nie znaczy "najtrudniejsze do zaprogramowania dla twórców gry" jak chyba niektórzy uważają.
-
NBA
- Star Ocean: The Second Story R
Divine Force ma swój temat, nawet trochę postów, tylko nie w dziale RPG oczywiście, bo to jest randomowe na forumie hehe. Ale ta gra powinna być najlepszym co ma do zaoferowania Star Ocean. Zresztą większość osób uważa, że nawet dziś dwójka jest najlepszym co ma seria, mimo że to gra sprzed bodaj 25 lat.- Baldur's Gate 3
Rozwaliło mnie jak Gale umarł hehe. Jedna z postaci poprawiła mnie: "po prostu zgadujesz, to Ksasij-charach!". "Dokładnie, słuchaj jej. Pamiętaj o gardłowym h". Niestety Gale umarł w ten sposób że był zanurzony w morzu lawy, więc nie dokończyłem całej akcji mdr.- Jusant
Gra wyszła. Oceny głównie 8, czasem 9. "Krótka i urocza narracyjna przygoda, pełna melancholii". System wspinania określony jako najlepszy element gry i bardzo przyjemny. Historia wydaje się sięgać po modny motyw "nieużywania słów" i raczej zbierze mieszane opinie wśród graczy, od zachwytów po meh.- Luźne gadki
No i oficjalnie, Mundial w 2034 (kurde, ciekawe czy dożyję) w Arabii Saudyjskiej. Nikt inny się ostatecznie nie zgłosił. Niezły to jest prestiż, jak kolejny raz tylko jedna kandydatura w ogóle istnieje. Ciekawe czy dojdzie do tego, że nikt się nie zgłosi do organizacji. Ale zobaczymy za 10 lat, może AI będzie organizować. Edit: W sensie FIFA oficjalnie nie zatwierdziła, bo mogą się nie zgodzić na te kraje w 2030 i 2034. Ale, no, pewnie się zgodzą, skoro jest tylko po jednej kandydaturze.- Eredivisie
Swoją drogą to FC Basel jest na ostatnim miejscu w lidze szwajcarskiej. To tylko 12. miejsce, i klub historycznie aż tak nie dominował od tak dawna, ale ostatnio, no kurde - przez 20 lat był zawsze na podium. Czasami wręcz nikt inny się mi nie kojarzył ze Szwajcarią poza FC Basel. W latach 2010-17 zdobyli osiem mistrzostw z rzędu, wygrywali z oboma Manchesterami w LM, i tak dalej. Jasne, od lat fani mówili o kryzysie, ale takie kluby mają "kryzys" w ten sposób że są na drugim, trzecim miejscu. A teraz - 5 pkt. po 11 meczach, spora już strata do miejsca dającego utrzymanie, w październiku same porażki z bilansem bramek 0-10.- NBA
No, ale jak ta wymiana brzmi po tym, czego się ludzie spodziewali. Sixers - Batum, Covington, Morris, KJ Martin, "wiele wyborów w drafcie" (w pierwszej rundzie w 2028 i jakiś jeden jeszcze niejasny) Clippers - Harden, PJ Tucker PJ Tucker był bardzo dobrym role playerem, więc ogólnie średnio jakoś widzę ten zwrot dla Sixers. Wygląda jakby chodziło tylko o to, by latem mieć te ponad 40 mln wolne z listy płac. Ogólnie zobaczymy w przyszłości, kogo Sixers będą w stanie pozyskać dzięki temu wszystkiemu. Clippers co najważniejsze nie oddają Terrence'a Manna, który zapewne wypełni podstawową piątkę jeśli wszyscy będą zdrowi, a Westbrook zacznie z ławki. No... ciekaw jestem, co z tego wyjdzie. Szanse na mistrza? Z Kawhi'm i Paulem George'em w tej formie, Clippers i tak mieli szanse na mistrza, ale z tym zostaje nam tylko czekać do playoffów. Terance'a.- NBA
Zaznaczmy, że James Harden pojechał na lotnisko, żeby wściąść w samolot na pierwszy mecz i ochrona go nie wpuściła mdr. Harden jest dla mnie w tym już przegrany IMO. Sixers za dobrze wyglądają bez niego. Tyrese Maxey właśnie został wybrany "graczem tygodnia" konferencji wschodniej, zdobywając 30 punktów na mecz. Jasne, Maxey nie jest taki robotem błyskawicznego rozdawania najlepszych akcji, jak Harden. Ale gra Sixers stała się dużo bardziej dynamiczna pozycyjnie, ludzie więcej się ruszają - i to nie tylko lepiej wygląda, ale też może być równie skuteczne, zobaczymy. Liczba rzutów wolnych w meczach Sixers też w normie mdr, Maxey dostaje ich masę. Fani Sixers już i tak mieli dość Hardena, a teraz nawet mówią, że za nim nie tęsknią sportowo. Teraz to by źle wpłynęło na atmosferę, żeby wyciągać do niego rękę. Tak jak Ben Simmons, niech spada. Sytuacja imo wydawała się nie do naprawienia jeszcze przed tym jak zaczął się sezon. Po rozczarowaniu w playoffach (tak ludzie mówią - jak dla mnie Sixers osiągnęli nie rozczarowujący, tylko normalny wynik...) naprawdę nie był to moment, żeby robić dramę. A teraz widać że Sixers wyglądają nieźle i bez niego, więc po ptakach. Problemem jest system wymiany, bo Sixers nadal chcieliby dostać coś naprawdę dobrego w zamian. To mało współgra z chęcią pozbycia się go, nawet jeśli miałby cały sezon nie grać. Ot zwykła taktyka negocjacyjna, muszą udawać, że go nie oddadzą. Ale do playoffów i tak wejdą, więc moim zdaniem nie mają wiele powodów, by się spieszyć. Dodatkowy zwrot: nie wiem czy Clippers go też teraz chcą mdr. Bo też ładnie zaczęli sezon. Russell Westbrook zmniejszył swoją rolę, trafił połowę rzutów za trzy jak na razie i po prostu jakoś tam się wpasował do ekipy. Nic wielkiego, jasne, ale ta piątka wygląda świetnie razem jak na razie, a Westbrook za tę kasę, jaką zaakceptował, jest dobrym dealem. Harden ma 34 lata i chce dużego i długiego kontraktu za rok, i obraził się na trzy kolejne kluby w ciągu ostatnich dwóch lat. Brać - to jedno. Oddawać młodych graczy żeby go brać - hmmm...- Eredivisie
Oficjalnie Klasyk (Klassieker) to się tylko na Ajax-Feynoord mówi, Ajax-PSV to jedynie "Topper". Głównie chyba dlatego, że PSV dopiero w latach 80. wyrosło na potęgę ligi. Dzisiaj PSV ma być może więcej fanów niż Feyenoord. Jednak w tej głównej części Niderlandów (o nazwie... Holandia), to jednak nadal bardziej odległa ciekawostka, jest się za Ajaxem albo Feyenoordem. PSV ma dość mocny fandom "u siebie" na całym południu, ale nie jest to traktowane jak derby i rywalizacja. Klub nieźle zarył, naprawdę myślałem, że w tak małej lidze to niemożliwe. Dla Ajaxu trzecie miejsce to tragedia. To nawet nie jest tak, że grają, posiadają piłkę, atakują, tylko pechowo nie wpada, oni są w każdym meczu słabsi od rywala mdr.- Dave the Diver
No jest to trochę zbiór minigierek. Czy nudnych? Jak dla mnie lepszych niż w Final Fantasy VII. Gra ma taki klimat, że ciągle się coś dzieje randomowo, dla mnie to jest jak w Big Lebowskim. Bardzo zabawne, że ciągle ktoś przyłazi i coś nowego robimy. Taka gra mogłaby być jak praca, jak wiele pecetowych simów, że trzeba wziąć się poważnie kapitalistycznie i budować, ale okazuje się bardziej nastawiona na opowieść, z prostej sprawy robi się ciągle jakaś nowa przygoda. Często niby klasyczne - no, mamy bronie, więc się okazuje, że możemy je ulepszać ze zbieranych przedmiotów, wow - ale koleś nam to oznajmia tak nagle i w takim stylu, że jednak pasuje to do klimatu. Z gierek, mi przypomina z jakiegoś powodu granie w Dandy Dungeon. Tam też nie było się jak skupić na robieniu głównej rzeczy, bo ciągle ktoś przyłaził.- Star Ocean: The Second Story R
Sea of Stars to nie jest taki typowy jRPG. Warstwa RPG jest głównie bardziej w stylu starych Mario RPG. I w sensie walk i balansu aktywności. Walki są bardziej robione nie pod system do opanowania a jako jednorazowy element progresji, i dobrze bo zawsze jak chciałem robić backtracking w tej grze to mocno cierpiałem. Jednak wszystko jest dopićkane tak dobrze, że jest to po prostu ogólnie świetna gra. Scenki i dialogi są zazwyczaj celowo krótkie i do rzeczy, trochę więcej gadania tylko na początku i na końcu. W ciągu 40 godzin gry mamy okazję robić różne rzeczy, poboczne aktywności i questy, jest trochę zbieractwa i szukactwa, rozwijanie bazy, eksploracja świata, dość proste, ale jest to gra, że po tych 40 godzinach naprawdę ma się prawie wszystkie achievementy w grze (poza bodaj jednym który jest trudny). W Star Ocean 2 jest dużo gadania. Nie wiem, ile z tego się zmieni. Twórcy nie wspominają nic o żadnych zmianach głównego scenariusza i przebiegu gry. Na pewno rozgrywka jest mocno zmieniona i trzeba poczekać jak wypadnie dzisiaj. Bardzo mocno zmienione walki, jest fast travel i inne tego typu unowocześnienia, praktycznie każdy element rozgrywki jest zmieniony, ekwipunek, także poboczne dialogi typu reakcje postaci i prywatne sceny. Walka z oryginału to dzisiaj nic specjalnego, ot nawalanko, bardziej ciekawe były możliwości dopakowania ekipy ze względu na bardzo jak na jRPG otwarty progres i podziwiania efektów niż same walki. Dla większości osób, główne zalety Star Ocean 2 to była otwartość, to że możesz mocno odjechać w przepakowane rejony, masz dużą dowolność co robić w jakiej kolejności, jakie postaci mieć w ekipie, i zarówno scenariusz mocno od tego zależy (sto zakończeń!) jak i walki na najwyższym poziomie trudności wymagały nieco zabawy z budowaniem ekipy, craftingiem itd. Remake ma być nieco trudniejszy, a także dodać nowe wyzwania, bo wyższe tempo walk nie będzie czyniło tego tak żmudnym.- Super Mario Bros. Wonder
Gra sprzedaje się super, co prawda Nintendo miało i większe otwarcia (Animal Crossing, Pokemon), ale być może żadna gra z Mario nie sprzedała się tak na premierę w historii. Nintendo Europe podało, że dla Europy właśnie tak jest. W Japonii chyba drugi wynik, jeśli pamiętam, za New Mario Bros. Wii.- Super Mario Bros. Wonder
Mówili w wywiadach, że myśleli o tym, ale to nie dawało uczucia Mario, że za bardzo odjeżdżało w uczucie innych gier, jak Zelda. Stety czy niestety, bo no kurde, z tymi umiejętnościami i budżetem, kto by nie chciał zobaczyć np. metroidówki od Nintendo. Jak na ironię, dzisiaj wszyscy je robią, a Nintendo nawet z serią dosłownie o tytule Metroid od blisko 20 lat próbuje tylko uciekać od formuły. Wszyscy np. czerpią z Dark Soulsów, które czerpały mocno z gier Nintendo, a Nintendo nie hehe. Jak dla mnie, ta firma jest tak dobra w robieniu gier, że naprawdę szkoda, że się tak zamyka. Jasne, z Zeldą poszli dość ostro, chyba wszyscy byli zszokowani, bo aż do Skyward Sword narzekało wielu na tradycjonalizm i tam. Z główną serią Mario też mocno ewoluowali z Galaxy i zwłaszcza z Odyssey. A ta seria ma być chyba taka bardzo tradycyjna, zresztą Nintendo nie reklamowało tej gry tak mocno jak tych głównych, też dla nich jest lekko poboczna, zapowiedź 4 miesiące przed premierą... choć kasy zarobi masę. To nawet nie jest kontynuacja ostatniego 2D Mario, bo już za czasów SNES-a i GameBoya dwuwymiarowe Mario nieraz bardziej odchodziły od formuły "biegniesz w prawo". W sensie ostatniego 2D Mario który był "głównym" Mario.- Star Ocean: The Second Story R
Pierwszy Star Ocean nawet nie wyszedł po angielsku, więc wszyscy grali w dwójkę nie znając uniwersum mdr. (Chociaż ja nie, były fanowskie tłumaczenia w sieci). Są pewne smaczki, gwoli ścisłości (kilka wydarzeń z jedynki wspomnianych, pewne nawiązania w historiach paru postaci), ale naprawdę tylko fani takich rzeczy zwrócą na to uwagę. Trudno powiedzieć, jak w praktyce będzie się grało w Star Ocean 2 dzisiaj. Na pewno gra jest dobra, ale nie szalejmy. Już na PSX budziła mieszane uczucia. Dla jednych jest najlepszym RPG-iem na Szaraka, a dla innych nie jest nawet w top 30. Na pewno jest to gratka dla historyków jRPG i zainteresowanych historią, bo gra miała trochę ciekawych rozwiązań. Ze swoją walką "na żywca", jedynka była szalenie ekscytującym połączeniem akcji z jRPG na SNES-ie, ale nawet dwójka w 2000 roku wyróżniała się na plus, chociaż po Grandii nie miała już wiele specjalnego do pokazania. Podobnie z interaktywnym ekwipunkiem, wtedy gotowanie czy crafting były bardzo ekscytujące dla mnie. Ale przyznajmy - jRPG-ów z lat 90., które warto znać, jest cała masa. Na przykład wybitna Terranigma i cała jej seria, niesamowity Bahamut Lagoon, Mother 3 czy Treasure of Rudras, a z już wydanych np. Trials of Mana, różne odsłony Sagi czy też wydany nie przez Square-Enix niezwykle niszowy Moon. Star Ocean 2 ma ciekawe podejście do tematu stu zakończeń, roli postaci, questów i ogólnie konstrukcji scenariusza, ale pisarsko to nie jest taka intensywna historia jak w Final Fantasy, bliżej do dość typowego jRPG-a który po pierwsze to jest... długi. Na pewno robi wrażenie to jak zbudowana jest historia i jako gracz można poczuć, że odgrywamy sporą rolę, bo przy stu zakończeniach, wszystko co robimy może mieć jakieś znaczenie i to zazwyczaj całkiem mądrze pomyślane. To może będzie "ciekawsza" gra niż dość przyjemny i lajcikowy i funowy Sea of Star, ale wątpię że będzie dla kogoś dzisiaj równie dobrą grą. edit: Sea of Stars.- Alan Wake II
Dla mnie to był w pewnym sensie Baldur. Naprawdę poczułem, że nie ogarniam kompletnie, czemu musiałem wydać tyle kasy na tego ogromnego mamuta zajmującego pół pokoju, który taki miał być żeby naprawdę zdemolować szybkością i wyeliminować loadingi. Nie wyeliminował. Jasne, ogólnie gra robi takie wrażenie czkania pewnie bardziej przez wybory UI/perspektywy/sterowania itd. które na każdym możliwym sprzęcie by nie były wiele lepsze. Ale również po prostu przerosła sprzęt. No ale na pewno poczułem wtedy pierwszy raz - hej, czekałem, jaka gra pokaże mi, po co w ogóle powstała nowa generacja, i kurde wychodzi że nie ma takiej gry. Piksele mnie specjalnie nie obchodzą, ale w Baldurze najbardziej same obliczenia decyzji są odczuwalne, zwłaszcza jak jest wiele postaci z własnym bieżącym AI w mieście. Wcześniej myślałem, że FF XVI mi pokaże. Tuż po FF XVI cyknąłem FF VII Remake sprzed kilku lat dla porównania, i kurde on wygląda jak nowsza bardziej zaawansowana gra od tej robionej specjalnie pod PS5 mdr. Ale wniosek z tego mam tak naprawdę odwrotny. Zamiast ciśnienia że chcę jescze większe i jeszcze droższe i jeszcze nowsze PS5 Pro, bardziej ogólnie zastanawiam się, ile to daje klepanie tych nowych sprzętów i czemu muszę w to inwestować bo inaczej nowe gry będą dla mnie w ogóle niedostępne.- NBA
Dzisiaj mija 20 lat od debiutu LeBrona w lidze. Tak jak w debiucie, zagra dziś przeciw Sacramento Kings. Trafiając w debiucie 12-20 rzutów i mając 9 asyst, LeBron już 20 lat temu nie bał się wziąć na siebie ekipy NBA. LeBron nie tylko może pobić rekordy żywotności - w tym sezonie na pewno pobije rekord minut rozegranych w NBA wliczając playoffy; a jeśli by chciał powegetować gdzieś w bardziej marignalnej roli, na pewno mógłby pobić też popularne rekordy meczów - ale też należy do najlepszych graczy ligi przez prawie cały czas z tych 20 lat. Jasne, w playoffach tak naprawdę wyglądał średnio. Teraz wygląda na nieźle wypoczętego i mocnego.- Premier League
No inny wybór to nie zwalniać, tak jak wyżej wymieniłem nie brak przykładów że z tym samym trenerem jest źle a potem dobrze, więc po prostu jest to możliwe ogólnie, to fakt. Fani Man United chyba to wiedzą najlepiej, bo jak płaczą że klub spadnie... Man United przez ostatnie 50 lat tylko z jednym trenerem lądowało w dolnej połowie tabeli. Z tym dobrym. 3 razy w ciągu jego pierwszych 4 sezonów. Zmiana może też być dobra z innym trenerem, ale jak ktoś jest tego pewien to się pytam, z jakim i jak on to zrobi, skoro ktoś wie że tak będzie to chyba też wie jak cnie.- Premier League
Ale ja nie widzę nigdzie dowodów, że jest jakiś "właściwy trener", w tym się sypie ten argument. Miał nim być van Gaal, Mourinho, ten Hag na podstawie wizji fanów na pewno. Artetę już zwalniano z Arsenalu i wszyscy byli wściekli że Arsenal go nie wywala, a cała reszta się śmiała, teraz nikt się do tego nie przyznaje mdr. To jest Arteta właściwym czy niewłaściwym trenerem? Zależy jaki wynik ostatniego meczu. Kloppa też nieraz już niektórzy chcieli wywalać z Liverpoolu. To kto jest dobrym trenerem tak ogólnie? No może nikt kurde. kiedyś najlepszy na świecie był podobno Allegri, Pochettino, Mourinho, Nagelsmann, Jardim. Nie widzę naukowych dowodów, że jest jakiś "właściwy trener" z ustawioną stałą wartością "dobrotrenerstwa" i cały bajer to losować aż się takiego trafi. Gdyby tak było, to jasne, jeśli klub ma niezadowalające wyniki to zwalniać i losować aż się taki trafi co będzie wygrywał, automat. Pytanie tylko kto by wygrywał, kiedy wszystkie kluby by tak robiły i miały dobrych trenerów, w tym przeciwnicy Manchesteru. Nie mówię że zwalniać czy nie zwalniać, właściciele Man United i tak raczej forumka nie sprawdzają mdr, ot zastanawiam się, kto i jak dokładnie ma poprawić United, co on tam zrobi i skąd wiecie że tak będzie, ot takie pytanie jak to działa.- Premier League
I kto tego ten Haga zastąpi i wreszcie będzie cudownie bo wreszcie nie ten nieudacznik (obecny trener) tylko ktokolwiek normalny? Słyszałem to wiele razy od czasu zatrudnienia Van Gaala. Ludzie piszą Zidane, De Zerbi. Nagelsmann. Jakoś nie wiem czy Zidane lub De Zerbi mają ochotę wchodzić w taką sytuację. Za wiele do zyskania nie ma. Kasę jak będą chcieli to jeszcze zarobią gdzie indziej. Arne Slot? Fani będą zachwyceni widząc łysą głowę i urodzenie w Holandii przy niemieckiej granicy. Graham Potter? No nie wiem co oni mają wymyślić.- Alan Wake II
Remedy bardzo o sobie mówi jakby o studiu indie. Mało który twórca cenionych gier w wywiadach tak często wspomina o problemach z kasą i braku środków na robienie tego, co by chcieli. Jednak pieniędzy po prostu trzeba, więc taka "niezależność" to imo trochę po prostu inny rodzaj zależności. Alan Wake II mógł powstać dawno temu, ale "nie było klimatu na takie gry". Tak więc ostatecznie Remedy znowu robi taką grę, jaką sponsor pozwoli - tyle że ten teraz pozwolił na taką. Microsoft w swoim czasie miał na nich ogromny wpływ. Pierwszy Alan miał być początkowo grą w stylu GTA, za to zapłacił Microsoft... i to "początkowo" trwało wiele lat i gra z mękami nie była w stanie się tym stać. Lake widocznie irytowany wspominał o tym, jak Microsoft zaczął im "doradzać" jak to naprawić, chociaż jak ktoś płaci, to trochę normalne, że wymaga, a Remedy nie wyrabiało z żadnym etapem na ustalony termin. Potem oczywiście jeszcze bardziej "projekty multimedialne" jak Quantum Break odpowiadały na wizję, jaką Microsoft miał na Xboxa One i to była ich decyzja. Alan Wake 2 nie mógł w ogóle powstać ot tak, bo Microsoft posiadał prawa wydawnicze. Potem Control też było dostosowane do tego, jaką grę można zrobić taniej, budżet ogłoszono z dumą na jedyne 30 mln euro. Więc pomyśleli, jaką grę można zrobić bez budżetu na masę assetów ani na masę scenek, stąd ta konstrukcja. Włosi dołożyli tylko trochę kasy, większość budżetu pokryło same Remedy - jednocześnie dostając mniej niż połowę zysku ze sztuki każdej sprzedanej gry. Ponadto Włosi musieli teraz pozwolić na zrobienie Control 2. Na szczęście Control było sukcesem jak na swój niski budżet, więc poszło łatwiej i dogadali się tym razem na podział i wydatków i zysków 50/50 z Włochami. Każdy ma swoje priorytety, ale coś za coś. Epic jak wiadomo może się bawić w mecenasa i to robi. Zarabiają miliardy na Fortnite, jeden zestaw skinów przyniósł im raz tyle, co cały budżet Alana Wake'a II. Obecny plan to m.in. poświęcenie 40% zysków z Fortnite dla twórców gier/wysp w Fortnite. Jasne, 50 milionów to nadal dużo, nikt tyle nie wyda kompletnie dla szpanu. No raczej nie było tak, że jakby Remedy powiedziało że zrobi skrzyżowanie Super Monkey Ball i Cho Aniki, to też by im to wydali bo wierzą w artystyczną pełną wolność, myślę że też określone warunki były. Przy tym budżecie, gra powinna być finansowo sporym sukcesem, więc się udało.- Premier League
Trudno powiedzieć, że ekipa, która do 95. minuty prowadziła z Tottenhamem, nie mogła mieć więcej niż 1 punktu. Ale na luzie są najsłabszą ekipą ligi ogólnie, która w każdym meczu jest dużo słabsza od przeciwnika. Jasne, dzisiaj bramkarz wpuścił prawie wszystko, co się dało - mogło być np. 2-0. Ale bez praktycznie ani jednego prawdziwego strzału na bramkę (zaliczono 2, ale to były takie próby z daleka hen) trudno realistycznie liczyć na więcej. Sheffield nie może się utrzymać przy piłce, tworzyć okazji, nie mają piłkarzy robiących coś samemu, większość ich bramek to samobóje albo stałe fragmenty gry. Wszyscy chyba typowali ich do spadku, ogólnie chyba wszyscy typowali że spadną trzy ekipy z grona Sheffield, Luton i Burnley albo Bournemouth - i na razie wielkich historii tu nie ma, płotki to płotki. Jak na razie to Luton wygląda najmniej żałośnie, piłkarze może tacy sobie, ale coś tam grają ofensywnie a i solidnie.- Primera Division
Na Estadio Barcelona Cośtam- Primera Division
Zadatki lol. Koleś w 3 miesiące gry w Realu zrobił rzeczy które mało kto zrobił kiedykolwiek w karierze. To jest jakieś nienormalne. To jak zawsze gdy trzeba nawala gole. Ile można. Wyjść na 2-1 w pierwszym Klasyku? Na Camp Nou? W doliczonym czasie? Oczywiście oddając tylko te dwa strzały w całym meczu? Co dalej jeszcze można zrobić? I ile razy? Barcelona grała lepiej w piłkę, pod koniec myślałem że powinna strzelić na 2-1 zaraz, ale co z tego. Dla Bellinghama nie ma znaczenia jak cienki jest ten Real. - Star Ocean: The Second Story R