Treść opublikowana przez Wredny
-
Teenage Mutants Ninja Turtles: Mutants in Manhattan (Platinum Games!)
Ta cena wersji PS3 na polskim PS Store (44.99) to ewidentny błąd, bo na UK i US kosztuje odpowiednio 29.99 funciaków i 39.99 dolarów.
-
Just Cause 3
Uuuu... dobrze wiedzieć... Zaraz sprawdzę, bo u mnie Krew i Wino jeszcze się pobiera EDIT: Poszperałem w necie i jakiś koleś pisze o tym, że to bardziej pod nadchodzące DLC niż coś, co łata realne problemy. Podobno lekko poprawiono animację, ale spore czkawki nadal występują. Nawet jakiś filmik wrzucił, ale nic z niego nie wynika, więc Wam oszczędzę. Z kolei jakiś typek na reddicie zauważył, że chyba ładowanie przyspieszono, a innemu zbugował się granat do wzywania zrzutu i nie może tego czynić Ogólnie opis patcha "General bug fixes and improvements" wiele nie wyjaśnia, oprócz tego, że poprzednie miały podobne opisy, a z każdym kolejnym gra chodziła podobno coraz gorzej (nie mam porównania, bo przygodę rozpocząłem od 1.03).
-
The Last Guardian
Graficznie wygląda spoko - jak będzie 1080p i 60 fps to nie będzie się do czego przyczepić. Czuć ten charakterystyczny styl ekipy i to jest fajne. Całość sprawia wrażenie takiego... "rękodzieła" z braku lepszego określenia. Takie Uncharted 4 może i piękne, ale czuć, że to maszynowa robota, a tutaj wrażenia są ciut bardziej "artystyczne" i to jest fajne. Oby tylko gameplay dawał radę, bo o doznania duchowe się nie martwię. "Biere na premiere", obojętnie kiedy miałaby ona się odbyć
-
Just Cause 3
Kojarzę zarówno NR Geeka, jak i Bananowego Janka - spoko goście. Kurde, muszę zorientować się, jak JC3 chodziło przed patchem, bo doszły mnie słuchy, że aktualny patch tak grę popsuł.
-
Just Cause 3
Ja jestem kolekcjonerem, wiec jak już jest na półce to tam pozostanie. A wyzwania z wingsuitem mi akurat nie pasują - latanie przez kółka nieodłącznie kojarzy mi się z Superman 64
-
Doom
A ja właśnie po trzech misjach się zakochałem Takich gier mi teraz trzeba, żebym odzyskał wiarę w tą generację bubli i pospiesznie wydawanych półproduktów (nawet same konsole się wpisały w ten schemat). Dopracowana, wciągająca, śliczna, oldschoolowo grywalna, szybka, dynamiczna... Praktycznie ideał.
-
Doom
Oczywiście, że celuję w platynę, ale i tak chętnie zobaczę wszystko, co twórcy mają mi do zaoferowania - mam zamiar zajrzeć w każdy kąt i znaleźć wszystkie sekrety (choć pewnie bez YT w niektórych przypadkach się nie obejdzie). W każdym razie ta gierka jest genialna. Przy całym szacunku dla Uncharted 4 - tu przynajmniej gram i czuję się jak gracz - tam zbyt często byłem widzem. Jak na razie to dla mnie gra roku No i zginął ktoś wpadając do lawy?
- Doom
-
Doom
Ja zacząłem od nowa, bo dopiero w trzeciej misji odkryłem, że na mapie zaznaczone są sekrety Oczywiście co innego wiedzieć, gdzie są, a co innego umieć je znaleźć, ale próbuję - na razie ambitnie wyczyściłem dwie misje - dzięki temu też będę miał całkiem długą kampanię
-
Just Cause 3
Z Homefrontem tym bardziej bym nie liczył na jakąkolwiek poprawę. Dodatkowo HR jest skopany również "merytorycznie", cierpi na syndrom Far Cry 2 czy Assasin's Creed - jest zwyczajnie przeładowany nudnymi, powtarzalnymi zadaniami, ciągle w tych samych lokacjach. Do tego masa błędów z gatunku tych ciężkich i Just Cause 3 wydaje się przy tym ideałem, gdyż tu kuleje "jedynie" framerate i czasem gra się zawiesi.
-
Wolfenstein: The New Order
Dokładnie o tym zawsze wspominam, gdy jest temat o Wolfie - zaskakująco dobra, dojrzała historia i świetnie nakreślone postacie, na czele z niesamowicie za(pipi)istym BJ Blazkowiczem. Do tego cudowny gameplay, rozbudowane lokacje z masą sekretów - zdecydowanie mój ulubiony shooter ostatnich lat - platynka na PS3 i PS4.
-
Platinum Club
Ty się nie sugeruj moim czasem - ja eksploruję, zwiedzam, grinduję, farmię, a także dość często zasypiam z padem w dłoni (uroki grania późnymi wieczorami po całym dniu ciężkiej roboty).
-
Just Cause 3
No widzisz - FC3 to idealny przykład tego, o czym pisałem wyżej - mi tam nic nie przeszkadzało (może oprócz zbyt krótkiego występu Vaasa). Framerate był znośny, śliczne tereny, masa rzeczy do roboty - fajna gierka. A teraz wyobraź sobie, jak z(pipi)one jest Just Cause 3, skoro nawet ja narzekam
-
Doom
No niestety, teraz chwali się developerów i stawia im pomniki za zagrania i rozwiązania, które kiedyś były normą/obowiązkiem. Tyle dobrego, że są jeszcze tacy, którzy mają jaja te rzeczy wprowadzać, ku uciesze takich starych dziadów, jak ja
- Ghost Recon: Wildlands
-
Just Cause 3
Mi niby też nie, ale w grze akcji, nastawionej na taką ilość strzelania... Ten przymusowy slow motion jest mega irytujący. Piszesz, że wychowałeś się na czymś tam - jeśli ciąg liczb w nicku to Twój rok urodzenia, to dzieli nas ponad dekada - ja wychowywałem się na Pegasusach, Atari, C64 i przede wszystkim na Amidze. Gram od ponad 20 lat na różnych sprzętach, jestem wyrozumiały, zawsze stawiam wyżej fun z gry niż technikalia i wielokrotnie nie kumam zarzutów wobec jednej czy drugiej gry o spadki framerate'u, bo dopóki nie psuje mi to zabawy to dla mnie jest niezauważalne (Wiedźmin 3 np.), ale tutaj? Momentami to poziom Fallout 3 ze wszystkimi DLC na PS3. No i te niczym nieuzasadnione loadingi, że już o tym wieszaniu się nie wspomnę... OK, pewnie przez większą część gry będę się dobrze bawił, ale te momenty (choć w przypadku niskiego framerate'u trudno pisać o "momentach") sprawiają, że mam zastanawiam się, czy Avalanche nie dało JC3 w ręce praktykantów, by trzon zespołu mógł robić w spokoju Mad Maxa.
- Bloodborne
-
Just Cause 3
Skusiłem się i kupiłem od kumpla za 85zł (wersja PS4). Początek fajny, później lekko żałowałem, bo ze trzy razy musiałem powtarzać jedną z pierwszych misji, gdyż loading po kolacji u babci Mario trwał w nieskończoność (dwa razy! za pierwszym razem zamknąłem grę i okazało się, że autosave tylko oszukiwał, że działa, za drugim razem wyłączyło mi konsolę i ten sam problem plus odbudowa bazy danych). Spadki animacji to jakiś ponury żart, podobnie długaśnie loadingi, czy to przed, czy po cut-scenkach. Framerate leci na pysk nie tylko przy większych zadymach niestety, czasem konsola uznaje, że zbyt dużo się dzieje w tle i załącza slo-mo. Piszę to teraz, gdy gra znów poczęstowała mnie nieskończonym loadingiem, tuż po scence, a przed napisem "Congratulations" itp - te pierwsze razy dokładnie w takim momencie. I cholernie mi szkoda, bo gdyby to trzymało poziom 30 klatek i ogólnie było technicznie przetestowane i połatane, to byłaby z tego mega rajcowna pozycja. Jest podobnie, jak w dwójce, tyle że dużo łatwiej. Co prawda JC2 grałem całą na najwyższym poziomie trudności, ale tam wrogowie byli dużo bardziej agresywni, wysypywali się w nieskończoność, hakowanie trzeba było uskuteczniać samodzielnie itp. Tutaj dużo rzeczy robi się automatycznie, łatwo zgubić "heat", checkpointy są rozsiane gęsto, wzywanie pojazdów nic nie kosztuje, znajdziek jest mniej - uprościli wszystko. Na pewno mam zamiar wbić w tym platynkę, by dołączyła do tej z części poprzedniej, ale chciałbym, by ktoś to spatchował (choć się nie łudzę zbytnio już).
-
Doom
Bez poradnika szans nie widzę - jestem w trzeciej misji, a nie znalazłem żadnego sekretu, choć na razie jaram się tylko strzelaniem i akcją (choć widziałem raz wysoko figurkę Marine - to sekret? nie bardzo wiedziałem, jak tam dotrzeć). W każdym razie nie dość, że gierka wygląda, śmiga i brzmi jak marzenie, to jeszcze ma taka długą kampanię - nareszcie porządny FPS na tej generacji (będzie już drugi, po Wolfie).
-
Dark Souls
Nie przesadzajmy. Do Call of Duty na Veteranie to i owszem, ale Soulsy są sprawiedliwe (może za wyjątkiem dwójki, choć też tylko w paru momentach) i raczej nie powinny frustrować - jedynka nie zdenerwowała mnie ani razu, zawsze czułem się raczej zmotywowany. Swoją drogą ostatnio oglądałem jakiś PeCetowy let's play z pierwszego Dark Souls i pomyślałem sobie "kurde, jak to ładnie wygląda", ładniej niż DSII Scholar of the First Sin. Chętnie przygarnąłbym remaster na PS4 - 1080p/60fps i mógłbym znów zanurzyć się w jednej z moich ulubionych gier ever.
- Ghost Recon: Wildlands
-
Ghost Recon: Wildlands
Spoko. Ciekawe, jak wielki i różnorodny będzie teren akcji. No i jak spisywać się będzie AI naszych towarzyszy, bo niekoniecznie zawsze będę miał ochotę śmigać z żywym kumplem. Mam nadzieję, że nie będą takimi terminatorami, jak w Future Soldier, bo tam nie popełniali błędów, więc wręcz nie opłacało się grać z żywym pomagierem.
-
Metro: Redux
Doopa tam... O ile zarzuty wobec Lords of the Fallen rozumiem (choć gierka mimo błędów jest fajna), tak wszystko o Dying Light to bzdura, wynikająca ze złego podejścia do gry, lub jakiegoś do niej uprzedzenia. Żadnego z tych błędów nie doświadczyłem, nie doznałem "wysokiego progu wejścia", nadmiernie trudnej walki itp. Owszem, była wymagająca, ale to było fajne - taka namiastka survivalu - dzięki temu człowiek nie był tak bezkarny, jak w Dead Island (choć i tak niedługo, jak się dopakowało w te "nieprzydatne umiejętności", to później nawet nocą był lajt).. Reszty nie chce mi się komentować, bo i tak się tu burdel robi (przypominam, że to temat o METRO), ale Dying Light to jedna z lepszych gier, w jakie pykałem na "nowej generacji", a Techland śmiało można stawiać w jednym rzędzie z CDP Red - wiadomo, że Wiesiek to dużo ambitniejsza produkcja, ale w kategorii "farkrajowej" Dying Light podoba mi się nawet bardziej niż te fpso-sandboxy od Ubisoftu. A teraz wracamy do Metro
-
Uncharted 4: A Thief's End
Spoko wypowiedź, łap plusika, zwłaszcza za ten łuk - też mnie wkurzał ten upgrade - pierwsza wersja miała sens i survivalowy sznyt, a ten ostatni rodem z jakiejś olimpiady normalnie. Ja jednak wolę choćby te śrubki, niż zupełnie nic (bo o jakim character development piszesz, kiedy Nate sam biega po pustkowiach, że niby to kształtuje jego charakter?). Z podobnego względu hejtowałem kiedyś Killzone 3 - jak nienawidzę znajdziek upychanych na siłę, tak uważam, że tam ich brakowało - czułem się oszukany, gdy dostałem czterogodzinny, samoprzechodzący się celowniczek na szynach, konieczność lizania ścian i cofania się w jakieś zakamarki przynajmniej dałaby mi iluzję gameplayu, a tak czułem się tylko palcem na spuście.
-
Uncharted 4: A Thief's End
Jeśli cię tak jara otwieranie skrzynek, to zagraj w Mad Maxa. Będziesz w skrzynkowym raju. Nie jara mnie, ale zawsze to jakaś namiastka gameplayu, jakaś próba zaangażowania gracza do zabawy, zamiast biernych przechadzek, niczym przejazdów kamerą w photo-mode.