Treść opublikowana przez gtfan
-
Pieprzenie
tak z ciekawości wszedłem na stornę Seata, popatrzyłem co mają, popatrzyłem na Ibizę i patrzę ile kosztuje 1.5 150KM DSG (no tak jakoś 120k w górę) i myślę łooo panie, to dużo drożej niż Polo GTI 200KM, pamiętam w 2019r jak kupowałem swoje auto to polówka gti chodziła po 95-100k, patrze na otomoto a tam to samo Polo GTI 160k litości
-
FIA Formula One World Championship
Sprint mnie do tego stopnia znudził że zasnąłem, co mi się właściwie nigdy nie zdarza oby wyścig więcej dowiózł. Ponoć Perez dostał ultimatum że ma utrzymać P2 na koniec sezonu - nie spodziewałem się że kiedykolwiek będę kibicował Hamiltonowi ale w nim największą nadzieja
-
Achievementy
piękny wynik z ciekawości - ile przewyższeń w tym czasie zrobiłeś?
-
Pomoc
na trenażerze robię dokładnie tak samo, ale jakby nie patrzeć do tego potrzeby jest trochę inny poziom skupienia niż do chodzenia z jednoczesnym skupieniem na pracy i pisaniem (a przynajmniej tak mi się wydaje), stąd moje pytanie czy ktoś faktycznie tak pracuje bo średnio chcę się wpakować w zbędny wydatek...
-
Pomoc
biegać w domu nie zamierzam (bo warunków na bieżnię zwyczajnie nie mam, wystarczy że udało się z żoną dogadać na wstawienie trenażera), bardziej chodzi o właśnie jakikolwiek ruch w ciągu dnia którego często nie ma za dużo. typowy dzień mam taki że rano mam spacer/rower z dzieckiem do szkoły to 2km wpada (ale często jest to też podjechanie samochodem niestety), potem najcześciej 7h pracy, po pracy szybko samochodem po dziecko i od razu na trening dziecka gdzie rozkładam laptopa i pracuję dalej, powrót najczęściej po 19:00, jakieś sprawunki domowe i kolacja, jak dziecko pójdzie spać to na siłownię jadę po 22:00, więc poza spacerem rano (i 2-3 razy na tygodniu te 20 minut na trenażerze w tym okienku na załatwianie sprawunków domowych) to jedyny ruch w ciągu dnia i coraz bardziej czuję w kościach że człowiek jest zwyczajnie spięty tym siedzeniem (tym bardziej że szczególnie to siedzenie podczas treningu do najbardziej ergonomicznych nie należy). stąd pomysł tego walkingpada żeby się więcej ruszać w ramach wykonywania normalnych obowiązków, tylko właśnie chciałem poznać zdanie kogoś kto używa tej bieżni w taki sposób jak opisałem i czy to jest realne żeby połączyć pracę umysłową, klikaniem w kąkuter z jednoczesnym chodzeniem, bo nie wiem czy mózg jest zwyczajnie w stanie skoordynować to wszystko na raz.
-
Pomoc
czy ktoś korzysta z bieżni/walkingpad podczas pracy? bo zastanawiam się nad kupnem ale też mnie nurtuje pytanie czy to właściwie ma sens podczas pracy? dodam że praca umysłowa (programista jebany), spora część dnia to puste dyskusje na slacku, trochę analizowanie różnych rzeczy, trochę spotkań i trochę kodowania, z czego tylko część wymaga faktycznie skupienia, reszta praca odtwórcza, zwykłe klepanie w klawiaturę. problem w tym że często ta praca to jest chaos gdzie w przeciągu 5 minut przeskakuje kilkukrotnie pomiędzy różnymi stanami skupienia, ale powiedzmy że przy odrobinie organizacji i ignorowaniu ludzi dałoby radę jakoś grupować zadania (jakieś pomodoro czy inne wynalazki). stąd moje pytanie czy taki walkingpad ma wogóle sens i ma prawo zadziałać? da się chodzić podczas pracy takiej mniej angażującej umysł ale wymagającej jednak pisania czy czytania? ktoś korzysta i może powiedzieć jak to w praktyce wygląda?
- Dwa pedały
-
Kierownice
Ciągle źle nie trzeba dwóch obręczy, wystarczy baza kompatybilna z ps4/5 i kierownica kompatybilna z xbox, wtedy mamy zestaw multiplatformowy
-
Kierownice
Są, ale nie w tej cenie...
-
Motywacja
można też chodzić dla budowania siły i ogólnej sprawności. sam w tym celu chodzę, mięśni jako takich nie chcę budować bo po co mi dodatkowa masa jak i tak moim głównym sportem jest rower, wystarczy że muszę taszczyć pod górę dodatkowy tłuszcz... tutaj niekoniecznie masz rację bo są różne badania na ten temat i z niektórych wychodziło że to jednak ćwiczenia siłowe więcej spalają, szczególnie jak się weźmie pod uwagę proces odbudowy po treningu itp. ale podejrzewam że tutaj wszystko zależy od metodyki badań... jeszcze w kwestii pytania @Homelander odnośnie chodzenia 5x w tygodniu pod rząd na siłkę trochę mija się z celem jeśli chcesz mieć jakieś przyrosty, szczególnie jak chcesz trenować głównie siłowo, chyba że masz mega dobry plan treningowy i sporo czasu na spanie. ale podejrzewam że skoro jesteś middle age man z brzuszkiem i pytasz na forum o grach o rady to nie masz ani planu ani czasu na spanie także pozwól że podzielę się swoimi doświadczeniami żebyś wiedział czego unikać treningiem siłowym mocno zajmowałem się od 14 do 20 roku życia, potem miałem dość spory rozbrat z jakimkolwiek sportem do prawie 30-tki gdzie złapałem zajawkę na rower, w międzyczasie wracałem na siłownię ale nigdy na poważnie. zazwyczaj ta siłownia to była od późnej jesieni do wiosny, potem już tylko rower. do tego często ćwiczyłem 2 miesiące, potem musiałem się 2 miesiące rehabilitować, potem znowu wracałem do punktu wyjścia, a po lecie i rowerze to oczywiście się cofałem. potem wpadłem 2x w anemię i moja siła poleciała tak na ryj że aż ciężko uwierzyć że dorosły facet może być tak słaby. do rzeczy. od paru lat już w miarę chodzę na tą siłownię tyle ile mogę, w zimie więcej, w lecie jak wchodzi rower to jest tego mniej ale chodzę. często chodziłem 5-6x w tygodniu, ćwiczyłem full body workout rotując codziennie różne ćwiczenia, do tego często robiłem supersety po 3-4 ćwiczenia żeby oszczędzać czas. z treningów wychodziłem wypompowany, ale przyrostów siłowych praktycznie nie miałem. dam przykład z bench press - jak zaczynałem cykl ćwiczeń i robiłem 4 serie po 10 powtórzeń to brałem 50kg (tak, wiem, będzie to śmieszny ciężar dla większości, ale przypomnę o anemii która mnie mocno wyniszczała), po 2, max 3 miesiącach dobijałem 55kg, czasem udawało się dochodzić do 57.5-60kg. a potem wymuszona przerwa i powrót do 50kg. i tak w kółko. i tak bym pewnie sobie siedział nie robiąc progresu zwalając na wiek, zjebaną genetykę i niski testosteron, gdyby nie to że zachorowałem dość poważnie na początku lipca, do tego po chorobie miałem powikłania, lekarz kazał mi do września odpoczywać i nie forsować się. nie do końca posłuchałem, ale ograniczyłem ilość ćwiczeń i ich intensywność. zamiast codziennie FBW przeszedłem na tryb 2 dni treningu, potem dzien-dwa przerwy, 2 dni treningu, przerwa itd... to co robiłem na jednym treningu rozbijałem sobie po prostu na 2 dni, a sam trening zamiast 60 rozciągnąłem na 70 minut, robiłem dłuższe przerwy pomiędzy ćwiczeniami, z supersetów praktycznie zrezygnowałem, czasem tylko dokładałem sobie mniejsze ćwiczenie pomiędzy seriami przysiadów czy martwego ciągu (przy których przerwy szczególnie wydłużyłem żeby oszczędzać plecy). ogólnie nie forsowałem się aż tak. jeszcze jedną zmianą jaką dodałem to robienie ostatniej ostatniej serii ćwiczeń z dodatkowym ciężarem ale mniej powtórzeń - tak żeby mięsień dostał bodziec do większego obiciążenia. rezultat - właśnie mi mija 2.5 miesiąca takiego luźniejszego ćwiczenia, i przykładowo wspomniany wcześniej bench press wygląda tak że dzisiaj robiłem serie 2x10x70kg, 8x75kg, 6x80kg (z zapasem na mniej więcej 2 powtórzenia). nie no jest przyrost jak nic w innych ćwiczeniach jest tak samo. generalnie mam wrażenie że ta siła we mnie była ale teraz dopiero udało mi się ją odblokować bo wcześniej codziennym ćwiczeniem po prostu się zamęczałem i blokowałem progress. w takim tempie do końca roku będę prawie tak silny jak wtedy gdy miałem 18 lat poćwiczę w tym trybie jeszcze parę tygodni i potem spróbuję zejść z liczbą powtórzeń tak żeby robić 4-6 w serii... ktoś mądry kiedyś powiedział że najważniejsza w treningu jest regeneracja i chyba miał rację...
-
Dwa pedały
jak już narzekamy to i u mnie rok ostatecznie chujowy - co prawda zima i wiosna ładnie przepracowana na trenażerze, ale przyszedł maj to miałem przygody z rowerem, czerwiec nie miałem roweru, jak już nowy odebrałem na początku lipca to od razu zachorowałem, wyjęło mnie na 3 tygodnie, potem powikłania kardiologiczne po tej chorobie. cały lipiec i większość sierpnia wypadło mi całkowicie z poważniejszej jazdy. co prawda wpadły 2 wyścigi (125km po cięzkim terenie gravelem i 85km szutrowo/asfaltowego ścigania) na których nawet nie byłem ostatni, oprócz tego jakieś setki też wpadały, ale nic szczególnego, szczególnie że po chorobie już na żadne większke górki się nie pchałem a miałem w planach na ten rok kilka ale trenażer już rozłożony więc forma na następny sezon zaczyna się budować pojeżdżę parę dni przyzwyczajając się na nowo do trenażera i sprawdzę ile zostało z FTP 230W jakie miałem po wiośnie, pewnie niewiele...
-
Pomoc przy kupnie auta
jest jeszcze Elantra 1.6 MPI niby tak, ale jako nowa taka Corolla sedan to serio wychodzi ładnie cenowo na tle konkurencji (ale kto dzisiaj chce sedana)
-
Pomoc przy kupnie auta
jeszcze Toyota chętnie zakłada w ASO gaz np. do Corolli 1.5. no i Dacia. i Skoda do tym pierdopędów 1.0.
-
Pomoc przy kupnie auta
chyba czas na nowy samochód
-
FIA Formula One World Championship
podsumowanie weekendu w RBR Maks: 33 punkty i mistrzostwo Sergio: 1 punkt no niech już zwolnią tego ogóra bo serio źle się na to patrzy
-
FIA Formula One World Championship
1.8s
-
Motywacja
taki spacerem w godzinę spalisz strzelam max 300kcal więc niewiele, tylko zawsze to lepsze niż nic-nie-robienie. ale jeśli trzymając obecną michę waga ci się nie zmienia to wystarczy ci taki deficyt żeby mieć zdrowe efekty...
-
Pomoc przy kupnie auta
Taka ciekawostka - jak ktoś chce kupić Cuprę bo to fajne unikatowe auto którym można się wyróżnić z tłumu to już chyba za późno - u mnie w bloku naliczyłem w tym roku 5 nowych aut, dwie oklejone firmowymi reklamami Corolle i trzy Formentory
-
Pytania różne, różniste
Ale hamować będziesz jak każdy z fwd
-
Dwa pedały
Pozwól że dodam coś od siebie bo jeździłem parę kilometrów na wersji 1.5, a u siebie w rowerze długo miałem redshift steam (do którego wrócę w nowym rowerze tylko muszę zamówić krótszy, czekam black friday z zamówieniem), więc mogę też porównać oba systemy bo dzielą one niestety też wady. Jeśli chodzi o future shock to samo jego działanie na nierównościach jest przyjemne. Miło wybierał nierówności itp.. chociaż jak dla mnie był trochę za miękki. Redshift steam w porównaniu do future shock działa troszkę inaczej, w nim się ustawia elastomery więc w zależności od tego jaką kombinację gumek włożymy to mamy inną twardość. Nie jest łatwo dobrać odpowiedniej twardości, trzeba iść niestety na kompromis, plus do tego elastomery muszą być poddane pracy zanim się ułożą więc też dochodzi kwestia że po paru tygodniach coś co było początkowo twarde już takie nie jest. Future shock w wersji 2.0 ma możliwość regulacji twardości ale nim niestety nie jeździłem, ale to pozwoliłoby dużo lepiej dobrać działanie do nawierzchni po której aktualnie jedziemy, więc nie trzeba by było robić kompromisów. Największa wada obu systemów to moim zdaniem fakt że nie można ich zablokować na podjazdach, przez co jadąc na stojąco niestety dochodzi sporo bujania jak swoim ciężarem dużo bardziej obciążamy system. Jest to serio dość irytujące. Future shock 2.0 z regulacją twardości byłby zbawieniem w tej sytuacji. Jak też będziesz miał z tym działaniem problem to chyba masz możliwość upgradu do 2.0. Jeszcze jedna rzecz - future shock nie jest jakoś wybitnie trwały, sporo ludzi narzeka na drobne awarie, ale z tym wiadomo że to loteria.
-
Pomoc przy kupnie auta
O widzisz nawet nie wiedziałem że takie auto istnieje Faktycznie jeśli chodzi o napęd to wygląda ciekawie, ale auto moim zdaniem za małe, pół metra mniej niż Tesla 3, bagażnik jak w autach miejskich. Jeszcze pytanie czy podawana cena uwzględnia dopłaty, bo na tym w ofertach można się ostro przejechać.
-
Pomoc przy kupnie auta
Nawet zakładając że Tesla dokłada te 10% na każdym aucie (średnio mi się chce wierzyć, ale niech będzie, może kwestia tego że teraz uruchamiali sporo fabryk więc koszty mieli duże co im się zwróci za parę lat, nie wiem) to ciągle dodając 10% będziesz miał Model 3 za ok 225k PLN, więc dalej śmiem wątpić czy konkurencja ma coś w ofercie co może się równać z Teslą. Przypomnę że mówimy o aucie ok 300 koni mocy co przyśpiesza w 6s do setki, do tego ma pełne wyposażenie ze skórą z ekozwierza czy wentylowanymi fotelami. Nie znam co prawda cen wszyskich konkurencyjnych modeli, ale z tego co się orientowałem to w okolicach 200k PLN to można przebierać w średnio wyposażonych wersjach aut które mają 130-200 koni, a podobne mocowo i wyposażeniowo auta startują bardziej od 300k PLN w górę. Jedyne co moim zdaniem przemawia na niekorzyść Tesli to brak rozwiniętej sieci sprzedaży i serwisów, wiem że elektryki nie potrzebują tyle usług serwisowych co spalinówki, ale byle naprawa gwarancyjna jakiejś pierdoły w aucie to może być lekki problem bo tych punktów wydawania aut jest raczej niewiele. No chyba że mają to jakoś fajnie ogarnięte, np. jak Ineos który ma umowy z Bosh Service...
-
Dwa pedały
@ginn Wszystko kwestia gdzie jeździsz. Siedzę na FB na paru ogólnoświatowych grupach o rowerach i jak ludzie pokazują swoje trasy w takiej Amerczyce gdzie przez 100km jadą po super utrzymanych szutrach podziwiając piękne krajobrazy to tam taki rower jest wręcz idealny. W pracy mam też gościa z północy Finlandii i on też śmiga na gravelu, ale tam gdzie mieszka drogi szutrowe to są normalne drogi utrzymywane czasem lepiej niż nasze asfalty. Z relacji paru osób tak też sobie wyobrażam nasze Mazury. W takich warunkach brałbym gravela i nie myślał o innym rowerze. Za to w mojej okolicy mam albo ładne asfalty z dala od głównych dróg, a drogi nie asfaltowe to są zwyczajne drogi dojazdowe na pola po których samochodem nie za bardzo da się jechać, więc sztywny gravel też się średnio nadaje. Jedyna zaleta jaką widzę w warunkach jakie mam to fakt że mając gravela można sobie z mniejszym stresem eksplorować nowe trasy o ile ktoś lubi taki przygodowy styl jazdy (ja akurat zawsze jeżdżę po wcześniej zaplanowanej w komoot trasie bo nie lubię zaskoczeń)
-
Dwa pedały
Nikt nie pytał, to się wypowiem Tl;dr gravel jest trochę bez sensu. Moja historia jest taka że ponad 10 lat jeździłem na szosie, taka klasyczna już konstrukcja ze szczękowymi hamulcami, sportową pozycją i oponami max 25mm. Było super, ale zachciało mi się zmiany na większy komfort, więc w tym roku przyszła pora na kupno nowego roweru (stary zostaje u mnie na dożywocie). Wybór padł na Canyon Endurace 105, super rower. Serio pasował mi idealnie, szczególnie z perspektywy następnego roweru, ale miał jedną wadę - był za lekki, przez co mój mózg zwyczajnie nie mógł przyjąć do wiadomości że tak lekki rower może nie załamać się pod moją grubą dupą, i nie ważne były logiczne argumenty że byłem pod limitem wagowym z niemałym zapasem, zwyczajnie bałem się wsiadać na ten rower. Po 2 miesiącach bicia się z myślami uznałem że nie przeskoczę tego, muszę mieć aluminiowy czołg. Canyon poszedł na sprzedaż, w jego miejsce pojawił się Trek Checkpoint ALR5. Uznałem że spróbuję gravela mimo że planowałem i tak głównie jeździć po asfalcie, ale że mam w planach parę długich bikepackingowych tras to jego ogrom mocowań do mnie przemówił. Rower sam w sobie bardzo ok, ale do jazdy do szosie to moim zdaniem jest taki lekko ociężały - raz że koła i opony swoje ważą więc masa rotowana jest spora, to jeszcze rozstaw osi jest bardzo duży więc czuć taką sporą ociężałość w jeździe, brakuje mu zwinności, a to też trochę się kłóci z pozycją na tym rowerze która jest dość sportowa. Nawet szosa endurance w ofercie treka ma mniej sportowa geometrię niż Checkpoint. Trochę to było zaskoczenie ale nie jest to deal braker, przyzwyczajony jestem do takiej pozycji. Tyle o rowerze, teraz do sedana. Samo gravelowania w moim przypadku to jeden wielki niewypał. Myśląc gravel miałem zawsze w głowie długie trasy po równo ubitych drobnych kamyczkach, coś co można spotkać jako drogi łączące oddalone od siebie pojedyncze domy na pustkowiach w USA czy na rajdzie Finlandii, albo nawet odcinki na naszych Mazurach. Tymczasem takie szutry premium to w południowej Polsce niestety rarytas. W okolicy Krakowa mam ich trochę - puszcza Niepołomicka, wał wzdłuż Raby, coś się znajdzie. Tylko właśnie - takie trasy to są parusetmetrowe odcinki w porywach do kilku kilometrów, najlepsze mają paręnaście kilometrów. I po tych trasach nie mailem nigdy problemów ani oporów żeby wjeżdżać szosą na 25mm opinie, było oczywiści mniej wygodnie niż na gravelu ale nie miało to znaczenia przy odcinku pokonywanym w kilka minut jako łącznik kolejnych odcinków asfaltowych. Canyon który miałem a który miał opony 32mm był na takie łączenia tras idealny, więc gravel w takim przypadku to spory przerost tego co potrzebne. Trochę w poszukiwaniu sensu gravela zabrałem rower w Bieszczady i wystartowałem w okolicy Krakowa w imprezach gravelowych. I tu dochodzimy do problemu jaki widzę - chcąc uniknąć dróg asfaltowych w polskich warunkach nie możemy oczekiwać ubitych szutrów, trzeba się niestety nastawiać na drogi gruntowe służące nie do wygodnego przemieszczania się farmerowi w swoim pickupie, ale polskiemu rolnikowi w przeciążonym ursusie. Drogi są mocno rozwalone, naprawiane dużymi kamieniami które po pierwszym przejechaniu traktora znajdują się wszędzie tylko nie w koleinie którą miały uzupełnić. Jazda sztywnym gravelem po czymś takim to mordęga, szczególnie jeśli profil trasy nie jest płaski, bo szczególnie strome zjazdy na takiej rozwalonej drodze pokrytej dużymi kamieniami to już trochę sport ekstremalny. Np. po imprezie 125km (gdzie 40% to był słabej jakości asfalt, 20% szutry premium i 40% drogi gruntowe pomiędzy polami) dłonie miałem zdretwiale przez 4 dni. Mało to przyjemne przeżycie było. W moim przypadku skończy się to tym że po zimie włożę drugi komplet kół czysto szosowych i tak będę śmigał, a koła gravelowe zostawię na wyjazdy w których będę wiedział że czekają mnie szutry premium. Po ubitych drogach gruntownych moim zdaniem sztywnym gravelem nie jeździ się dobrze, dlatego kompletnie się nie dziwię że powstają gravele z małą amortyzacją bo nawet taki skok 3cm sporo by zmienił na takich trasach które jechałem. I jeśli bym wiedział że na trasach na których jeżdżę nie jestem w stanie uniknąć dróg gruntowych, ale byłyby one w mniejszości wobec asfaltów, to w takiego amortyzowanego gravela bym poszedł (właściwie to nawet pójdę w tą stronę, sztycę amortyzowaną od Redshift już zamontowałem chociaż będę próbował inne rozwiązania, amortyzowany mostek od tej samej firmy też mam ale niestety jest za długi i muszę zamówić taki 2-3cm krótszy). W przypadku gdzie te szutry można spokojnie unikać lub wjechać na nie okazjonalnie dużo lepiej się sprawdza szosa endurance na troszkę szerszych slickach, co polecam rozważyć bo gravel ze swoją wydłużoną geometrią na asfalcie nie będzie tak fajny w prowadzeniu jak prawdziwa szosa, nawet jeśli to szosa endurance. ps. oczywiście szanuję każdego kto ma inne zdanie, znam osoby dla których gravel to jest spełnienie rowerowe, mi zwyczajnie nie siadło to do końca. Roweru nie mam zamiaru się pozbywać, po prostu dostosuję go bardziej pod siebie na najbliższe parę lat, mając w świadomości że docelowo pewnie wrócę do szosy jako główny rower, a gravela najwyżej zostawię jako wyprawówkę...
-
Dwa pedały
bardziej chodziło mi o sam typ urządzenia niż to konkretne rozwiązanie, wydaje mi się że pod androida też jest coś podobnego, chociaż nie wiem czy to nie było ograniczone do telefonów samsunga... w każdym razie jak ktoś ma iphone to moze to byc dobra opcja bez lutowania kabli i upychania zasilacza w rurze podsiodłowej...