Skocz do zawartości

mate6

Użytkownicy
  • Postów

    259
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez mate6

  1. 3 godziny temu, raven_raven napisał:

    elementy skradankowe (ale to przeżyję, a i pewnie niektórym się to podoba)

     

    Kiedyś sobie marzyłem, żeby ta gierka miała tryb, gdzie wycięte są wszystkie segmenty narracyjne i skradankowe (w sensie te, gdzie skradanie się jest jedyną opcją) i zostawione są same kill roomy. Po prostu kill room -> loading -> kill room -> loading i tak dalej. Niektóre levele dały mi tyle frajdy ile poprzednim razem udało sie Blackowi, ale przez narrację Wolfenstein ma niskie replayability.

    • Plusik 1
  2. :obama: To, po kolei:

     

    @walek

     

    Te wiekowe porównania to są trochę, hehe, przestarzałe. Sam nie lubię upraszczania gier video, ale ten konkretny mechanizm w DMC mi się akurat nie podoba. To nie jest tak, że w prehistorycznych czasach gamingu, w 2001 roku, nie wiedzieli jak zaprojektować grę (czy to z punktu widzenia technicznego, czy designerskiego), bo już lata wcześniej potrafiono połączyć relatywnie trudne levele z brakiem oczekiwania na ponowną próbę z relatywnie trudnym bossem. Było tak w jednej z moich ulubionych gierek, tj. Holy Umbrella: Dondera no Mubo, było tak też w Super Metroidzie i wielu wielu innych starszych grach. Zatem ten konkretny mechanizm w Devil May Cry był po prostu świadomą decyzją twórców.  

     

    Co więcej, mnie w sumie podoba się, że występuje w tej serii, ponieważ stanowi to swego rodzaju wyzwanie i cechę serii. Podobnie jak @aphromo uważam, że to nadaje tym grom pewnego specyficznego smaku. Sam byłem pod wrażeniem gdy odpaliłem demo i usłyszałem ten sam dźwięk menusów co w innych grach i od razu wiedziałem, że DMCV będzie tym właśnie czym jest. Jak już się zabiorę do DMC hd collection, które mam na półce od kilku lat to na pewno się będę za(pipi)iście bawił (przeszedłem z 10 lat temu pierwszych kilka misji w DMC3 i chcę wrócić, przestałem bo wtedy wolałem gry innego typu - pokemony, wyścigi i jakieś indie gierki na PC). Cieszę się jednak, że to nie jest standard w slasherach. MGR:R robi to IMO lepiej, bo w sposób, który obniża barierę wejścia, ale nie obniża "skill ceiling". Dalej trzeba umieć za(pipi)iście grać, że zdobyć najlepszą ocenę, dalej bossowie są trudni, szczególnie taki Monsoon, ale śmierć nie kosztuje Cię przechodzenia misji od początku. Po prostu misja podzielona jest na segmenty ocenianie oddzielnie. I spędzający 12h dziennie w fortnajcie dzieciak Mateusz i twardordzeniowy dżentelmen senior Walek są zadowoleni.

     

     

     

    @Bzduras

     

    Zgadzam się całkowicie. W soulsach (w bloodbornie też, żeby nie było niedomówień) jest to źle zaprojektowane. Każdy kto grał,  wie że ostatecznie ponowne podejście do bossa sprowadza się do przebiegnięcia przez cały level i omijania przeciwników, co choć jest mniejszą karą niż śmierć u bossa w DMC to jest cholernie sztuczne i zapewnia duże stężenie słynnego dysonansu ludonarracyjnego. Z kolei gdyby, bez zmieniania czegokolwiek innego, wymusić na graczu w soulsach żeby zabił wszystkich przeciwników zanim fog gate się otworzy, to gra stałaby się niegrywalna. Z mojego ograniczonego doświadczenia z DMC wiem, że jak się wymasteruje level to można go przejść bardzo bardzo szybko i dzięki rozbudowanemu systemowi walki i ocen, proces ten nie jest taki zły, a niektórym przynosi frajdę. 

     

    Dlatego tak, uważam że w obecnej strukturze soulsów te gry byłyby lepsze gdyby śmierć w walce z bossem cofałaby do jej początku z wszystkimi przedmiotami leczniczymi, które się miało. Pozwoliłoby to też na to, by walki z bossami były o wiele wiele trudniejsze. Jeśli kolejna próba walki z bossem byłaby natychmiastowa, to każdy boss w bloodbornie mógłby być trudny jak Orphan of Kos. Z tego co wiem, to w Sekiro idą w podobnym kierunku, więc mnie to cieszy.

     

     

     

    Dla formalności napiszę, że demo DMCV mi się baaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaardzo podoba. System walki, design wszystkiego, te wymienne łapy. Jak następnym razem ogram, to koniecznie zmienie sobie proporcje dźwięku, żeby muzyka była o wiele głośniejsza od reszty. 

    • WTF 1
  3. Ludzie czasem mówią, że mają dość gier o zombie, ale wciąż nie było gry które spełniałaby wszystkie poniższe kryteria:

     

    - 3d z wysokim budżetem

    - Otwarty świat

    - Ciężki klimat

    - Współczesność

     

    Od 10 lat czekam na taką gierę i chyba wreszcie się doczekałem. Ta jedna gra na Xboxa jest taka jakaś komiksowa, RDR:UN nie jest współczesne, a Project Zomboid, choć za(pipi)isty w innych aspektach, nie jest trójwymiarowy. Dlatego Days Gone chętnie ogram.

    • Plusik 2
  4. BtI2uss.jpg

     

    Jestem mniej więcej w połowie. Jedna z tych książek, gdzie zastanawiam się jakim cudem ja tego wcześniej nie przeczytałem. Do tego jest to również dla mnie tytuł, które precyzyjnie wysławia koncepty i problemy, które w niesprecyzowanej formie miałem w swojej głowie i nie byłem ich w stanie bezpośrednio wyrazić. 

     

    Polecam książkę tym, którzy nie lubią ułudy panującej w życiu społecznym i chcą poznać narzędzia językowe by o tym problemie mówić. Nie polecam nielewicującym, bo Społeczeństwo Spektaklu jest książką mieszczącą się w ramach ekonomii radykalnej (w znaczeniu, że marksistowskiej). 

     

     

    To samo, tylko że opisane przystępniejszym językiem i na konkretnych przykładach:

     

    wp3Mo5R.jpg

    • Plusik 1
  5. 2 godziny temu, SlimShady napisał:

    Ja z kolei średnio się czułem skuhwielem w tej grze, bo Rockstar za bardzo na to nie pozwala(a może nie tyle, co nie pozwala, co bardzo utrudnia), zresztą postać jest napisana w taki sposób, że niejeden hipster powiedziałby, że widzi w tym dysonans ludonarracyjny. 

     

    Pod koniec fabuły, owszem. Wcześniej, szczególnie na początku, nie ma tej sprzeczności. W ogóle fabuła i misje to moim zdaniem mniej ciekawa część tej gry. Chciałbym żeby można było w singlu po prostu stworzyć własną postać i roleplayować jako różne postacie. Być starym dziadem, który poluje na niedźwiedzie czy meksykaninem, którego zagnało do stanów i napada na dyliżanse.

  6. 3 godziny temu, SlimShady napisał:

    Za to "Wspaniała gra" i " Tyle, że już o niej nie pamiętam" to tak średnio do siebie pasują. 

     

    W sensie że nie myśle o niej. Tak samo jak nie myślę o Duck, You Sucker albo trylogi dollarowej mimo że uważam te filmy za fantastyczne i cholernie je lubię. 

     

    Z takiego Hyper Light Drifter wyniosłem pełen zestaw emocji i artystycznych kategorii myślowym, że faktycznie często wracam myślami do tego co czułem gdy grałem w te grę. Z RDRII pamietam głównie to ze czułem się dobrze będąc s(pipi)ysynem na dzikim zachodzie i rozpierdalając głowę farmerowi by potem przeszukać i okraść jego dom. RDR2 jest najlepszym power fantasy od R* w aspekcie bycia złym człowiekiem. Czynienie zła w tej grze wydaje się takie bliskie, wręcz cielesne i osobiste. To było przyjemne bo każdy człowiek lubi fikcyjną przemoc, ale zwyczajnie tego rodzaju koncepty nie maja na mnie utrzymującego się efektu. 

  7. 59 minut temu, suteq napisał:

    No i komu tutaj wierzyć? Mazzeo, który pisze o dobrym gunplayu i wystawia 10/10 czy szopenhauerowi gejmingu wystawiającemu 8/10 jak sam określił 'wspaniałej grze'? :nosacz2:

     

    “Wspaniała gra” i 8/10 nie są sprzeczne. RDR2 jest fenomenalną grą, ale Demons Souls, Hyper Light Drifter, Super Metroid czy Tetris są lepsze. 

    • Plusik 1
  8. Red Dead Redemption 2

     

    Wspaniała gra. Kilkadziesiąt godzin spędzonych z tym tytułem było doświadczeniem, które w idealnych proporcjach łączy dzikozachodnią immersyjność z rajcującą rozgrywką.

     

     

    Tyle że już o tej grze nie pamiętam.

     

     

     

    8/10

    • Plusik 2
    • Lubię! 1
  9. Pomijając Pokemony nie ukończyłem jeszcze w życiu żadnego JRPGa, było to zawsze spowodowane albo frustrującymi rozwiązaniami w gameplayu albo nudą i powtarzalnością. Jak znajdę trochę czasu to walne posta w tęczy gdzie wypisze te powody na przykładzie konkretnych gier. 

     

  10. r4m55ZI.jpg

     

    Trzecie podejście do Chrono Triggera. Pierwsze w wieku 8 lat przerwane bo nie znałem na tyle angielskiego, drugie rok temu przerwane bo grałem na emulatorze SNESa na PSP, który lubił gubić save’y, trzecie teraz. Żaba podobno nie mówi archaicznie w tej wersji, jakoś przeżyje :(

    • Plusik 5
  11. 12 godzin temu, Figaro napisał:

    Hejka, planuję w maju wycieczkę do Londynu. Żona jest psychofanką Harrego Portjera więc naturalnym myślę o odwiedzeniu takich przytułków dla fanów. Był ktoś w takich miejscówkach, czy są one kosztowne i takie tam?

     

    Sklep przy platformie 9 3/4 na stacji King's Cross, tylko tam byłem z takich rzeczy. Dziewczyna też jest psychofanką i nawet dla niej to było meh.  Ale jak chcesz mieć bluzę ze Slytherinem czy coś to warto. Ja kupiłem tylko te żelki w różnych smakach i je akurat polecam xD

×
×
  • Dodaj nową pozycję...