Skocz do zawartości

lothronik

Użytkownicy
  • Postów

    428
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez lothronik

  1. lothronik

    The Quarry

    No to wygląda na to, że dałem się wykorzystać i przez ostatnie dwa tygodnie robiłem za friko Do tego typu gier mam podejście w zasadzie identyczne jak @Schranz1985 Od czasu do czasu, w przerwie między Elden Ringiem czy innym Horizonem, lubię sobie przejść taką fabularną, liniową do bólu gierkę. Od czasu Heavy Rain ogrywam w zasadzie wszystko z tego gatunku, po prostu dobrze się bawię podejmując decyzje i nie wiedząc, czy podjęta decyzja jest tą właściwą. The Quarry nie jest tytułem wybitnym, ot, kolejny growy horror "klasy B", zbliżony konwencją do Until Dawn. A oczywistym jest, że konwencja ta musi cechować się przejaskrawionymi osobowościami bohaterów (w tym przypadku wychowawców na letnim obozie), ich czasami nielogicznymi wręcz zachowaniami wobec czyhającego zagrożenia czy nie najwyższych lotów poczuciem humoru. Mi to jednak kompletnie nie przeszkadza, bo to chyba nic złego, żeby czasem ograć coś "mniej ambitnego" i po prostu dobrze się bawić. A bawiłem się nieźle, szczególnie oczywiście przy pierwszym przejściu. To, co najważniejsze - czyli stawiana przed nami co rusz konieczność podjęcia decyzji - wypada nieźle, szczególnie, że konsekwencje niektórych wyborów niejednokrotnie są odczuwalne dopiero kilka rozdziałów później. Jasne, że część wydarzeń i tak musimy zobaczyć, niezależnie, co wcześniej zadecydujemy, ale potoczyć się mogą ona całkowicie inaczej, a w najgorszym przypadku skończyć przedwczesną śmiercią którejś z postaci. Podobała mi się też ścieżka dźwiękowa i zbieranie znajdziek - dowodów i wskazówek. Natomiast miałem wrażenie, że pod koniec autorów niestety goniły deadliny, bo poza naprawdę kuriozalnym przedstawieniem losów bohaterów po nastaniu świtu... ...zabrakło mi jednego czy dwóch rozdziałów, które bardziej rozbudowałyby tło wydarzeń i wyjaśniły tak konkretnie dlaczego w Hackett's Quarry działo się to, co się działo (wiem, że to wszystko można sobie złożyć do kupy z pomocą znajdowanych wskazówek, ale jednak). Relacje pomiędzy bohaterami też mogłyby mieć trochę większe znaczenie w kreowanej przez nas historii. Mimika twarzy bohaterów, choć nieźle nagrana, czasem nie oddawała emocji, jakie w danym momencie bohaterowie powinni okazywać. No i w końcu, sama otoczka mogłaby być nieco bardziej straszna i tajemnicza, zabrakło mi takiego efektu zaskoczenia, efektu "wow" - już w zasadzie przed półmetkiem można połapać się o co chodzi. W każdym razie, The Quarry nagród z kategorii najlepszej gry roku na pewno nie zdobędzie, ale jeśli lubicie ten gatunek czy przypadło wam do gustu Until Dawn lub pozostałe gry studia, na pewno warto tę najnowszą ograć i przekonać się, czy uda wam się przetrwać ostatnią noc wakacyjnego obozu. Noc, której by nie było, gdyby Jacob... myślał wyłącznie mózgiem
  2. Jeśli ktoś poluje na PS5 to w poniedziałek od 12 będzie można składać zamówienia, wysyłka od 24 stycznia: https://scentre.pl/shop/product/show?produkt=konsola_sony_playstation_5__zestaw_gracza Bundle ze Spider-Manem, Sackboyem, dodatkowym padem i abonamentem PS Plus.
  3. A rybki wszystkie złowione? [emoji6] W końcu ukończyłem Valhallę, wyplatynowanie gry zajęło mi ostatecznie 106h. W tym momencie kompletnie nie chciałbym podejmować się recenzji tego tytułu, bo byłbym bardzo nieobiektywny. Mam sentyment do tej serii, która w mojej świadomości utkwiła już momencie zapowiadania jej pierwszej części gdzieś w 2006 roku przez przepiękną panią o imieniu i nazwisku Jade Raymond. Od tamtej pory - kiedy zagrałem w pierwszego Asasyna - który, jak na tamte czasy był pewnym przełomem, przynajmniej jeśli chodzi o skradanie - ogrywam wszystkie asasyny jak leci, przymykając oko na oczywiste wady kolejnych odsłon. Zawsze ceniłem tę serię z uwagi na nawiązania historyczne, których przebieg jest inaczej przedstawiony - oczywiście za sprawą asasynów - niż możemy przeczytać o tym w książkach. Wiadomo, że gdzieś to się wszystko rozmyło odkąd seria przeniosła się nieco w przeszłość (starożytny Egipt, Grecja, teraz Anglia w IX wieku), ale i tak fajnie, że cały czas obracamy się wokół tych prawdziwych postaci historycznych, jak chociażby w tej części król Alfred Wielki (którego, swoją drogą, według Wikipedii przyczyna śmierci jest nieznana [emoji6] ). Podobają mi się też, obecnie zresztą w serii od początku, nawiązania do współczesności. Moim zdaniem, bez nich serią Asasynów nie byłaby już tą samą serią, bo jednak od tego wszystko się zaczęło (od Animusa i pamięci DNA), a jednocześnie nie jest to już serwowane tak nachalnie jak kiedyś, co raczej nie powinno dziwić po tym, jak skończył się wątek Desmonda w części III. Na pochwałę zasługuje też rozwinięcie wątku Pradawnych, Isu, i fajne powiązanie obecnej trylogii mitologicznej z poprzednimi częściami, o których wzmianki zresztą występują w Valhalli. Zresztą, same wyjaśnienie istnienia wierzeń Nomadów też wydaje się przekonujące. Jestem jednak w lekkim szoku, bo byłem pewien, że Ubi zaserwuje nam - po Egipcie i Grecji - starożytny Rzym, tworząc w pewnym sensie trylogię starożytną. Nie wierzę, że są w stanie nie wykorzystać okazji zabójstwa Cezara i nie zastąpić Brutusa jakimś asasynem... Poza tym, co tu więcej pisać. Piękne widoki, fabuła zaciekawia, choć ma pewne spowolnienia spowodowane "podbijaniem" kolejnych krain, ale z kolei wątki poboczne w nich potrafią naprawdę zainteresować, może poza dwa/trzema regionami wrzuconymi na siłę i bez których gra byłaby równie dobra. Walka taka sobie, AI wrogów to jakaś tragedia, wyważenie poziomu trudności też nie wyszło (w połowie gry byłem takim koksem, że walka to była tylko formalność). Kompletnie nie wiem, jak ocenić coraz większe odejście od skradania w serii. Wszak ta seria, zresztą zgodnie z tytułem, skrytobójstwem stała, natomiast w tej części ten element wydaje się kompletnie niepotrzebny. Nawet chyba sam (sama?) Eivor zdaje sobie z tego sprawę, bo kiedy otrzymuje ukryte ostrze to ma wy***ane na to, żeby było ukryte i nakłada je jakby niby nic na wierzch ubrania [emoji6] Poza tym była taka misja, już nie pamiętam w którym mieście, że niby mamy dotrzeć do siedziby jarlów ukryci, a pewnym momencie, przez przypadek, mnie wykryli, wdałem się w walkę, zabiłem wszystkich. Myślałem, że mnie zdesynchronizuje, że nie wypełniam celów misji, ale nic takiego się nie stało... W sumie trochę szkoda, bo o ile rozumiem pewne uproszczenia, jak wspinanie się po w zasadzie każdej powierzchni, tak kilka misji typowo asasyńskich nikomu by nie zaszkodziło. Ostrze nałożone na nadgarstek jest w zasadzie bezużyteczne, co trochę kłóci się z genezą serii, ale równocześnie jest usprawiedliwione charakternością wikingów. W pamięci, pomimo upływu tylu lat, mam cały czas skrytobójstwo fałszywego papieża w Asssassin's Creed II... Błędy też mi jakieś występowały, ale raczej nie wpływające na rozwój fabuły. Parę razy wyrzuciło mnie z gry (PS4), raz nie mogłem zebrać Bogactwa wypadającego z przeciwnika, ale powrót do poprzedniego sejwa załatwił sprawę. Tak że często zapisujcie [emoji6] Co do zbieractwa to kompletnie się nie czepiam, bo jest ono nieobowiązkowe, a można poznać parę fajnych historii. Na plus też dodatkowe epizody: Spoiler A dla tych co robią platynkę to taki tip. Korzystajcie ze zdolności, które znacznie jej zdobycie ułatwiają. Przede wszystkim ustawcie sobie na broń dwa sztylety (jeden zdobywa się z Bogactw w którymś z pierwszych regionów, drugi można kupić w sklepie), to znacznie przyspiesza walkę i momentalnie nabija adrenalinę. A to przydaje się w szukaniu znajdziek, ponieważ: umiejętność Pułapka z zapalającym pyłem, której oba poziomy zdobywa się gdzieś na początku, pozwala rozwalać te ściany/kamienie na podłodze, które normalnie trzeba byłoby rozwalać urną z olejem; dzięki temu zaoszczędzamy czas na szukanie urny i rozwiązań, by jakoś ją dotachać na miejsce; umiejętność Skryty Zryw, pomaga w przejmowaniu tych latających kartek. Wystarczy ją aktywować zanim zbliżymy się do niej, by złapać ją zanim w ogóle zacznie nam uciekać; umiejętność Skok Walkirii na drugim poziomie, chyba najistotniejsza. A najistotniejsza dlatego, że rozwala wszystkie zamki, kiedy są zamknięte od drugiej strony. Nie trzeba szukać jakiegoś okna czy innego sposobu, żeby te zamki zniszczyć/postrzelić, wystarczy użyć umiejętności. Wielki oszczędzacz czasu. To tyle ode mnie [emoji6] Może jeśli szukacie rybek to o ile te z rzek są do znalezienia bezproblemowo (polecam poradniki do kupienia u sprzedawców), tak te z mórz mogą stanowić problem, bo czasem się nie spawnują. Polecam YouTube i kompilacje, gdzie złapać wszystkie ryby, lokacje się sprawdzają (wiem po sobie), natomiast gdyby nadal nie występowały to polecam medytować aż do czasu ustąpienia fal na morzu, ew. przeniesienie się do Animusa i z powrotem, powinno pomóc [emoji6]
  4. Dajcie mi spokój z tą grą... Przed chwilą chyba półgodziny męczyłem się na ostatnim fragmencie ostatniej planszy przedostatniego świata, by zebrać wszystkie skrzynki... Ja wszystko rozumiem, slogany "easy to complete, hard to master" itd., fajnie jak gra stawia przed graczem wyzwanie, ale żeby ukończyć Crasha 4 na 100 czy tam 106% to chyba trzeba zamknąć się na pół roku w piwnicy i uczyć się tych poziomów na pamięć, kawałek po kawałku i do tego mieć nieludzką wręcz zręczność i po prostu szczęście. Rozbicie wszystkich skrzynek, przejście poziomu z maks trzema zgonami - ok, przejście lustrzanych plansz - też nie ma problemu, ale zdobycie perfekcyjnego reliktu w każdej planszy, tzn. przejście jej nie tylko ze wszystkimi skrzynkami, ale także bez żadnej śmierci, a do tego jeszcze osobno czasówki... To jest po prostu niemożliwe dla zwykłego człowieka... no chyba, że mamy piwnicę i zapas pożywienia na sześć miesięcy W każdym razie jednak, uważam, że Crash 4 jest naprawdę zacną kontynuacją, godną tej zasłużonej dla gatunku serii, poziomy są różnorodne, nawet w obrębie tego samego uniwersum, a nowości w stylu gry innymi postaciami z nieco zmienioną mechaniką czy masek bardzo dobrze się komponują i urozmaicają rozgrywkę. Taki miks wszystkiego, co do tej pory oferowały gry z Crashem, rozbudowane do granic możliwości i z miłym, nostalgicznym fragmentem na samym końcu - który dopiero przede mną...
  5. Czy ktoś mógłby napisać jakie to fakty fabularne (spoilery) trafiły do sieci na przełomie kwietnia i maja, czyli w tym słynnym przecieku? Tak z ciekawości pytam :-)
  6. lothronik

    Life is Strange 2

    Jakby ktoś jeszcze nie grał w drugi sezon świetnego Life is Strange - tak jak ja - to w PS Store jest obecnie promocja na cały sezon i tytuł można wyrwać za niecałe 70 zł. Widzę też, że w Ultimie wersja pudełkowa kosztuje 85 zł, więc też jest to dobra okazja. Ciekawe czy gra wzbudza podobne emocje i ma takie cliffhangery, jak jedynka
  7. E tam, co Wy piszecie. Przecież wszystkich bossów z "Top Secrets" da się pokonać poniżej dwóch minut Dowód poniżej:
  8. No widzisz, ja mam tak samo, ale gra mi się tak spodobała, że postanowiłem, że przejdę ją jeszcze raz na hard i... nie pożałowałem. Zgadam się w zasadzie z tym, że na "trudnym" gra jeszcze bardziej zyskuje, ale nie zgadzam się, że przez to, że hard nie jest dostępny od razu na czymś traci. Faktem jest, iż gra delikatnie nie została wyważona na normalu, powinna być ociupinkę trudniejsza, ale też nie odniosłem wrażenia, że postacie wspomagające jakoś utrudniają mi życie, raczej miałem przeświadczenie, że to ode mnie zależy, czy starcie zakończy się sukcesem. Nie ma też możliwości, żeby grę przejść samym Cloudem, trzeba się jednak trochę poprzełączać, może nie w takim stopniu jak na hardzie, ale jednak. Mimo to zgadzam się, że to hard daje tę największą satysfakcję, choć normal także sprawił, że bawiłem się po prostu świetnie. Ten soundrack, te cut-scenki kiedy Cloud wbił na pełnej w sam środek akcji, cud, miód, malina! Poza tym ta historia, te postacie... Może mam inne wrażenie z tego względu, że przed FF VII Remake nigdy nie ograłem żadnej innej części z uniwersum Final Fantasy (wiem, shame on me), ale to jest coś wspaniałego... Szczególnie urzekła mnie kreacja postaci, oddanie ich charakteru, osobowości, ale historia ogólnie też jest niczego sobie. Nie mogę się doczekać, co dalej spotka całą czwórkę, choć oczywiście natknąłem się już na pewien istotny spoiler... Ogólnie, będzie to jedna z moich najprzyjemniejszych platyn. Może jestem mało wymagającym graczem, ale w zasadzie wszystko mi przypasowało, także krytykowana tutaj walka, bo połączyła w sobie elementy slashera z delikatnym RPG-iem, planowaniem kolejnych ruchów. Side questy, ok, może nie były jakieś wybitne, ale także nieuciążliwe, poza rym - NIEOBOWIĄZKOWE. Dobra, KOCHAM tę grę, a szczególnie Aerith i Tifę (i Jessie)! <3
  9. W zasadzie to chyba nic skutecznego nie ma, ale też nie ma takiej potrzeby. Podstawowa zasada na hardzie to oszczędzać MP na bossów, a w walce z mobkami korzystać głównie z ability. Zresztą, jak tam się paru błyskawic użyje na roboty to też się nic nie stanie, dać każdej z postaci 2 x MP UP i będzie dobrze. MP uzupełnia się po rozpoczęciu każdego rozdziału, a w trakcie możemy uzupełniać je ze skrzyń, dlatego warto je rozbijać. I tu tip: jeśli w jakichś skrzyniach jest MP to po jej rozbiciu można zapisać grę i wczytać, skrzynie się zrespawnują i ponownie można sobie uzupełnić MP i tak w kółko. Inne materie przydatne na hardzie to HP UP, Elementale wraz z odpowiednim żywiołem (czasem warto dać też na pancerz, żeby uodpornić się na dany żywioł), First Strike oraz, co oczywiste, Revival i Healing. Tą ostatnią warto połączyć z Magnify i dać jednej z postaci, wtedy leczy ona równocześnie całą ekipę. Na 6. poziomie niektórych broni można wykupić też ulepszenie, które zmniejsza o 20% koszt zaklęć leczących, więc taka Curaga kosztuje tylko 9 MP. Ogólnie hard nie jest taki straszny, trzeba tylko uważać przy niektórych starciach i kontrolować pasek zdrowia.
  10. Cenega podesłała mi informację prasową dotyczącą Little Hope. Gra ukaże się, tak jak poprzednia część, wyłącznie w angielskiej wersji językowej. To pewnie nie wynika ze złej woli naszego rodzimego wydawcy, ale i tak nie rozumiem takiej decyzji, szczególnie, że Until Dawn cieszyło się u nas naprawdę sporą popularnością... Można już składać pre-ordery, gra została wyceniona u nas na 119 zł.
  11. Przecież to najtrudniejszy boss w grze, więc nic dziwnego Polecam swoją drogą komentarze pod filmikiem PowerPyxa, można się uśmiechnąć
  12. lothronik

    Nioh 2

    A miałeś jakiś patent na farmienie czy same wpadły? Chodzi mi o NG. Ja po przejściu gry mam 31 i właśnie zastanawiam się jak najszybciej zdobyć te 19...
  13. lothronik

    Nioh 2

    Ze ścianami to ten myk działał już w pierwszej części, choć nie jestem przekonany, co do tego koloru oczu. Znam natomiast inny sposób na wybranie odpowiedniego gestu - jeśli podejdziemy do pobliskich, czerwonych grobów innych graczy to tam jest napisana przyczyna śmierci. A w tych grobach przy ścianach powód zgonu jest opisany jako gest, który gracz wykonał (i przez to zginął), więc wystarczy wybrać inny Jeśli chodzi o ninjutsu to ja akurat używałem go przez prawie całą grę, wiec nabiłem 600.000 punktów Z magią gorzej, mam niecałe 100k (trochę korzystałem z talizmanu gnuśności, nakładania elektryczności na broń), ale chcę zrobić tak, że zresetuje sobie statsy, dam sporo w magię i gdzieś to się pofarmi. I tak nie jest źle, bo znerfili wymóg znajomości z 180k na 120k, więc na pewno pójdzie szybciej (choć dla magii to nadal 250k...) Ogólnie to właśnie dzisiaj skończyłem fabułę i rzeczywiście, mając build oparty o nijutsu pod koniec gra przechodzi na tryb easy/normal, bo łącząc odpowiednie ninjutsu, do tego mieć założony na siebie set Kato, można zbić bossowi z pół paska zdrowia zanim w ogóle będzie w stanie do nas podejść... @Kolos28, a jak kolekcjonowanie herbat, zebrałeś już 50? :>
  14. lothronik

    Nioh 2

    Nie, nie, nie! Jak wybierzesz daną misję (X) to zanim ją załączysz, naciśnij R1, dzięki czemu ukaże się czy w danej misji jest źródło i czy się w nim wykąpałeś! :-) Źródeł jest 27, z czego 8 w jednej lokacji, więc zobacz, w których lokacjach pominąłeś, kąp się i zmierzaj prosto po platynę! Powodzenia
  15. lothronik

    Nioh 2

    Przecież napisałem, że niesprawiedliwy boss i właśnie chodziło mi o Shibatę o czym wspomniałem w zdaniu poprzednim Gra uważam, że jest świetnie wyważona i uczciwa, choć rzeczywiście to Nioh 1.5, ale... to dobrze
  16. lothronik

    Nioh 2

    Miałeś jakiś sposób na farmienie herbat czy same powpadały? Ja co prawda dopiero zbliżam się do końca gry (obecnie połowa piątej krainy), ale przejrzałem listę trofików i wydaje się, że to dość czasochłonne, szczególnie, że jak dotychczas zdobyłem z 7 czy 8. W ogóle miałem sobie odpuścić platynę, ale kiedy patchem zmniejszyli wymóg mystic art dla broni z 180k na 120k to jednak postanowiłem się skusić Gra ma niesamowicie imersyjny gameplay, początkowo zacząłem tak jak przechodziłem Nioh, czyli z dwiema katanami, ale potem postanowiłem przetestować sikierki i tak mi podpasowały, że już przy nich pozostałem choć z tego co tu czytam to jestem w mniejszości Do to dorzuciłem ninjutsu i gra się naprawdę przyjemnie, jest szybko i intensywnie, tak jak lubię. Zresztą w Soulsach też latam praktycznie bez pancerza i stawiam na minimalny udźwig i przewroty. O ile jednak przez etapy przebijam się gładko, tak bossowie potrafią pokarać postać z lekkim pancerzem jak moja, ostatnio męczyłem się z Shibatą (to chyba nie spoiler) i długo nie mogłem opanować tych jego szaleńczych szarż i skoków, ale w końcu się udało Bardzo niesprawiedliwy boss i chyba do tej pory jak dla mnie najtrudniejszy
  17. lothronik

    Death Stranding

    93k, z czego 2/3 od graczy, głównie dlatego, że tacham setki kilogramów metali i ceramiki, dbając o rozwój infrastruktury drogowej w UCA. Mam nadzieję, że korzystacie z moich autostrad
  18. Ja "przeszedłem"*. I jest dobrze, nawet bardzo, naprawdę przyjemna platformówka :-) Poruszamy się po otwartym świecie, na którym mamy dostęp do dwudziestu poziomów, oczywiście trzeba je sobie odblokować zdobywając monety czy rozwiązując nieskomplikowane zagadki logiczne. Choć nie, poziomów jest w zasadzie czterdzieści, bo każdy z dostępnych ma swoją alternatywną wersję, która tak naprawdę stanowi zupełnie nową planszę. Co ciekawe, odblokowanie alternatywnej wersji wiąże się także z rozwiązaniem jakiejś środowiskowej zagadki. Przykład: aby odblokować alternatywną wersję jednego z poziomów trzeba najpierw rozbić skałę, by uwolnić źródło wody, której strumień następnie zaleje książkę, czyli wejście do poziomu. Dzięki temu możemy przejść teraz planszę ponownie, ale już - oczywiście - pływając, co pozwala dostać się do wcześniej niedostępnych miejsc etc. Prosty, acz świetny patent. Gameplay to coś a'la Crash czy Donkey Kong, w rozgrywce pomagają toniki dające różne profity, ale jednocześnie zmniejszające mnożnik zdobytych piórek. Toniki trzeba wcześniej znaleźć i kupić właśnie za piórka i dzięki temu np. możemy dalej skakać, szybciej pływać czy nie ślizgamy się na lodzie etc. Minusy - brak bossów + brak czasówek. I może delikatnie powtarzalne plansze pod koniec. * - Przeszedłem w tym sensie, że zdobyłem wszystko, co możliwe we wszystkich, czterdziestu poziomach. Pozostał mi ostatni, finałowy, jednak... jest to chyba najtrudniejszy poziom w platformówkach ever. Dajcie spokój z jakimiś mostami z Crasha, to był pryszcz ;-) Ostatni poziom w nowym Yooka - i jednocześnie ostatnia moja przeszkoda do platyny - to dwudziestominutowa jazda bez trzymanki, zbiór wszystkich pułapek, przeszkód i przeciwników występujących w grze w jednym miejscu, oczywiście porozstawianych tak, że trzeba być cały czas skupionym i wykazywać się refleksem. Oczywiście, żadnych checkpointów i porażka na końcu oznacza, że trzeba powtarzać wszystko od początku... Aby tego było mało, w międzyczasie trzeba cztery razy walczyć z bossem. Co ciekawe, dostęp do ostatniego poziomu mamy od pierwszych minut gry, ale nawet wtedy nie ma co podejmować wyzwania. Myk polega na tym, że na koniec każdego poziomu zdobywamy pszczółkę, która potem stanowi ochronę, swoistą tarczę właśnie w ostatnim poziomie. Maksymalnie możemy mieć 48 pszczółek (40 z poziomów + 8 znajdowanych w świecie gry), czyli, innymi słowy, możemy oberwać 48 razy... Wydaje się dużo, ale to nic... Obecnie, po paru próbach, udało mi się dotrzeć do 52% planszy, więc jeszcze sporo treningów i porażek przede mną. Trzymajcie za mnie kciuki, a jeśli lubicie platformówki, takie w "nintendowskim" stylu, sami spróbujcie podjąć wyzwanie! A jak ktoś chce zobaczyć jak to wygląda, proszę:
  19. lothronik

    Concrete Genie

    O malowanie ;-) Przeszedłem, zajęło mi to myślę, że z sześć / siedem godzin. I pisząc, że przeszedłem mam na myśli to, że do konta dopisałem kolejną platynę :-P Gra jest bardzo przyjemna, choć bardzo krótka - to w zasadzie półtorej lokacji, którą musimy pokolorować przy pomocy dżinów. Rozgrywka polega na tym, że nasz bohater dzierży wielki pędzel, którym na ścianach maluje z góry zdefiniowane wzory (wraz z postępem, zdobywany nowe). Na każdym etapie musimy, malując, zapalić lampki, aby przejść dalej. Pomagają nam w tym wspomniane dżiny, które wchodzą z nami w interakcję, posiadają różne właściwości (jeden potrafi włączać zasilanie, drugi dmuchać i przesuwać obiekty etc.). Aby nam pomogli, czasem trzeba spełnić ich prośbę, co sprowadza się do tego, że trzeba namalować wzór, którego sobie życzą. Największą wadą gry jest w zasadzie to, że nie zmusza do wysiłku intelektualnego, w zasadzie przechodzi się sama, a "zagadki" rozwiąże każdy, kto jest w stanie trzymać w rękach pada. Pewnie tak miało być, bo gra się rzeczywiście przyjemnie, tytuł jest bardzo odprężający i kolorowy oraz opowiada fajną historię o trudnym dzieciństwie, jednak przydałoby się trochę większe wyzwanie. Jest też tryb VR, ale go nie testowałem. Myślę jednak, że deweloper się rozkręci i pokaże pełnię możliwości na PS5, w Concrete Genie zabrakło wyzwania i długości.
  20. lothronik

    The Surge

    Dołączam do klubu Bawiłem się świetnie, w zasadzie tak dobrze, jak w jedynce. Walka daje satysfakcję, a konstrukcja świata naprawdę potrafi zachwycić. Gra potrafi być też trudna, ale głównie na początku. Potem, kiedy mamy ulepszony implant leczniczy, skompletowany pancerz (polecam Sępa = egzekucje bez marnowania baterii), zdobywamy coraz to potężniejsze implanty i opanujemy jako tako parowanie to robi się coraz prościej. Największy zawód to w zasadzie bossowie, byli po prostu zbyt mało wymagający. Jedynym, jaki w zasadzie sprawił mi jakieś problemy był Little Johnny, ale to dlatego, że jeszcze uczyłem się mechaniki i nie do końca wiedziałem, co mam tak właściwie zrobić, żeby go pokonać. Ale to takie narzekanie dla narzekania, eksploracja, walka to najważniejsze aspekty i te są zrealizowane świetnie, a grę można bez cienia przekłamania nazwać godnym "souls-likiem" i postawić na półce obok serii od From Software. Wszystkim fanom gier tego typu z całego serca polecam! Platyna jest prosta, większość trofeów wpada samoczynnie, ale na kilka na pewno trzeba zwrócić uwagę, jednak praktycznie wszystkie da się dobić przed ostatnim bossem na zwykłym NG (oczywiście, przed nim trzeba zrobić kopię save'a). Tutaj warto zwrócić uwagę na to związane z questem z Ironmausem... ...oraz rzeczywiście z tymi modułami do dronów. Sam zorientowałem się za późno i czekało na mnie NG+, ale oba konieczne moduły wypadają z bossów, których spotykamy mniej więcej do połowy gry. Obawiałem się, że będzie trudniej, ale okazało się, że znając grę oraz mając pięć i więcej implantów leczniczych to była bułeczka z masłem i w zasadzie po 4h miałem już wszystkie moduły. Jeśli zaś chodzi o zmiany w NG+ to: Powodzenia! W drugiej fazie, kiedy wskakuje na sufit i strzela nanitami to warto je rozwalić zanim zejdzie z sufitu z powrotem na ziemie Nie pozwoli mu to odnowić zdrowia. Parowanie to klucz Zresztą to dobry przeciwnik do treningu bloków. Polecam też zgarnąć ich lancę, świetna broń, z którą w zasadzie grałem do samego końca.
  21. Ej, czy wy w ogóle wiecie, że jest już przeszło tydzień po premierze? Czy zdajecie sobie sprawę, że na przyszły rok została zapowiedziana kolejna część antologii, która rozgrywać się będzie w Little Hope? ;)) A tak serio. Przeszedłem Man of Medan dwukrotnie, jak na razie. Jest to rzeczywiście takie dość zubożone Until Dawn, ale w sumie tylko pod względem liczby bohaterów i, tym samym, długości rozgrywki. Co śmieszne, wydaje mi się, że jest trochę trudniej niż we wspomnianej produkcji, bo przy pierwszym podejściu... nie przeżył mi nikt z piątki bohaterów, co zdecydowanie odbieram jako mają osobistą porażkę (choć jedna postać do tej pory nie mam pojęcia jak zginęła, coś musiałem zdecydowanie przegapić ). Jeśli jednak podobało wam się Until Dawn to na pewno spodoba wam się i Man of Medan, bo gry są w zasadzie takie same, mają fajnie rozrysowane wybory i ich konsekwencje, każda decyzja musi byś podejmowana rozważnie, bo inaczej może wywołać niepożądane konsekwencje; skupić się także trzeba podczas "scenek", bo QTE może zaskoczyć . Choć pierwsze przejście z "lizaniem ścian" zajmuje ok. 6h, bez wątpienia warto grę przejść dwukrotnie, by zobaczyć, co stanie się w przypadku dokonania innych wyborów, i - tak jak u mnie - kiedy wszyscy przeżyją Nie testowałem trybów sieciowych, ale słyszałem, że grając z kimś można ograć dodatkowe sceny / z odmiennej perspektywy. Niestety, zdobycie platyny wymaga przejścia z kolegą z sieci całej gry... W każdym razie, dla mnie, jako osoby, która lubi się czasem rozerwać przy "głupkowatej gierce stylizowanej na horror klasy B", Man of Medan to pozycja idealna, trochę kiczowata, ale dostarczająca też pewnego dreszczyku emocji, jeśli chodzi o podejmowane decyzje. Potrafi też zaskoczyć! 129 zł (na PS Store) to może duża kwota jak na 5/6h rozgrywki, ale, nie ma co się oszukiwać, jest to gra przewidziana przynajmniej na dwukrotne przejście, więc myślę, że jest to cena jak najbardziej uczciwa. Zobaczymy, co zaoferuje druga odsłona serii....
  22. Nie ma aż takiej tragedii chociaż rzeczywiście jest to nieco czasochłonne, ale też bez przesady. Skoro masz wszystkie trofea to z pewnością jesteś przynajmniej na NG+, więc polecam w zasadzie dwie najlepsze miejscówki do farmienia: Z czego polecam tę pierwszą, ale nieco krótszą niż na filmie - tzn. ciche zabójstwo tego pierwszego, fioletowego typka i powrót do posążka. W ok. 15 - 20 sekund daje to 2.100 EXP, a więc w minutę 6.000 - 8.000, czyli przy dobrych wiatrach te 80.000 potrzebne na ostatni punkt wbija się w 10 - 15 minut, a każdy poprzedni punkt proporcjonalnie krócej. 5 godzin na NG+ i po sprawie, a na wyższych NG jeszcze szybciej ;-)
  23. Akurat, że jestem na świeżo to moje rady: Może powyższa metoda nie jest godna prawdziwego shinobi, lekko trąci "serem", ale po delikatnym treningu jest po prostu skuteczna i pozwala w miarę bezproblemowo przechodzić kolejne fazy ;-) Oczywiście warto zadbać o odpowiednie wyposażenie - konfetti, ryż, boską trawę + posążki jizo, dzięki czemu mamy tak naprawdę ok. 18 przedmiotów leczniczych (wraz z tykwami i granulkami) oraz kilka wskrzeszeń, co pod sam koniec, kiedy ręce coraz bardziej drżą i się pocą może być, jak wybawienie. Powodzenia! ;-) Kilka mini-bossów w grze ma swój obszar, a kiedy poza niego wyjdą to właśnie stają się nieco bierne. Innym przykładem jest Masanaga, który przywołuje wilki. Jeśli ktoś ma z nim problem właśnie przez te wilki to wystarczy zabrać go na wycieczkę na most i bez przerwy atakować, zbijając posturę. Przeciwnikowi nie chce się atakować, a wilki o nas zapominają ;-)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...