Skocz do zawartości

Łotr 1. Gwiezdne Wojny: historie


Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 371
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

 

 

No tego że wszyscy główni bohaterowi zginą się w ogóle nie spodziewałem, nie przypominam sobie nawet żadnego innego filmu(poza horrorami), w którym taki scenariusz miałby miejsce.

Nie podobało mi się tylko, że AT-AT zostały tak łatwo zniszczone ze zwykłej broni x-wingów. Chyba, że dopiero w późniejszych latach wynaleźli pole siłowe chroniące maszyny kroczące?

Ale w końcu najlepsze było to, że w filmie było IMPERIUM a nie jakiś lamerski nowy porządek. Te mundury imperialne, różni szturmowcy, wygląd statków, cała scenografia, wszystkie szczególiki, te pulpity sterujące, wszystko jak w oryginalnej trylogii. 

 

 

 

Dartha Vadera pierwszy raz w kinie widziałem :o

Odnośnik do komentarza

 

 

Spodobało mi się również to, że nie mieli problemu zajebać całej calutkiej obsady po stronie Rebelii.

 

 

co do tego to

 

 

 

z jednej strony może i odważny krok, ale z drugiej strony takie trochę "nie wiemy jak wytłumaczyć, że tej postaci później nigdzie nie będzie, więc zabijmy ją w najgłupszy możliwy sposób"

serio. część ginie tak trochę na siłę w moim odczuciu.

 

 

jeśli chodzi o główne bohaterki, Rey miała dla mnie o wiele więcej osobowości. Tutaj niby jakaś historyjka z przeszłości, jakiś żart, ale i tak wyszło dość płasko, przez co los Jyn był mi właściwie obojętny

 

 

już bardziej było mi szkoda K-2SO czy Galena

 

 

Z tego co w samych postaciach mi się podobało to:

 

 

Fajnie, źe Rebelia nie była taka krystalicznie czysta, chętnie zobaczyłabym więcej wątków tego typu

 

 

Niemniej jednak film bardzo spoko, smaczki ze starej trylogii nie pozwalają mi pewnie patrzeć na niego surowiej, bawiłam się super i polecam

Edytowane przez assassine
Odnośnik do komentarza

Czyli moje obawy się potwierdziły i Felicity Jones zagrała tak jak w Inferno: "moja twarz wyraża 1000 emocji, czyli zero"? Czy po prostu słabo napisana postać na papierze?

Ja do kina najwcześniej w styczniu  :smutas:

To nie obawy, ona zawsze gra z takim wyrazem twarzy. Nie jest w tym fachu specjalnie przekonująca.

Odnośnik do komentarza

.

 

Jeżeli zaś chodzi o zakończenie, to trochę się dziwię czemu wszyscy się dziwią, że akurat tak wszystko się potoczyło. Przecież w ANH Mon Mothma (jak dobrze kojarzę) mówi, że

wielu rebeliantów oddało życie aby zdobyć te dane. Więc los bohaterów był właściwie przesądzony.

Kluczowe było tylko to czy Disney będzie miał jaja, żeby to pokazać. Na szczęście miał.

 

 

 

omg. Nie rebeliantów i to nie było w ANH tylko ROTJ... Inna gwiazda śmierci i inne wydarzenia.

 

Nie są to najlepsze GW chyba, że się nie ma pojęcia co się ogląda. Epizod VII jest rowniejszy pod względem wykonania. Epizod V nadal najlepszy.

Edytowane przez Sebas
  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza
Wróciłem z seansu i generalnie to jestem zawiedziony. Film absolutnie nie ma startu do TFA chociażby z tego względu, że nie spowodował u mnie ani grama zaskoczenia gdyż wiadomo było i tak co się wydarzy. W końcu to prequel do Nowej nadziei. 

 

Aktorstwo głównej bohaterki nie istnieje, to jest totalne drewno. Ja rozumiem, że SW to kino familijne no ale kurde ona zagrała kompletnie bez wyrazu. Żal mi było na nią patrzeć. Najlepiej chyba zagrał Cassian, K-250 i oczywiście DV. Serio, robot dla mnie był najlepszym bohaterem. Aż chciało się czekać na kolejne sceny z nim. Chirrut też moim zdaniem się nie popisał. Jakoś mi te jego kung fu pandy nie pasowały do filmu. Sceny z Vaderem były chyba najlepsze mimo, że było ich mało. Jednak zawsze jak się pojawiał to od razu satysfakcja z oglądania była znacznie wyższa. 

 

Ogólnie film przez pierwsze 40 minut był tak nudny i nijaki, że myślałem o wyjściu z kina. No ale to SW więc trzeba obejrzeć do końca. No i było warto bo potem film się rozkręca i trzyma dobry poziom do samego końca. Od momentu kiedy pojawia się Rogue 1 to już w ogóle jazda bez trzymanki. Bardzo podobała mi się sceneria finałowej sekwencji jak i jej realizacja. Zacnie to wyglądało na ekranie. Niemniej, TFA jakoś zrobiło na mnie większe wrażenie w tej kwestii. 

 

Fabularnie tak jak wspomniałem - zero zaskoczeń i generalnie to między-innymi sprawia, że stawiam TFA wyżej. Tam przynajmniej jest to kontynuacja VI części a więc całkowicie nowa, nieznana opowieść ze starymi bohaterami. Tutaj to jest tylko załatanie luki. Niemniej fajnie wybrnęli z wyjaśnienia dlaczego Gwiazda Śmierci została tak skonstruowana a nie inaczej. 

 

Aha, muzyka jest BEZNADZIEJNA. Straszny zawód pod tym względem, ani razu ciar na plecach. :/

 

Bawiłem się całkiem ok, szczególnie w drugiej części filmu, ale po tych wszystkich zachwytach mediów i znajomych spodziewałem się naprawdę miazgi, a dostałem film na poziomie Zemsty Sithów. :reggie: Czekam na część VIII, a w międzyczasie po raz kolejny wleci TFA.

Edytowane przez suteq
Odnośnik do komentarza

No nic dziwnego, że wiadomo było co się stanie, skoro to prequel innego filmu...

 

I tak sobie myślę, że to nie aktorka zagrała słabo, tylko jej rola była tak rozpisana. Nie było żadnych gagów jak w TFA, nie było scen pisanych stricte pod Jyn jak to miało miejsce w TFA. Film opowiadał o kilku bohaterach i większość z nich miała podobne znaczenie.

 

A jakie są zaskoczenia w TFA? Poza oczywiście jedną wiadomą sceną nie ma tam żadnych elementów zaskakujących, chyba, że w negatywnym znaczeniu tego słowa.


Czyli ogólnie według ciebie film jest słaby, bo wiadomo co jest w następnej części? OK.


Szkoda, że nie było wiadomo ani kto ani jak ani komu wykradł te plany, nie było wiadomo kto był odpowiedzialny za budowę Gwiazdy Śmierci, nie było wiadomo jak trafiły plany w ręce Lei, ehh....

Edytowane przez _S_
Odnośnik do komentarza

No, ale nie było specjalnych zachwytów mediów, i dobrze zresztą. Imo chybiona szansa. Realizacyjnie bardzo dobrze, resztę pominę. Nie miałem dużych oczekiwań, ale z kina i tak o dziwo wyszedłem zawiedziony.

SW stoi światem i postaciami, nie historią samą w sobie. W tym przypadku świat był, postaci brak. Whitaker to wręcz kandydat na złotą malinę. Co przy czasie ekranowym budzi mój szacunek nawet :D

Odnośnik do komentarza

Byłem wczoraj na filmie

i o ile początek ze swoim chaotycznym montażem, troche kulową ekspozycją bohaterów jest mocno średni, żeby nie powiedzieć nudny, To w momencie gdy trafiamy wraz z Jyn na Yavin to naprawdę nabiera tempa. 

 

Podobał mi się klimat, znacznie mroczniejszy od poprzednich filmów, Widać to zwłaszcza w zestawieniu do TFA, gdzie wesoła kompania z Hanem na czele postanawia od tak zniszczyć baze Starkiller, Tutaj natomast autentycznie, dane nam jest poczuć powage sytuacji, całe to stłamszenie i beznadziejną sytuacje Rebelii. Naprawdę duży plus

 

Ogólnie widać, jak różny target miały oba ostatnie filmy. TFA to dobry film starający się powtórzyć (ze średnim skutkiem) sukces Nowej Nadziei, mający kłaść fundamenty pod nową trylogie (również mocno średnio). O tyle Rogue One, po początkowych obawach, jest filmem który, jest niejako esencją starych gwiezdnych wojen (pomimo całkiem różnego klimatu)  składa on tym samym  o wiele lepszy hołd klasycznym gwiezdnym wojnom niż film Abramsa 

Odnośnik do komentarza

 

 

I tak sobie myślę, że to nie aktorka zagrała słabo, tylko jej rola była tak rozpisana. Nie było żadnych gagów jak w TFA, nie było scen pisanych stricte pod Jyn jak to miało miejsce w TFA. Film opowiadał o kilku bohaterach i większość z nich miała podobne znaczenie.

Ta, tylko jakoś sceny z udziałem Cassiana, K-2S0 czy nawet Bodhima były dla mnie naprawdę fajne przez dobrze zagrane postaci.  

 

 

 

A jakie są zaskoczenia w TFA? 

Chodziło mi o to, że znacznie bardziej wolę obejrzeć całkowicie nową, nieznaną historię, której finału i konsekwencji nikt nie zna niż to co zaprezentowano w R1. Wiesz, dla mnie wykradzenie planów gwiazdy śmierci to od początku nie był ciekawy materiał na spin off. Rebelianci wykradli plany? No spoko i tyle. Natomiast wspomniałem, że pomysłowo wybrnęli z wytłumaczenia dlaczego GŚ została tak zbudowana a nie inaczej. Dzięki temu ma się trochę inne spojrzenie na Nową nadzieję. 

 

 

 

Czyli ogólnie według ciebie film jest słaby, bo wiadomo co jest w następnej części?

To co wyżej. Dla mnie film mógłby w ogóle nie powstać. Wzmianka w IV, że sporo rebeliantów się poświęciło aby zdobyć te plany była dla mnie wystarczająca. 

 

 

 

Szkoda, że nie było wiadomo ani kto ani jak ani komu wykradł te plany, nie było wiadomo kto był odpowiedzialny za budowę Gwiazdy Śmierci, nie było wiadomo jak trafiły plany w ręce Lei

Żadna z tych rzeczy nie była dla mnie na tyle wartościowa aby trzeba było robić o tym film.

 

I nie mówię, że film jest słaby. Jest słabszy od TFA, ale jako całość to jest całkiem niezłe widowisko. 

Odnośnik do komentarza

No, ale stara trylogia to filmy z banalną historią, więc stawianie takich zarzutów TFA jest imo średnie. Składanie hołdu starej trylogii w R1 nie wypada dobrze, wręcz przeciwnie, film miota się pomiędzy poważnym filmem wojennym (znaczy się stara na taki pozować), a nieprzekonującym melodramatem w duchu SW i wciśniętymi na siłę easter eggami.

I o ile nasi dzielni - zupełnie nie stylizowani na amerykańskie oddziały w Wietnamie - buntownicy wypadają dobrze we wszystkich scenach bitewnych (bardzo dobrze zainscenizowanych), to we wszystkich innych wypadają różnie, z naciskiem na źle.

Chciałbym się przejmować losami tej grupki, starałem się, no ale scenariusz i gra aktorska mi w tym nie pomogły. Gdyby ktoś na dzisiaj mnie poprosił o ocenę, musiał bym wystawić 5/10.

Donnie Yen służył w tym filmie np. tylko jednemu - wskazaniu rodakom drogi do kina :v
 

Edytowane przez Hendrix
Odnośnik do komentarza

 

 

Chciałbym się przejmować losami tej grupki

O to to. Jak oglądałem film to kompletnie mnie nie obchodziły losy tej grupy. Jedyną postacią, której losem się przejąłem był droid. Tylko on wykazał się z tej dobrej strony. Szczególnie podczas sceny w windzie gdy kazali mu się zamknąć. :D

Odnośnik do komentarza

Suteq, za K-2SO podziękuj Tudykowi, który wie co robi. Czekam na serial z nim w uniwersum DC.

Serio muzyka zyebana? Wiem, że Giacchino ją robił, a on nie robi słabych ost. Wcześniej Williams miał robić? Zrezygnował czy co? Gdzieś czytałem, że musieli zmienić na szybko kompozytora ale nie wiem czemu. Jeśli rzeczywiście soundtrack jest nie najlepszy to pewnie musieli poganiać Michaela.

Edytowane przez Farmer
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...