Opublikowano wczoraj o 10:15 1 dzień Sam sobie odpowiedziałeś, że fabularnie tlou2 pozostawiał niesmak a gameolayowo stał w topce, czyli ktoś inny powinien laury za ten tytuł dostać w tak licznym jednak zespole Naughty dog.
Opublikowano wczoraj o 10:19 1 dzień 8 godzin temu, Mazzi napisał(a):Wybaczcie za powtórkę, ale finisz semestru plus miesiąc z mamą w Japonii trochę mnie pochłonęły.Nic się nie stało. Obstawiam wręcz, że taki news zasługiwał akurat, by go dać dwukrotnie.3 godziny temu, Perez napisał(a):Panie, cały druk już pod to ustawiony! Zdążyłeś akurat, we wtorek się drukujemy :)Ten crunch mnie wykończy.Godzinę temu, Pix napisał(a):Wiem, że hejt na Drukmana jest teraz w modzie i rzeczywiście nie jest to poziom Miyamoto, ale zestawienie jego osoby z Sebastianem Milą uważam za cios poniżej pasa ;pMasz dużo racji. Oficjalnie przepraszam Sebastiana Milę za niegodne porównanie. Godzinę temu, Pix napisał(a):Druckmann reżyserował i napisał The Last of Us, czyli grę już kultową, dla wielu jedną z najlepszych lub nawet najlepszą w historii gejmingu. Grę, która zainspirowała dziesiątki jak nie setki kolejnych gier. Nie ma potrzeby tego umniejszać tylko przez to, że The Last of Us 2 miało gorszy scenariusz czy było dla niektórych zbyt łołk. Tak w ogóle gameplayowo to wciąż wybitny tytuł, tak samo jak Uncharted 2 i 4, przy których Neil też pełnił ważną rolę.Wiesz, z tego co widzę, to wspomnianych przez Ciebie gier nie reżyserował, ani nie pisał do nich scenariusza samodzielnie. Przy Uncharted 2 głównodowodzącą była Amy Henning (scenariusz i reżyseria). Przy reżyserii pomagał jej Bruce Straley, natomiast Druckmann i Josh Scherr dołożyli swoje w scenariuszu. Przy Uncharted 4 Druckmann reżyserował wspólnie ze Straleyem, a scenariusz znów pisał we współpracy z dwoma innymi autorami (Scherr i Tom Bissel). Pierwsze TLoU? Ponownie współpraca ze Straleyem (reżyseria) i już samodzielny scenariusz. Gdy przy TLoU2 zabrakło Henning/Straleya, to miejscami wyszło jak wyszło. Nie zrozum mnie źle. Ja naprawdę lubię TLoU2, pomimo paru głupotek i niepotrzebnych wątków. Ale gra miała już wypracowane pewne zaplecze i było ono zasługą Druckmanna tylko w jakiejś części. Dlatego jestem ciekawy Intergalactic i tego, co tam Druckmann wykombinuje mając już pełnię decyzyjności (tak mi się wydaje). A Kojima jak Kojima. Odciął się od korporacji, poszedł na swoje, zbudował coś (własne studio) od zera, więc jakiś tam sukces osiągnął w branży. Nie wiem czy można znaleźć lepszy wyznacznik.
Opublikowano wczoraj o 10:57 1 dzień 12 godzin temu, Kmiot napisał(a):Aysnel sam zrecenzował 7 z 26 gier w numerze, reszta redaktorów to 1-2 tytuły, co wydaje się optymalną ilością zobowiązań. Patryk wyrabia normę za 3-4 autorów i ciekawy jestem na jak długo wystarczy mu zapału. Gatunkowo się zwykle nie zgrywamy, bo rzadko intrygują mnie anime visual novelki (stąd często trudno mi oceniać rzetelność recenzji), ale na swój sposób podziwiam.Dopóki Perez będzie płacił wynagrodzenie a Rogerowi cierpliwości wystarczy.
Opublikowano wczoraj o 13:47 1 dzień 3 godziny temu, Kmiot napisał(a):Wiesz, z tego co widzę, to wspomnianych przez Ciebie gier nie reżyserował, ani nie pisał do nich scenariusza samodzielnie. Przy Uncharted 2 głównodowodzącą była Amy Henning (scenariusz i reżyseria). Przy reżyserii pomagał jej Bruce Straley, natomiast Druckmann i Josh Scherr dołożyli swoje w scenariuszu. Przy Uncharted 4 Druckmann reżyserował wspólnie ze Straleyem, a scenariusz znów pisał we współpracy z dwoma innymi autorami (Scherr i Tom Bissel). Pierwsze TLoU? Ponownie współpraca ze Straleyem (reżyseria) i już samodzielny scenariusz. Gdy przy TLoU2 zabrakło Henning/Straleya, to miejscami wyszło jak wyszło. Nie zrozum mnie źle. Ja naprawdę lubię TLoU2, pomimo paru głupotek i niepotrzebnych wątków. Ale gra miała już wypracowane pewne zaplecze i było ono zasługą Druckmanna tylko w jakiejś części. Dlatego jestem ciekawy Intergalactic i tego, co tam Druckmann wykombinuje mając już pełnię decyzyjności (tak mi się wydaje).A Kojima jak Kojima. Odciął się od korporacji, poszedł na swoje, zbudował coś (własne studio) od zera, więc jakiś tam sukces osiągnął w branży. Nie wiem czy można znaleźć lepszy wyznacznik.Druckmann nie robił niczego sam? No popatrz, to zupełnie jak Kojima i Miyamoto. Chociaż Kojima, jak wiemy, akurat wolałby sobie przypisywać wszystkie zasługi, bo ego tego pana sięga kosmosu. Gry to o wiele bardziej zespołowy twór niż film czy seriale, ale nie umniejsza to oczywiście indywidualnego wkładu Druckmanna w serię Uncharted i The Last of Us. Mam wrażenie, że ludzie po premierze TLoU2 starają się na siłę umniejszać jego rolę przy jedynce, bo nie pasuje im to do narracji. Cuckman? On tylko kawę podawał, Straley geniusz.
Opublikowano wczoraj o 15:10 1 dzień 16 hours ago, Kmiot said:Crossplay. Buczyński pewnie mocno żałuje, że nie udało się zawrzeć przełomowego przypadku Helldivers 2, marki Sony, która oprócz tego, że od początku dostępna na PC, za chwilę pojawi się na Xboxach i jest istotniejszą “jaskółką”, niż takie LEGO Horizon Adventures na Switchu. Choćby dlatego, że Helldivers 2 zaoferuje crossplay, a to jest tematem tekstu. Zaoferuje też kolaborację z HALO 3: ODST, ale tego typu atrakcje to już pewnie materiał na zupełnie inny tekst (podrzucam: Marki kolaborujące między platformami). No i Helldivers 2 na Xboxach debiutuje w ten sam dzień, co Gears of War Reloaded na PS5, więc jak to ktoś słusznie zauważył na forum - wygląda to na wymianę jeńców. Ajajaj, ale musi autora piec, że tuż po publikacji tekst częściowo, acz znacząco się zestarzał. Uroki prasy, naszego ukochanego pokoleniowego archiwum, które raz wydrukowane zostanie takie już na dekady.Z innych wątków wartych odnotowania: pececiarze mają klawiaturę i myszkę, a konsolowcy pada i… aim assist. Doszły mnie słuchy, że aim assist to narzędzie bezwzględne i dzięki niemu kontroler nie stoi na straconej pozycji, a we wprawnych dłoniach daje wręcz przewagę nad klawiaturą i myszką, więc temat do zbadania.I jeszcze wracając do Helldivers 2, to cieszę się podwójnie. Ta gra to moje GOTY zeszłego roku, bezapelacyjne i bez cienia wątpliwości. Nadal do niej wracam, bo to czysta frajda. A teraz moja ukochana gra zapisze się w annałach historii branżowej jako pewnego rodzaju pionier. Duma. Zapraszam do gry, kupujcie, bo jest świetna. Można grać długo i owocnie, można sporadycznie i nic nie przepada. Już we wtorek również na Xboxach.Dzięki za opinię i spostrzeżenia! Co do pieczenia, to nie odnotowałem, ale przyznaję, że nieco w serduszku kłuje. Ogólna uwaga dotycząca natury tekstów uwiecznionych na papierze jest dość ciekawa - niestety nie da się wypuścić DLC ani patcha ;) Wydaje się, że na częściową utratę aktualności w najmniejszym stopniu narażone są teksty poświęcone jednej wyłącznie grze, skupione na kulisach powstania. Chociaż nawet tutaj istnieje ryzyko wypłynięcia jakiegoś nowego, odwracającego nieco porządek rzeczy faktu.Helldivers 2 właściwie jeszcze przede mną, choć proces namawiania znajomego na zakup został już rozpoczęty :) Pozwolę sobie wykorzystać Twoją rekomendację jako dodatkowy argument.
Opublikowano wczoraj o 16:34 1 dzień 2 godziny temu, Pix napisał(a):Druckmann nie robił niczego sam? No popatrz, to zupełnie jak Kojima i Miyamoto. Chociaż Kojima, jak wiemy, akurat wolałby sobie przypisywać wszystkie zasługi, bo ego tego pana sięga kosmosu. Gry to o wiele bardziej zespołowy twór niż film czy seriale, ale nie umniejsza to oczywiście indywidualnego wkładu Druckmanna w serię Uncharted i The Last of Us. Mam wrażenie, że ludzie po premierze TLoU2 starają się na siłę umniejszać jego rolę przy jedynce, bo nie pasuje im to do narracji. Cuckman? On tylko kawę podawał, Straley geniusz.Ale ja doskonale zdaję sobie sprawę, że żaden z nich nie jest one-man-army. Żeby daleko nie szukać wystarczy sięgnąć po tekst Grabarczyka z obecnego numeru, by mieć dowód, że Kojima tylko pewne rzeczy zatwierdzał. Miyamoto? Extreme Plus z zeszłego numeru dotyczący Takashiego Tezuki też wiele rzeczy uświadamia. Niestety nie potrafię ocenić indywidualnego wpływu na gry ani Kojimy, ani Miyamoty, ani tym bardziej Druckmanna. Z tym, że ten ostatni jest póki co w branży "świeżakiem" (w porównaniu do dwóch pozostałych, legendarnych wręcz panów) i trzeba poczekać przynajmniej dwie dekady, by uzyskać pełną perspektywę i móc ich obok siebie zestawiać pod kątem osiągnięć. Ja mu niczego nie odbieram, nie umniejszam, nigdy nie napisałem złośliwego komentarza o nim samym. Po prostu rozbawiło mnie towarzystwo, obok którego został posadzony przy stoliku. Według mnie jeszcze na takie punkty odniesienia nie zasłużył.
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.