Skocz do zawartości

Ostatnio widziałem/widziałam...


aux

Rekomendowane odpowiedzi

Marsjanin : lekka i przyjemna przygoda, ze sporą ilością elementów humorystycznych. Dla niektórych może to być wręcz wadą, bo o ile bohaterowie faktycznie co chwila znajdują się w dużym zagrożeniu, to nad wszystkim unosi się atmosfera luzu (potęgowana dodatkowo przez soundtrack, swoją drogą, mimo jego "klimatyczności", średnio dobrany). Aktorsko jest nieźle (o ile ktoś nie jest uczulony na Damona, ja go lubię, szczególnie w tego typu rolach), ale połowa obsady wydaje się wciśnięta trochę na siłę (ekipa "ziemska", Kristen Wiig chociażby). W ogóle film się momentami dłuży, niestety (czas : 2h20m). Dostajemy parę fajnych widoczków (trochę za mało jak na mój gust), efekty stoją na najwyższym poziomie (choć po Interstellar nic tu nie spowoduje opadu szczęki), są też hollywoodzkie "niemożliwe" akcje trzymające w napięciu, zwroty akcji, no ogólnie rzemieślnicza, mainstreamowa robota. Luźne skojarzenie, jakie przychodzi mi do głowy, to "Apollo 13". Nie ma naprawdę dużych wad, ale nie robi też szału i raczej nie wywołuje większych emocji. Powtórki nie planuję.

Odnośnik do komentarza

W sumie zgadzam się ze wszystkim, film jest poprawny właściwie w każdym elemencie, ale to jedynie poprawność, nic więcej. Mam wrażenie że Scott po Promku chciał udowodnić, że potrafi robić dosyć realistyczne (na pewno bardziej realistyczne niż hard sifi Interstelaż) filmy o kosmosach, które nie są tak głupie, że aż śmieszne, ale udowodnił chyba tylko, że lepszy bekowy Promek niż nijaki Marsjanin. Tzn. Promka będę pamiętał do końca życia.

 

P.S. Duży plus dla Scotta za pominięcie wątku miłosnego, to jest kierunek w którym tak niewielu podąża, bo ma za małe jaja (Scott już widać nie ma) albo wierzy, że potęga miłości uratuje kosmos. Kij w oko wątkom miłosnym w filmach akcji i sci-fi.

Odnośnik do komentarza
It follows - po festiwalu spuszczania się nad tym filmem grzechem byłoby nie sprawdzić samemu. No i lipa panie... Lokacje na duży plus (Detroit), muzyka robi robotę, główna bohaterka obsadzona bardzo dobrze, sam zamysł fabularny nawet nie taki zły i widać nawiązania do klimatów filmów lat 80. i 90. ale jako całość mi się to jakoś nie klei... Za dużo tu niedorzeczności a brak jakiegokolwiek odkrycia choć części tajemnicy tylko wg mnie szkodzi filmowi a nie pomaga. Dupy nie urwało, bać się nie było czego, zawiodłem się. 5/10.
  • Plusik 3
Odnośnik do komentarza

W sumie zgadzam się ze wszystkim, film jest poprawny właściwie w każdym elemencie, ale to jedynie poprawność, nic więcej. Mam wrażenie że Scott po Promku chciał udowodnić, że potrafi robić dosyć realistyczne (na pewno bardziej realistyczne niż hard sifi Interstelaż) filmy o kosmosach, które nie są tak głupie, że aż śmieszne, ale udowodnił chyba tylko, że lepszy bekowy Promek niż nijaki Marsjanin. Tzn. Promka będę pamiętał do końca życia.

 

P.S. Duży plus dla Scotta za pominięcie wątku miłosnego, to jest kierunek w którym tak niewielu podąża, bo ma za małe jaja (Scott już widać nie ma) albo wierzy, że potęga miłości uratuje kosmos. Kij w oko wątkom miłosnym w filmach akcji i sci-fi.

 

 

Przecież to jest na podstawie książki. Już któraś tu osoba o marsjaninie pisze że jedno bądź drugie mu się nie podoba. Ja obejrzałem dziś Marsjanina po PRZECZYTANIU pierwowzoru. Scott mocno trzymał się oryginału i dobrze. Kilka zmian według mnie na gorsze wprowadził ale bez spoilerów nie da się opowiedzieć co.

 

Ja rozumiem przyczepiać się do fabuły czy zawiązania akcji jak to jest jego oryginalny czy scenarzysty pomysł ale jak to adaptacja to po prostu głupie...  To tak jakbyście się czepiali Władcy Pierścieni że zamiast wezwać (pipi)ego orła i polecieć do mordoru ci idioci kilka miesięcy idą.  Książka rządzi się swoimi prawami a film swoimi. Scott jest w miarę wierny ale książka była pisana w połowie w formie pisanego pamiętnika. Tego w filmie oddać nie mogli. Tzn są jego dzienniki wideo (coś co w książce nie było) no ale nie da rady zrobić tego tak dobrze jak w książce. Adaptacje książek zawsze są cholernie trudne do nakręcenia. Reżyser musi szanować oryginał i mało zmieniać aby fanów nie w(pipi)ić i jednocześnie przerobić źródło na dobry film. To cholernie trudna sztuka i udaje się nielicznym reżyserom. Zawsze łatwiej pracować na materiale od początku przygotowanym pod film.

 

Scott nie pierwszy raz robił adaptacje i  też nie pierwszy raz zrobił to wyśmienicie.  Książka ma dużo wątków humorystycznych rozładowujących ciągłe napięcie i film je ma. Główny bohater w książce to pozytywny pełen humoru gość i w filmie Matt stara się to oddać.  Mogę tak jeszcze powymieniać. Disco w końcu jest i w książce i w filmie ;)

 

p.S. w książce nie było wątku miłosnego ( tzn był ale między postaciami drugoplanowymi) a główny bohater był zatwardziałym singlem.

 

Książka 9/10 a film 8/10.

Edytowane przez blantman
Odnośnik do komentarza

Rozumiem, że przeczytałeś książkę, ale co to ma wspólnego z tym o czym ja pisałem? Gdzie ja narzekam na fabułę ( w ogóle nawet o niej nie wspomniałem)?

Nie interesuje mnie to, że Scott był wierny oryginałowi i w ogóle się do tego nie odnoszę, oceniam to co widziałem w kinie.

 

Dope- w filmie nie ma gloryfikacji czarnej umęczonej rasy jak pisze wozek, chyba, że trzej w miarę pozytywni (bo to też jest dyskusyjne) kolorowi bohaterowie na tle reszty czarnej obsady oznaczają gloryfikację czarnej rasy... Chodzi tutaj oczywiście o walkę z uprzedzeniami, ale w tym wypadku zdecydowanie bardziej o uprzedzenia czarnych (bohaterami jest grupka geeków, którzy lubią to co biali).

Sam film jest niezły, wizualnie i muzycznie (Pharrell kot) wymiata, ale Famuyiwa jako scenarzysta nie wyrabia. Coś w trawie piszczy, są jakieś przebłyski, ale za dużo klisz gatunkowych. Słabości warsztatowe Famuyiwa maskuje panią Chanel Iman. Skutecznie.

Odnośnik do komentarza

Legends

 

Historia dwóch bandytów-bliźniaków, Ronalda oraz Reginalda Kray, którzy w latach 60-tych zbudowali prawdziwe gangsterskie imperium w East End w Londynie, przy okazji zostając ówczesnymi celebrytami. Film bardzo sprawnie nakręcony, z niepowtarzalnym klimatem brytyjskiej gangsterki. Fantastycznie zagrał w podwójnej roli Tom Hardy, coraz bardziej doceniam zdolności tego aktora. Nie jest to może Ojciec chrzestny, ale jak najbardziej można obejrzeć.

Tak się zresztą złożyło, że kilka dni temu byłem w londyńskim pubie The Blind Beggar, w którym w 1966 roku Ronnie Kray zastrzelilł George'a Cornella. Pub ten jest jedną z atrakcji turystycznych Londynu właśnie ze względu na swoją historię.

Edytowane przez Atos
Odnośnik do komentarza

terminator genysis

 

chuyowy ale fajny 

 

głupi ale interesujący

 

irytujący ale wciągający

 

6/10

 

czyli najchuyowszym blockbusterem roku zostaje jurassic world

 

T2>>T1>>>TG>T3>>>TS

 

tylko bez T1>T2 poproszę. wasze nędzne, hipsterskie wpisy nie mogą się równać z potęgą judgment day <dydym-tym-dydym>

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

terminator genysis

 

chuyowy ale fajny 

 

głupi ale interesujący

 

irytujący ale wciągający

 

6/10

 

czyli najchuyowszym blockbusterem roku zostaje jurassic world

 

T2>>T1>>>TG>T3>>>TS

 

tylko bez T1>T2 poproszę. wasze nędzne, hipsterskie wpisy nie mogą się równać z potęgą judgment day <dydym-tym-dydym>

giphy.gif

Odnośnik do komentarza
la giovinezza - super film o dwóch staruchach co jadą do sanatorium w górach, prowadzą pasjonujące dysputy na temat tego ile który kropli wysikał danego dnia i ślinią się na widok goty du.peczki przechadzającej się po basenie na waleta. ten główny staruch dyryguje również krowami. w filmie pojawia się także Paul dano jako Adolf Hitler i Rachel weisz jako piękna kobieta w średnim wieku która sypia ze swoim starym w jednym łóżku. 8/10.
Odnośnik do komentarza

Sorrentino zawsze tak ładnie komponuje kadry, nawet bez fabuły jego filmy broniłyby się właśnie sferą wizualną, Młodość nie jest oczywiście wyjątkiem. Ilość cytatów do własnych mistrzów, wątki autotematyczne i mruganie okiem do wyrobionego widza, to też jego znaki rozpoznawcze. Na szczęście pilnuje też historii i nigdy nie gubi celu, co zdarza się wyjątkowo często w sentymentalnych nawiązaniach do czasów, gdy kino było w największym rozkwicie artystycznym.

Film w sam sobie nie zaskakuje, jest piękną laurką łączącą modernizm i klasykę. Przewrotny tytuł filmu, dysputy bohaterów, pięknie wykadrowana "starość" i "młodość", zupełnie jak podejście do kina, nowe i stare, koegzystują ze sobą w takim samym stopniu jak goście pensjonatu.

Zresztą Sorrentino podkreśla, czas przemija, pamięć szwankuje i nic nie trwa wiecznie, zostają nam emocje i ich przeżywanie. Banał, ale piękny (zupełnie jak "Prosta Pieśń")

P.S
Mimo fantastycznej obsady i równie dobrym odegraniu ról, reżyser ani na chwilę nie pozwala na zbędne popisy. To on jest tu najważniejszy.

 

Edytowane przez Hendrix
  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

terminator genysis

 

chuyowy ale fajny 

 

głupi ale interesujący

 

irytujący ale wciągający

 

6/10

 

czyli najchuyowszym blockbusterem roku zostaje jurassic world

 

T2>>T1>>>TG>T3>>>TS

 

tylko bez T1>T2 poproszę. wasze nędzne, hipsterskie wpisy nie mogą się równać z potęgą judgment day <dydym-tym-dydym>

 

W sumie podbijam. Z TS jest taki problem, że teoretycznie miał wszystko, żeby stać się przynajmniej dobrym filmem (przede wszystkim Bale, pomysł na postać Worthingtona, no i przeniesienie się do okresu wojny), a wyszło strasznie nijako, w porywach średnio, z wielką ilością głupot, wizualnie byle jak (choć początkowe sceny dają radę), bez jakiejkolwiek naprawdę mocno wbijającej się w pamięć sceny. No i PG13. Mimo wszystko wolałbym dostać kontynuację tego wątku z tą ekipą, niż niby sequel, niby odświeżanie. No ale film chyba nie zarobił. Z drugiej strony, czego oczekiwać po jakimś McG.

Odnośnik do komentarza

Miasto 44 

 

Co za nędza :D Film byłby dobry gdyby nie kiepska gra aktorska, bullet time i (pipi)ony dub step. Film wygląda jak zrobiony pod gimbusów. Ja już gimbusem od 14  lat nie jestem więc nie dla mnie.

 

Dla osoby dorosłej 5/10

 

Dla młodych gniewnych może i 7/10 .

 

 

W sumie na pewno wolałbym iść z klasą na Miasto 44 niż na filmy na które mnie zmuszali (pan tadeusz, zemsta, Titanic).

Odnośnik do komentarza

Byłem wczoraj na Legend, poszedłem na film o historii dwóch gangsterów i dostałem to co chciałem. Kumple chyba się nudzili bo kilka razy patrzyli która godzina, no ale takie rzeczy się dzieją kiedy myślisz gangsterzy to chcesz tylko strzelaniny :D Dla mnie za(pipi)isty film, podwójna rola Hardego i ten jego brytyjski akcent :fsg:

  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

kiedy myślę gangsterzy, to myślę chłopaki z ferajny, gdzie strzeanin było......zero ?

 

ale myślę też the heat, the town, public enemies, godfather, gdzie było ich więcej, ale wciąz nie jakoś specjalnie dużo

 

kiedy myśle o strzelaninach, to rambo, predator, expendables, żołnierze kosmosu 

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...