Skocz do zawartości

Który MGS najlepszy?


Gość

  

45 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Który MGS jest wg Ciebie najlepszy ?

    • Metal Gear Solid
      17
    • Metal Gear Solid 2: Sons of Liberty
      9
    • Metal Gear Solid 3: Snake Eater
      18
    • Metal Gear Solid 4: Guns of the Patriots
      1


Rekomendowane odpowiedzi

Czy tylko dla mnie 2jka to najgorsza czesc ? Ja wiem ze lamanie 4ej sciany, MEME etc, no ale gowno a raiden pedau, gralo mi sie wybornie az do czasu pokonania panny z wlosami pod pachami. Daleko tej grze do 3jki badz 1nki, czysto subiektywnie rzecz jasna.

Edytowane przez Bansai
Odnośnik do komentarza

MGS1 to tytuł absolutnie kultowy, a to za sprawą świetnego scenariusza, wpadającej w ucho muzyki, na kultowych bossach kończąc. Najlepsza część, wielokrotnie ją kończyłem i do dzisiaj wspominam z sentymentem.

MGS2 - między innymi dla tej gry kupiłem PS2. Genialna misja na tankowcu i w sumie zakręcony scenariusz przedstawiający "ukrytą prawdę", dziwni bossowie, którzy śmieszyli zamiast wzbudzać respect i postać Raidena. Nie wiem o co chodzi, ale w tej części Kojima świadomie zniszczył legendę, która stworzył przez dziwactwa oraz świadome wprowadzanie absurdów na zasadzie, fani i tak muszą to przełknąć w końcu to kanoniczna kontynuacja.

MGS3 - świetny tytuł i najlepsza po MGS1. Do tego rewelacyjna, ciągnąca się i trzymająca w napięciu konfrontacja z Volginem, motor, Boss. Dziwactwa zostały ograniczone i seria znów wróciła na właściwe tory.

MGS4 - przed premierą tego tytułu kupiłem PS3. Sam nie wiem czego się spodziewałem; rewelacyjnej fabuły, tytułu, który stanie dumnie obok MGS 1, wyjaśnienia dlaczego Liquid przejmował władze nad Ocelotem. Tak, inaczej nie byłbym tak napalony na ten tytuł. A co dostałem? Fabuła, w której wątki były nieudolnie kończone (Kojima nie udźwignął tego, co nawymyślał w MGS2), ogólny recykling, interaktywny film, który w niektórych momentach był przekombinowany, kolejne idiotyzmy Kojimy (np. Raiden będzie teraz madafaką, ale doróbmy mu obcasy). Nie trzymało się to wszystko kupy, a przy ciągnącym się w nieskończoność zakończeniu nie miałem już siły. Jedyna pozytywna rzecz, to powrót na Shadow Moses. Jest to najgorsza część "Sagi", zrobiona na siłę, przez głębszego przemyślenia, bez polotu

Odnośnik do komentarza
  • 3 miesiące temu...

SPOILERY - Nie grales w gry z serii MGS, nie czytaj tematu.

 

Temat stworzony do dyskutowania o wszystkim i o niczym zwiazanym z seria Metal Gear bez koniecznosci offtopu w innych watkach oraz wrzucania kazdej malej rzeczy w spoiler.

Dorzucilem tez ankiete aby rozeznac sie ktory MGS goruje na forumku poniewaz temat wraca jak bumerang.

 

 

No to zaczne, 3jeczka jest oczywiscie najlepsza. Pod kazdym wzgledem, postacie, grywalnosc i sam scenariusz (ten normalny a nie kojimowska ukladanka i troll na graczach). 2jce, a raczej Kojimie nalezy sie uznanie za fenomenalne przelamanie 4tej sciany, ukazanie tego, jak zludne w rzeczywistosci jest nasze ukochane medium, jednak ja oceniam gry przez pryzmat tego ile radosci mi dala oraz jak bardzo sie w nia wczulem (co przy 2jce bylo niemozliwe wraz z 3 aktem kiedy cala ukladanka zaczela sie w jedna calosc zamykac), a nie przez pryzmat tego ile podtekstow gra zawiera oraz tego jak bardzo dalem sie zrobic mistrzowi w balona, owszem, mozg rozyebany, ale przez te 10-20 godzin to jednak nie to sprawialo ze chce brnac dalej ku nieznanemu.

Edytowane przez Bansai
Odnośnik do komentarza

Ja wiem, że chciałeś dobrze, ale taki temat już jest :P Idźcie tam toczyć dyskusje o serii, a temat piątki zostawcie w spokoju.

 

http://www.psxextreme.info/topic/80758-który-mgs-najlepszy/

 

Jako, że stare ankiety się wysypały to lecimy od nowa z głosowaniem, pytania od Bansaia (usunąłem ostatnie, bo to nie CW).

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza
 

 

@ Raven
Hej, ale może on ocenił jedynkę i trójkę poprzez pryzmat bycia mimo wszystkami grami video, a nie interaktywnymi filmami, gdzie przez 70% czasu gry odkłada się pada i słucha codecu?


A post wyżej
 

Zapomniałem dodac, ze chodzi o istorie. MGS4 to wszystko wyebane do jednego gara i duszone pod duzym ogniem, a MGS2 to nieporozumienie.


No raczej wyraźnie napisał co było kryterium  :).

i nie zes,rajcie się z tym "chciałem grę a nie film", bo kiedy dzisiaj gry idą w stronę totalnego cinematic experience, to wszyscy klaszczą uszami z zachwytu, a kiedy dostaje się dobry mix gameplayu i filmowości (i to takiej z głębią), to od razu hurr durr bo ja chciałem więcej postrzelać. Włączając Metal Gear Solid raczej wiadomo czego się spodziewać. To nie przez gameplay (głównie) jedynka stworzyła fantastyczne postacie i fabułę, tak samo trójka, tak samo czwórka nie rozwiązywała historii przez gameplay. Codec i cut-scenki to główny sposób przekazywania nam fabuły, jak komuś to przeszkadza to tak jakby marudził, że w Porsche jest mało miejsca z tyłu. Nosz do ciężkiej cholery.

 

 

śmiechłem raiden_raiden

 

proporcje w dwójce są tak źle zachowane że z 70 % to jest pyerdolenia i filmików, a reszta to gameplay, który mimo iż klasyczny i sprawdzony, to zepsuty przez te nieszczęsne przerywniki, designersko też było okropnie, sterylne miejscówki, żadna nie zapadała szczególnie w pamięć oprócz tankowca oczywiście

Odnośnik do komentarza

Sons of Liberty złe nie było. Chłonąłem historię bo była ciekawa a samych przerywników nie było aż tak dużo jak niektórzy dramatyzują. Znacznie więcej mieliśmy tam konwersjacji przez Codec i to na tym punkcie grę sztucznie wydłużono choć fabularnie całość jak najbardziej trzymała się kupy. Chyba, że ktoś nie zrozumiał jak HiV w pamiętnej recenzji.

 

Dla mnie i tak rządzi Snake Eater.

Odnośnik do komentarza

Cała ta niekończąca się kłótnia wynika z postrzegania mgs2 nie jako gry video, a filmu interaktywnemu, którego niewątpliwie genialna fabuła musi borykać się ze słabym "daniem głównym", oraz bezkrytycznymi fanami, gotowymi doszukiwać się ideologii, tam gdzie jej nie ma (dizajn gł. bohatera stworzony pod gusta japońskich kobiet). Trudno chyba o większy fail w przypadku postaci obdarzonej tak świetnie rozpisanym back story, a która to miała z założenia być avatarem nas Graczy, kiedy tak ciężko się z nią zidentyfikować. Podkreślę co cały czas mówiłem sam w sobie Raiden jest strzałem w 10-tkę.

 

Pomyślmy czym mogłaby naprawdę być gdyby:

- zamiast paściarsko wykonanych postaci Fatmana i Fortune, oddać nam postacie na miarę członków Fox Hound, co wcale nie sprawiło że zatracili by swojego "sennego, surrealistycznego charakteru",
- dizajn lokacji dostarczyć na tym samym poziomie co Tankera, czy legendarnego Shadow Moses, wraz z przycinającym na zewnątrz deszczem i wiatrem, odmienną kolorystyką wewnątrz platform,
zwiększyć nastawienie na stealth i action, miast dennego latania za rozbrajaniem bomb i zabawy w eksortowanie kalek,
- a grę i filmiki rozmieścić uczciwie po 65% gry - 35% filmu
 
Metala 1 kończyłem wielokrotnie, czerpiąc fun w takim samym stopniu z genialnej fabuły, co z gry właściwej. 15 lat temu, kiedy mało kto go jeszcze kojarzył, to właśnie ten element kupił na  #1 miejscu graczy. Trójkę po ulepszeniu kamery uznaje za najbardziej grywalną odsłonę serii i najlepszą proporcję pomiędzy grą, a filmem. Szkoda że tego samego nie mogę powiedzieć o dwójce, choć nie ukrywam że miał mnóstwo zapadających w pamięci momentów (także podczas gry) i zostawił mnie mentalnie skopanego niewiele gorzej niż kultowy debiut.
Edytowane przez nobody
Odnośnik do komentarza

śmiechłem raiden_raiden

 

proporcje w dwójce są tak źle zachowane że z 70 % to jest pyerdolenia i filmików, a reszta to gameplay, który mimo iż klasyczny i sprawdzony, to zepsuty przez te nieszczęsne przerywniki, designersko też było okropnie, sterylne miejscówki, żadna nie zapadała szczególnie w pamięć oprócz tankowca oczywiście

Po co w ogóle się wypowiadasz jeśli nie umiesz ze zrozumieniem przeczytać o czym rozmawiamy? Mowa nie jest o proporcji scenek do gameplayu a o tym, który z tych elementów ile wkłada do fabuły.

 

@nobodylikeyou

Gadanie o bossach-klaunach uważam za nieadekwatne z ust osób, które jarają się częścią, która miała najbardziej komicznych i bezpłciowych bossów w całej sadze (MGS3).

 

No i się zdecyduj. Z jednej strony usprawiedliwiasz gameplay jedynki tym, że gra ma 15 lat, a z drugiej strony stawiasz MGS2 w nierównym porównaniu z ulepszoną (!) wersją nowszego MGS3.

 

Powtarzania setny raz tekstu o Raidenie tworzonym pod kątem japońskich nastolatek nawet mi się nie chce komentować.

Odnośnik do komentarza
Gość Kasias

MGS 2 to w warstwie fabularnej bardzo ambitny tytuł - niestety - powierzchowność, pod którą się skrywa, jest absurdalna i niedorzeczna. Jako gra na tle innych MGS-ów (starszych i nowszych) jest wtórny i nudny, bieganie po jałowym Big Shell sprawiało mi ból lata temu i tak samo było przy okazji reedycji na PS3. Tak jak serię uwielbiam, to dziś do pada z załączonym Sons of Liberty na TV nawet końmi mnie nikt nie zaciągnie.

Odnośnik do komentarza

Jedynka broni się czasem kiedy powstawała (prace rozpoczęły się w 1996' lub 97'). Dwójka debiutowała po roku obecności ówczesnego next gena - ps2. Na początku nowego milenium! Czy to nie wystarczy? Czy walki z bossami, ich design, prezencja samych lokacji, dalekich od monotonii i sterylności nie prezentowały mimo to o niebo lepszej klasy, niż to co nam zaprezentowano w większości w pierwowzorze, seriously Rejwen???

 

 

 

Powtarzania setny raz tekstu o Raidenie tworzonym pod kątem japońskich nastolatek nawet mi się nie chce komentować. 

 

Znaczy się zaprezentowany ci fragment wypowiedzi Kojimy przez Zarathustę, czy przytaczane cytaty devów Kojima uznajesz za mistyfikacje?

 

Odnośnie bossów trójki sprawa jest kompletnie inna:

Nadmuchana do granic możliwości "patriotyczna otoczka" przygód Jacka to tylko tło do ukazania początku przemiany "Ostatniego Sprawiedliwego" we wroga Number 1. Od początku widać że Naked Snake nie pasuje do końca do świata pięknych i zabójczych blond agentek, groteskowych badguyów, czy opętanych rządzą władzy i zniszczenia socjopatów. Nie pasuje tu także rząd USA - bynajmniej nie przedstawiony jako reprezentant jedynej słusznej strony. Najlepszy kontrast pomiędzy mitem a niewygodną rzeczywistością. 

 
Jeżeli 3 człon koncepcji gene-meme-scene-sense rozumiemy jako "czas" i jego wpływ na nasze postrzeganie rzeczywistości, czyż umiejscowienie akcji w tak "niemodnych" dziś czasach jak lata 60' (okres młodości największego przeciwnika Solida) nie nadaje się idealnie do zakłamanej i plastikowej konwencji adaptacji dzieł Iana Flamminga ? 
 
Naprawdę, nie wyobrażam sobie ukazania historii Naked Snejka lepiej niż jako postaci kompletnie oderwanej od całej tej zakłamanej otoczki lat 60'. 
Edytowane przez nobody
Odnośnik do komentarza

Najbardziej komicznych bossów miało MGS 3... Rece opadają, bez kitu ta dyskusja nie ma sensu.

 

xD

 

Błagam, wyjaśnij mi jakim cudem ktokolwiek z tej listy:

- człowiek sterujący pszczołami, który pluje szerszeniami i wybucha na koniec

- człowiek biegający po pionowych powierzchniach który skacze po drzewach i wygląda jakby jego starym była jaszczurka

- stary dziadek-snajper z wytrzeszczem oczu który poddaje się hibernacji

- FJURI, FJURI, FJURI

Nie jest kompletnym klaunem. The Sorrow jest w miarę OK, jemu troszeczkę uwagi poświęcono, nie jest też jakoś strasznie dziwny.

 

Jedynie Ocelot z tej całej zgraji klaunów jest należycie nakreślony, ale z oczywistego względu, że jest jedną z ważniejszych postaci w sadze w ogóle.

Wiem co zaraz napiszesz: że walka z the end goty i tego typu pierdoły. Jeśli tak, to powtórzę się: naucz się czytać. Walka z bossem może być zaje,bista, ale nie przeszkadza to w tym, by sama postać przeciwnika była beznadziejna.

 

btw MGS3 to też dla mnie 10/10 (choć z czasem robi się to bardziej 9+/10), ale bądźmy poważni

Edytowane przez raven_raven
Odnośnik do komentarza

W ramach swoistego post scriptun:

Przykłady totalnie odjechanych bossów w adaptacjach książek Flamminga:

 

thespywholovedme.jpg?w=300&h=150

 

270px-Baron_Samedi_%28Geoffrey_Holder%29

 

dn-2-4338-dr-no.jpg

 

Z większością z tych dziwadeł nie stała żadna szczególnie ambitna historyjka, a jednak doskonale wpasowywali się w mit popkultury lat 60' w wykonaniu Amerykanów. Członkowie odziału Kobra (poza The Boss, The Sorrow, oraz Volginem i kompletnie przemodelowanym Ocelocie - których tak namiętnie pomijacie disując badguyów MGS3) byli właśnie tak uroczy płascy, ale do (pipi) nędzy przynajmniej nie wyglądali jak skończone (pipi) w typie Fatama, czy transeksualnej murzyna/ki. 

 

W kontekście oraz budowie MGS3 wszelkiego rodzaju "nieścisłości" z cyklu: 

1. Dlaczego nie dowalasz się do tych kretyńskich bossów w trójce?
Brzmią, nie umniejszając im autorom - słabo.
Odnośnik do komentarza

MGS 1 - trafilem na nia fuksem bo gral kumpel konsolomaniak i pamietam jak byl w hangarze rexa i to byl moj pierwszy raz. Pozniej sam przeszedlem chyba z 5 razy (w tym na PC). Patent z wibracjami w walce z Mantisem wtedy urywal jaja. W porownaniu z tym dzisiejsze nextgeny to takie grzechotki do gryzienia dla dzieci do lat 3. Bosowie w MGS niszczyli mimo, ze najbardziej zapadajacy w pamieci byli PM i SW. Niestety gameplayowo to taki pac-man, gre mozna bylo przejsc patrzac sie w prawy gorny rog ekranu.

 

MGS 2 - kupiona za 99zl w wersji platinum w empiku. Skok jakosciowy miedzy MGS1 a MGS2 to jak miedzy pongiem a MGS Rising. Ta interaktywnosc. Uwielbiam. Strzelanie do arbuzow, patelni (wydawaly inny dzwiek w zaleznosci gdzie trafialismy! czy cos, kojima to kiedys tlumaczyl), mozliwosc wziecia typkow na muszke, jakies dogtagi, wchodzenie do szafek, strzaly w materialy wybuchowe, w rozne czesci ciala itd. itp. Szok. Bossowie - smiech na sali. No moze vamp dawal rade. Fabula zagmatwana jak rozum kobiety. Kilka swietnych scenek (vamp i emma, pojawienie sie snejka po bieganiu na golasa, hero-walk z papuga na reku).

 

MGS3 - mimo, ze mialem konsole a na rynku smigala 3ka to czekalem cierpliwie chyba rok na wersje Subsistance (albo dluzej). Pierwsze wrazenia: zaraz wyj.ebie gre przez okno. A wszystko przez zmienione zasady skradania. Cala reszta potem to po prostu czysty geniusz. Wszystko w tej grze jest epickie. Przede wszystkim wywalono radar. Trzeba sie samamu orientowac w pozycji wroga! A dla mnie najmilej spedzonym czasem byl ten w rozmowach przez codek! Tak, bo tym razem zeby sie czegos dowiedziec o otoczeniu itd, trzeba bylo z tymi ludzmi gadac. Znalazles grzyba? Para medic ci objasni do czego moze sluzyc i gdzie go sobie wetknac. Dalej kamuflarze - tego wczesniej nie bylo. Kombinowanie do czego przylgnac i co wybrac - wypas. Bossowie koncepcyjnie swietni (mysza sie chu.ja zna) szkoda jedynie, ze nie poswiecono im zadnej uwagi, nie wyjasniono skad sie wzieli itd. Fabularnie najlepszy mgs. Postacie, ktorym kibicujemy, inne spojrzenie na znanych (wydawaloby sie) wrogow, no wszystko odnosnie fabuly to geniusz. Tak, salutowalem na koncu. Aha no i jeszcze cqc.

 

MGS4 - wiecej patentow strzelano-skradankowych (poszerzone cqc). Fabularnie wiadomo, ze klamra spinajaca ale nie bylo jakichs wznioslych momentow (nie takich jak w mgs3). Bossowie do du.py i zalosne proby ich opisania po wygranej walce. Graficznie miodek. Nie plakalem na koncu ale ostatnie slowa BB miazga. I ogolnie wiadmo, ze BB >>>>> Snejk (oprocz Snejka z MGS2).

 

 

Takze MGS3 >>>>> MGS1 >> MGS2=MGS4

 

Do nadrobienia PO, PW i Ac!dy.

  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

@nobodylikeyou

No pięknie tłumaczysz to wszystko wiernością epoce, ale kiedy MGS2 też ma swoje ramy i założenia to przestajesz dostrzegać sens elementów w kontekście całości. W MGS3 coś może być słabe bo to celowe, w MGS2 już nie :).

Odnośnik do komentarza

Rejwen, ale przecież Dobry Design nie wyklucza pozostawienia stylu metala 2 takim jakim jest w istocie. Nie wiem, przykład pierwszy z brzegu, zamiast łysego tłuściocha na rolkach, robimy normalnie zbudowanego łysolca w mega wypasionym suicie a'la Solidus (bez macek) w ciemno czerwonym kolorze, bądż granatowym odcieniu. Rolki mogą zostać.

Zamiast tranwestyty w czarnych białych włosach, zwyczajnie dajemy jej bardziej kobiece atrybuty, pozostawiając ją i jej historię taką samą, jaka jest w oryginale.

Raidena tworzymy jako avatar gracza, czyli wizualnie pod ówczesnego męskiego odbiorcę z zachodu w wieku 15-25 lat, w niczym nie ujmując, a nawet wprost uwiarygadniając jego konkretną historię i co najważniejsze; pozwalając na identyfikację.

Da się kurva? Da się.

Edytowane przez nobodylikeyou
Odnośnik do komentarza

Całkowicie się podpisuję pod nobodylikeyou. Wypowiedź zawiera oczywiście SPOILERY.

Owszem, w trójce mamy do czynienia z zestawem dziwaków, szczególnie jak opisze się ich krótko tak, jak to uczynił raven, ale kurde bele :

 

- po pierwsze, mają oni dobry lub bardzo dobry design i motyw muzyczny;

- po drugie, walki z nimi są świetne (przypominam przy okazji, że w dwójce walczymy tak naprawdę z czterema bossami, w trójce z siedmioma, roboty pomijam) i rozmawiamy o grze, więc ma to mimo wszystko jakieś znaczenie dla oceny postaci;

- po trzecie, dziwolągami są tylko Cobrasi, przerywniki w wędrówce Naked Snake'a, ot rozrywka. Główna ekipa złych jest świetna. W dwójce natomiast freaki stanowią większość głównych wrogów a Kojima dorobił im większe tło i znaczenie. Na dodatek mają na siłę wepchane jakieś udziwniające atrybuty, jakby nie można było w spokoju ich zostawić (Vamp poza wszystkim, co widzimy, musi być też biseksualny i mieć romans akurat z ojcem Fortune, Fortune nie może mieć ciemnych włosów jak przeciętna murzynka, Fatman musi malować paznokcie i jeździć na rolkach).

Także, drogi ravenie, to są zasadnicze różnice w ocenie bossów w tych częściach. Problemem jest natomiast MGS 4, który ma tylko czterech bossów : dziwaków, z brakiem jakiegokolwiek większego udziału w historii, interesującego tła i z wyjętym z du.py motywem angażowania modelek do ich odegrania. Zostaje Ocelot, rewelka, no ale z czym do ludzi ?

 

Nawiązując jeszcze do marcowej wymiany zdań w tym temacie : w pewnym sensie zgoda z Waldkiem. MGSy (poza jedynką ,która jest ponadczasowa i ani mój, ani jej wiek nie ma znaczenia) wpasowały się idealnie w zajwkę dzieciaka/nastolatka, ale po latach pewne głupoty i kicz są coraz mocniej zauważalne. Tak jak zauważył, jako CAŁOŚĆ, wcale nie są dobrze ze sobą poszczególne części połączone, i nie ma tu nic do rzeczy rozumienie scenariusza, bo uwierzcie mi, przerobiłem to na wszystkie możliwe sposoby. Ja wolę na tym etapie traktować MGSy jako osobne twory. Nie da się ukryć, każdą część Kojima planował jako "ostatnią", każdej zakończenie to cliffhanger, który ma mały lub zerowy wpływ na następną część, każda skupia się na czymś innym i wyróżnia się specyficznym klimatem. Już pomijam tutaj fakt, iż Kojima z części na część dodawał wątki i rozwinięcia starych wątków, które stały czasem w sprzeczności z poprzednimi częściami.

Dobrym przyjkładem jest cała postać Ocelota. Poznajemy go jako zwykłego, typowego złego w jedynce, i w tej roli jest idealny, później okazuje się podwójnym agentem, a na koniec już nie wiadomo do końca, kiedy był sobą, kiedy nie, i w czwórce poznajemy ostatecznie jego osobistą motywację, czyli podążanie za Big Bossem i jego odnalezienie. Serio, nie chce mi się rozpisywać zdanie po zdaniu, co w tym wszystkim uważam za niekonsekwencję albo głupotę, ale uważam, że zepsuto ciekawą postać, a motyw ręki stał się największym failem tej serii.

 

Odpowiadając na pytanie z ankiety : oczywiście jedynka. Wiadomo, sentyment i te sprawy (mogę się podpisać pod słowami Andżeja, bo ładnie zawsze przedstawia to, co ja też czuję w stosunku do tej gierki : każdy dźwięk, obiekt, dialog, odgłos, wrył się w psychikę młodego człowieka, totalnie zafascynowanego grą), ale pewne sprawy są raczej obiektywne : fabuła, postacie, stosunek wątków paranormalnych do realnych, stosunek gameplay'u do przerywników, klimat. Na dodatek bez specjalnych zgrzytów da się w to grać nawet dzisiaj.
Z dwójką jest ciekawa sprawa. Sprzedała się chyba najlepiej ze wszystkich (ewentualnie gorzej od czwórki, nie jestem pewien), choć to niekoniecznie musi być wynikiem odbioru tej części przez fanów, raczej rozpędu po rewelacyjnej jedynce. To tłumaczyłoby trochę spadek sprzedaży trójki (po zawodzie dwójką). Druga rzecz : powierzchownie oceniając, jest to często najbardziej krytykowana część, no i propsowanie jej i stawianie na szczycie w rankingach (szczególnie w starciu z trójką) stało się takie nieco hipsterskie. Ot, zaczęło się powtarzać w kółko tezy o ambicji, o niezrozumieniu dwójki, o drugim i trzecim dnie, no i dochodzi do tego, że dla niektórych krytyka dwójki = nie zrozumienie jej. No ale choćby jak bardzo uzasadnione to było, Raiden nie był w dwójce fajną postacią, mówiąc ogólnie. Nie, fani nie chcieli nim grać i dziękujemy za uszczęśliwianie na siłę. Ja tam lubię tą część, chyba nawet bardziej niż trójkę (mówimy o historii, bo jako gra to  MGS3>MGS2, tyle, że Substance miał od cholery fajnych misji VR, no i dwójkę tak czy siak skończyłem więcej razy), ale ma naprawdę dużo wad. Trójka dużo lepiej wyważona. Czwórka to inna historia, na razie jestem zbyt na świeżo (skończyłem pierwszy raz w maju), ale raczej znalazłaby się na samym dole rankingu.

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...