Skocz do zawartości

własnie ukonczyłem...


Gość Orson

Rekomendowane odpowiedzi

A bluber co, napis na dropsie?

 

Miałem na myśli grę jako całość, dla mnie to po prostu strzelanka, ciekawa, ale ciągle strzelanka.

 

Nie lubię jak używa się pojęcia ''strzelanka'' pejoratywnie. Tak jakby to był jakiś mniej wartościowy gatunek. Jeżeli ''strzelanka'' ma dobry game design to stoi na równi z innymi grami i tyle.

 

 

aha, dawno nikt nie wklejał poniższych bomb prawdy

 

bioshock_infinite_vs_half-life_2.jpg

Odnośnik do komentarza
Gość DonSterydo

KALIMBA - skąpa w oprawie audiowizualnej platformówka, z prostą mechaniką na modłę "easy to go, hard to master" i zaskakująco wciągająca. Sterujemy jednocześnie, tym samym analogiem oraz tym samym przyciskiem odpowiadającym za skok, dwoma totemami, które wykonują analogiczne ruchy często niezależnie od siebie nawzajem. Celem jest przejście kolejnych plansz z jak najmniejszą liczbą zgonów zbierając po drodze przedmioty odpowiadające za dodatkowe punkty. Całe etapy to mniejsze lub większe zręcznościowe łamigłówki, w których kluczem do sukcesu jest idealny timing naszych reakcji. Trzeba przyznać, że chwilami ma się wrażenie, że przydałaby się dodatkowa para oczu do ogarnięcia tego jakie są kolejne przeszkody przed dwoma różnymi totemami i zgrania naszych działań tak by skupiając się na jednym nie zabić jednocześnie drugiego.

 

Na niektórych poziomach ukryte są bonusowe wyzwania (dokładnie 9) gdzie testujemy nowo nabyte umiejętności w zamian za dodatkowe achievementy. Świat podzielony jest na 3 części, a ukończenie każdej z nich ma swój finał w postaci potyczki z bossem, które stanowią swego rodzaju podsumowanie tego czego nauczyliśmy się dotychczas. Przyjemny platformer, który potrafi jednak co jakiś czas mocniej podnieść ciśnienie, a wymasterowanie osiągnięć, to gratka dla masochistów. Przelecieć przez grę można w jakieś 4-5h, ale bawiąc się z wynikami można spędzić z grą więcej czasu (u mnie ponad 8h) albo dużo więcej w przypadku co bardziej hardcorowych wyzwań.

 

Gra posiada tryb kooperacji (chyba z dodatkowymi poziomami), gdzie steruje się łącznie 4 totemami, ale tego akurat nie testowałem. Wydaje mi się jednak, że wbrew pozorom taka zabawa wcale nie jest łatwiejsza grając z kimś u boku :) Na dniach gra ma dostać 2 DLC z nowymi poziomami, które będą dostępne za darmo przez jakieś 2 tygodnie. 

Edytowane przez DonSterydo
Odnośnik do komentarza

Blaber jak przeczyta "przyjemna strzelanka" to zwiednie. Chyba, ze nie miales na mysli gunplayu.

 

dobrze napisał, pierwszy bioshock to zbiedzony w stosunku do system shocka 2, ale nadal rpg, a infnite to call of duty w ładnym, kreatywnym świecie z fabułą o światach równoległych 4deep5me

Odnośnik do komentarza

 

Blaber jak przeczyta "przyjemna strzelanka" to zwiednie. Chyba, ze nie miales na mysli gunplayu.

 

dobrze napisał, pierwszy bioshock to zbiedzony w stosunku do system shocka 2, ale nadal rpg, a infnite to call of duty w ładnym, kreatywnym świecie z fabułą o światach równoległych 4deep5me

 

Dlatego patrz drugie zdanie "chyba, ze nie miales na mysli gunplayu". Jesli "fajna strzelanka" =/= "fajny gunplay" to wszystko jest tak jak napisal(es).

Odnośnik do komentarza

Dla mnie gunplay własnie zbliżony do call of duty jest, miękkie strzelanie bez odrzutu w obu seriach. Przyjemny ale nic ponadto, zero jakiejś głębi w tym. 

Never Alone - w sumie najbardziej z gry podobały mi się dokumenty o życiu innuitów, fajny element, ale tak jak mówie jeśli oceniać grę po kątem gameplay'u to bym wystawił grze jakieś 4/10, krótkie, prostackie i troche zbugowane. Widać, że twórcy mieli pomysł zrobić kolejną "artsy" grę na fali samograjów pokroju Journey czy Brothers (które były świetne i miały unikalne pomysły), ale jednak im nie wyszło, niby fajny setting, ale to za mało. Sterowanie dwie postaciami dorzucone troche na siłę, "zagadki" bez pomysłu i robione z marszu (nie to co genialnie pomyślane levele w takim na przykład Limbo) a i historia nie trzyma za serce jak w Brothers. Jak dla mnie 5+10. 

 

OlliOlli2 - świetny tytuł wprawdzie ukończenie wszystkich torów na amatorze to ledwo liznięcie gry, ale pal licho. Niesamowicie, wkrecający i ultra szybki hardkorowy szpil, z puszczonym soundtrackiem z Tony Hawków to wręcz dla mnie 9/10. Syndrom jeszcze jednego levelu included, podoba mi się to, że wrzucili w ch.uj trików i można elegancko czesać komba na całe levele, zdecydowanie warto jak macie zaklepane w plusie. 

 

Portal 2 - o panie, kisiłem ten tytuł chyba z rok na dysku, ale jak w końcu odpaliłem to z marszu w 3 dni pękł, dużo bardziej mi się podobał od oryginalnego Portala, którego uważam za mocno przereklamowany tytuł. Gra jest łatwiejsza niż jedynka, większość puzzli rozkminia się z biegu, ale design miejscówek, muzyka (the national <3) oraz zaje.bisty humor (z świetnym voice actingiem) wszystko wynagradza. Trochę nie rozumiem średniej na metacritic, ale ok. 8/10

 

Splatterhouse - brzydkie, dropujące, głupie gów.no. Prostacka naparzanka w dużą iloscią gore, największy plus to 3 częsci starego Splatterhouse do odblokowania. Na minus seksistowskie znajdzki do zbierania, czułem się zażenowany. 4/10

 

Killer is Dead - pisałem już opinie w temacie o grze więc tutaj się troche powtórze. System walki przypomina ten z LC, ale jest mniej kombinacji przez co warstwa gameplejowa trochę cierpi, ale gra się mimo wszystko przyjemnie, potyczki z bossami są fajnie zrobione głównie od strony wizualnej i własnie mam wrazenie, że Suda i ogólnie Grasshopper trochę za dużo się skupiają na prezencji a co raz mniej na samym gamepleju. Jeśli chodzi o klimat to ten jest pierwsza klasa, fajne postaci (oprócz denerwującej Miki) umoczone to wszystko jest w sosie Tarantino z czasów KillBilla, ale z poje.banymi pomysłami jak laska z ośmioma rękami czy cybernetyczny murzyn. Podobają mi się subtelne smaczki, które nie są podane na tacy. Gra jest dość krótka jeśli chodzi o singiel bo jest tylko 12 epizodów, ale przy obecnej cenie myślę, że warto to przeboleć. Denerwowaly mnie idiotyczne przerywnki z podrywami lasek (są one opcjonalne), generalnie seksistowski aspekt w grach Sudy mnie trochę od nich odrzuca, ale na szczęscie nie ma tego aż tak dużo żeby nie móc grać z przyjemnoscią. Gra trochę została pojechana przez recenzentów, ale myśle, że niesłusznie. Dla fanów sudy obowiązkowy zakup. 7+/10

Edytowane przez _Be_
Odnośnik do komentarza

Gierki Sudy seksistowskie? W Killer7 płeć zdaje się nie być wyznacznikiem czegokolwiek, w Shadows of The Damned mamy action-hero rzucającego bluzgami i ratującego bierną księżniczkę czyli jak ktoś lubi takie dywagacje to może coś tu Sudzie nawrzucać, ale w jego następnej grze jest na odwrót, wszystkie liczące się postaci są kobietami, męski side-kick jest przerysowanym, ograniczonym lalusiem, a jedyną męską postacią, która nie wzbudza uczucia politowania jest ojciec głównej bohaterki. W Killer is Dead nie grałem.

 

To co chcę powiedzieć to to, że choć może gierki Sudy często nakręcają stereotypy na temat płci, to robią to "po równo" i nie nazwałbym je seksistowskimi.

 

 


Mogłem napisać first person shooter, lepiej?
 
To nie ma znaczenia jakiego słowa użyłeś by okreslić dany gatunek gry, gdybyś napisał:
 

 

 

Miałem na myśli grę jako całość, dla mnie to po prostu first person shooter, ciekawy, ale ciągle first person shooter.

 

To dalej byłoby to deprecjonujące, moim zdaniem niesłusznie, dla gatunku.

 

 


FEZ
 
w końcu ukończyłem wielkie dzieło Fishera. Gra jest w porządku, jednak na dłuższą metę nudna, pomysł ciekawy, jednak wykonanie średnie. takie 7/10
 
:dynia:
 
wykonanie średnie :dynia:
 
7/10 :dynia:
Odnośnik do komentarza

Mate o ile w przypadku Lollipopa można się kłócić (ale mimo to nadal jest to uwypuklanie negatywnego stereotypu a motyw z zaglądaniem pod sukienkę dla trofika to :facepalmz:) tak w przypadku Shadows of the Damned mam typową role mięsniaka i bezbronną kobiete, którą trzeba ratować z opresji, ale na to jeszcze spuszczam zasłone milczenia bo jak mówisz nie grałeś w Killera a tam są denne mini gierki w których dostajesz bonusy od uratowanych kobiet za to, że je podrywasz przez patrzenie im na cycki co w pewnym momencie prowadzi do zbliżenia. No ku.rwa mać byłem tak zażenowanym tym motywem, że :obama: czuje się źle, że twórcy gier mają nas graczy za 15 letnie dzieci, który robi się morko w majtkach od patrzenia na komputerowe cycki.

Odnośnik do komentarza

Nie wiem czy bawiłeś się sporo edytorem postaci w Bloodborne, ja tak i z tego co zauważyłem, to możesz tam stworzyć transseksualną kobietę wyglądającą jak po ostrych zabiegach hormonalnych, ale z brodą. Potem możesz tej postaci założyć sukienkę, bo nie ma żadnego podziału ekwipunku na płci (w Demon's Souls cześć ekwipunku była podzielona, a w Dark Souls teoretycznie nie, ale wiele strojów wyglądało inaczej jeśli założone na męską lub kobieca postać). Jest problem z płciowością w wysokobudżetowych grach video (indie IMO są bardziej "progresywne" w tym względzie), ale ciekaw jestem czy ludzie z Polygonu którzy uważam aż za bardzo się tym problemem przejmują chwalili Bloodborne za całkowite porzucenie zwyczajowych ról płci.

Edytowane przez mate5
Odnośnik do komentarza

 

Mogłem napisać first person shooter, lepiej?
 
To nie ma znaczenia jakiego słowa użyłeś by okreslić dany gatunek gry, gdybyś napisał:
 

 

 

Miałem na myśli grę jako całość, dla mnie to po prostu first person shooter, ciekawy, ale ciągle first person shooter.

 

To dalej byłoby to deprecjonujące, moim zdaniem niesłusznie, dla gatunku.

 

 

Jestem graczem od jakichś 25 lat (a przynajmniej nim się czuje) i naprawdę jebie mnie dobitnie dzisiejsze nazewnictwo gatunków gier i to, czy używam tych nazw poprawnie. Jeżeli w danej grze 90% czasu spędzam na waleniu śrutem do wszystkiego co się rusza nie mając przy tym praktycznie żadnej możliwości interakcji z otoczeniem, czy NPC-ami, a jednocześnie czuję się bardziej jak widz -  tytuł ten jest w moim odczuciu strzelanką i choćby sam Sienkiewicz napisał do niej scenariusz strzelanką pozostaje.

Idąc tym tropem, jeżeli wczuwam się w prowadzaną postać: Deus Ex, System Shock 2, a nawet TIE fighter, grę mogę spokojnie zaliczyć w moim mniemaniu do gatunku rpg i nikt tego nie zmieni, siła wyobraźni jest wielka  :sorcerer: .

 

Także mate5, daj sobie sobie już spokój.

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

 

 

 

 

 

Mogłem napisać first person shooter, lepiej?

To nie ma znaczenia jakiego słowa użyłeś by okreslić dany gatunek gry, gdybyś napisał:

 

Miałem na myśli grę jako całość, dla mnie to po prostu first person shooter, ciekawy, ale ciągle first person shooter.

To dalej byłoby to deprecjonujące, moim zdaniem niesłusznie, dla gatunku.

 

Jestem graczem od jakichś 25 lat (a przynajmniej nim się czuje) i naprawdę jebie mnie dobitnie dzisiejsze nazewnictwo gatunków gier i to, czy używam tych nazw poprawnie. Jeżeli w danej grze 90% czasu spędzam na waleniu śrutem do wszystkiego co się rusza nie mając przy tym praktycznie żadnej możliwości interakcji z otoczeniem, czy NPC-ami, a jednocześnie czuję się bardziej jak widz - tytuł ten jest w moim odczuciu strzelanką i choćby sam Sienkiewicz napisał do niej scenariusz strzelanką pozostaje.

Idąc tym tropem, jeżeli wczuwam się w prowadzaną postać: Deus Ex, System Shock 2, a nawet TIE fighter, grę mogę spokojnie zaliczyć w moim mniemaniu do gatunku rpg i nikt tego nie zmieni, siła wyobraźni jest wielka :sorcerer: .

 

Także mate5, daj sobie sobie już spokój.

Dalej nie rozumiesz o co mi chodzi, je.bie mnie jakiego slowa uzywasz, napisales "TYLKO strzelanka", jakby strzelanki / fpsy byly podgatunkiem.

 

Ale niewazne...

Odnośnik do komentarza

Napisałem co sądzę o całym nazewnictwie, gatunkach itd, a ten dalej swoje.

 

Wersja specjalnie dla ciebie

 

Bioshock: Infinite

Gra, której powinienem okazać więcej miłości, ale okazała się po prostu kolejnym FPS-em, wręcz zwykłą strzelanką pośród wielu. Jest jednak coś, co ją choć trochę wyróżnia: to bardzo ciekawa  i "żywa" bohaterka płci żeńskiej oraz intrygujące tło fabularne.

 

 

tadaam!

Odnośnik do komentarza

Mate o ile w przypadku Lollipopa można się kłócić (ale mimo to nadal jest to uwypuklanie negatywnego stereotypu a motyw z zaglądaniem pod sukienkę dla trofika to :facepalmz:) tak w przypadku Shadows of the Damned mam typową role mięsniaka i bezbronną kobiete, którą trzeba ratować z opresji, ale na to jeszcze spuszczam zasłone milczenia bo jak mówisz nie grałeś w Killera a tam są denne mini gierki w których dostajesz bonusy od uratowanych kobiet za to, że je podrywasz przez patrzenie im na cycki co w pewnym momencie prowadzi do zbliżenia. No ku.rwa mać byłem tak zażenowanym tym motywem, że :obama: czuje się źle, że twórcy gier mają nas graczy za 15 letnie dzieci, który robi się morko w majtkach od patrzenia na komputerowe cycki.

 

Bylo w wywiadzie, ze to wydawca kazal pozmieniac te minigierki zeby produkcja sie sprzedala wsrod japonskich zbereznikow. Wedlug planu Sudy one mialy byc zupelnie inne.

Odnośnik do komentarza

 

Mate o ile w przypadku Lollipopa można się kłócić (ale mimo to nadal jest to uwypuklanie negatywnego stereotypu a motyw z zaglądaniem pod sukienkę dla trofika to :facepalmz:) tak w przypadku Shadows of the Damned mam typową role mięsniaka i bezbronną kobiete, którą trzeba ratować z opresji, ale na to jeszcze spuszczam zasłone milczenia bo jak mówisz nie grałeś w Killera a tam są denne mini gierki w których dostajesz bonusy od uratowanych kobiet za to, że je podrywasz przez patrzenie im na cycki co w pewnym momencie prowadzi do zbliżenia. No ku.rwa mać byłem tak zażenowanym tym motywem, że :obama: czuje się źle, że twórcy gier mają nas graczy za 15 letnie dzieci, który robi się morko w majtkach od patrzenia na komputerowe cycki.

 

Bylo w wywiadzie, ze to wydawca kazal pozmieniac te minigierki zeby produkcja sie sprzedala wsrod japonskich zbereznikow. Wedlug planu Sudy one mialy byc zupelnie inne.

 

To jest bardzo smutne co mówisz.

Odnośnik do komentarza

Ninja Gaiden  - Wreszcie przeszedłem. :obama: Tragiczne zbalansowany poziom trudności jeśli chodzi o całośc - przez pierwsze 2 etapy bardzo łatwo, potem jest o wiele trudniej lecz to wciąż nie NG, aż tu nagle nadchodzi boss w 5-3, i poziom trudności szybuje w kosmos, potem chore etapy 6-x i (pipi)a zstępuje ostatni boss przy którym myślałem że osiwieje. Soundtrack geniusz, świetny gameplay który ma swoje smaczki w postaci slash-canceling bez którego ostatniego bossa nie da rady przejśc. Naprawdę zacny tytuł chodź nie ma tak fajnych rund jak "dwójka" która też mam zamiar wreszcie przejśc. Ogółem :lapka:

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...