Skocz do zawartości

własnie ukonczyłem...


Gość Orson

Rekomendowane odpowiedzi

Chyba nie będzie to do końca trafne stwierdzenie, że "ukończyłem", ale właśnie przeszedłem 1szy raz Dragon`s Crown Fighterem :D Ta gra jest tak genialna, że brak mi słów. Chociaż historia w niej przedstawiona jest krótka i niezbyt złożona to jednak chęć rozpoczęcia nowej przygody inną postacią była u mnie ogromna. Dzisiaj będzie grany Wizzard, czyli zupełnie inna bajka niż Pudzian. Wiem, że będzie trudniej, ale myślę, że nie mniej funowo. Normalnie nie mogę się doczekać, żeby wieczorem bawić się już w sety/skille i walić fireballami gdzie popadnie :D

 

Grafika to cudo, muza też. Design fantastyczny i zabawny - mam na myśli lekką karykaturalność postaci. Gameplay jest absolutnie mega miodny i wciąga jak bagno. Idealne wyważenie elementów rpg z manualnym trzaskaniem wrogów. Nie jest trudne i skillowe jak w Muramasie, ale bardzo satysfakcjonujące. Gra jest tak unikalnym i dobrze wyważonym połączeniem kilku gatunków, że ociera się o geniusz w mojej opinii. Dawno nie widziałem tytułu z tak wysokim replaybility.

 

Jeśli dodam do tego, że można grać solo (jest miodnie), można grać coop w cross-play z graczami z PS3 lub Vita (jest mega miodnie), a grę mam z PS+ (SONY takie dobre) to suma sumarum wychodzi mi ocena?

 

 

10 !!!  :sorcerer:

 

 

Wiem, że grę dopiero ugryzłem, żeby nie powiedzieć liznąłem (w kontekście mojego avatra z karykaturalnie uroczą Sorrceress :wub: ), ale to jak się bawiłem do tej pory, nie pozwala mi ocenić tego tytułu niżej i już :P Wiem, że jedni pokochają, a inni znienawidzą ten tytuł, ale jak jest w moim przypadku to chyba już wiecie. Może szarpnę się z czasem na  :platinum: . Zobaczymy. Jedno dla mnie jest pewne - DC ( i relaksujący Flower) mają stałe miejsce na mojej biednej, małej karcie pamięci  :i_am_so_happy:

Edytowane przez KIELiCH
  • Plusik 3
Odnośnik do komentarza

Red Dead Redemption

Przez przeszło 3 lata nie było mi po drodze z Johnem Marstonem. Do swojej krucjaty przeciwko byłym braciom z gangu zdołał przekonać m.in. miejscowego szeryfa z Armadillo, obwoźnego sprzedawcę cudów w płynie, irlandzkiego alkoholika i przeszło 13 mln. innych ludzi, którzy zdecydowali się poznać historię o Zmierzchu Dzikiego zachodu w wykonaniu Rockstar San Diego. Ale nie mnie. Do teraz.

 

Początki nie były łatwe; moja umiarkowana awersja (a może raczej obojętność wobec tematyki westernowskiej), wcześniejsze ogranie wzdłuż i wszerz wizualnego i gameplayowego killera w postaci GTA V, odkładanie gry na rzecz innych, priorytetowych tytułów. Po wielu pozytywnych opiniach i zaleceniach w CW postanowiłem jednak dać Mu szansę i zobaczyć czy i mnie udzieli się Ten zachwyt.

Jak wspomniałem; początek nie zachwycił. Do modelu jazdy nie łatwo było się początkowo przyzwyczaić. Nie po genialnie wykonanej jeździe na grzbiecie Argo w Shadow Of The Colossus (świetne poczucie "bezwładności"). Nie po zaskakująco dobrze zrealizowanych sekwencjach jazdy konnej w GOTG wg Niegrzecznych Psiaków. 3 lata różnicy to zresztą ogromna różnica. Modele postaci RDR przy ekipie Michaela, Trevora i Franklina wypadają dziś co najwyżej poprawnie, a pomimo mniejszego natężenia ruchu niż w serii GTA, grze zdarzało się zauważalnie zwalniać podczas konnej przeprawy przez bardziej zabudowane tereny (a czasem nawet na piechotę!). Szczęściem tego typu kwiatki miały miejsce jedynie tam i to nie zawsze w takim samym natężeniu. Nic to, stwierdziłem i olewając początkowo średnie wizualia postanowiłem zagłębić się w dania główne, czyli gameplay, fabułę oraz klimat...

Nie wiem czy do końca czy umieszczenie akcji w ramach czasowych początku XX w. wynikło przede wszystkim z chęci pokazania realiów kształtowania się cywilizacji na Dzikim Zachodzie, czy też miało usprawiedliwić ukazanie się bardziej nowoczesnych pukawek w rodzaju pistoletów Mauser i M19A11, strzelby tłokowej, czy ckm'u. Tym niemniej szkoda, ale skoro taka była konwencja, optymistycznie uznam że chodziło tylko i wyłącznie o to pierwsze.

 

RDR to taki typ gry, w którym albo spędzi się z powodzeniem dobre 20-40h, albo rzuci się w kąt po pierwszych 6-7 godzinach. Tyle właśnie potrzebowałem, aby w pełni go docenić i naciąć się że większość czasu spędzam na konnym podziwianiu widoczków, hasaniu piechotą w poszukiwaniu dzikiej zwierzyny na odstrzał, sprzedając skóry i mięso w okolicznych sklepach, pomagając przypadkowo spotykanym NPC (liczne opcjonalne sub questy), czy bawiąc w czynności kompletnie nie związane z głównym wątkiem i standardowym strzelaniem do "złych gości" (typowo kowbojskie zadania). Świetna odskocznia od typowych gier tpp.

Dziki Zachód wg Rockstar jest tak samo piękny, jak niebezpieczny i miejscami dołujący. Uświadomił mi to przepiękny widok na horyzont podczas pieszej wyprawy na szczyt zaśnieżonej góry, niedźwiedź Gryzli, wybiegający zza zakrętu leśnej ścieżki i jednym uderzeniem łapy zabijający mojego konia, przypadkowo napotkana na prerii kobieta, opłakująca zmarłego męża, by chwilę później podnieść jego rewolwer i strzelić sobie w skroń, wreszcie nagie ciało, dyndające na sznurze wokół wymordowanych członków swojej rodziny. Tak. Na takie coś czekałem od czasu stojącego w rozkroku pomiędzy szaleństwem San Andreas i Vice City a powagą GTA IV. R* po raz pierwszy dostarczyło solidnej i co najważniejsze nie rozwodnionej żadnymi zbędnymi wątkami historii (prześwietna gra aktorska odtwórców ról: London Ricketta, Dutcha, Westa Dickenssa, Irisha i Marshalla) i wdrapało się przy tym na dubbingowe szczyty.

 

Najlepsze momenty:

 

 

- pierwsze uruchomienie gatling guna w Fort Mercer... i zresztą każde następne

- polowanie na dziką zwierzynę (w samych górach spędziłem dobre 7h)

- zachowanie fauny (watahy wilków atakujące Marstona i npc, zrywające się do ucieczki stado bizonów, sępy krążace nad ciałami ofiar)

- Dead Eye Meter

- pierwsze kroki na ziemiach Meksyku w akompaniamencie "Far Away"

- zakończenie wątku Dutcha

- "finał zakończenia współpracy z agentami rządowymi"

 

 

 

Ps Niecałą godzinę po dwukrotnym ukończeniu historii Marstona i uznaniu jej za prawdopodobnie najlepszą grę R* odpaliłem sobie GTAV, wsiadłem Michaelem do sportowego Lambo i po rozpędzeniu się po ulicach LS przy dźwiękach:

http://www.youtube.com/watch?v=krGDNbT4CSE

...wyszedł ze mnie growy Janusz; GTA V nie zostało zdetronizowane.

 

Ocena końcowa może być tylko jedna; 9+/10.

Poproszę remaster w "betonowych" 1080/60, kontynuację w klimatach wojny secesyjnej i potyczki z klasycznymi Indianami.

Edytowane przez nobodylikeyou
  • Plusik 4
Odnośnik do komentarza

Każdy, kto miał problemy z RDR, powinien zrobić następujące czynności:

1. Przyznać się, że jest się Januszem

2. Usunąć konto na forumku

3. Sprzedać konsole i wszystko związane z grami

Serio, toż to prawie samograj? Jak można mieć trudności z takimi grami? Jak wy w ogóle do GTA3 i reszty z PS2 podchodziliście?

Edytowane przez Marian446
  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

Każdy, kto miał problemy z RDR, powinien zrobić następujące czynności:

1. Przyznać się, że jest się Januszem

2. Usunąć konto na forumku

3. Sprzedać konsole i wszystko związane z grami

Serio, toż to prawie samograj? Jak można mieć trudności z takimi grami? Jak wy w ogóle do GTA3 i reszty z PS2 podchodziliście?

Daj spokój, nie zabraniaj forumowania używaczom tych zabawek co sie podpina do telewizora i gra :)

I chodzi hipkiem po ekranie

Edytowane przez Sqtr78
Odnośnik do komentarza

Powtórne zobaczenie starych znajomych w UN było na prawdę ciekawe.

Co do pytania o XX w, to myślę, że chodzi właśnie o zmierzch epoki i przy okazji odejście od pewnych wartości ( stary farmer i narzekanie na służby federalne). Widzimy koniec indian i zamykanie ich w rezerwatach, problemy meksykanow i jak dziki zachód rękami zapiera się przed postępem (ostatnie stado bizonow jako trofeum).

Dla wielbiciela westernów jest to klasyka, o której będziemy opowiadać dzieciom jak o GTA VC

Odnośnik do komentarza

Dobra, ukończyłem całą trylogię Jaka and Daxtera. Wszystkie części, jedna po drugiej, z przerwami między nimi, które trwały może ze 2 dni. Całą trylogię ograłem na PSVita, bo na te upały za cholerę nie chciało mi się odpalać dużego sprzętu, więc Vita nadawała się do tego idealnie.

 

Co mogę powiedzieć o każdej z tych części? Może napiszę tak skrótowo (będzie trochę chaotycznie, bo napiszę to co mi się do głowy "napatoczy"):

 

Jak and Daxter - pierwsza odsłona spodobała mi się, miała w sobie ten taki fajny "feeling" staroszkolnych platformówek, gdzie głównie się skakało i coś tam zbierało. Grało się bardzo przyjemnie. Poziom trudności był odpowiednio
"wyważony". Historyjka fajna, lekka i momentami zabawna. Przerywniki filmowe super, animacja bohaterów momentami świetna. Jak niemowa, ale Daxter nadrabiał zaległości. Ogólnie bardzo OK i pozytywnie nastawiłem się do części drugiej.

 

Jak and Daxer 2 - a dwójeczka kompletnie mi nie podeszła... (pisałem o tym kilkanaście postów wyżej, więc nie będę się powtarzał). Nie podobał mi się klimat (gdzieś się ulotniła ta ciepła i "lajtowna" otoczka, która spodobała mi się w jedynce). Cholernie nie podobało mi się miasto, mdłe, szaro bure, z durnowatymi przechodniami i źle zaprojektowanymi dzielnicami. Latanie przez nie tam i z powrotem było dla mnie cholerną stratą czasu i nie wnosiło do gry w zasadzie nic. Nie podobał mi się też backtracking i strasznie nierówny poziom trudności, który momentami doprowadzał do (pipi)icy, a momentami był tak łatwy, że zastanawiałem się czy gram jeszcze w tą samą grę. Historia po raz kolejny bardzo dobra, doszło kilka nowych postaci. Jak zaczął mówić (ale nadal dość rzadko). Daxter jak zwykle super. Widoczna poprawa grafiki i widoczne pogorszenie muzyki (straszne biadolenie, które ostatecznie wyłączyłem po 3h gry). Ogólnie - średnio.

 

Jak and Daxter 3 - trójka poprawiła wiele bolączek drugiej części. Grało się o niebo lepiej. Bardziej zbalansowany poziom trudności. Lepsza niż w dwójce fabuła, ze świetnymi twistami. Zróżnicowany gameplay (fajne jeżdżenie nowymi pojazdami), który niestety mocno "siadł" na sam koniec. Ogólnie pod względem gameplayu końcówka strasznie mnie zawiodła. Trzy kiepskie i dość irytujące sekwencje z celowniczkiem i słaba potyczka z ostatnim bossem... Na szczęście historia jak zwykle daje radę i przynajmniej fajnie wynagradza słaby gameplay pod koniec. Jak odzywa się troszkę więcej. Daxter chyba najlepszy w tej części. Grafika troszkę lepsza niż w 2, ale niewiele. Muzyka zanotowała widoczną poprawę (dało się jej słuchać bez bólu). Ogólnie - dużo lepsza niż dwójka i niewiele gorsza od jedynki.

 

Jeżeli miałbym oceniać poszczególne części to wyglądałoby to tak:

J&D - 8+/10

J&D 2 - 5/10

J&D 3 - 8/10

 

Oceny bez żadnych sentymentów (była to moja pierwsza styczność z serią) i bez brania pod uwagę słabych konwersji.

Edytowane przez ireniqs
Odnośnik do komentarza

mozesz zaprzeczac ale nie da sie oceniac tej trylogii grajac tylko na vicie nie majac na uwadze jak ta konwersja jest skopana, rozdzielczosc tragiczna, antyaliasing zerowy, framerate skacze, obraz wyprany z kolorow - na prawde rzutuje to dobitnie na odbiorze tych gier. szkoda ze patchami nie strali sie tego poprawic bo dev odpowiedzialny za konwersje jak chce to jednak moze - odpowiadali tez za trylogie ratcheta i o dziwo kazda z trzech czesci ma rock solid 30fps 

Odnośnik do komentarza

mozesz zaprzeczac ale nie da sie oceniac tej trylogii grajac tylko na vicie nie majac na uwadze jak ta konwersja jest skopana, rozdzielczosc tragiczna, antyaliasing zerowy, framerate skacze, obraz wyprany z kolorow - na prawde rzutuje to dobitnie na odbiorze tych gier.

Możliwe, ale i tak nie wydaje mi się żebym dał więcej jak jedno oko wyżej dla każdej z tych gier.

 

Starałem się ocenić same gry, nie ich stronę techniczną i jakość konwersji, ale zdaję sobie sprawę, że to może nie być to samo. :P

Edytowane przez ireniqs
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...