
Treść opublikowana przez Mendrek
-
NETFLIX
Jeśli szukacie super lekkiego i przyjemnego serialu, to polecam "Kantaro, sprzedawa który kochał słodycze". To w zasadzie taki foodporn, gdzie bohater (typowy salaryman) pracuje jak szalony, byleby tylko resztę czasu wynagrodzić sobie wyjątkowymi deserami - a że odwiedza prawdziwe miejsca (przy okazji je szczegółowo opisując), to możemy to także potraktować jako kulinarna wycieczka po japońskich cukierniach. Wszystko okraszone jest typowo japońsko-absurdalnym (lekkim) humorem, a także jest nieco perypetii biurowych. Na pochwałę zasługuje montaż - zbliżenia, slow mo i efekty specjalne przy prezentacji sposobu robienia deserów - pierwsza klasa Serial na podstawie mangi i generalnie bardzo przypomina anime pod pewnymi względami
-
Overwatch
Wbrew pozorom od czasu do czasu randomy były ok, dało się znaleźć drużynę wśród kompletnie nieznających się ludzi, a dobrzy gracze potrafili uciągnąć mecz. Do ostatniego patcha, który miał naprawić matchmaking, a jedyne co zrobił to wydłużył szukanie meczu i wymieszał dobrych z debilami. Efektem jest kompletny bajzel. Gracze którzy do tej pory grali może z 1-2 graczami i resztą randomów, są bezsilni. Wśród poszkodowanych jest wspomniany w moim poprzednim poście finalista World Cup - XQC (który ma to do siebie, że gra tankiem i wymaga kumatej drużyny), którego wyrzuciło w jedną noc z top 500 do klasy niżej (mastersów) i w desperacji zaczął grać dps-ami. MickiePP miał 13 przegranych meczy z rzędu. Blizzard albo trolluje, albo kompletnie nie ma pojęcia o matchmakingu. Chce udobruchać wszystkich i wychodzi, że wszyscy cierpią. Z tego wszystkiego nie chce mi się grać w tą grę i kupno BF1 okazało się najlepszym pomysłem od dawna...
-
Zakupy growe!
- Dragon Ball (także Z, GT i Super)
Mnie ciekawi, czy będą trzymać się tradycji z Z, że Goku jest zawsze transformację dalej niż Vegita, albo pójdą w stylu GT że ich zrównają i zostawią ich rywalizację nierozstrzygniętą. W sumie co byście woleli? Należy się Vegicie ten UI, czy jednak Goku zawsze na propsie? ;)- Ostatnio widziałem/widziałam...
Cicha Noc - myślałem że będzie coś trochę w stylu "Wesela" czy "Ostatniej rodziny", a dostałem najbardziej gorzko-polski film jaki widziałem. I nie wiem czy mam się z tego cieszyć. Wychodząc z kina po seansie, czułem się jakbym z niego nie wyszedł Film w sposób seryjny punktuje polszyznę, nie dając nam za bardzo odpowiedzi czy morału. Jest jak surowy kat, który znęca się nad widzem. Niby w zsadadzie dość prosta historia o wielu wątkach, której dramat od początku zrozumiemy tylko my. Pewnie jakiś Anglik czy Holender z zapartym tchem oglądałby to do końca, mając nadzieję na jakiś niespodziewany zwrot akcji. Polak obejrzy i już na starcie wie, że to się nie uda, że nasze bagno wciągnie bohatera i wypluje jego zwłoki. Ale jest w tym filmie coś magnetycznego i masochistycznego zarazem, że chcemy go obejrzeć do końca. Monolog Jakubika o sensie polskiej egzystencji stanie się zapewne kultowy. Tak czy owak nie jest to przyjemne kino, ale na pewno wybitne, takie kino moralnego niepokoju dzisiejszych czasów. Raczej nie dla relaksu. Złote Lwy moim zdaniem zasłużone...- Silnik forum 3.0
No to test: https://www.youtube.com/watch?v=c66u4LTdUcY- Silnik forum 3.0
Pytanie noobka - jakiego taga użyć, by z linka przerobiło na stream bezpośredni z YouTube? Niedawno było to [ media], a nawet samo przerabiało. A teraz nie chce...- Silnik forum 3.0
A to przepraszam, zwracam honor. Na forum jestem rano, a dopiero potem pod wieczór. Wiecie, rano shout na górze, a potem nagle na dole, jakieś odznaki, ch*je muje dzikie węże, gorzej niż z meta gry w Overwatchu Hm, Sapkiem bym jednak nie pogardził. Ile minusów muszę mieć na Sapka, bo nie wiem czy mam dobrze czy źle o Switchu popisać- Silnik forum 3.0
Któremu adminowi moja egzystencja znowu wywołała ból tyłka, że mi wlepił jakąś niepotrzebną ikonkę Soula czy nawet nie wiem co to jest i po co- Dragon Ball (także Z, GT i Super)
Trzeba przyznać, że ten finisher był chyba jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszy w historii serii. Walić te wszystkie mdłe genki damy, tu mieliśmy prawdziwy popis choreografów, animatorów i nawet muzykę całkiem niezła dali Choć przez moment clusterfukk był taki, że mogliby z tego zrobić SHMUPA jakiegoś Trzeba przyznać, że UI jest świetnym pomysłem, takim powrotem do korzeni, trochę w stylu Mystic u Gohana, tylko że UI jest znacznie efektowniejszy- Overwatch
Nie ma tu chyba zbyt wielu fanów oversra.cza, ale dla ciekawskich którzy obserwują naszą branżę, warto wspomnieć jak Blizzard właśnie strzela sobie headshota w kolano, zachowując się wręcz jak dziecko we mgle. Może to doprowadzić do znacznego osłabienia tej marki na rynku, a nawet jej zarżnięcia (jeśli Blizzard się nie opamięta). Co się takiego dzieje? Zacznijmy od początku. Blizzard chce dla graczy najlepiej. Jak wiadomo, nadtroskliwość jest gorsza od faszyzmu i w tym przypadku te powiedzenie pasuje jak ulał. Jeff Kaplan całkiem niedawno skarżył się publicznie, że duża część graczy zachowuje się toksycznie, co skutkuje także sporą ilością raportów z narzekaniami graczy. Devi muszą więc wyznaczać armię moderatorów, którymi zostają zwykle inni pracownicy (programiści, designerzy, graficy, etc.). Gra przez to rozwija się wolniej. Ok, z jednej strony target, sukces gry i jej rodzaj (team competetive) ustawiają mnożnik toksyczności wysoko - wiemy to z innych przykładów np. LoL, TF2, czy CS: GO. Tam twórcy zmagają się z tym problemem od lat (niektórym się nawet udaje). Z drugiej jednak strony Blizzard robi wszystko by ten mnożnik utrzymać. Dwa współczynniki decydujące o składzie drużyny i jej umiejętnościach - MMR i SR są tak stworzone, że promują bardziej klasę dps niż np. medyków czy tanków. Efektem tego jest że w niższych klasach, gracze wolą grać dps-ami niż medykami czy tankami. Ich brak w drużynie w momencie gdy drużyna przeciwna posiada te klasy, to murowana porażka. Jednak Blizzard nie zamierza wymuszać doboru, graj kim chcesz - ale pamiętaj, dpsy są fajne i szybciej awansujesz (ale jak wszyscy zagrają dps-ami to ni ch*ja!). Ok ale w końcu Blizzard uznał, że trzeba coś pozmieniać. Od d*py strony. W najnowszym sezonie "zamietki" postanowiły przyglądać się raportom, a także stwierdzili że "proszą o raportowanie zachowań które uprzykrzają grę". I tu pies pogrzebany, bo gracze mogą zgłaszać innych graczy za tzw. "one-tricking". Czyli uporczywe granie klasą postaci w momencie gdy są one mało przydatne w danym momencie lub potrzebne jest zróżnicowanie. Grasz Tjorbornem w ataku na Junkertown i uparcie nie chcesz zmienić pomimo próśb drużyny? Co z tego że karzeł to Twój main i masz super plan ustawienia turreta - "one-tricking" i ban na 3 dni. Masz maina medyka, chcesz pograć kimś innym, ale drużyna już sobie innych wybrała i oczekuje że medyka weźmiesz (i porzygasz się healpointsami). Nie? "One-tricking". Słabo, co nie? A teraz najśmieszniejsze - "złe raporty" też są najpewniej karane. Zgłaszasz kogoś jako "one-trick", ktoś w Blizzardzie uznaje że nie, więc karę ponosisz Ty Tak zbanowano ostatnio paru top 500. Co gorsza do końca nie wiadomo nawet co jest oficjalnym powodem bana tymczasowego - na maila przychodzi genericowa informacja i tyle. Przedwczoraj na swoim streamie bana dostał najlepszy Winston w top 500 i finalista World Cup - XQC. Wcześniej bana wyłapał Stevo też na swym streamie (to najlepszy gracz Symmetrą). Wygląda to tak jakby ludzie z czołówki i poza nią wyłapywali randomowe bany. Oliwy do ognia dolewa grzebanie Blizzarda przy mechanice. Jest zbyt dynamiczne i nie pozwala graczom przyzwyczaić się do taktyk. Nie każdy jest Koreańczykiem który 8 godzin pracuje grając i startując w esportowych wydarzeniach. Trzy ostatnie patche i meta gry jest praktycznie odwrócona do góry nogami. I nie wiadomo po co. Taka Mercy została w ciągu dwóch patchy przemodelowana niby nieznacznie, ale te teoretycznie nikłe zmiany całkowicie zmieniły koncept gry tą postacią. Mogłeś 2 miesiące uczyć się na nowo postaci, a tu kolejny patch i w sumie ucz się od nowa raz jeszcze. Nic dziwnego że niektórzy z top 500 olali Overwatcha. To najpewniej chyba najtrudniejszy czas. Blizzard mocno rozwija grę i wspiera marketingowo, ale jednocześnie podejmuje szereg kontrowersyjnych decyzji, które odbijają się na jakości i przyjemności z gry. Jeśli ta spada - rośnie toksyczność, a Blizzard podejmuje jeszcze bardziej radykalne kroki. Koło się zamyka. Miejmy nadzieję, że gra nie zamknie się razem z nim...- Zakupy growe!
- Dragon Ball (także Z, GT i Super)
Swoją drogą zapomniałem wspomnieć chyba, w poprzednim odcinku Goku rzucił w stronę Kale i Caulifli że- własnie ukonczyłem...
Just Cause 3 - chwilę temu, ale niektózy wylewają na grę pomyje, a to jest całkiem dobra gra. Problemem jest jest totalny szrotyzm techniczny w postaci potężnych czasami spadków klatek animacji. Chłopaki z Avalanche dali ciała ze swoim silnikiem, nieumiejętnie mierząc siły na zamiary. Silnik chce za dużo i to widać. Przedmioty nie znikają, nawet są pamiętane jeśli je przestawisz, wokół ekzplozje na pół ekranu co sekunda, do tego ogromny sandbox z niskim pop upem, a do tego taka soie optymalizacja wszystkiego i mamy niestabilna papkę. Jeśłi jednak przymkniemy z impetem oko na tą niedogodność, wyłania się jedna z najbardziej rajcownych piaskownic w tej generacji. Widać, że autorzy lubili się w tej piaskownicy bawić sami. Gra przebija JC2 pod każdym względem - więcej pobocznych aktywności i wyzwań, trzy potężne mapy (z czego trzecia już z leksza za duża i znużyła mnie), obiekty do wysadzenia czasami tak duże że nie wiesz nawet od której strony zacząć, kozacki wingsuit, więcej możliwości zabaw ze sprzętem wraz z jego rozwojem, więcej bojowych pojazdów (z możliwością natychmiastowego dostępu do nich po odblokowaniu takiej możliwości), nawet fabuła ma kilka naprawdę zabawnych dialogów. Bigger, badder, better. Nic tak nie relaksowało jak wpadnięcie czołgiem w środek bazy i patrzeniem jak wszystko się sypie i wybucha, taka prawdziwa orkiestra zniszczenia. Więc gdyby nie długie loadingi i frame rate, to mamy do czynienia z dobrą grą i mega rajcownym sandboxem. Warto dać jej szansę w każdym bądź razie ;)- Kontrowersyjny temat o grach wideo
Doom 3 - to naprawdę PRZECIĘTNA gra, która popsuła Doomowi markę. Pamiętam kiedyś tak miałem, że obojętnie jaką grę miałem, to musiałem ją przejść do końca. Doom 3 był jedną z tych gier, która mnie wyleczyła z tej przypadłości (drugą była HM 2 na hard mode, której skończenie było ulgą niż satysfakcją) i w zasadzie było grą która przełamała tą zasadę - DLC nie udało mi się skończyć, to jest tak kur*a NUDNA gra że no nie dałem rady :/ Drętwy silnik, co chwila nieudolne scarejumpy, miałka fabuła, słaba dynamika, klimat rzadki jak szpitalna zupa. z funduszu NFZ. Nowy Doom przywraca marce jakość i poszedł w fajną stronę (Doom Marine jako ten którego się wszyscy boją). W zasadzie nawet nie wiem czy moja opinia jest kontrowersyjna, mam wrażenie że pisze truizmy tak oczywiste, że aż wstyd...- Champions League
Nie przepadam za chwilami chwały piłki angielskiej nad piłką hiszpańską, ale w tym przypadku jakoś nie mogę się nie cieszyć ;)- Gry dla małych (5-7) dzieci
Dla 5 latka na pewno Unfinished Swan. Gra jest prosta i ujmująca (plaskanie wszystko farbą i odkrywanie historii) a całość jest opowiadana jak książka baśniowa. Polska wersja ma swoją drogą świetną lektorkę do tego. Jest także zapomniany już Wonderbook. Z gier łatwych i przyjemnych, to jest artystyczne trio - Flow, Flower i Journey. Wymieniłeś LBP, a wiedz że są też wyścigi gokartów - LittleBigPlanet Karting. Dla 7-latka wspomnany już w temacie MInecraft (lub Terraria), a także Katamari Forever. Masz także całą paletę gier dla kotnrolera ruchowego. Jak masz nieco więcej siana, to Spyro: Skylanders a świetne do kanapowego coopa dla 7-latka może okazać się Ratchet: All 4 One Jeśli chodzi o gry dla dzieci, to najwięcej wydaje się mieć Playstation 3 i chodzi mi tu nie tylko o ich wygląd, ale także mechanikę. Niektóre gry są sportowane na PS4, ale generalnie jest ich mniej. Paradoksalnie nadawałoby się VR, ale pewnie nie pozwala ograniczenie wiekowe samego sprzętu. Co do gier Nintendo, to pomimo familijnego wyglądu, potrafią być trudne jak dla małych dzieci ;)- Kontrowersyjny temat o grach wideo
Bioshock 2 > Bioshock 1 - szanuję bardzo jedynkę, bo tytuł świetny i cała ta intryga, plot twist pod koniec, to jest generalnie mistrzostwo. Jednak uważam, że dwójka poza bardziej rozbudowanym gameplay'em, dorzuciła wreszcie więź między postaciami, konsekwencje naszych czynów i dylematy moralne wobec napotykanych postaci, które wyrządziły ci wielką krzywdę (ale powody nie były jednoznaczne). Jedynka obrosła kultem, przez co dwójka znalazła się w jej cieniu, ale jak dla mnie to jednak dwójka wiedzie prym. Resident Evil 5 > Resident Evil 4 - to co w czwórce drażniło i było głupie jak but, w piątce zostało usprawnione. Tak, piątka to wesoły recykling na całego, ale kurcze to akurat całości wyszło na dobre. No i to najlepszy coop poprzedniej generacji jak dla mnie, dobry do online (i to nawet z randomami!), dobry na kanapę. Narzekają ludzie na AI, ja nie pamiętam problemów, ale mam za to nagrane mnóstwo głupiego totalnie AI z RE 4 i chyba kiedyś wrzucę w CW żeby się nobody odwalił od AI w RE 5 :) Dishonored - tak zmarnowanego potencjału nie widziałem dawno, najciekawszy wątek wielorybów urwany w połowie, za to główna intryga i plot twist tak przewidywalne jakbym czytał babskie fantasy a la Trudi Canavan, w zasadzie to jest takie babskie fantasy. Gameplay wydaje mi się zerżnięty mocno z Bioshocka. Niemniej grało mi się fajnie, tylko nie rozumiem spustów nad fabułą :) Hotline Miami 2 > Hotline Miami 1 - oczywiście że dwójka jest fajniejsza, bo ma fajnych bohaterów, a ostatni plot twist przy utworku Fahkeet mocno wrzyna się w łeb i jest jednym z najlepszych manifestów "don't take drugs" w grach ;)- Kontrowersyjny temat o grach wideo
GTA V - wydmuszka za kosmiliony dolarów ze świetną kampania fabularna, ale sandbox tak nudny, że stworzyli go chyba tylko po to by online w niego wsadzić i trzepać kasę na powtarzalnych wyzwaniach. Sandbox = zabawa. A ta piaskownica ma tylko piasek i poukrywane tu i ówdzie psie bobki. Zero frajdy. Jeżdżenie samochodami po dzielni jarało mnie gdzieś do GTA 3. Final Fantasy Tactics - brzydkie to to jak noc, wszędzie ten staroangielski, fabuła oklepana jak tyłek Tori Black, nie dałem rady w to grać. Jedyny Invalice który toleruję i wielbię, to ten z Vagrant Story.- Marvel Cinematic Universe
Tak nawiasem, to chyba jednak kolejne filmy Marvela będą takimi komediami, patrząć na to ile na RT wykręcił Thor. https://www.rottentomatoes.com/m/thor_ragnarok_2017/ Na tą chwię 99 ;)- Marvel Cinematic Universe
Wracam właśnie z Thor: Ragnarok i jestem zadowolony. Dostałem kolejny auto-parodyjny popcorner od Marvela w stylu GoTG, który często puszczał oko w stronę fanów Avengersów. Thor to tutaj mega luzak i żartowniś lepszy od Lokiego. Mamy także zabawne sceny z Hulkiem, fajną lasencję, a nawet side-bohaterowie mogliby tworzyćo osobny team :) Jako że więcej tu kosmitów niż Asgardczyków, to przez większość filmu mamy faktycznie takie GoTG. Do tego te dziwnie wplecione neony, tęczowe lasery i muzyka lat 80. Niby nie pasuje do klimatu Asgardu wcale a wcale, ale fajnie się to ogląda i słucha :) Generalnie widać że Marvelowi spodobała się konwencja komediowa i co jakiś czas wypuści taką luźną adaptację komiksu (bo nie przypuszczam aby Czarna Pantera czy kolejni Avengers byli tacy komedyjni). Także jak komuś niedosyt był po GoTG to niech zaczepi o nowego Thora. Zresztą jak szukacie efektownego i lekkiego kina ze strzleaniem i praniem się po mordach, to też polecam ;)- Dragon Ball (także Z, GT i Super)
Ciekawi mnie czy Vegita chce tak naprawdę swojej planety i swojego ludu, czy tylko chce wklepać aktualnego królowi i powiedzieć że powinien się bardziej starać ;)- Dragon Ball (także Z, GT i Super)
Mnie jedynie zastanawia, że każda postać ma jakieś życzenie. No właśnie, jest jedno. Co jeśli w jakimś wszechświecie więcej osób ocaleje? Co, będą się prać między sobą, czy jak? Zresztą Goku pewnie już dawno za życzenie postawił sobie, że wskrzesi wszystko i wszystkich, bo kijowo tak bez przeciwników, by chyba odgryzł sobie głowę z nudów ;)- Dragon Ball (także Z, GT i Super)
Chyba był jeden wszechświat któremu "brakowało" wojownika i U7 wysnuwał teorie jakoby był jakiś gość który ukrywa swoją moc. Z drugiej strony teraz jest walka z Jirenem i głupio byłoby nagle żeby Bandai wyjeżdżało z kimś wyżej. Co do DBZ, to jeszcze wtedy anime próbowało być komedio-przygodowe nieco, a dodatkowo wypełniane fillerami i sztucznie przedłużane (chyba poprawili to w Kai?), niemniej walka z Friezą jest naprawdę moim zdaniem udana. Jest dużo fajnych ataków, walki wręcz, pomysłów na akcję. To akurat po latach (gdy możemy przewijać odcinki i mamy je od razu :P ) jest dobre. Dzisiejszy DBS idzie w stronę reszty shonenów, gdzie walki toczą się odcinek, góra dwa, a final boss dostaje kilka odcinków (vide Zamasu). Kiedyś boss dostawał połowę arca ;)- Dragon Ball (także Z, GT i Super)
Osobiście stawiam ten moment za numer dwa w DBS, pierwszy to pierwsze użycie Kaiokena x20 w SSJB, acz oba te momenty to DB w najlepszej formie. Za to walka jedna z najlepszych w DB, te uniki, efekty świetlne i pomysłowość - super. Jiren jest nie do zajechania, nawet nie ma lekkiego zadrapania :D Nie zdziwiłbym się, gdyby pozostałe wszechświaty rzuciły się tłumem na Jirena, a on by pier.dnął i wszyscy by wylecieli poza arenę ;) - Dragon Ball (także Z, GT i Super)