Skocz do zawartości

Mendrek

Senior Member
  • Postów

    6 092
  • Dołączył

  • Wygrane w rankingu

    5

Treść opublikowana przez Mendrek

  1.  

    The Best is Yet to Cone w wersji instrumentalnej też robi.

    W grze fragment jest użyty w rozmowach z Naomi przez Codec (niektórzy dociekali ;)

    )

     

    1. Sven Froost

      Sven Froost

      Bardzo ciekawe i fajne

  2. Bez Przebaczenia (The Equalizer) - chyba komuś zaleciało sentymentem do starych czasów kreatywnego tłumaczenia, czy też anty-tłumaczenia tytułów. Hm, ale taki "Wyrównywacz" brzmiałoby chyba bardziej oldschoolowo? Film jest takim zalatującym dawnymi czasami akcyjniakiem z nieśmiertelnym i nie chybiającym protagonistą. W sumie jak miałem z 14 lat to marzyłem, że stworzę film, gdzie bohater będzie takim mega madafakerem, że nie będzie biegał, krył się, robił fikołków i innych niepotrzebnych rzeczy. Nie, on będzie na tyle zaje*isty, że będzie po prostu chodził i zabijał. Nieważne gdzi i jak i czym, choćby sprzętem AGD z Leroy Merlin. Cóż, Antoine Fuqua widocznie miał to samo marzenie, acz był w jego realizacji bardziej konsekwentny. I w sumie tyle można rzec - Denzel chodzi i zabija. No dobra, czasami robi to na stojąco. Generalnie jest jak super bohater i skrzyżowanie Johny'ego Rambo i Hitmana, którego na przekór naturze i mdło przez jakieś 1/4 fillmu próbuje kreować na człowieka reżyser - ot nasz heros to z pozoru dobry obywatel, czyta książki, pomaga ludziom, ma pracę i żywi się w lokalnej restauracji. A poza tym próbuje nie mordować wszystkiego złego co napatoczy się w jego otoczeniu, co niestety jak na złość (temu złemu) samo pcha mu się pod nos. Tak więc średnio mu to wychodzi, podobnie jak średnio wychodzi reżyserowi oświetlenie. Na wikipedii pisze, że to film "neo-noir", ale dla mnie jest po prostu ciemno jak w dupie. Nawet w pewnym momencie tuż przed wyczekiwaną akcją spektakularnie gasną światła, tak jakby film troiliował i mówił widzowi: "Ha, co chciałoby się widzieć, co nie?". No ale poza tym sztampowy, bzdurny akcyjniak. Mogą go śmiało puszczać w Pogromcach Poniedziałków w TV Puls
  3. Summer Games Done Quick 2023 się zaczęło ;)

  4. Tak nawiasem ona chyba była w segmencie PSVR2. Wygląda dość ascetyczjnie i tak jakby była grą online z asymetrycznym versusem - biegacz kontra snajperzy. Jeśłi tak, to pomysł fajny, choć chyba kokosów nie zarobi
  5. Sony może zapomniało moim zdaniem. że pokazy czerwcowe to trochę gra marzeniami, a nie kolejny State of Play (tylko większy). Gry megatonowe się zapewne robią (przecież te studia nie pierdzą w stołki), ale z jakiś przyczyn ktoś w Sony zdecydował, że nie warto rzucić nawet teasera. A choćby taki łysy brodacz na koniu wśród piasków i z egipską muzyką rozbudziłby apetyty wystarczająco. Pokazano gry, które wyjdą w tym roku lub może trochę w następnym, ale masa to multiplatformy. Co w obecnej pozycji PlayStation 5 i tak jest sporym profitem. Tylko uważam, że taki pokaz, który nie nakręca zbytnio core gamerów na przyszłość (którzy są dla fejmu owego kluczowi moim zdaniem), może sprzedaży PS5 zaszkodzić. Ten sprzęt ma ogromny rozpęd, w zasadzie trwa od poprzedniej generacji (a na upartego, można rzec że zaczął się w drugiej połowie generacji PS3), ale jak osiądą na laurach, to szybko może wyhamować. Tu trzeba jechać na pełnej, choćby teaserami gier z 2025, a nie bawić się w szczere pół-środki bo konkurencja leży i kwiczy. A na tych online gaas-ach to sobie wielu ryj rozwali, bo czas i populacja nie jest z gumy, a w tych grach ludzie raczej nie skaczą po tytułach, tylko wybierają sobie długofalowo 1 góra 2 tytuły i jadą do upadłego. Mogą nawet coś czasami sprawdzić z ciekawości, a potem wrócą do Fortnirte czy Apex. No nic, zaciska się zęby i żyje się dalej. Kondycja konsoli jest i będzie bardzo dobra, a wygłodniałym pozostaje czekać na kolejny duży pokaz, który jeśli Sony jeszcze słucha społeczności, powinien być wypełniony dużymi grami od wewnętrznych studiów
  6. River City Girls - seria z Kunio Kunem to prawdziwy hegemon 8 i 16 bitów, w zasadzie jeden silnik pozwolił na stworzenie niezliczonej ilości odsłon, które były zwykle albo mordoklepką, albo grą sportową z mordoklepką. Jedną z czołowych odsłon był kultowy River City Ransom, gdzie nasi bohaterowie muszą odbić porwaną kobietę jednego z bohaterów. Gra jak wiadomo prześcigała swoje czasy - mieliśmy bowiem eksplorację miasta, rozwój postaci, czy zakupy w sklepach. Ten schemat pojawił się potem choćby w Scott Pilgrim vs. The World. Tak czy owak dziewczyny naszych bohaterów okazują się jednak takimi samymi zakapiorami jak ich gachy, więc miały okazję oklepywać mordy w 1994 w wydanej w Japonii odsłonie na Super Famicom, obecnie sportowanej na Switcha i zlokalizowanej jako River City Girls Zero. Wayforward postanowiło jednak nie tylko sportować starą dobrą grę, ale stworzyć coś swojego i będącego swoistym hołdem serii Kunio Kun. Tak nawiasem chłopaki m. in. mają na koncie bardzo udany hołd w postaci Double Dragon Neon, który zresztą ma parę swoich cameo. River City Girls jest grą zrealizowaną w tym samym klimacie co Neon, czyli luzacki, humorystyczny, czasami wręcz parodiujący. Jest też "babski" w pewnym sensie, choć również w krzywym zwierciadle. Kunio i Riki zostali porwani, więc znudzone dziewczyny postanawiają zmasakrować miasto i odnaleźć swoich ukochanych. Do wyboru mamy nieco naiwną i słodkawą Kyoko (która jednak nie ma problemu by komuś przywalić bejsbolem), oraz zadziorną i chcacą wszystkim spuszczać manto Misako. Każda dziewczyna ma swój zestaw ciosów i swój styl. Jeśli ktoś nie wie czym jest River City - to nawalanka z dużą ilością broni, ale dość specyficzna. Dużo w niej customowych combosów, odbijania się od wszystkiego, używania masy przedmiotów jako broni, czy rzucania oprychami na lewo i prawo. Oprócz tego mamy unikalne starcia z bossami. Postacie zdobywają exp, a w sklepach kupują power upy, nowe ciosy czy odnawiają zdrowie. Gra to bieganie po dzielnicach aby wykonać jakieś proste zadanie lub side quest i ciągłe oklepywanie różnych person - bo w River City po prostu 3/4 mieszkańców napieprza się jak ma tylko okazję I to wszystko jest bardzo płynne, przyjemne i czasami wymagające. W fajnej kreskówkowej oprawie, z masą zabawnych dialogów, a także niesamowitą ścieźką dzwiękową - utwory z wokalem (a jest ich kilka!) są naprawdę świetne i podkreślają owy "babski" klimat gry. W sumie bawiłem się przednio i podejdę chętnie do sequela. Jedyny zgrzyt to taki, że bonusowe postacie odkrywa się po przejściu gry i nie można nimi grać w new game plus, a we free roam trzeba ich levelować od zera. Szkoda, bo akurat to są postacie, którymi też by się chętnie grało. A kto to taki? Ha, zagrajcie, a się dowiecie. Gra to sama przyjemność. A OST będziecie słuchać jeszcze długo po przejściu
  7. Castlevania Harmony of Dissonance - ale mnie to wymęczyło. Można rzec - przeszedłem, ale się nie cieszyłem. O ile początek był spoko, jak to Castlevania, to im dalej w las tym bardziej czułem się znużony. Sytuację ratowali bossowie (nie wszyscy, ale generalnie spoko design) i niektóre lokacje. Gra ma dodatkowo system łączenia przedmiotów i 4 żywiołów, a każdy to jakiś unikatowy czar. Sama postać leveluje i ma też możliwość customizacji ekwipunku. Do tego gra nie jest brzydka. I to tyle z plusów. Minusy to wyjątkowo uporczywy backtracking. Gra praktycznie nie ma teleportów między sekcjami (jak np. Dead Cells) i praktycznie biegamy z buta wte i wewte, niszcząc stale respawnujące się stwory. Endgame wygladał u mnie jak rasowy hack and slash tyle, że 2d i bez lootu Po prostu odpalasz najlepszy czar osłonowo-ofensywny po czym przebiegujesz/prześliwizgujesz się przez tabuny mobów na strzała. A żeby było "zabawniej" zamek ma swoją kopię, więc w sumie biegania wte i wewtę jest 2x tyle. Plus niewiele oznaczeń gdzie jest możliwość użycia nowego skilla by się gdzieś dostać. Kolejnym minusem jest muzyka, która brzmi jak jakaś ruska amatorszczyzna z NES-a. No i praktycznie zero szans odgadnięcia jak dojść do prawdziwego zakończenia, najlepiej odpalić poradnik. Albo wcale, bo fabuła w tej grze to może jedna kartka A4 napisana przez ośmioklasistę z nudów podczas lekcji. I jasne, gra ma 20 lat i ma prawo być archaiczna, ale myślę, że już wtedy dało radę nie być tak konserwatywnym. Czy to zła Castlevania? Nie. Czy dobra? Może trochę. Męcząca? W ch...
  8. Gdybyście MUSIELI ( ) wybrać między ACER Nitro XV282KKV 28" a SAMSUNG Odyssey G7 LC27G75TQSPXEN 26.9 To który? Czy też może coś innego w okolicach 2.5 k ?
  9. Mendrek

    Champions League

    Wspaniały wieczór
  10. Mendrek

    Champions League

    No brama jak na amatorze w Fifa 99, ale ładna też
  11. Mendrek

    Champions League

    City jadą na pełnej, ale na ile goli starczy sił?
  12. Lubię z takich retrospekcji Caddicarusa. Jego filmiki pełne są wygłupów, ale fajnie się to ogląda. https://youtube.com/@Caddicarus A drugim ulubionym jest Stop Skeletons From Fighting, szczególnie ich seria Punching Weight, w której omawiają najdziwaczniejsze, niepotrzebne lub zaskakująco ambitne pomysły w historii gier. https://youtube.com/@StopSkeletonsFromFighting Lubię też czasami zerknąć na Console Wars, który to skupia się na pojedynkach portów na dawne konsole Segi i Nintendo https://youtube.com/@ConsoleWars
  13. Ostatnio sporo Bethesdy wpada Ja wczoraj prawie kupiłem Rune Factory 4 na Switcha, ale odbiła je promka na No More Heroesy. Tak nawiasem to wczoraj na Deku Deals szukałem promek na Switch, a tam w hottest deals praktycznie same z PSN-u. Anyway, cieszy Watch Dogs (też czaiłem się), Logan's Shadow i Pursuit Force. Ten ostatni to mega kozak (m. in. przejmujemy wozy skacząc po nich w trakcie pościgu i eliminując załogę). Wprawdzie dwójka dla mnie to jedna z najlepszych gier z PSP, ale jedynka też dostarcza. Robili ją zresztą BigBig Studios, czyli sidekick'i Evolution Studios
  14. @Roger Myślę, że to dobra pora na kolejny "Konsolowy Ring" ;)

    1. nero2082

      nero2082

      zaczekaj do E3

  15. Far Cry: New Dawn - tak jak mi przejadły się Far Cry, to chyba żadna inna seria. Zacząłem od fascynującej trójki, potem klimatyczna i technicznie przepiękna męczarnia w dwójce, czwórka która miała momenty i zniżkę formy, piątkę przeszedłem w połowie i nie dałem rady, a od szóstki odbiłem się niczym ciśnięta z całej pety w asfalt piłeczka kauczukowa (popularna w latach 90). Był po drodze oczywiście najlepszy Blood Dragon, ale to każdy wie że jest najlepszy, więc wspominam z obowiązku. Jak na tym tle wypada Far Cry: New Dawn, czyli spin off do piątki? (w zasadzie to... Nawet zjadliwie. Tak, to nadal nie jest najwyższa forma Far Cry, ale moim zdaniem gra się w niego lepiej niż w piątkę (w którą powinno się zagrać zanim siądzie się do ND). Czasami miałem wrażenie, że bardziej przypomina czwórkę, a ta przecież nie była taka zła. Próg wejścia jest całkiem spoko i szybko łapiemy jak rozbudowywać wioskę, jak konstruować to i tamto, rozwijamy talenty (perki/skille) no i oczywiście odbijamy posterunki. Każdy kto grał w FC (od trójki) poczuje się jak w domu. Gra nie sili się na nowości po prostu. Mamy za to całkiem spory arsenał, od broni krótkich, wręcz, pm-ów, lkm-ów, snajperek, wyrzutni, po liczne bronie rzucane - bomby rurowe, ładunki zdalne, dynamity, granaty dymne. Co najważniejsze - dzielą się na 4 poziomy, podobnie jak przeciwnicy i misje, więc arsenał należy ulepszać by sprostać nowym wyzwaniom. Bronie też mogą mieć tłumik, bo jak to w FC można wszystko zdobywać/zabijać "po cichu", za co możemy być w pewnych okolicznościach premiowani. Niektóre jednak proste rzeczy jak kotwiczka, lornetka (do oznaczania celów) czy zaawansowane eliminacje trzeba odblokować. Jest także sporo pojazdów, które możemy budować w bazie. Do zwierzyny łownej doszły "zmutowane" wersje drapieżników, a posterunki można teraz odbijać wiele razy (za każdym razem trudniej, ale też cennych zasobów zdobywa się więcej). Są także side-questy ze skarbami, które zwykle wiążą się z jakąś zagadką. Są także wyprawy do specjalnych lokacji (poza mapą) z bardzo charyzmatycznym francuskim pilotem (IMO najlepiej zagrana postać w grze) i są one dość ciekawe - np. wrak rządowego samolotu, zgliszcza międzynarodowej stacji kosmicznej i parę innych miejsc, o których warto dowiedzieć się samemu A właśnie. Bo jakby ktoś nie wiedział, to gra toczy się w post-apokalipsie. Z tym, że jest to daleko od tego co prezentuje nam Fallout. Jest wręcz anty-falloutowo Tutaj mamy faerię barw, przyrodę która się odrodziła i przejęła pałeczkę. Oczywiście Hope County nigdy nie było metropolią, więc miała łatwiej. Jakiś zniszczonych drapaczy chmur, centrum handlowych czy wielkich osiedli tu nie zauważymy. Ba! Nie ma nawet stref napromieniowanych (sic!) poza tymi, które robią za strefy śmierci na końcach mapy. Nie musicie mieć licznika Geigera czy strojów hazmatowych Także no, czasami trudno mieć wrażenie, że świat zniszczyły bomby. Ba, nie ma nawet nuklearnej zimy. Ktoś by mógł więc powiedzieć, że ta post-apo taka trochę naciągana, ale w rozgrywce to nie przeszkadza. Bliżej temu do Mad Maxa, ot co (zreztą bronie i pojazdy też w tym stylu). W sumie to dobre krótkie porównanie - Mad Max w lesie Bardzo dobrze wypada muzyka. Utwory nie będące piosenkami robią robotę, wprowadzają klimat i są jednymi z najlepszych w serii (stawiam tuż za Blood Dragon). Oprawa graficzna - ot piątka, w zasadzie nie ma tu fajerwerków, jedynie wybuchy jak zawsze trzymają poziom. Fabułarnie dość oklepanie (no nie jest to najlepsza historia w FC), choć cały motyw z Nowym Edenem ujdzie, plot twist praktycznie żaden. Protagnistki - bez polotu, choć gra próbowała je trochę ubogacić historią, to mam wrażenie, że tak jakby designerom zabrakło czasu aby ich wątek pociągnąć dalej i wyszło tak sobie. Czy warto zagrać? Ja mimo awersji dałem radę i nie męczyłem się. Coś jakbym zjadł schabowego w lokalnej restauracji, w której żywiłem się przez lata. Smakuje dobrze, choć nie zaskoczył mnie już niczym. Czasami jednak mamy na coś takiego ochotę, prawda?
  16. 2x 0.5 puszka bez cukru. Tak, mam 37. Powikłania? Nie wiem. Zawał miałem w poniedziałek. Zrobili 2x koronorografię i odczyty echo serca są spoko. Jedynie w skutek pierwszego zabiegu mam niedrożną tętnicę promieniową (spoko, natura pomyślała o 2 zapasowych) i (schodzący) niedowład dłoni po ucisku (praktycznie już go nie ma). Ale żyję Energole, stres, zła dieta, rozchwiana cukrzyca = autostrada do zawału...
  17. Zawał Szczęśliwie los chciał bym nadal był świadkiem potęgi pewnego producenta konsol Ale eldorado żywieniowe się skończyło. Temat z energy drinkami w KS leci do ignorowanych. Rada? Jeśli myślisz, że jesteś jeszcze wystarczająco młody i możesz nadal sobie folgować, to jest to potencjalnie zabójcza ułuda...
  18. Tak. Wersja na PS4 jest także dodana w abonamencie PS Plus Premium
  19. Ridge Racer 2 (PSP/PS4) - seria Ridge Racer zawsze była bardzo głęboko w moim growym serduszku. Od kiedy na koloniach w Zawoi miałem do czynienia z pirackim arcade portem Rage Racera (nie zdawałem sobie z tego wtedy sprawy), drugą moją grą na świeżo kupionym PS1 była platynowa Ridge Racer Revolution. Nakłoniłem wtedy moją mamę by mi to kupiła, bo bardzo też lubiła grać w demo Rage Racer i robił na niej wrażenie wodospad Cóż, w Ridge Racer Revolution wodospadu nie było, grafika jakby nie ta, tylko cena była spoko No ale lubiła od czasu do czasu szpilnąć. Ja wymasterowywałem to na swój sposób i generalnie od tamtej pory zakochałem się w każdej części. System szalonego driftowania, świetna muzyka, Reiko która wyglądała na plakacie jak moja nauczycielka z francuskiego w podstawówce itd. Czemu o tym piszę w ogóle? Ano dlatego, że Ridge Racer 2 na PSP (zremasterowany na PS4) to prawdziwy rollercoaster nostalgii i absolutny hołd klasycznym odsłonom. Niesamowite jak odżyly tu wspomnienia, a w mózg przypomniał trasy jakby jechał nimi wczoraj. Jak tego dokonano? Ano zrobiono remake tras z wszystkich części na PS1 (poniekąd częściowo też z RR 5) i arcade'owego Rave Racer. Do tego napchano samochodów od groma, wsadzono klasyczne utwory, ale także nowe i remiksy, a nawet dodano znanych "bossów" (jest nawet Pac-Man z RRT4 ) z którymi wygrać należy sposobem. Model jazdy to już totalnie odjechany drift, czasami wręcz do poziomu absurdu i surrealizmu w którym sam się dziwisz co się właśnie odwaliło Jest miazga, są turbosy (3 poziomy) i ciągle podniecony komentator. A i śliczna Reiko też jest w intro, waifu lvl 80. Jedyne czego można się doczepić, że gra przez dłuższą połowę jest zbyt łatwa. Dopiero pod koniec potrafi dać w kość, ale dla zapracowanych, na PS4 jako że to poniekąd emulacja, dodano możliwość "cofania czasu" (po prostu non stop zapisuje kilkusekundowe interwały). Gra działa płynnie w 60 klatkach i w wersji PS4 ma ulepszoną grafikę. Działa tylko single player, ale jest dużo trybów i oprócz aut kilka bonusów do odblokowania (np. intro czy demo mode z klasycznych gier). RR2 to zdecydowanie jedna z najlepszych części serii. Która niestety jest obecnie raczej bardziej martwa niż żywa. Nawet jeśli ogrywaliśmy na PSP, warto do niej wrócić. Bo nie ma takiej drugiej gry, w której w zakręty wjeżdża się pod każdym możliwym kątem, tyłem włącznie Streets of Rage 4 - nie pamiętam by w Polsce były automaty z którymkolwiek SOR-em, a że gra była portowana na mało obecną w Polsce Segę Megadrive, to z serią zapoznałem się już raczej jako dorosły. W Polsce królował Capcom i każdy kto żył w tamtych czasach i grał na automatach to wie. Ba, zdarzały się czasami jakieś egzotyki. Pomimo tego, żadnej części SOR nie spotkałem. Dlatego trudno mi odczuć sentyment. Czy to przeszkodziło mi w dobrej zabawie? Absolutnie nie! SOR4 to w zasadzie boomer beat'em up, z bardzo szerokim wachlarzem poziomu trudności i wyzwań. Oryginalna trylogia była często długa i trudna, ale w odróżnieniu od niektórych bitek Capcomu dość uczciwa. Okraszona dodatkowo wspaniałym, elektronicznym soundtrackiem. Tutaj soundtrack jest bardzo dobry, ale wyzwanie na standardowym poziomie trudności - znikome. Za to taki boomer w średnim wieku będzie bawił się świetnie i bez stresu. System walki jak na chodzoną bijatykę jest średnio rozbudowany i bardzo prosty w nauce, choć da się tu wyczesywać skomplikowane techniki. Jest też bardzo przyjemny, ma dobry flow i generalnie nastawiony na żonglowanie oprychami. Gra jest wypchana nostalgią, spotykamy masę znajomych postaci i cameo. Wraca Axel i Blaze, a zamiast Maxa mamy grapplera (ucznia dr Zana), a za szybkiego młodzika robi córka Adama z gitarą elektryczną jako bronią. Zresztą sam Adam też dołącza do ekipy. Oprócz tych postaci, mamy także w ramach bonusu do odblokowania klasyczne postacie z trylogii (w wersjach czasami z wielu części), a jak kupimy DLC to dochodzą kolejne postacie (bossowie z gry) i alternatywne ciosy do przypisywania. W zasadzie nie chcę się tu zbytnio rozpisywać. To po prostu wyjątkowo udany beat'em up jak za dawnych czasów, w którego chce się grać ponownie i przechodzić, bo jest świetnym zabijaczem czasu i po prostu zaje*isty
  20. Jakby ktoś pytał co i czemu dzieje się na amerykańskiej giełdzie, to ktoś tam jakiś czas temu zawitał ;)

     

    deafb384988df7a47a798597e7c7ec2e7c816230

     

  21. Mendrek

    Growe Szambo

    No ale to jest sumaryczna liczba sprzedanych kopii, a nie kopii na konsolach. Przecież nie podważam hegemonii Minecrafta, jedynie poddaję w wątpliwość, że na PS4 znalazł wystarczająco targetu. Bo nie ukrywajmy - większość minecraftowej gawiedzi to przecież posiadacze komputerów osobistych. Nie sądzę by Sony paliło się do podpisania tej 10 letniej umowy. Ta generacja wygląda na zabezpieczoną dla Sony, ale w kolejnej to tak akurat umowa by wygasła w idealnym dla MS-u momencie aby jej nie przedłużać. Zresztą jak Daffy wspomniał, CoD w abonamencie to i tak może być przechylenie szali...
  22. Mendrek

    Growe Szambo

    https://en.wikipedia.org/wiki/List_of_best-selling_PlayStation_4_video_games| Wikipedia bazuje na źródle danych z 2017 roku, czyli 3 lata po premierze (napisałem, że w peak'u sprzedało się 2 miliony) https://web.archive.org/web/20180305055233/https://www.siliconera.com/2017/11/30/playstation-awards-2017-winners/ Ale VGChartz podaje, że ostatecznie do dziś to nieco ponad 6 baniek. Choć nie jestem pewien na ile można temu serwisowi wierzyć. https://www.vgchartz.com/game/75586/minecraft/ Sony nie może, ale od tego są odpowiednie urzędy. I wykazujesz się krótkowzrocznością, jeśli uważasz, że po uzyskaniu takiej przewagi nad konkurencją, MS ochoczo będzie rozdawał dobro i w ogóle spadnie na graczy złoty deszcz. Tja, złoty to on będzie tylko z koloru. MS dobry jest dla graczy gdy musi. Zresztą Sony też, bo od kiedy lideruje, to nie jest już takie szczodre. To normalka. Ale wierzyć w to, że korpo jest dobre z natury? NIbylandia mocno CoD w rękach MS to paradoksalnie odliczanie kiedy z GamePassa zniknie. Bo po prostu nie będzie musiał tam już być. No właśnie, czemu MS oferuje 10 letnią umowę? 10 lat to akurat idealnie pod rozruszaną nową generację. I wtedy pyk - CoD ex. Nie dziwię się Sony, że myśli tak samo dlugofalowo jak Microsoft. MS nie rezygnuje z chęci przegonienia Sony na rynku konsol i nie zamierza iść na zbędne kompromisy. Najlepiej nie dzielić się z konkurencją pieniędzmi. Bo niby czemu Starfield czy Hi-Fi Rush nie wychodzi na PlayStation? Choć jestem pewien, że przed zakupem Zenimax najpewniej były robione jako multiplatformy. Zresztą nie tylko CoD tu jest na szali, ale marki takie jak Overwatch, Diablo czy Crash Bandicoot. I nie przytaczaj @ASXprzykładu bijatyk, bo raz że w sumie z liczących się bijatyk to tylko SFV i Guilty Gear są ex'ami (a SFV miał tak zły start, że bardziej szkodził oceną na początku niż pomagał), a GG to pewnie nawet Sony nie musiało się prosić, bo gra robiona z myślą o Japończykach, którzy mają w poważaniu Xboxa. Zresztą bijatyki to domena PlayStation ze względu nie tylko popularności gatunku w Japonii, ale też kwestia pada. Dodatkowo Sony dba o scenę turniejową - poprzez PlayStation Tournaments, a jego przedłużeniem było objęciem pieczy nad mistrzostwami świata - EVO. To nie tak, że sobie przyszli, kupili i teraz szpanują. Wywalczyli sobie to ciężką pracą i konsekwencją...
  23. Mendrek

    Growe Szambo

    Czy myślisz, że gdyby to zrobili, to ludzie masowo przerzucilby się na Xboxa? Dałoby im to przewagę? Nawet jeśłi, to dopowiem, że nie byłby to duży ubytek, bo Minecraft na PS4 w peaku sprzedał się w 2 milionach kopii (tyle co Knack ) a obecnie dociułał wg. VgChartz do 6 milionów. A teraz ten sam eksperyment myślowy z CoD-em. Czyż nie przeważyłby szali? Jakbyś był CEO MS-u to nie kusiłoby Cię wcisnięcie guzika pt. "exclusive"? Albo co najmniej wrzucenie go w Game Pass, aby kusić wielkimi bannerami "Kup Xboxa z Game Passem i graj w CoD tuż po zakupie". No serio nie?
  24. Mendrek

    Growe Szambo

    https://www.eurogamer.pl/microsoft-przejecie-activision-bez-call-of-duty-nie-ma-sensu Wiadomo, że w tym wszystkim chodzi właśnie o CoD-a. Wystarczy mieć trochę oleju w głowie i przestać żyć w Nibylandii, aby dojść wniosku, że po przejęciu CoD-a przez Microsoft to będzie kwestia czasu i odpowiedniego momentu, aż firma z Redmont odpali protokół "CoD nie dla PlayStation". Może to być przyparcie do muru, albo możliwość dobicia konkurencji. Racjonalni ludzie nie wierzą korporacyjnemu słodkiemu pierdzeniu o tym, jacy to oni dobrotliwi i solidarni. Daj im palec, a utną Ci łeb gdy tylko będzie dobra okazja. Jednak CoD to w obecnej sytuacji fps-ów sieciowych rozdawacz kart i nie można tego porównywać do innych gatunków typu bijatyki czy jrpg-i. Ta cała walka to tak naprawdę może być walka o to kto będzie miał w garści przewagę na rynku, o ile CoD oczywiście podtrzyma swoją renomę...
  25. Mendrek

    Champions League

    Co strzał na bramkę to gol, tam bramkarze strajk włoski czy co?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...