Skocz do zawartości

Mendrek

Senior Member
  • Postów

    6 094
  • Dołączył

  • Wygrane w rankingu

    5

Treść opublikowana przez Mendrek

  1. Dla mnie Shadow of Mordor był spoko, ale moim zdaniem był grą lekko niedokończoną. Fajny klimat i pomysł, ale potencjał seria odkryła w Shadow of War, gdzie doszło gromadzenie armii, oblężenia (plus ciekawy "multiplayer"), fabuła stała się bardziej spektakularna, a gra dostała nawet odważne zakończenie i w ogóle final bossa na miarę jej kalibru. No ale żeby cieszyć się Shadow of War wypada poznać Shadow of Mordor. Niektórzy wolą SoM i nienawidzą SoW, podobnie jak są fanatycy Arkham Asylum ponad Arkham City. Moim zdaniem powinieneś Pupcio ograć oba tytuły, a jak Cię wynudzi SoM, to przejdź szybko i idź od razu do SoW
  2.  

    Co wy wiecie o freakfight'ach ;)

    1. Square

      Square

      jakie to jest kurwa głupie

  3. Prodeus - hoho, indie to się nie patyczkuje. Doom z 2016 był po prostu kompletnie dobry, ale zmusił twórców do eksperymentowania w kolejnej cześci. Prodeus po prostu wziął z Dooma to co najlepsze i wkleił w specyficznie retro-oprawę. W sumie ona nie jest retro, jest w stylu retro. Tak jakbym grał w grę z 2005 roku, a nie z 1995 roku. Niesamowicie mięsista gra, w której w żyłach przeciwników z krwią plyną ładunki wybuchowe. I choć ich ciała po chwili znikają, tak posoka zostaje. Oj, z mopów to chyba zejdzie cała paleta, żeby to potem domyć. W zasadzie formuła jest dobra, wykonanie spoko, może czasami klatkarz (gra powered by Unity) spada, ale kogo to obchodzi - liczy się rzeź, zdobywanie nowych broni i umiejętności, odkrywanie sekretów, znajdowanie kluczy i parcie naprzód
  4. Mendrek

    Konsolowa Tęcza

    W sumie jest gra o gościu na wózku. https://en.wikipedia.org/wiki/Last_Day_of_June Nawet dobrze przyjęta. Abstrahując od tej ideolodebaty tutaj, to wydaje mi się, że ciekawie do tematu podchodzą Japończycy, którzy potrafią przemycić do gier postacie LGBT i nikt się tego specjalnie nie czepia. Już nawet w Super Mario Bros. 2 wydanej w 1987 roku pojawia się transgenderowa postać Birdo. Transgenderowa postać opiekująca się dziećmi? Shock Troopers z 1997: Nawet jak oglądam anime robione dla Netflix, to naprawdę wątki te są tak umiejętnie wplecione, że wyglądają bardzo naturalnie. Np. w Komi Can't Communicate postać Najimi jest tak dobrze napisana i zagrana, że w zasadzie czujemy i rozumiemy jej orientację. Nawet w takim lekkim, komediowym Isekai Ojisan jest moment gdy Generalnie jak na uznawany za mocno konserwatywny naród, to potrafią do tematu podejść z wyczuciem i naturalnością
  5. A jakby ktoś nie wiedział, to wczoraj miał premierę Prodeus. Z innych mogę polecić oczywiście Ion Fury, Project Warlock, obecnie ogrywam także Ziggurat (skrzyżowanie Tower of Guns z Hexenem) i w zanadrzu Void Bastards od twórców Bioshocka i System Shock 2. Naprawdę dobrze się sprawuje mocno odrestaurowany Powerslave/Exhumed (będący optymalnym mixem wersji PC, PS1 i z Saturna), a także nieśmiertelne Serious Sam Collection, Quake i Duke Nukem 3D: 20th Anniversary World Tour. Te dwa ostatnie otrzymały bonusowe epizody (z czego Duke dostał od oryginalnych twórców)
  6. Mendrek

    Promocje na PS Store

    Możliwie, że konto EA spięte z konsolą Ci zamarzło. Spróbuj odpalić jakąś gierkę EA z online, jak długo nie grałeś, to Ci napisze, że na maila dostaniesz linka do reaktywacji. Swoją drogą, jak te konto mailowe straciłeś, a konto EA miałeś spięte z konsolą, to jesteś w pupie, odzyskiwanie konta w EA to absolutny dramat...
  7. Ja w takich sytuacjach ratuję się albo grindowymi gierkami, albo grami mniej rozbudowanymi. Dobry na takie zmęczenie materiału jest retro-gaming. Po prostu gry potrafią mieć dzisiaj wysoki próg wejścia z powodu tryliona mechanik, którymi uraczają Cię designerzy, pewnie z uśmiechem myśląc: "Hej to przecież intuicyjne, sami tak myślimy, masz jeszcze to i to i pamiętaj że to można połączyć z tym i tamtym, zobacz ile tego, fajnie co?". A jak sobie odpalę np. boomer shooterka, to mam wielką spluwę przed oczami i jak wcisnę spust, to wiem że zabiję wroga, a jak przestaje strzelać to muszę przeładować. I tyle mi starczy aby zacząć grać i dobrze się bawić. I ochota na granie wraca
  8. Mendrek

    Gry planszowe

    Rysław jest w kontakcie z Asmodee i prowadzi rozmowy aby to było oficjalne tłumaczenie. Jest ponoć duża szansa, że się dogadają
  9. Ziggurat - szukając boomer fps-ów natrafiłem na Ziggurat. Gra ewidentnie dyszy w twarz byciem indie. Sama formuła to skrzyżowanie Tower of Guns z yyy Hexenem? Mamy tutaj po prostu proceduralnie tworzone lochy, w których jako początkujący magowie chodzimy od killrooma do killrooma i zdobywamy doświadczenie/zasoby, levelujemy, wybieramy perki co level (wybór z dwóch losowo dobranych), na końcu każdego jest boss, ale musimy wpierw znaleźć klucz. Arsenał to z reguły czary lub zaklęte bronie, mogą mieć różne efekty. Jest kilka tweaków - pułapki, ołtarze, specjalne warunki w killroom (np. podwójne obrażenia), itd. Z każdą próbą odblokowujemy coś do następnych prób - a więc mamy rogalika. Mamy też rankingi, jakieś tam extrasy do odblokowania i szczątkową fabułę. Jest też wymagająca - musimy się po prostu nauczyć każdego monstrum i bossów, albo spiorą nam tyłki. A nie ma tu autoregeneracji, tylko staroszkolne znajdźki ze zdrowiem. Gra ma ładną muzykę, grafika to dość widoczne Unity, niestety gra często ze względu na swoją natuę cierpi na spadki klatek animacji. Mimo wszystko jak ktoś lubi killroomy, lochy, fantasy i rogaliki no to ma tytuł warty uwagi
  10. Mendrek

    Champions League

    Aż polsat box go zaczął działać, ludzie przestali oglądać.
  11. Mendrek

    Champions League

    No też dałem się naciągnąć
  12. NIE POLECAM usługi Polsat Box GO.

    Zapłaciłem 40 PLN aby obejrzeć legalnie mecz Barca Bayern w Lidze Mistrzów, a tu...

     

    UPS.png

    1. nero2082

      nero2082

      świetnie się oglądało, na canal+ online znaczy się :] 

    2. Czoperrr

      Czoperrr

      Na strims.top działało elegancko

  13. Czy GoG został już oficjalnym patronem Nintendo Directów?
  14. Mendrek

    Prime Video

    Boys to absolutny must watch, powód dla którego warto mieć Prime. Ograny pomysł świetnie zrealizowany w ramach obecnej popkultury i jej patologii. Fajnie też zaadaptowany komiks, który ubrano w nieco mroczniejsze tony, które nadały mu mocno czarny humor. Film też dość mocno gore, a z każdym sezonem twórcy podwyższają poprzeczkę w kwestii kreatywnej znajomości anatomii Człowiek z Wysokiego Zamku też spoko. Do tego Carnival Row jak lubi się steampunk (nie wiem czemu, ale przypomina mi on Dishonored) i Upload dla fanów transhumanizmu i przemyśleń o przemijaniu
  15. Mendrek

    Diablo II: Resurrected

    Nie wiem czy wiecie, ale D2R na PS4 ma fajny feature, otóż jak włączycie w bocznym menu ze Spotify jakąś muzę, to gra sama wycisza swoją i możecie lecieć na jakiejś customowej muzyce przy farmieniu
  16. Top Gun Maverick - spodziewałem się jakiegoś super wow, a dostałem trochę meh. Tom Cruise chyba za dużo nagrał się Ace Combat czy jakiś innych starych japońskich schmupów, bo fabuła i cała ta drama wokół jednego wątku tak męczy bułę, że zęby potrafią wypaść od zgrzytania. Do tego zalana boomerskim sosem a la "Rocky". Miałem też wrażenie, że Tom Cruise z tym ciągłe niezmiennym uśmiechem wciela się w "hide the pain Harolda" z memów. Wątek miłosny to też straszne drewno. No dobra, ale czy film jest zły? W zasadzie ratują go sceny powietrzne. Widać gdzie poszedł budżet. Aha, w momencie gdy Cóż, nie wiem czemu ten film uratował kina, ale może właśnie dlatego, że było aż tak źle. Obejrzeć, nie myśleć za dużo, zapomnieć. Nie chwyciłem się na boomerski haczyk, więc wyszedłem z kina z mieszanymi odczuciami.
  17.  

    Zawsze cenię gameranx'a w kwestii "Before you buy". Nie inaczej jest i teraz. Fajne, obiektywne, bez pajacowania ;) Aha, zawiera w sumie trochę spoilerów, więc kto nie grał, ten niech nie ogląda i po prostu kupi i zagra.

  18. Mendrek

    Żabka [Frog Shop]

    W Kauflandzie też takowe kupiłem ostatnio.
  19. Mendrek

    Anime godne polecania

    Wujek nie z tego świata (Isekai Ojisan) - jako, że jest na Netfllix to spróbowałem, choć tytuł dość infantylny. Ale anime jest naprawdę lekkie, zabawne i nieco boomerskie. Wujek głównego bohatera (raczej samotnika) po 17 latach budzi się ze śpiączki po wypadku i deklaruje, że był w innym świecie (takim wyjętym z oldschool jrgpa w dodatku). I że potrafi uprawiać magię. Co okazuje się prawdą Może też pokazywać swoje wspomnienia czy ma swój "inventory" z zachowanymi przedmiotami. Inna sprawa, że wujek to totalny nerd, przegryw i fanatyk SEGA. I w sumie film jest takim hołem dla dawnej SEGI, sporo tu wątków i ciekawostek wplecionych w dialogi. Postaci w serialu przybywa, ale generalnie nie wychodzi z ram lekkiej komedii. W sumie miło się zaskoczyłem
  20. Split/Second - czysta frajda. Model jazy prosty i przyjemny, pure arcade z naciskiem na drifty i jazdę w tunelu aerodynamicznym. Za to ładujemy pasek "power play" i to największa przyjemność z gry. Paskiem tym odpalamy "przeszkadzajki" przed sobą (nad gło... ehm, karoseriami innych samochodów zaświeca się ikonka) lub uaktywniamy skróty. Te pierwsze to przeważnie jakieś wybuchające zbiorniki, spadające przedmioty, albo np. maszyny budowlane które zachciały "zgarnąć" co nieco z toru. Jest tego sporo. Ale jak naładujemy pasek x3, to możemy odpalić super power play i wtedy dzieje się masakra - a to rozbije się pasażerski samolot na torze, a to ogromny prom wparuje w nadbrzeżny tunel, wielki statek zsunie się akurat w stoczni... Taka akcja może zmienić w ogóle trasę i wygląd toru, o zgarnięciu kilku kierowców w pobliżu włącznie. I najlepsze jest to, że możemy być jednym z nich Tak, trzeba ostrożnie wyczuwać te power playe, albo sami padniemy ich ofiarą. Nie ma zmiłuj. No i gra ma fajne dodatkowe tryby, np. Airstrike, gdzie Apache leci nad nami i strzela w tor rakietami, a my wymijając te wybuchu otrzymujemy punkty czy nawet combosy. Kurcze, dawno się tak świetnie w ścigałce nie bawiłem. Szkoda, że nie ma raczej szans na sequel, może co najwyżej ktoś zrobi duchowego następce, ale dziś przy obecnych silnikach to by naprawdę była miazga
  21. Dobra, urlopik. Czekam od 18 na jakiś PE #0 czy to ze zbiórki, czy to ze sklepu. Rano skrzynka pusta, to pewnie nie przyjdzie. A kij, niech mają, lubię to wspieram. Kupuję na Allegro za 40 dyszki z kurierem. Idę do sklepu... numer czeka w skrzynce. Pewnie 2 kolejne dojdą jutro. Ale co tam, dla takiego okazu warto ;)

    1. Ludwes
    2. Dr.Czekolada

      Dr.Czekolada

      Ja normalnie kupiłem na allegro i przyszło:sonkassie:

  22. Mendrek

    Diablo II: Resurrected

    Ktoś wie może kiedy startuje season 2 laddera? Miał być parę dni temu, a nie odpalalem D2 od miesięcy, czekając na ten 2 sezon. Nie chce i się zaczynać na samym końcu S1, a w sumie zastęskniłem za tym szpilem
  23. Killzone Shadow Fall (kampania) - mająca prawie dekadę na karku gra z serii, która niegdyś była wyznacznikiem technicznych możliwości konsol PlayStation. Jakby nie patrzeć, historia serii naznaczona jest niezwykłymi wydarzeniami, od okrzykiwaniem jej halo-killerem na PS2, przez render-trailer na PS3 (i dopnięcie swego przy premierze KZ2), przez nierealne wręcz z perspektywy mocy konsoli PS3 otoczenie w KZ3, ciekawą odskocznię na PSP, najładniejszą grafikę na PS Vita, aż w końcu po Shadow Fall, który jak od niedawna wiadomo ma być w sumie ostatnią częścią. Jak trzyma się dziś ta gra? Ano bardzo dobrze. Grafika jest bardzo ładna, a monumentalne otoczenie potrafi zapierać dech w piersiach. Ba, w pewnym momencie poczułem się jak w pierwszym Unreal w drodze do Wielkiej Iglicy - po prostu spojrzałem w górę i westchnąłem ciche: "wow". W tej grze w otwartym otoczeniu czujesz się malutki. Mamy okazję zwiedzać obie strony konfliktu, więc mamy czystą i schludną Vektę, oraz industrialny i czarny jak smoła Nowy Helghan. Cały czas jest to jak starcie blue i red team, co jest wizytówką serii. Ale nasza wędrówka nie ogranicza się tylko do tych dwóch rejonów, bo mamy też misje w kosmosie, oraz... o nie, tutaj nie zaspoileruje, ale jest klimat Gameplay? Cóż, mieszamy nieco skradania z klasycznym mordem na Helghastach, a także potem dokuczają nam killroomy. Tu nie wychodzimy poza pewien kanon. Ot, zdarzy się kogoś osłaniać, albo postrzelać z działka pokładowego. To co jednak dodaje nieco smaczku, to gadżety z dronem na czele. Sam dron ma kilka funkcji - może wyłączać osłony wrogom, może ich atakować, generować tarcze, oraz przede wszystkim robić za tyrolkę. Jako, że gra stara się być quasi-open worldem, mamy czasami wiele możliwości wyboru drogi, acz trzeba ją samemu odkryć. Jeśli chodzi o gunplay, to nie jest to może poziom KZ2, ale bronie są spoko. Jest dbałość o detale i faktycznie inna myśl techniczna w przypadku broni Vektan i Helghastów. Muzyka? Hm, w sumie jakoś nie zwróciłem uwagi, poza klasycznym utworem w creditsach. To co mnie trochę urzekło, a trochę skonsternowało to kwestia lore i fabuły. W zasadzie całe story wydaje się prostackie, ale zupełne inne spojrzenie następuje w momencie odnajdywania znajdziek pokroju audio-logów, gazet, czy nawet komiksów. Ukazują one różne oblicza tej wojny, a im więcej odnajdujemy, tym większy dysonans między oficjalnymi komunikatami, a tym co słyszymy czy czytamy w tych znajdźkach. Dziwne to trochę podejście, bo idąc "na jana" w zasadzie nie odkryjemy głębi fabularnej. Sami zresztą Helghaści zostawieni sami sobie rozmawiają do siebie lub ze sobą, dzieląc się swoimi dygresjami, historiami czy wątlpiwościami. Niektóre takie motywy są dość mocne (szczególnie jeden audiolog nie jest dla ludzi o słabych nerwach, serio serio), a grze nie brakuje próby pokazania wojny jako zła, niezależnie jak kto je określa. W jakimś tam stopniu Killzone ma więc wydźwięk antywojenny. Podsumowując - nie żałuję spędzonych godzin. To nie jest najlepszy FPS w jakiego grałem, nawet nie jakieś tam top. Porządnie skrojony, ale jakoś tak wszystko trochę w pędzie, więc brakuje czasu na zbudowanie atmosfery, a mało wyrazista muzyka nie pomaga. Epickość tej gry jest jakby nieśmiała, choć fajerwerków jej nie brakuje. Jak ktoś szuka ładnej grafiki, lubi sobie poszukać ukrytych motywów, a przy okazji wesoło postrzelać (ew. poskradać się), to nie powinien taką grą pogardzić
  24. Death Race 2: Frankenstein Żyje - na początek dygresja. Są filmy, które są głupie i próbują nie być głupie, co czyni je przeważnie smutnym crapem. A są filmy, które są głupie i chcą być głupie i próbują być w tym najlepsze, a wtedy zwykle zaj*biście się je ogląda. I takim właśnie filmem jest Death Race 2. Kinem klasy B do potęgi, akcyjniakiem z przepalonym budżetem na to by na ekranie było przede wszystkim ładnie, krwawo, odjazdowo. Wiecie, kiedy w pierwszej minucie filmu wchodzi pólnagi Dany Trejo, w drugiej jest jakaś masakra, w trzeciej cycki - to wiecie, że film będzie właśnie taki. Z tym, że to nie jest taki do końca tępy film. Jasne, fabuła jest kiczowata (więzienia w USA przejęte przez medialne korporacje XD), ale całość stara się być spójna. To jednak nie jest istotne, bo cały czas ma się wrażenie, że po planie chodzil dyrektor kreatywny i krzyczał: "Dajcie więcej bzdur!". I tak właśnie się działo. Film non stop dostarcza subtelnie komicznych momentów bez popadania w parodię. To coś co obserwujemy np. w produkcjach typu "The Boys", gdzie jest mrocznie, ale w sumie często micha się przy tym cieszy. Co ciekawe, głównie satyra dotyczy mediów i ich pazernością za oglądalnością, co było pierwotnie przesłanką reżysera oryginału Death Race 2000 (która w swej kiczowatości słabo to uwidaczniała, że autor aż musiał monolog wyjaśniający na końcu filmu puścić). Co więcej, film nie od razu przechodzi do tytułowego wyścigu (nie brakuje mu jednak scen samochodowych), ale to się tak fajnie ogląda, że nie przeszkadza. Na pewno duża tu zasługa ról boomerskich aktorów pokroju Dany'ego Trejo, Robina Shou (Liu Kang!), czy drugoplanowych ról Seana Beana czy Vina Rhamesa (Luther z Mission Impossible). Glówny protagonista grany przez Luke Gross'a również wzbudza sympatię nie wychylając się z pewnych typowych good guy'owych ram. Film trwa półtorej godziny i trudno znaleźć w nim zmarnowane sceny. Nie jest przegadany, jest pełen dynamicznych momentów, nie jest przesadnie gore. Zrobiony w 2010 nie jest skalany poprawnością polityczną (co niektórych może drażnić, a niektórych ucieszyć), w sam raz na dobry nastrój przy piwku i chipsach w niedzielny wieczór. Ma 17 procent na Rotten Tomatoes, ale uwierzcie mi - w tym przypadku to tylko potwierdza czaderskość tej produkcji. Zapnijcie pasy i wyjmijcie mózgi. Polecam
×
×
  • Dodaj nową pozycję...