Amer
Zg(Red.)
-
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Obecnie
Przegląda stronę główną forum
Treść opublikowana przez Amer
-
TitanFall 2
To także jedna z nielicznych gier, w których akcje prezentowane na trailerach (czarowanie w multi) faktycznie da się wprowadzić w życie i często okazują się one bardzo skuteczne. Mam tu na myśli wszystkie te mega efektowne skoki, podniebne loty, przejścia fazowe itp, cuda na kiju, którymi przed premierą nakręca się hype. Tutaj to się sprawdza po prostu. @Szymek_PL_ - sprawdziłem wczoraj mój aktualny konfig u Ronina, i tak, zdecydowanie opcja na szybsze odnawianie przeskoku fazowego (która rekomendowałeś) jest u mnie w użyciu. Do tego 3 x dash (wyleciała mi nazwa) i tytan naprawdę robi się zwrotny, wredny i cholernie nieprzewidywalny. W ostatnim meczu miałem nawet sytuację gdzie najpierw rozbiłem pancerz przeciwnika przy pomocy strzelby, a gdy ten zaczął dosłownie uciekać (sprintem) dogoniłem go wykonując kilkukrotny dash i przeskok z materializacją tuż za jego plecami. Szybkie kliknięcie gałki i już nie było czego zbierać. @MaZZeo, dawaj ten montaż
- theHunter Call of the wild
-
TitanFall 2
Ten meczyk nie jest mój, wziąłem pierwszy z brzegu jako przykład, że "chcieć to móc" Ja wciąż eksperymentuje z ustawieniami tytanów - serio, badam różne opcje i strategie. A przejście fazowe to faktycznie as w rękawie Ronina - bardzo często ratuje tyłek np. w sytuacji gdy wrogi tytan odpala autodestrukcję, a my nie bardzo mamy gdzie zwiać (przepaść/ściana za plecami itp). Następuje wielkie booom, a my... nas nie ma Z ciekawości (i w ramach rozruszania tematu, choć ciut, ciut): jak przedstawia się Wasz TOP3 tytanów? Tzn które sztuki i za co? U mnie zdecydowanie... Ronin - agresywny, wredny i szybki skur-wiel, czyli dokładnie taki jak lubię. Wszędzie go pełno (w znaczeniu ruchliwości). Tytan pozornie marny (przy pierwszym testowaniu), ale rozpracowany na czynniki pierwsze potrafi cudnie namieszać. Ton - nazywam go "tytanem wsparcia", gra się nim kompletnie inaczej niż Roninem, dwa przeciwległe bieguny tak naprawdę. Idealnie wyważony i bardzo groźny, szczególnie na większych odległościach. Bez ganiania za oponentami, bez szaleństw. Trzymasz się na średnim/dużym dystansie, skanujesz teren, a w razie draki zastawiasz tarczą i częstujesz rakietami. No boski jest po prostu. Spopielacz - jedyny ciężki tytan, którego lubię. Cholernie podoba mi się jego design (przywodzi na myśl tatuśka z BioShocka) i jest całkiem skomplikowany (wbrew pierwszemu wrażeniu). Uwielbiam go, choć granie nim w moim wykonaniu wciąż raczkuje. Edit: Szymek, Twoja kompilacja kozak. Jak cała gra zresztą
-
Celeste
Nom, reszta blefuje, a ragus ma absolutną rację. Polecam Celeste z pełną odpowiedzialnością. Najlepiej nie gdybaj, nie zastanawiaj się, tylko kup i graj. Opcje na rozczarowanie są tu naprawdę minimalne. Nie twierdzę, że to gra 10/10 (moim zdaniem nie), ale w swojej kategorii naprawdę ścisła czołówka.
-
TitanFall 2
Początkowo również dokuczało mi przeświadczenie, ze mechy sypia się zbyt szybko. Szczególnie taki Ronin np. - cienki w uszach jak cholera, pancerz słabiutki, więc potrafi paść naprawdę szybko. Ale, ale... to kwestia ogarnięcia dostępnych możliwości tak naprawdę - serio, wiem co mówię, bo sam przegryzałem się przez to w straszliwych męczarniach (tym bardziej, że Ronin to mój pupil od początku). Nie wiem jak podchodzisz do tego typu gierek, ale po rozkminieniu wszystkich niuansów danego tytana (i skonfigurowaniu go pod siebie), naprawdę da się utrzymać go bardzo długo (kładąc po drodze kilku innych). Zresztą bankowo jesteś tego świadomy, tak myślę. I jasne, że nie czyni to gry idealnej, ale przytoczony przez Ciebie argument nie trafia do mnie w stu procentach (choć przypominam - początkowo również byłem podobnego zdania). Dodatkowo dochodzi jeszcze kwestia wymiany zasilania. Ogarnięci gracze (piloci) zadbają o sojusznicze jednostki, a ponadto sami również zawsze możemy się pofatygować. To właśnie podoba mi się w TF2 najbardziej - ogrom możliwości w prowadzeniu rozgrywki.
-
TitanFall 2
Po kilku miesiącach przerwy spowodowanej zmianą konsoli teraz znów wróciłem do katowania Tytanów. Ta gra się nie starzeje (nic a nic) i wciąż dostarcza jak cholera (także pod względem oprawy). Gears of War 4 to dla mnie nadal najlepszy multuplayer ever, jednak TF2 również plasuje się na podium (razem z Rainbow 6 Siege i Lastami). Gra ma cholernie niski próg wejścia (w przeciwieństwie do Gearsów właśnie), ale jeśli chcemy konkretniej powymiatać, to trzeba przysiąść solidnie. A że możliwości są ogromne (jak w żadnej innej strzelance FPP chyba) to nauki także jest sporo - w tytanie, pieszo, sprintem, w powietrzu lub sunąc po ścianie. Dla każdego coś dobrego tak naprawdę. Chyba tylko gracze mający niewyobrażalne parcie na wyważenie rozgrywki, punkciki, ratio K/D (i tego typu szajs) będą kręcić nosem. Wiem, że obudziłem się troszkę "po niewczasie", ale serio - TF2 to nieprawdopodobnie odjechana gra. Musiałem to z siebie wyrzucić i już mi lepiej, a co
-
theHunter Call of the wild
Właśnie wyczaiłem, że na PS4/XO dostępny jest jeszcze jeden symulator polowań (Hunter Simulator), w pośpiechu odpaliłem gameplay na YT i... meh, do theHunter nie ma nawet startu. To tylko kolejny dowód na to, że nasza gierka jest bezkonkurencyjna, a nie tam jakieś mechaniczne dinozaury horizon-srizon, right Wredny? Jeszcze kilka dni temu za nic w świecie bym nie przypuszczał, że będę w stanie tak mocno wkręcić się w gierkę "o braniu zwierzaków na celownik". Zajrzałem do tego tematu praktycznie omyłkowo (w wyniku zabłądzenia), a teraz klops - wszystkie* pozostałe gry z miejsca przestały się liczyć. Uwielbiam takie odkrycia growe - ten efekt wow i ogromne zaskoczenie. Niestety póki co zdarzyło się mi to max 2-3 razy. Mówię tu o sytuacji w której obstawiałem crapa (lub średniaka), o otrzymałem hit, który wciągnął mnie na wiele godzin. * - z pominięciem A Way Out
-
A Way Out
Więc serio zazdroszczę - największe pierdolnięcie dopiero przed Wami. W sumie to kilka nawet Czekam na wrażenia "po". Edit: gra ukończona ponownie. Podtrzymuje swoją opinię - jest naprawdę bardzo dobra. Nie przypominam sobie kiedy ostatnio tak mocno wciągnąłem się w fabułę, serio (Nier Automata...). Dodatkowo ile tu różnorodności w zakresie tempa akcji, ujęć, sterowania, minigierek, lokacji itp. Naprawdę jestem pod wrażeniem. Momentami gra faktycznie pachnie umiarkowanym budżetem, pewne rozwiązania zwyczajnie wkurzają (uproszczenia), ale ogrom zalet sprawia, że nawet nie mam serca by się o to czepiać. Zamiast tego wolę po prostu docenić moc pomysłów i fabularnego wyczucia, którym wykazali się twórcy A Way Out. Jestem przekonany, że gracze, którzy zdecydują się na zakup (lub chociaż naciągnięcie kolegi z forumka) także je docenią.
- A Way Out
-
theHunter Call of the wild
Wiecie, jest kilka takich drobnych elementów, ktorych troszkę brakuje mi w theHunter. Tzn to nie tak, że autorzy dopuścili się zaniedbania, ale po blisko 40h spędzonych w krzakach, przyszło mi do głowy klika drobiazgów, które przywitałbym w tej grze z szeroko rozpostartymi ramionami: - możliwość rozpalania ognisk nocą, powiedzmy nawet że chwila przy ognisku pozwalałby na regenerację energii. Tak lub nie - to w sumie bez znaczenia. Jestem niezmiernie ciekaw jak wykonano by tu sam efekt żaru - no wiecie, trzaskający ogień, uciekające ku górze iskry itp. Taki drobiazg, ale moooocno osadzony w klimacie. - zbieractwo z prawdziwego zdarzenia. Oj tak, bo niby można uganiać się za pozostawionym porożem itp, jednak z racji ogromnych (kolosalnych wręcz) połaci terenu, przypomina to bardziej szukanie igły w stogu siana. Jest tego mało po prostu. Oczywiście nie mówię o zasraniu mapek oderwanymi od myśliwskiej rzeczywistości rupieciami, ale np rzadkie okazy grzybów czy ptasich piór powinny pasować tutaj idealnie. Piję do tego, że ta gra to masakryczny pochłaniacz czasu, bawiąc się w myśliwego spędzimy w lesie setki godzin, więc drobne nawet uatrakcyjnienie tego czasu i tysięcy przemierzonych kroków (dziś wpadło osiągnięcie za 160km z buta) raczej nie powinno nikomu zawadzać. - odstrzał zajęcy także powinien być punktowany. Oczywiście bez urządzania szczególnie wystawnych polowań, bardziej na zasadzie "skoro zwierz już się napatoczył pod lufę". To samo zresztą tyczy się ptactwa, które występuje w grze bardzo licznie. - obecność młodych. Nie wiem jak dokładnie powinno to zostać rozwiazane, ale naprawdę marzy mi się widok stad (np niedźwiedzi), w których 2-3 sztuki stanowiłby podrostki. Matka z truchatajcymi za nią młokosami itp. Kwestia moralna leci tutaj kompletnie na cyce, ale... to przecież tylko gra, więc bez takich proszę - gra niesamowicie daje po uszach... brzmi cudnie po prostu! Wszystkie dźwięki zostały tu oddane tak soczyście, że chciałoby się ich jeszcze więcej. Pal licho odgłosy wystrzałów itp, nie to mam na myśli przecież. Te są oczywiście bardzo dobre (i odpowiednio głośne, hukowe wręcz), ale najlepszą robotę wykonuje tutaj sama natura. Flora i fauna, tak, tak, w komplecie, razem. Odnośnie zwierzaków nie da się chyba powiedzieć niczego odkrywczego, jednak to jakich "próbek" dostarcza tutaj roślinność, podłoże, otoczenie... no wszystko to co w innych grach milczy zazwyczaj, lub faktycznie robi tylko marne tło. Tutaj do poprawek nie kwalifikuje się moim zdaniem nic, choć w ramach pobożnego życzenia chętnie posłuchałbym... os, rozjuszonych i wrednych, całych gniazd najlepiej, których obecność mogłaby stanowić (chociażby) dodatkowe utrudnienie trafiające się okazjonalnie w trakcie tropienia (zmuszając nas do chwilowej zmiany kierunku). Aswoją drogą, ciekaw jestem ilu z Was próbowało chować się w namiocie w trakcie ulewy? Oj jak to brzmi. Jak smakuje. I jak cudownie podbija poziom immersji. No i taka właśnie jest ta gra.
- A Way Out
- A Way Out
-
A Way Out
No w sumie tak. Wyszedłem, zrobiłem co należało, po czym znów zagrzebałem się w liściach po same uszy. I nigdzie więcej się nie wybieram @Kolos28, bankowo warto sprawdzić grę minimum dwa razy. Powtórka to idealna okazja do zbieractwa, macania ścian, dokonywania innych wyborów itp. Zresztą naprawdę dam sobie rękę uciąć, że po napisach końcowych wielu graczy i tak czym prędzej będzie chciało przeżyć to jeszcze raz. Sam nie mogę doczekać się kolejnego podejscia, ale póki co "liście" (czytaj theHunter Call of the Wild) nie pozwalają.
- A Way Out
- A Way Out
-
A Way Out
Im mniej wiesz i widziałeś tym lepiej dla Ciebie. Tym bardziej, że gra nie jest długa, więc naprawdę nie warto ucinać jej sobie jeszcze bardziej poprzez oglądanie trailerów czy wideorecenzji. Jeśli tylko trafia do nas zaproponowana przez autorów koncepcja zespołowej zabawy, a przy tym nie oczekujemy graficznych wodotrysków, to naprawdę nie ma się nad czym zastanawiać. Szanse na rozczarowanie są tu naprawdę minimalne.
-
A Way Out
Gra skończona (6 godzin i 20 minut). Rozwodzić się nie zamierzam, ale naprawdę podobało mi się to co zobaczyłem. Mówię serio, ogromne zaskoczenie, bo spodziewałem się średniaka walczącego o noty rzędu 6/10. Biorąc pod uwagę stosunek ceny do jakości, A Way Out to lśniący diament. Najlepsze coopowe doświadczenie od niepamiętnych czasów. Nie gdybajcie, nie kręćcie nosem, nie sugerujcie się zbytnio wycinkami gameplayu - po prostu znajdźcie kogoś do kooperacji, podzielcie koszty na pół i przekonajcie się o atrakcyjności tej gry na własnej skórze. A Way Out to mocne i bardzo filmowe doświadczenia, w pozytywny tego słowa znaczeniu.
- A Way Out
-
theHunter Call of the wild
Zachwytów nad grą ciąg dalszy. Zdecydowałem się na zakup zimowej lokacji z DLC - polecam bardzo! Teren jest idealnie wyważony, sporo tu otwartych przestrzeni, ale broń Boże nie jest pusto lub nieciekawie. Skrzypiący śnieg pod butami, strzelba kurczowo ściskana w dłoni, silniejsze podmuchy wiatru - klimat tej miejscówki siadł mi od razu. Odnoszę też wrażenie, że poluje się tu ciut łatwiej, zwierzyna jakby chętniej się odzywa i... jest jej więcej po prostu. TheHunter pojawił się u mnie praktycznie z nikąd (zajrzałem do tematu z czystej ciekawości), a namieszał w szeregach naprawdę mocno. Pozostałe tytuły momentalnie poszły w odstawkę bo wydają mi się jakieś takie płytkie, smutne i blade. Biegam, tropię, moknę (a teraz także marznę) już od ponad 20h, a wkrętka jakoś nie słabnie. Jestem naprawdę zadowolony z gry, z dodatku, po części chyba także z samego siebie, bo skusiłem się praktycznie "w ciemno". Często okazuje się to zgubne, jednak tym razem inwestycja okazała się trafiona.
- theHunter Call of the wild
-
theHunter Call of the wild
Oj, oj, oj, zakochałem się w tej grze na amen. Wczorajsza sesja to mój pierwszy kontakt z theHunter, a wciągnęła mnie na bite 5-6h. Póki co nie do końca ogarniam temat, więc gonitwy za zwierzyną ciągną się w nieskończoność (no prawie), a mimo to udało mi się już upolować kilka fajnych sztuk. Gra jest prześliczna (deszcz!), cudnie udźwiękowiona (grzmoty, trele ptaków, szelest liści), a poziom immersji ciężki do porównania z czymkolwiek innym w tej dziedzinie. Grając tuż przed zaśnięciem zafundowałem sobie sen, w którym tkwiłem w ciemnym lesie, a zewsząd dało się słyszeć trzaski łamanych gałęzi i inne odgłosy natury. Co lepsze, u towarzyszącej mi w wieczornej rozgrywce żony skończyło się podobnie - obudziła się rano i pierwsze co od niej usłyszałem to "ale miałam sen!". No piękne po protu Zachwycam się jak dzieciak, bo na obecnej generacji naprawdę brakuje mi gier na takim poziomie. Magnesów, które pochłaniają całą moją uwagę, sprawiają, że myślami przenoszę się do odwiedzanego miejsca i - co najważniejsze - cholernie ciężko mi się z niego wypisać. A dziś? Praca, trening, a później znów bieganie po lesie. Choć "bieganie" brzmi tutaj w sumie dość marnie. Tak naprawdę ja chłonę cały ten świat, wszystkie odwiedzane miejsca. Coś wspaniałego. Podobne oczekiwania miałem względem Kingdom Come, ale drętwe animacje i paskudne błędy momentalnie koślawiły odbiór całości. Nie miałem szans by się wkręcić, więc szybko pojawiło się znużenie. W theHunter jest wręcz odwrotnie - gra siadła mi nieprawdopodobnie (przypuszczam, że daje się to wyczuć z tekstu), a przecież dopiero się z nią zapoznaję. Jak wygląda tutaj sprawa z fabułą, innymi terenami łowieckimi itp? Czy możemy przerzucać się między nimi w dowolnej chwili nie tracąc postępu z gry oraz rozwoju postaci? Nie wiem czy to tylko takie moje wrażenie, ale wydaje mi się, że gra jest przeogromna! Nie chodzi nawet o rozmiarów poszczególnych map, tylko ilość czasu, jaki trzeba będzie poświęcić by faktycznie do czegoś dojść. "Czegoś" tzn. lepszego sprzętu i pokaźniej liczby trofeów wiszących nad kominkiem.
-
theHunter Call of the wild
A odnośnie samego tropienia jeszcze - podpowiedzcie proszę bo nie mam pewności czy dobrze załapałem: idąc po śladach zwierza mam od samiutkiego początku zachowywać czujność, skradać się itp? Czy jest to kwestia dystansu raczej... Podczas badania śladów pojawia się info czy mój cel biegnie, spaceruje itp - jak ta informacja powinna przekładać się na podejmowane działania? Spotkałem się też z informacją o obecności namiotu w grze. Gdzie i kiedy będzie można go dorwać?
- theHunter Call of the wild
-
theHunter Call of the wild
No wiem, że może być nudnawo i jestem rozdarty troszkę. Niemniej uwielbiam sięgać po nowe doświadczenia, a ta giereczka jest dla mnie totalnym zaskoczeniem. No i ta oprawa, mniam. Masakrycznie podoba mi się np sama animacja zwierzaków, wygląda to bardzo realistycznie. Gdy przypomnę sobie jak marnie wyglądało to chociażby w Primalu, pfff... Wspomniałeś o ciężkich początkach, sam mimo wszystko wątpię by z czasem miało się to rozkręcić - najazdu wściekłych jelonków nie będzie raczej, potyczki z finałowym bossem także. The Hunter po prostu taki jest (tak zgaduje i wnioskuję po tym co już zobaczyłem) i z miejsca trzeba się na to nastawić. Edit: świetny jest ten wideo-poradnik, gość fajnie tłumaczy co i jak i jeszcze mocniej nakręcił mnie na zakup.
-
theHunter Call of the wild
Szczerze mówiąc do niedawna nawet nie miałem pojęcia o istnieniu tej gry. Dziś zacząłem się potykać o jakieś recki i... oooojaaa, będzie grane. Dopiero za kilka dni (wszak dziś martwa niedziela), ale jednak Rozumiem Wredny, że aktualnie masz ten tytuł na świeczniku - napisz może jeszcze kilka zdań gdy liczba trofeów (tych myśliwskich) zwiększy się choć minimalnie. Aha, no i wiesz, mamy tu taki temacik "wrzuć screena"... No właśnie, wrzuć