Treść opublikowana przez Amer
-
Dragon Quest XI
Z "utrudnień" polecacie odpalić tylko mocniejszych przeciwników czy coś jeszcze? To mój pierwszy kontakt z serią nie licząc krótkiego romansu z DQ8 wieki temu.
-
Spider-Man
Krótko: niesamowity tytuł! Ostatnio tak dobrze bawiłem się przy God of War (jeśli chodzi o duże tytuły), tutaj dostajemy podobną jakość, a do pełni szczęścia brakuje mi jedynie 60 klatek.
-
Dark Souls III
Pytanko natury technicznej: DKS3 na XOX to betonowe 60FPS czy podobnie jak wersja PS Pro (czyli zmienna ilość klatek)?
-
Cyfrowe zakupy growe!
Ogromne serducho za Celestyne i taki sam plusior za Wipeout OC. Widać, że wiesz co dobre.
-
Dragon Quest XI
Ogrywa już ktoś? Jak wrażenia? Recki to... wiadomo, oceny także, ale zawsze dobrze jest zaczerpnąć info od kogoś ogarniętego z forumka.
- Bloodborne
-
Bloodborne
Panowie, pytanko mam: ogrywałem swego czasu BB, wer. PL, pozbywając się gry przeniosłem sejwy do chmury itp. Teraz zakupiłem gierkę ponownie (wydanie PlayStation Hits), pobieram save, a przy próbie wybrania opcji kontynuuj (ew. wczytaj zapis) gra marudzi że "Instalacja gry niekompletna. Nie można wyczytać danych zapisu". Smuteczek jak cholera bo to jakieś milion godzin w plecy. W ostateczności można zacząć od zera, niemniej chciałem pobawić się starym buildem itp. Ktoś, coś? Będę niezmiernie wdzięczny.
-
Soul Calibur VI
W sedno, sam środeczek! Biadolą, jęczą i cwaniakują zamiast spiąć dupy i dostarczyć graczom fantastyczną jakość (taką o której będzie głośno i która będzie sprzedawać się praktycznie sama).
-
Soul Calibur VI
Narobili się przy tej podstawowej 15-ce okrutnie... Kopiuj-wklej z poprzednich odsłon, po 3 nowe zagrania od łba, zmieniony system (po raz setny już chyba) i finito. Moje serce krwawi gdy widzę w jakim kierunku poszła ta seria.
- Guacamelee! 2
-
Soul Calibur VI
Żal po całości. Podobnie jak cały ich ten nowy Calibur.
-
Dead Cells
Siłą rzeczy wrócisz do niej jeszcze 147272 razy
-
Guacamelee! 2
Pograłem jakoś ze 2h i póki co jestem zachwycony. Graficzka, audio, sterowanie, humor, system bicia po pysku - wszystko na najwyższym poziomie. Gra wkręca niemiłosiernie, a dodatkowy plusik to oczywiście możliwość rozgrywania kampanii w kooperacji. No serio, kilka wydanych niedawno indyków mocno mnie zawiodło, ale G2 polecam z pełną odpowiedzialnością (nawet jeśli jakimś cudem uciekła Wam część pierwsza).
- Guacamelee! 2
-
Dead Cells
Grając w zamku w pewnym momencie nad zdrowiem bohatera pojawia się dodatkowy pasek. O co kaman z nim? Powtórzę się, ale trudno: kupiec w DC to największa handlowa piz*a ever. Wiele razy zdarza aie, że ciśniemy przez długie i usrane przeciwnikami korytarze (tracąc czas i flaszki lecznicze), by na ich końcu odnaleźć właśnie jego - goscia z paskudną japą, który nie oferuje absolutnie nic wartościowego, a za złom jaki chce nam wcisnąć, liczy sobie krocie. Tak więc cały wątek handlowy z tej gry najchętniej posłałbym do piachu (jest zepsuty po prostu).
-
Death's Gambit
@Rozi Tak, tak, dawno temu, bardzo spoko gierka, choć na dwójkę średnio czekam (lub wcale) bo jednak wolę klimaty ciut poważniejsze, typu DG czy DC właśnie. Łyknę oczywiście, ale bez napalania się. Wyjątkiem jest Celestyna, która koffam całym serduszkiem.
-
Dead Cells
Tak samo jak brak opcji by kupić żarcie, chociaż w odwiedzanej wcześniej wiosce istnieje taka możliwość. Jedno wielkie WTF, serio. Za to na handlarza oferującego nieprzydatny złom i śmieci wpadamy non stop. Przez to wszystko coraz mocniej zaczyna mi doskwierać wrażenie, że jest to pozycja skierowana raczej dla drących mordy jutuberów, ew. ludzi starających się wykręcić kosmiczne wyniki czasowe. Bo do rozważnego grania, gdzie planujemy kolejne ruchy, komponujemy przemyślane buildy itp. nadaje się raczej umiarkowanie. A szkoda.
-
Death's Gambit
U mnie odczucia ciut podobne o czym pisałem już przy okazji pierwszego wrażenia na gorąco. Gra wydaje się być.. przeźroczysta, nie wiem jak to inaczej ująć, ale tak ją właśnie postrzegam. Cicha, pustawa, skromna i... niedokończona? Czyli co, następny na celowniku (tym z napisem "czekam bardzo") jest teraz Blasphemous? U mnie zdecydowanie tak.
-
Dead Cells
Nom, też się na to złapałem. Faaajne Ależ mnie wkurza ta gra. Wkurza, a zarazem cieszy. Oderwać się nie można, ale ta randomowość gniecie okropnie. Nauczyłem się już jak klepać 3 pierwszych bossów, ale przez ostatni rozdział zwyczajnie nie jestem w stanie się przebić. No i tak perspektywa, że nawet jeśli się uda, to i tak kroi się srogi oklep od szurniętrgo bossa (z którym póki co nie miałem styczności, ale głosy w temacie są raczej jednoznaczne).
-
Dead Cells
Jakieś pro tipy na ciula z wieży zegarowej? Zasadzam się na niego po raz N-ty, ale nie chce już próbować po omacku.
-
Death's Gambit
Po 1h grania nie jestem w stanie ocenić tego aspektu. Coś tam faktycznie przygrywało w tle, ale póki co bez chwytających za gardło motywów. Ale rozkręci się, mocno w to wierzę.
-
Death's Gambit
Z kolei u mnie pierwsze wrażenie mocno umiarkowane. Tzn. wiedziałem dokładnie czego się spodziewać (śledzę temat od dłuższego czasu), ale gwałtowny przeskok z ultra dynamicznego Dead Cells (przy którym siedzę non-stop od premiery) zafundował mi takie troszkę "auć". Choć podkreślam: jest to wyłącznie pierwsze wrażenie. Graficzka oczywiście miła dla oka (mocno stonowana względem walącego po oczach DC + przyjemna kolorystyka), ale już dźwięk np. wyraźnie odstaje (choć uprzedzam, że mam autentycznego pier***ca na tym punkcie). Wszystko jest przeraźliwie ciche, takie jakby... nieobecne. No bo niby sieczemy tym mieczykiem, ale impetu nie czuć (i nie słychać) tutaj wcale. Mam ogromny apetyt na więcej i przypuszczam, że gdy już to "więcej" dostanę moje odczucia zmienią się diametralnie. Rokuje dobrze (nawet bardzo) ale rozkręca się powoli.
-
Dead Cells
Dziś robiłem dwa długie i w cholerę męczące podejścia i za każdym razem składał mnie boss z wieży zegarowej. Dziwne bo grając 2 dni temu ubiłem go 2-krotnie bez większych problemów. Kwestia zgromadzonego sprzętu czy... szczęścia może? W DC to chyba jedno i to samo.
-
Death's Gambit
A ja wręcz przeciwnie - wyczuwam tu hit, w który wszyscy będziemy zagrywać się tygodniami. Takie pobożne życzenie...
-
Dead Cells
4 flaszki to pierwsza rzecz w którą zainwestowałem, bez tego ciężko mi wyobrazić sobie zaliczanie niektórych etapów tutaj Reszta tak jak czułem właśnie, czyli random, random, random... Ale taki urok tej gry. Kupując ją wiedziałem na co się piszę (mniej więcej), z tym że teraz, kiedy licznik zabitych przekroczył 9,5 tysięcy wkrętka jest ogromna, więc automatycznie zaczyna zauważać się też pewne uchybienia w mechanice gry. Choć w sumie to nawet nie są żadne bolączki tylko... taka jej specyfika po prostu. Aha, i żeby nie było - ja wciąż podtrzymuję, że Dead Cells to cudowny tytuł, pierwsza gra od przeszło miesiąca, której udało się odciągnąć mnie od Darkest Dungeon. No i w DD nie da się wbijać przez sufit, zwalając gruz prosto na głowy zaskoczonych przeciwników - uwielbiam to. To i milion świetnych rzeczy, którymi upakowana została ta gra (ogłuszanie drzwiami, bieganie po ścianach...). Zastanawia mnie jeszcze ten duży kowal. Jeśli faktycznie pojawia się on wyłącznie po starciach z bossami, to zbyt wielu okazji do nabijania tych 1000 (i więcej) sztuk mieć nie będziemy. Do szefów chodzimy na czysto, wypada z nich powiedzmy 20 sztuk cellsów (zgaduje teraz, choć to pewnie i tak wartość zawyżona), więc przy takim obrocie spraw... pachnie mi to setkami godzin farmienia. Chcąc zapełnić wszystkie 3 paski to i tysiącami nawet. Hmm, musi być jakiś inny sposob by go spotkać i przekazywać mu to co uzbieraliśmy. Dorwałem wczoraj złotą pochodnię - OMG, ależ to był pogrom. Przynajmniej do czasu aż mnie nie ujeb**i