Treść opublikowana przez Suavek
-
własnie ukonczyłem...
Ace Combat Zero: The Belkan War (PS2) Powrót po kilkunastu latach. Gra wydana dwa lata po moim ulubionym Ace Combat 5: The Unsung War, lecz fabularnie jest to prequel tej historii. Od razu powiem, że grałem na Steam Decku i bawiłem się naprawdę bardzo dobrze. The Belkan War to z pewnością czołówka tej serii arcade'owych symulatorów myśliwców i na pewno jeszcze będę do niezobowiązującej zabawy wracał. Podkreślam to, bo czuję, że niżej bardziej skupię się na niedociągnięciach gry, albo porównaniach z AC5, co pewnie standardowo wyjdzie w moim przypadku jak narzekanie. Po prostu The Belkan War na tle swojego poprzednika sprawia wrażenie bardziej jakiegoś Expansion/Mission Packa, czy tam w dzisiejszych czasach by się powiedziało DLC. Budżet gry był ewidentnie mniejszy. I choć gra wprowadza kilka fajnych rozwiązań i nowości, to jednak jako całość nie dorasta Ace Combat 5 do pięt. Wiem, że są ludzie, którzy mają odmienne zdanie, dla których to właśnie AC Zero jest najlepszym Ace Combatem, ale osobiście nigdy z tym stwierdzeniem nie potrafiłem się zgodzić. Fabuła gry ma ciekawe założenie, gdyż opowiada o tytułowej wojnie z fikcyjnym krajem Belka i jego losem w świecie Strangereal. Kto grał w AC5, ten powinien kojarzyć, co tam się wydarzyło. Nie mogę jednak powiedzieć, żeby zostało to przedstawione w jakiś naprawdę porywający, czy intrygujący sposób, tym bardziej, że w grze praktycznie nie ma żadnych ciekawych bohaterów. Jest jeden wyjątek, w postaci naszego skrzydłowego "Pixy", który jest kluczowy dla wydarzeń fabuły, ale ani lata temu, ani teraz nie byłem w stanie się z nim "zżyć", ani przejawić jakichkolwiek większych emocji na to, co się działo na ekranie. Nie pomaga w tym też fakt, że dialogów podczas misji jest naprawę mało, w porównaniu do AC5, zaś przerywniki filmowe pomiędzy misjami ukazane są w formie reportażu wojennego i wywiadów z różnymi postaciami... granymi przez prawdziwych aktorów. I gra aktorska jest tak sztuczna, żenująca, że aż bolesna. Pixy nie jest tu już wyjątkiem. Rozgrywka to już konkretne mięsko. The Belkan War bliżej do Ace Combat 4, niż 5. W grze zdecydowanie przeważają misje polegające na zniszczeniu wszystkich, określonych, lub określonej ilości celów (na "punkty"). Wyjątki jestem w stanie policzyć na palcach jednej ręki z obciętymi paroma palcami. Nie ukrywam, że mnie chwilami brakowało czegoś innego, niż nieustannej akcji, ale z drugiej strony rozumiem, dlaczego innym może taka forma bardziej odpowiadać. Nie ma tu wielu "powolnych" segmentów. Choć gra jest przez to krótka, to tak jak wspomniałem, grało mi się przednio, bo brałem konsolkę, odpalałem, i niemal od razu coś się działo. Misji nie ma dużo, ale w grze jest swego rodzaju system moralności. W zależności od tego, czy będziemy niszczyć cele neutralne, bądź wycofujących się wrogów, to w kolejnych misjach możemy napotkać nieco innych przeciwników, albo drobne zmiany w dialogach. Tym sposobem niektóre misje mają trzy "wersje", zależne od naszego Ace Style (Mercenary, Soldier, Knight). Zachęca to do powtórnych przejść i osobiście z pewnością takie sobie już planuję. Fajnym dodatkiem było też dodanie wrogich asów, tj. jednostek elitarnych, z którymi musimy się zmierzyć. Tutaj poziom trudności idzie w górę mocno i czasem nawet walka 2v2 (jeśli liczyć naszego skrzydłowego) stanowi wyzwanie. Gra działa na silniku swego poprzednika, więc jak na czasy PS2 nie powinienem się do niczego przyczepić... ale się przyczepię. Gra jest wyprana z kolorów. To nawet nie była jeszcze siódma generacja konsol, a mimo tego wszelkie otoczenie, czy nawet menu i interface są "szarobure", tj. przeważają odcienie brązu i szarości. Lokacje są przez to mało ciekawe i prawdę mówiąc nie widziałem większej różnicy między nimi. Dodać do tego jakąś mgłę, czy deszcz i wszystko jest właśnie takie mdłe... I nie, nie jest to efekt emulacji, gdyż takie same zdanie miałem już kilkanaście lat temu, gdy pierwszy raz przechodziłem grę na PS2. Udźwiękowienie stoi na przyzwoitym poziomie. Gra ma kilka naprawdę mocarnych kawałków, choć jak zdarta płyta powtórzę, że całościowo AC5 miał o niebo lepszy soundtrack. Niemniej jednak takie kawałki jak Diapasion, Avalon czy przede wszystkim ikoniczny Zero to . Ogólnie w grze przewija się trochę motywów flamenco, co było ciekawym wyborem, nawet jeśli nie wszystkie pasowały do walki w przestworzach. Reszta udźwiękowienia w sumie standard, ale powtórzę kwestię skromnej ilości dialogów podczas misji, oraz zwrócę uwagę na fakt, że bardzo dużo teksów wrogów się powtarza. W niemal każdej misji po kilka razy słyszałem od postrzelonego wroga "My plane has been swiss-cheesed!", co trochę irytowało z czasem. Ale co by nie było, to naprawdę bardzo dobra gierka i z pewnością czołówka serii. Ostateczny swój ranking zrobię, jak przejdę jeszcze powtórnie Ace Combat 7, bo tylko ten mi został, ale myślę, że The Belkan War i tak bym postawił w Top 3 serii. Po prostu gameplay jest na tyle dobry i konkretny, zachęcający do ponownego przejścia, że cała reszta krytyki to już typowe suavkowe marudzenie. Dodam, że bawiłem się na Steam Decku i nie wiem czemu, ale grało mi się o niebo lepiej, niż w jakąkolwiek inną emulowaną odsłonę. W Ace Combat 4 miałem lekkie problemy z precyzją analoga, samolot potrafił wykonać gwałtowne ruchy przy minimalnym odchyleniu gałki. Tutaj nic podobnego. Analog na Relaxed i cudownie się mieliło wszystko działkiem maszynowym. Niestety, nie mam jak (czyt. nie chce mi się) zweryfikować oryginału, bo PS2 głęboko w szafie, ale Deczek boży sprawdził się tu idealnie. Tym bardziej polecam i grę i sprzęcik, jak ktoś ma ochotę na takie klasyki do niezobowiązującej zabawy.
-
Gry za darmo na PC
GOG, darmo, https://www.gog.com/pl/game/shadows_awakening
-
W co AKTUALNIE gracie?
Przechodzę ponownie po latach Ace Combat Zero: The Belkan War. Bardzo dobrze mi się gra na Decku, włącznie ze sterowaniem (AC4 nie grało mi się tak precyzyjnie, z jakiegoś powodu). Ogólnie gra ma naprawdę dużo plusów i jestem ją skłonny postawić w czołówce serii, ale... No mimo wszystko gra sprawia wrażenie budżetowego expansion packa do swego poprzednika. Fabuła i postacie nie są moim zdaniem porywające. Gameplay natomiast to raczej powrót do arcade'owych korzeni serii, tj. misje polegające głównie na "zniszcz wszystko" lub "zniszcz określoną liczbę celów". Właściwie żadnych odskoczni. Do tego kolorystyka wyjątkowo "szarobura". Niby przechodzę drugi raz, a żaden widoczek nie utkwił mi jakoś szczególnie w pamięci. Podobnie muzyka - kilka naprawdę dobrych kawałków, ale reszta jakoś wpada jednym uchem, drugim wypada. I przysięgam, w każdej misji słyszę średnio po 5 razy "My plane has been swiss-cheesed!". Serio nie mogli się pokusić o nieco więcej komentarzy przeciwników? Mimo tego gra się naprawdę przyjemnie. Wprowadzono trochę usprawnień i pomysłów, które nawet zachęcają do ponownego przejścia. Np. misje z wyborem zadania, albo system moralności, zależny od tego, czy niszczymy cele neutralne, albo wycofujących się wrogów. Gameplay'owo jeden z lepszych Ace Combatów, ale kurczę nadal nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego niektórzy stawiają go wyżej od AC5.
-
Cyfrowe zakupy growe!
Jak grałem w SH4 dawno temu to... na klawiaturze. SH1-3 tak przeszedłem bez problemu, bo wygodnego pada wtedy nie miałem i było ok, ale tak myślałem, czy w czwórce właśnie przez sterowanie nie poległem, bo bardziej "skomplikowane" było od poprzedników. Ale zakładam, że z wersją GOG nie powinno być problemów.
-
Cyfrowe zakupy growe!
Miałem na myśli cyfrę, póki co jeszcze dostępną. Aczkolwiek nie wiem, czy HD Collection na PS3 jeszcze jest w PSN. Ogólnie bym nie pogardził SH2 i SH3 na GOG, do kompletu.
-
Cyfrowe zakupy growe!
Nie no, na tle SH1-3 to akurat rozumiem krytykę. W grze były dobre pomysły, ale realizacja kulała miejscami. Przyznam szczerze, że nie dałem rady lata temu czwórki skończyć, choć uważałem się wtedy za miłośnika serii. Ale nie skończyłem głównie przez nawiedzony apartament i brak surowców w pewnym momencie. Coś mi nie poszło, ginąłem, a zaczynać od nowa nie miałem ochoty. W ogóle dziwnie cała seria jest porozrzucana po platformach. SH1 jest u Sony jako PSX Classic (PS3, PSV, PSP), SH2+3 HD są u Microsoftu we wstecznej kompatybilności, a SH4 jest tylko na PC na GOG.
-
Star Trek
- Cyfrowe zakupy growe!
- Amiga Extreme
Bardzo. Odpakowałem kopertę przed powrotem do domu, to miałem wrażenie, że przez zamkniętą torbę czuję ten zapach. Teraz też mi z półki zalatuje. Pierwsze wrażenie BAAAARDZO dobre. Oprawa świetna, zawartość konkretna. A okładka limitowana jak wziąłem do ręki to designem naprawdę przypomina czasopismo sprzed ponad 30 lat. No chyba, że to ten zapach... Sama lektura później, ale jeśli kolejne specjale będą utrzymane w takim stylu, to jest na co czekać.- Konsolowa Tęcza
Mimo wszystko taki drobiazg, jak przystępny cenowo, dobrze przemyślany, niezwykle udany, przenośny sprzęt/PC jakim jest Steam Deck, oraz jego znacząco usprawniony model OLED również warto by było wymienić. No ale wiadomo, że wszystko najlepiej wypada i zyskuje na popularności dopiero jak wyjdzie Switchu/od Nintendo mdr. A Steam Deck jest za ciężki, czy coś.- Final Fantasy VII Rebirth
Randka z Red XIII mi wyszła... EDIT: Sama scenka mimo wszystko bardzo sympatyczna, warta obejrzenia, jak większość cut-scenek w grze. Gorzej, że chwilę później No ale dobra, dzieje się, więc liczę, że w weekend już grę skończę. Chyba, że w kolejnych aktach znowu odblokują mi serię nowych etapów w minigierkach.- Konsolowa Tęcza
Fanatyk o fanatyźmie...- Właśnie porzuciłem...
Akurat (japońskie) intro X-2 zawsze mi się podobało. A Spoony dobrze omówił "najgorsze" Finale swego czasu. Szkoda, że gość się stoczył na dno.- Właśnie porzuciłem...
Moja nienawiść do FFX na tym forum jest starszym userom chyba dobrze znana. Choć nawet nie tyle nienawiść, co lata temu jakoś nie było zbyt wielu chętnych, żeby napisać cokolwiek złego nt. tej gry, a ja się nie hamowałem. Dla większości była to gra życia, jak dla innych FFVII. A dla mnie to było po prostu okrutne rozczarowanie. Ja PS2 m.in. dla tej gry kupiłem za ciężko zarobione odłożone pieniądze. Pierwsze co, to pożyczyłem właśnie tę grę od kumpla. A tu się okazało, że to liniowy korytarzyk z irytującymi postaciami, męczącym dubbingiem, ckliwymi wątkami i przereklamowanym systemem rozwoju postaci (sphere grid). Design świata też mnie nie przekonał. Miałem do tej gry chyba cztery podejścia i nie dałem rady. Najdalej byłem gdzieś w 3/4 fabuły, a i tak odpuściłem. Grafika i muzyka oczywiście top, a jako całokształt daleki jestem od stwierdzenia, że gra jest "słaba", bo nie jest. To porządny, wysokobudżetowy jRPG. Ale wtedy, te prawie 20 lat temu, jakoś mnie "bolały" te wszechobecne zachwyty i oceny 10/10. Do tego stopnia, że zrzędziłem o tym na każdym kroku. Ostatnio kupiłem dużo FF na Steam, w tym pakiet FFX-X2 w promocji. Nie wiem jednak, czy dam tej grze jeszcze jedną, ostatnią szansę. Szkoda mi już na tym etapie czasu, choć jakaś tam ciekawość pozostaje. Teraz mi się trochę poprzewracało w głowie, mam mniej czasu na granie, ale zarazem nieco większą tolerancję na głupoty i słabsze rozwiązania. Jestem w stanie wyłączyć myślenie i po prostu grać. Ciekawe, jak by się to na dziesiątkę przełożyło.- Dragon Quest III HD-2D
Gry Square szybko trafiają do promocji. Co prawda nie wszystkie przekraczają próg -50%, ale w życiu czegoś takiego bym nie brał na premierę w takiej cenie. Jest jeszcze szansa, że obniżą bazową cenę w PL przed premierą. A jak ktoś chce na Steam, to GMG często oferuje najlepsze promocje na gry Square, czasem jeszcze przed premierą. Czy te HD-2D to już jakieś oficjalne nazewnictwo stylu graficznego? Trochę dziwne, skoro 2D są tylko sprite'y. A wrzucanie tego w tytuł też średnio wygląda. I-II-HD-2D Te pierwsze Dragon Questy coś wyjątkowego sobą prezentują, lub oferują, fabularnie, lub gameplay'owo? Czy to poziom pierwszych klasycznych odsłon Final Fantasy? Zawsze mi się ta seria kojarzyła raczej z prostotą, aczkolwiek grałem tylko w VIII.- Nintendo Switch - temat główny
Dokładnie. Nie jestem fanem tych marek i jak na razie nic dla mnie. Marki Nintendo wyglądają "uroczo", przyznaję, no ale to nie moje gatunki. Aczkolwiek ta nowa Zelda nawet obiecująco wygląda w zamyśle. Reszta, to klatkujące multiplatformy, czy nawet gry z komórek w paru przypadkach. Last Defense Academy nowa "Danganronpa", więc wleci automatycznie na wishlistę Steam. Marvel VS Capcom też się zainteresuję, bo pamiętam ogrywało się te gierki na MAME. Macie Metroida.- Nowości RPG
- Konsolowa Tęcza
Daaaawno temu, jak serwis startował, to Humble Bundle jeszcze miało o tyle fajne okazje, że oferowali gry zarówno w formie kluczy Steam, jak i instalki DRM-Free do swobodnego pobrania. Do tej pory mam dużo gier z pierwszych bundli, niby porejestrowane na Steam, ale w razie czego też u nich. Cenię sobie też niektóre wersje gier pudełkowych sprzed lat, które można zainstalować z płyty DRM-Free, ale w pudełku były również klucze Steam lub GOG, a czasem nawet i oba. Inna sprawa, że o 3/4 tych wszystkich gier i tak zwykle nie pamiętam. No i jak wyżej - czasem łatwiej odpalić jakąś współczesną wersję starszej gierki, nawet dopłacając, niż bawić się w klasyka, o czym już pisałem wyżej. W moim przypadku nawet takie gry jak wspomniany PSX czy PS2 łatwiej i dogodniej jest mi odpalić na Steam Decku, czy innym retro handheldzie, albo PC, niż podłączać leciwe i szwankujące PS2. No mam konsolę, mam oryginalną grę, ale i tak obraz płyty idzie z neta. Myślę, że z wieloma grami w przyszłości może być ponownie. No i ciągle dostajemy jakieś remaki, remastery, że można się w niektórych przypadkach pogubić. Są gry, które mam w pudełku od premiery oryginału, ale ta wersja jest już totalnie niepraktyczna, bo od tego czasu wyszły trzy kolejne, lepsze, poprawione, unowocześnione. Ogólnie, patrząc przyszłościowo, bardziej bym się martwił o konsole, niż PC. Ale ogólnie nie powstrzymuje mnie to od inwestowania tak naprawdę we wszystkie sprzęty, czy platformy. Cyfra, i pudło. Kwestia, w co chcę pograć, jak, i czy zależy mi mniej lub bardziej na zachowaniu danej gry na przyszłość, ale obecnie aż takim priorytetem to nie jest. U mnie to wygląda w skrócie tak: Steam - główna platforma na PC i do grania ogólnie (wygoda) GOG - klasyki, starocie, gry niedostępne u innych, backup Sony - Exy i niektóre gry do kolekcji "w pudełku" Switch - Exy i czasem jakaś pierdółka za grosze W sumie powinienem bardziej się skupić na ograniu przynajmniej części backlogu ze sprzętów pokroju (3)DS, PSV, PSP, zanim będę zmuszony do emulacji. Już miałem przypadek, że z niewyjaśnionych powodów oryginalny kartridż przestał działać, albo że skopał mi się memory stick z grą, czy savem. Same konsole wiecznie też nie będą działać, a nowych już nie produkują. I tyle z tego "posiadania"...- Konsolowa Tęcza
Wyszedłeś chyba z błędnego założenia, że ja krytykuję GOG. Nic bardziej mylnego. Sam korzystam, mam na nim kilkaset gier i mam zamiar dalej platformę wspierać. Nie będę jednak popadał w skrajności, że zaraz inne platformy "do wypożyczania" to zło wcielone. Steam jako platformę lubię, bo jest dogodna i przystępna i mimo wszystko nie mam oporów w kupowaniu gier również na nim. Plus, jak już wspomniałem, niestety na GOG nie ma i raczej nigdy nie będzie wszystkiego, więc siłą rzeczy są gry, których DRM-Free nie zdobędziesz. Nie ważne, jak by się nie obnosiło z daną ideologią. Trochę zlał mi się temat razem z Cyfra vs Pudło.- Konsolowa Tęcza
To by raczej była postawa "po co kupować cokolwiek? po co w ogóle grać?" Kupuję grę, czy w cyfrze, czy w pudle, to znaczy, że mam ochotę i mnie stać w danej chwili. Kupując cyfrę wychodzę z założenia, że są to środki, których już nie odzyskam i jestem tego jak najbardziej świadomy. Nie traktuję tego jako inwestycję, tylko jako hobby i formę spędzenia wolnego czasu. Jestem świadomy tego, że jakieś ryzyko istnieje, ale serio nie wierzę, żeby cokolwiek takiego miało nastąpić w najbliższym czasie. Na pewno nie w przypadku takiej platformy, jak Steam, choć na konsolach również inwestowałem w cyfrę. Dlatego zamiast martwić się, co może być, po prostu inwestuję w platformy, które lubię i którym ufam (jeszcze). Prędzej zainwestuję w cyfrę na Steam, niż w kartridż na Switcha, nie mając pewności, czy kolejna konsola go w ogóle obsłuży. Ja też mam taki może i chory nawyk od dłuższego czasu, że grając w niektóre gierki robię dużo screenshotów, czasem filmików, a w niektórych przypadkach lubię też napisać kilka słów pseudo-recenzji. Debilne byłoby porównanie tego np. ze zdjęciami z wakacji, ale skoro to taki serious-business, to owszem - na wypadek, gdybym więcej nie mógł w jakąś grę zagrać, to czasem lubię sobie wrócić do takich "wspominek".- Konsolowa Tęcza
Lubię GOG, chwalę, cenię i będę bronił opcji DRM-Free, ale to wszechobecne od lat czarnowidztwo odnośnie losu "naszych" gier bawi mnie tym bardziej, im jestem starszy. Jasne, DRM-Free zawsze najlepsza opcja. Ale jaki procent użytkowników platformy faktycznie robi sobie backup wszystkich posiadanych instalek? I jaką ma gwarancję, że nośnik z tym backupem w przypadku apokalipsy również nie nawali, przez co nie będą mogli "uczciwie" pograć w ocenzurowaną wersję Fallouta 2 zanim dopadnie ich prawdziwa choroba popromienna? Sorry z góry, chyba nie mam dziś humoru, ale to jest takie pierdolenie dla pierdolenia czasami, z tym nieuchronnie się zbliżającym końcem platformy XYZ, czy też o tym jak to nam gry przepadną, bo są tylko wypożyczone na licencji i generalnie tylko świętojebliwy GOG albo gra w pudełku na nośniku na Switcha czy co tam uchroni nas przed utratą całej biblioteki gierek, na które i tak nam życia już teraz brakuje. Cały czas powtarzam, że choć sytuacja nie jest idealna i jak najbardziej istnieje ryzyko, że wszelkie duże korpo od Sony po Valve wywiną jakiś numer swoim konsumentom, prędzej czy później, tak mimo wszystko tragizowanie o braku własności to chyba głównie z nudów ma miejsce, albo z powodu innej obsesji. To by się musiało wiązać naprawdę z jakimś kryzysem światowym, zanim cokolwiek komukolwiek zabiorą na masową skalę. Gdyby próbowali robić to małymi krokami, to konsumenci też się oburzą, albo zareagują odpowiednio, niekiedy i portfelem. Mieliśmy już dobre tego przykłady, gdy Sony czy Nintendo wyskoczyło z zamykaniem cyfrowej dystrybucji na starszych platformach. Z drugiej strony faktem też jest, że cyfra to przyszłość, szczególnie w przypadku niektórych platform. Grając na PC siłą rzeczy jest się zmuszonym korzystać ze Steam, bo na innych platformach dystrybucji duża część gier jest po prostu niedostępna. Plus taki, że Steam mimo wszystko lubię, choć te 15 lat temu, gdy byłem zmuszony go instalować, to również krzyczałem i krzywiłem się, "że jak to!? każą mi się gdzieś rejestrować, podawać swoje dane, a gra choć jest na płycie, to i tak musi być odpalana przez internet?!?!?! rabble rabble!!". Minęło 15 lat i jakoś się nie zapowiada, żeby tamte, czy inne gry miały mi zaraz wyparować. Tymczasem chętnie kupuję kolejne, nawet jeśli to tylko "wypożyczenie". A jeśli z jakiegoś powodu faktycznie wyparują? No to witaj zatoko, yarr... Zresztą, nawet teraz mając przykładowo oryginalne gry PS2 czy PSX na półce, nie bawię się w uczciwe ripowanie ISO, ani odpalanie ich na konsoli z martwym laserem, tylko przy pomocy internetu i odpowiedniego sprzętu emuluję grę np. na Steam Decku. I zakładam, że za kolejne 10-15 lat podobnie będzie się działo z grami obecnej generacji. Oczywiście są gry, które na stałe znikają z dystrybucji, sprzedaży i oprócz kopii używanych nie sposób dorwać ich w uczciwy sposób, ale czy całą resztą ktokolwiek serio będzie się na starość przejmował? Bo chyba nie sądzicie, że potomstwo będzie Wasze hobby kontynuowało? Czy naprawdę ktoś będzie jeszcze odpalał starą wersję Quake 2 na CD z BigBoxa, czy jednak ściągnie z internetu - takiego, czy innego źródła - wersję Remasterowaną? Ba, niewykluczone, że posiadając już 5 innych wersji, zakupicie za 10 lat jeszcze kolejne 3 na kilka różnych sprzętów, w tym przynajmniej jedną fizycznie w pudełku. Chyba tylko prawdziwi koneserzy powrócą jednak do tej wersji CD i odpalą na Windowsie 95. Tak w praktyce wygląda to całe "mam oryginał na półce, nikt mi go nie zabierze". Że potem i tak większość kupuje kolejne reedycje. Ja również. Przepraszam, jeśli brzmię trochę ofensywnie, bo nie jest to pojazd w niczyją stronę osobiście. A i sam nie chciałbym wyjść na hipokrytę, gdyż mimo tego wszystkiego sam do dziś kupuję zarówno "licencje" cyfrowe, jak i starocie w pudełkach, których w życiu nie włożę do żadnego napędu, tylko będą stać na półce. Ale po prostu biorąc pod uwagę, że większość z nas jest już w okolicach 40-stki, to naprawdę przejmowanie się losem wirtualnej biblioteki gier wydaje się nieco trywialną sprawą. Ja się martwię, żeby mnie jakieś raczysko nie zjadło, żebym zdążył jeszcze trochę gierek przejść za życia. Żebym w ogóle miał komfort i możliwości cieszyć się życiem, nie tylko przed ekranem. A czy te 2000 gierek zniknie mi z profilu Steam za 5, 10, 20 lat, czy nie?- Steam
Summer Sale 27 czerwca. Bez entuzjazmu, bo naprawdę coraz więcej lepszych ofert można wyłapać poza Steamem. GreenManGaming ma czasem super promocje, o bundlach nie wspominając. Przy okazji, ktoś próbował ostatnio wrzucać filmy na Steam? Tj. łączyć konto Steam i YT? Bo jest chyba jakiś bug, przenosi do białej, pustej strony. Tylko z tego co czytam Valve go nie naprawiło już od kilku ładnych miesięcy, co też mnie trochę dziwi. Taka firma, a łatki nie ma. No chyba, że wina bardziej po stronie Google stoi, nie wiem.- Shin Megami Tensei V
Syrenka MVP. Gra ma dużo demonów, ale są takie, które bywają na danym etapie gry nieco zbyt dobre i fuzja jest wręcz wskazana. Często mają specjalne ataki z unikalnymi animacjami. Koniec weekendu, więc zaraz pewnie mi nieco opadnie ochota na granie, ale ogólnie tyle co pograłem, to serio muszę przyznać, że Vengeance ma bardzo dużo zmian na plus względem oryginału. Oczywiście to nadal ten sam SMTV ze skromną fabułą, nastawiony na eksplorację i grind. Ogólny rdzeń rozgrywki nie uległ większej zmianie. Ale jest tu tyle usprawnień QOL, że spora część mojej krytyki sprzed dwóch lat jest już nieaktualna, lub mało znacząca. No i jednak zupełnie inaczej się gra w 60/Unlocked fps, nawet jeśli zaraz jakiś nintendowiec powie, że to jest turowy jRPG i tu wcale nie trzeba więcej, jak 20fps. Demon Haunt bardzo fajna odskocznia. Sama funkcja jest prosta w praktyce, ale przekłada się na niezłe korzyści, dodatkowe opcje levelowania, a i miło poczytać niektóre teksty demonów, szczególnie tych bardziej zakręconych. Nie raz się zaśmiałem. Raz jeszcze, to jest "definitywna" wersja gry. Nie powinienem oceniać przedwcześnie, ale tak jak DLA MNIE oryginał to było takie 7/10, subiektywnie, tak tutaj spokojnie pod 8-9 mógłbym podciągnąć. Jak ktoś pisał, że dla niego już oryginał był hitem, tak tu będzie zachwycony, myślę.- Shin Megami Tensei V
Zajebista ta nowa 'fabuła'.- Star Trek
Skończyłem Prodigy. O dziwo bardzo dobry Star Trek. Serio. Jutro chyba znika ze SkyShowtime. Nie wiem, czy S1 i nadchodzący S2 będą dostępne na naszym Netflixie. Mam nadzieję, bo drugi sezon zapowiada się ciekawie. Premiera 1 lipca. To serial, który faktycznie można puścić młodszemu widzowi, ale fani oryginalnych Treków również powinni być usatysfakcjonowani. Jest w scenariuszu kilka głupot, ale jak się przymknie na to oko, to mamy naprawdę "prawdziwego" Star Treka z mnóstwem nawiązań do klasyków. Polecam się zainteresować, jeśli ktoś jeszcze nie widział. Pozytywne zaskoczenie. - Cyfrowe zakupy growe!