Ölschmitz

dzieki ragus jedna rzecz ktora mi sie rzucila mocno w oczy to to samo co w zeldzie, czyli questy poboczne. ja pier,dole - przynies mi X od jednego goscia - dam ci X jak dasz mi Y - Y jest tam, ale musisz wydobyc Z i tak caly czas. strasznie to slabe. to chyba lepiej zeby tego w ogole nie bylo. chyba olewam i skupie sie na main story i tyle.

system walki chyba ogarniam, pojawily sie kolejne tutoriale i stalo sie jasne co daje noszenie przy du,pie dwoch blade'ow? mam dla rexa dwie babki (nie chce spoilowac). roznia sie zywiolem. czy zmiany w trakcie walki maja jakis sens jesli nie chce zrobic kombo lub przeciwnik nie jest wrazliwszy na ten drugi zywiol? od kiedy dolaczylem ta druga ani razu z niej nie skorzystalem, kombo robie z pomoca pozostalych czlonkow ekipy i nie musze przelaczac.

pogralem jakies 6 godzin i chyba za glupi jestem, albo nie uwazalem na tutorialach. walka w grze wydaje mi sie tak chaotyczna jak w zadnym innym rpg

no ja robie teraz side questy, ale one sa w 99% cienkie jak barszcz. wiedzmak na tyle podniosl poprzeczke, ze szukajac żab i robiac inne takie glupoty czasem umieram z nudow.

skonczone + 120 shrinow ogarniete. tych korokow juz nie zbieralem, to juz ponad moje sily. troche ponad 100 godzin na liczniku. zaje.bista przygoda, ale chyba opchne poki cos warte i moze jeszcze na swieta zaatakuje xeno2

dzieki za odpowiedzi, to wezme jakos po swietach (jeszcze kilkanascie godzin zeldy mam do zrobienia)

chodzilo mi raczej o kwestie tego otwartego swiata. mam ochote na jrpg, ale w bardziej 'korytarzowym" podejsciu. bardziej FF niz wiedzmin bardziej ocarina niz breath of wild bardziej xenogears niz nie wiem, jakis fallout

dzieki, do ktorego z jrpgow psxowych (na tych skonczylem przygode z gatunkiem) bys go porownal?

ta gra to jest taki open world czy raczej klasyczny jrpg? koncze wlasnie zelde, ale nie mam ochoty teraz chyba na kolejna gre z wielkim swiatem i miliardem pobocznych rzeczy do robienia

jestem przed wycieczka do aktualnie kompletuje szrajny. to DLC (w sensie oba jednoczesnie) jak kupie to moge w dowolnym momencie zaczac?

tez bylem w evil steakhouse. potwierdzam wszystko co pisal alienator. mega. do tego spoko obsluga, gosc tlumaczy, pomaga wybrac miecho itd. drogo, ale warto.

ja pie.rdole co za gra. wszystko jest swietne, co chwile cos nowego. pomysl z 'opetaniem' przeciwnikow daje mnostwo radochy jestem teraz w krolestwie plazowym, czy jak to sie tam nazywa. po trailerach myslalem, ze ten niby nowy jork to slabo sie sprawdzi w marianie, ale jak narazie chyba najlepszy level.

to niezle. to moja pierwsza konsola nintendo od n64 i jakosc niestety nie jest najlepsza. te ruszanie sie to pol biedy, 90% czasu gram w tym uchwycie co byl w zestawie, ale ten dock to jakies jaja, najtanszy plastik jaki widzialem.

czy lekkie ruszanie sie joyconow w trybie handheld to w miare normalne? w graniu nie przeszkadza, ale jak zmieniam ulozenie rak i jakos inaczej zlapie to slychac delikatnie jak skrzypnie cos i poczuje, ze sie o milimetr ruszylo. bo nie wiem czy sie je.bac z ta tasma czy olac.

dzieki, wzialem :)

przymierzam sie do switcha. te problemy z joyconami to sa jakies nagminne? wciaz aktualne? czy raczej mozna bez stresu kupowac?

jest sens w to grac na padzie, czy jeno kierownica wchodzi w gre?

ok, wiem, ze jest na okladce, ale w opisie nic o tym nie ma. nie chcialbym sie przejechac. http://www.empik.com/south-park-the-fractured-but-whole-ubisoft,p1125875449,multimedia-p edit: kłamałem, jest info. wiec wzialem.

ten kijek to jest z kazda wersja czy tylko jakies gold/kolekcjonerki?

wizualnie film niszczy, muzyka fajna w klimacie oryginalu (ale jednak nie ten sam poziom). sporo swietnych scen, zaje.bisty klimat, dobry gosling. fabula nawet nie na sile. w sumie mam tylko jedno "ale". troche za duzo watkow, spokojnie mozna bylo pominac harrisona forda (wystarczylo o nim wspomniec) i bardzo dobrze sie bawilem, sam jestem w szoku. no i te kolory, zdjecia, ja pier.dole na bank kupie blureja

ja pie.rdole tuchel za carlo ;/

plan bajernu to 3 miejsce w grupie i wyeliminowanie arsenalu w lidze europy

no, ale zarty zartami, nie za mocno to przezywasz? ja kumam, ze film ci nie podszedl, nie ma w tym nic dziwnego. mam wsrod znajomych osoby ktore nawet nie daly rady obejrzec do konca. ale czepiles sie tego strasznie ;)

milan obejrzal film science fiction z 1980, znalazl jedna (1) glupote ktora przeczy prawom fizyki. postanowil nam o tym przypomniec (na oko) po raz tysieczny. dzieki milky, zdazylem juz zapomniec dlaczego ci sie nie podobal. na szczescie juz pamietam.

sukces i popularnosc tej knajpy to jest dla mnie zagadka. w toruniu w ogole ten sphinx ma chyba najlepsza mozliwa lokalizacje (w centrum centrum), zawsze pelno ludzi, zarcie do dupy i drogo (stosunek ceny do jakosci).