Jestem nad-człowiekiem. Kolejne stadium ewolucji. Na to wychodzi, bowiem wlasciwie wszyscy narzekaja na potwornie trudne, skomplikowane i jakie tylko sterowanie w Lair uniemozliwiajace granie. Jako wyzsza forma zycia z litoscia patrze na te jednostki zupelnie nie rozumiejac ich argumentow. Co jest trudnego w tym sterowaniu? Tak trudno wbic sobie pod kopule, ze nie steruje nie kreci sie galkami a "trzyma lejce". Nie wiem czy ktokolwiek z was jezdzil kiedys konno, ew. widzial konia w TV (buhaha:) ), wnioskujac po opinach na temat sterowania - jednak nie. Pozwole sobie poinstruowac. Co trzeba zrobic zeby biegnacy kon nawrocil? Szarpnac mocno za lejce. Wiec szarpniecie padem "odwraca" smoka. Co trzeba zrobic zeby kon"dodal gazu"? Nalezy "trzasnac" lejcami w dol. Trzasniecie padem w dol powoduje u smoka... tak, przyspieszenie. No doprawdy, wyzsza szkola jazdy. Naprawde ciezko to opanowac. Sory, ze sie "unosze", ale widzac 55% na agmerankings dla te gry jestem w szczerym szoku, rwe wlosy z glowy, tarzam sie po podlodze. Za te "lejce" ktorych zachodni recenzenci nie mogli "przyjac do wiadomosci" (a ciemu nie ma śtelowania gałećkami?) Lair otrzymal ocene rowna totalnym przecietniakom. Fakt, wytykana "lockowanie" sie na celach moglo zostac lepiej rozwiazane - w bitewnym haosie czasem namierzy sie niechcacy inny obiekt. I to wlasciwie wszystkie zarzuty jakie przedstawioano tej grze. Ze tylko sie lata i strzela? Na Thora, przeciec to latana strzelawka. Przy Ace Combat jakos nikt sie nigdy nie plul ze nie mozna wysiasc z samolotu i pobujac sie fura po miescie i wozic towary:). Ze liniowa? Dajcie spokoj. Mamy otwarta lokacje i wytyczone (jedno po drugim) cele misji. Standardowa procedura w tym gatunku. Nie wiem co w tym dziwnego. Ba, gotow jestem zaryzykowac stwierdzenie, ze Lair jest jedna z najbardziej zroznicowanych strzelanek tego typu. Choc wlasciwie zestaw jest dosc sztampowy (nacieranie, odpieranie ataku, eskorta, walki z bossami) to zdarzaja sie rowniez prawdziwe perelki jak misja "na tajniaka" gdzie pod oslona nocy w pojedynke trzeba bylo sie wedrzec do obozu wroga do ktorego prowadzil wawoz najezony reflektorami. Przy wspanialem muzyce Johna Debneya akcja wbija sie w pamiec na dobre. Podobnie jak niezwykle klimatyczny "atak" na ogromny posag w ksztalcie glow. Szkoda tylko, ze animacja czesto nie wyrabia. Swietna gra. 7+/10.