Treść opublikowana przez Tokar
-
Fullmetal Alchemist
Dobra, żeby nie było, że tylko narzekam. Dwie rzeczy mi się podobały w tym odcinku. Zły sen Eda na początku - tutaj były zalążki starego dobrego klimatu. No i fajnie, że po raz drugi pokazali mapę fragmentu świata FMA. Aspekt geopolityczny został lekko zlany w oryginalnym anime. Wiemy jedynie, że akcja miała miejsce w państwie, którego nazwy nawet nie poznaliśmy, w którym jest sobie Central City i East City, a na południu znajdowało się kiedyś miasto ludu Ishbala. Niby był przez moment wątek wybuchu konfliktu z państwem z północy, ale jakoś się to rozmyło. Z tego co mi wiadomo, w mandze Elricowie zwiedzają spory kawałek świata, więc jest na co czekać.
-
Fullmetal Alchemist
Nie wiem jak z wersją HD, ale na animecrazy.net jest nagle odcinek z jakimiś innym, dennymi subami. Reto, Ishvara, kwestie źle dopasowane do charakteru postaci ; / A odcinek taki jak poprzednie - błyskawiczny skrót kilku epów pierwszej serii. Sceny przelatują jedna po drugiej nie wywołując żadnych emocji, wyraźnie brakuje polotu z oryginału. Dodatkowo efekt pogarsza powrzucane randomowo denne SD. Dosłownie wszystko jest tu gorsze niż w pierwszej serii. Jedynie walki trzymają poziom, ale to nie jest nadruto czy inny blicz, żeby napier/dalanka stanowiła główną atrakcję. Przy tym tempie, to pewno Greed pojawi się i zginie w tym samym odcinku ;0
-
Lost sezon 5 [spoilery]
Same here. Odcinek w porywach przeciętny, gdyby nie wyjaśnienie co było przyczyną wciskania przycisku w Łabędziu, byłby wręcz słaby. Chociaż wyjaśnienie to może trochę za dużo powiedziane, bo termin "kieszeń energetyczna" nie jest zbyt precyzyjny. Co tam, jakaś za(pipi)ista żyła wodna jest ? Flashbacki Dana nieciekawie. Najpierw problemy Milesa z ojcem, teraz dzieciństwo i młodość zrujnowane przez despotyczną matkę. Kogoś ruszyła ta historia ? W ogóle postać Daniela intrygująca w 4 sezonie, teraz wraz z napływem informacji na jego temat stała się jakaś taka miałka i nieciekawa. Do tego stopnia, że jakoś nie wstrząsnęło mną to, co stało się na końcu odcinka. Zaskoczyło i owszem, ale nie dlatego, że był to jakiś genialny twist ze strony scenarzystów, tylko po prostu nie spodziewałem się czegoś tak idiotycznego. No litości, trzyosobowe komando dostaje się do obozu hostilesów, którzy rzekomo znają wyspę na wylot i wiedzą kiedy żuczek zesra się na źdźbło trawy na wybranym centymetrze kwadratowym całego terenu. Ale oczywiście nikt nic nie widzi, nikt nic nie słyszy. Faraday wchodzi do obozu ze spluwą w ręku, ale nikt go nie powstrzymuje, bo akurat wszyscy robią pranie. No i co, mamusia nieświadoma tego co czyni strzela do swojego pierworodnego. Daniel zdążył jeszcze wysapać sakramentalne "I'm your son", niestety Eloise nie zdążyła krzyknąć "Noooooooooooooooooooooooooooooooooo !", przeszkodził jej napis LOST. Czy ja mówiłem, że poprzedni cliffhanger był słaby ? Hitem odcinka była strzelanina. Prawie tak zabawna jak ta z 4 sezonu, kiedy najemnicy z frachtowca strzelali jak do kaczek do wybiegających po kolei z domku statystów. Koligacje rodzinne Daniela też zabawne. Szkoda, że odcinek nie trwał 10 minut dłużej, bo zapewne zdążylibyśmy poznać jeszcze wujostwo, zięcia, sąsiadów i psa (Vincent ?) Faradaya. Jeżeli to był ulubiony odcinek scenarzystów, to ja się mocno obawiam o finał. Niech już zgłębiają ten wątek egipski ilustrując go efektami specjalnymi z photoshopa. Tak chyba będzie lepiej dla nas wszystkich.
-
Fullmetal Alchemist
No proszę, druga seria FMA. A myślałem, że chińskie pornobajki to zamknięty etap w moim życiu ;o Tylko mam nadzieję, że to ukierunkowanie na mangę w końcu dojdzie do skutku, bo te pierwsze odcinki są po prostu słabe (no, jedynie pierwszy jako, jak się później okazuje, prequel do wydarzeń z pierwszego odcinka pierwszej serii, naładowany akcją nawet się borni. Tylko po co wprowadzali nowego Alchemika, który okazał się jednostrzałowym leszczem ?) Co najbardziej przeszkadza, to ładowanie miliona wątków do każdego odcinka, poświęcanie każdemu 10 sekund i nieprzyzwoite streszczanie istotnych wydarzeń z pierwszej serii. Ja wiem, że przy przyjęciu takiej a nie innej formy tej serii musieli teraz coś zrobić, no bo nie mogli zacząć od środka serii tv. Jednak w takim razie chyba lepszym wyjściem byłoby pokazanie tych pierwszych nastu odcinków po raz kolejny, tym razem w nieco innym sposób, pokazując wydarzenia z innej perspektywy, ucinając mniej istotne wątki (jak to zrobili z tym miasteczkiem górniczym). A tak w ciągu jednego odcinka przelatuje w tempie ekspresowym kilka bardzo istotnych wątków, które miarowo rozwijały się przez całą serię tv. Z kluczowych, dramatycznych scen robią dzisięciosekundowe migawki. No sorry, mi takie FMA w pigułce nie odpowiada kompletnie. Zresztą jako ukłon w stronę ludzi, którzy wcześniej z serią nie mieli żadnego kontaktu, takie podejście chyba też średnio się sprawdza. Na przykład ja, gdybym z FMA miał do czynienia po raz pierwszy, po tych 4 odcinkach czułbym się raczej zniechęcony chaotycznym natłokiem wątków, postaci, ciągłymi przeskokami akcji. No i brakiem jakiegokolwiek napięcia. Już po tych 4 odcinkach można śmiało powiedzieć, że jeśli chodzi o reżyserię scen, poprzednie studio radziło sobie o wiele lepiej. Tutaj nawet intro przed openingiem, naładowane łopatologicznymi wyjaśnieniami czym jest alchemia, nie ma nawet połowy mocy swojego odpowiednika z oryginału. Z kolei odcinek 3 to po prostu o wiele gorsza kopia pierwszego odc. pierwszej serii, który akurat z tego co pamiętam mocno trzymał się mangi. Kolejna irytująca sprawa - humor. A raczej suchary, jakimi z o wiele większą częstotliwością niż w oryginale raczą nas twórcy. W pierwszej serii żarty na temat wzrostu Eda może nie były jakieś szczególnie wyrafinowane, ale miały swój urok, nie męczyły. Teraz żarty sytuacyjne nie dość, że wymuszone, to jeszcze przeładowane nadmiarem minek, kropelek, chmurek i sd. Byłoby to jeszcze do przełknięcia, gdyby nie wpychali żenujących żarcików w środek poważnych scen. Np. odc. 3 - nieudolna przeróbka rozmowy Eda i Rose w kościele w pierwszej serii, ale luz, i tak jest nieźle. Do momentu, kiedy Ed wymienia składniki, z których składa się ludzkie ciało, a na ekran wchodzi kadr z super deformed Rose. Pewnie w tym momencie miałem zacząć się śmiać. No cóż. Listę kardynalnych grzechów zamyka muzyka. Smętne pobrzdąkiwania na mandolinie bez wyrazu i klimatu. Idealnie komponuje się z tym, co w tej chwili ta seria prezentuje. W tym temacie jedynie niezły opening na plus. No, to się trochę popastwiłem, ale naprawdę czuję spory zawód po tych pierwszych odcinkach. Mam nadzieje, że od momentu rozwidlenia się pierwszej serii i mangi chociaż tempo narracji znormalnieje, bo na lepszą reżyserkę już raczej nie ma co liczyć. Materiał mają zacny, bo choć mangę jedynie liznąłem przez papierek to wiem, że ciekawych wątków nie brakuje. Na czele z zupełnie innym ukazaniem niektórych homunculusów i przedstawieniem "kwestii technicznych" związanych z podróżami między obiema stronami wrót, wyjaśnieniem natury istot znajdujących się pomiędzy światami. Zresztą przedsmak tego mamy już w 2 odcinku (kur/wa nawet przy wrotach musieli wpier/dolić na chwilę super deformed ; /)
-
Extreme Party 6 (29/30 sierpien 2009)
Super, będziemy czekać z niecierpliwością. Napisz jak w razie czego będziesz ubrany.
-
Ankieta - EP Czytelnikow 2009 - DATA
No i jak, coś się toczy do przodu, czy daliście sobie spokój ?
-
Extreme Party 6 (29/30 sierpien 2009)
Tylko nie zapomnij 5 kilo tabsów wziąć !
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
No póki co to chyba tylko w torrent cinema i to w chu/jowej jakości.
-
Prison Break S4
Pamiętajcie, serwetki mogą uratować wasze życie !
-
Extreme Party 6 (29/30 sierpien 2009)
Mam nadzieję, że nie będzie problemu z opuszczaniem i wchodzeniem do lokalu i że będzie się można w grupach wzajemnej adoracji swobodnie porozbijać po tym centrum. Jakoś nie wyobrażam sobie spędzenia nastu godzin w tańcbudzie.
-
Prison Break S4
Szykuje się tłusta porcja beki dziś/jutro.
-
Ankieta - EP Czytelnikow 2009 - DATA
No to jeżeli redakcja PE całkowicie odetnie się od tego projektu, to z ekstrim party robi się zlot forumowy, na którym frekwencja wyniesie w porywach pewno ~ 20-30 sztuk mięsa, więc automatycznie jest wieksze pole manewru, jeśli chodzi o wybó miejscówki. Ja się póki co nie deklaruję, ale akurat mi dużo bardziej odpowiada formuła takiego zjazdu forumowych sław w środku leśnej głuszy, niż ni to zlot, ni to impreza w jakiejś snobistycznej bananowej tańcbudzie w warszawce. Dlatego mam nadzieję, że projekt mimo wszystko doczeka się realizacji
-
Lost sezon 5 [spoilery]
Nad czym wy tu ludzie piejecie ? o_O Odcinek jeden ze słabszych w tym sezonie. Owszem, dialogi między Hugo a Milesem wesołe, ale Lost to nie sitcom. Czego nowego dowiedzieliśmy się o Milesie i naturze jego daru z tych flashbacków ? Niewiele, bo pokazania jak został zwerbowany przez Widmora i skąd wzięła się ta nierówna kwota, której żądał w 4 sezonie od Bena, nie traktuję w kategoriach wielkiej rewelacji. Jedyna ciekawa rzecz to zasugerowanie grubszej roli ludzi od "cienia posągu". Tylko dziwne, że przyjęli odmowę Milesa tak na miękko. Główny wątek tego odcinka to familiada i banał na całego. No sorry, co było ciekawego w tej, wyświechtanej na wszystkie sposoby przez wszelkie filmy i seriale o zabarwieniu familijnym, relacji pod tytułem "niechęć syna do ojca, który zostawił rodzinę" ? Chyba, że kogoś zszokował fakt, że Chang jest ojcem Milesa, ale to jest akurat news starszy niż sam internet. Cliffhanger słabowity. Przypływają jacyś jajogłowi, jednym z nich okazuje się być Faraday <szok, wstrząs, mój świat się zawalił> Chyba jednak nie będę się moczył w nocy przez te dwa tygodnie
-
Ankieta - EP Czytelnikow 2009 - DATA
No to jak warunki full wypas, to na pewno właściciele ośrodka będą zachwyceni wizją kolonii spuszczonych ze smyczy konsolomaniaków.
-
Lost sezon 5 [spoilery]
Nie no, generalnie chodzi mi o to, że Ben od momentu pojawienia się jest konsekwentnie przedstawiany jako rasowy skur/wibąk bez skrupułów i zasad. Teraz jeszcze rytuał w świątyni miał z niego uczynić skondensowane zło, a dzisiaj dowiadujemy się, że Benny ma słabość do dzieci. Aaaaaw, jakie to słodkie, Linus jednak też ma serduszko <ociera łzę z policzka> Te jego płacze i skomlenia w tym odcinku naprawdę były wkur/wiające. Z Desmondem może rzeczywiście trochę za bardzo się czepiam, ale Lapidus wychodzącym sam w środku nocy w dżunglę, bo coś mu się odkleiło i idzie sobie "bo tak" skojarzył mi się z debilnym motywem rozdzielania się RE.
-
Lost sezon 5 [spoilery]
Poza wyraźną sugestią, że dymek jest narzędziem, którym posługiwał/posługuje się Anubis, w tym odcinku nie było niczego ciekawego. Irytujących motywów za to sporo. Emo-Ben, banalny motyw ze zmianą zamiarów pod wpływem widoku dziecka, wnętrze dymka wyglądające jak zrobione w paincie. Kuloodporny, poruszający sie bezszelestnie Desmond (no bo przecież bieg po drewnianym podeście nie wywołuje żadnego dźwięku. Albo Ben był tak rozczulony widokiem dzieciaka, że mu się na chwilę system zawiesił) Na plus mimo wszystko relacja John-Ben i dialogi między nimi. No i wyraźna wskazówka co do natury dymka (jak widać nazywanie go Cerberusem nie było dalekie od prawdy. Mitologia co prawda nie ta, ale funkcja strażnika świata podziemnego raczej się zgadza). Teraz czekamy na analizę hieroglifów dokonaną przez jakiegoś fana-egiptologa :>
-
Lost sezon 5 [spoilery]
To i tak jesteś lepszy, bo ja w ogóle nic takiego nie kojarzę o_O
-
Lost sezon 5 [spoilery]
No fakt, nie wiem skąd mi ten Christian wyskoczył. Alpert mówi o Elloise i Charlesie Co nie zmienia faktu, że stwierdzenie Dymek=Christian=Jacob może okazać się prawdziwe. A Koso dobrze rozkminił z tą twarzą Claire na posągu. Jeśli oczywiście potwierdzi się to, że posąg ma przedstawiać egipską boginię płodności. Wtedy wszystko by pasowało. @oqg - ja nie podważam tego, że tak jest, tylko chodzi mi o to, że nadal nie wyjaśniono DLACZEGO tak jest (z tego co się orientuję takie założenie jest sprzeczne z teoriami dotyczącymi hipotetycznych podróży w czasie, które paradoksy jak najbardziej dopuszczają). A z żarcikiem przywaliłeś jak dzik o sosnę. Pewnie to miała być aluzja do popularnej po pierwszym sezonie teorii fanowskiej, że wyspa jest czyśćcem. No cóż, może następnym razem
-
Lost sezon 5 [spoilery]
Po tytule odcinka spodziewałem się Faradaya w roli głównej i wyjaśnienia kilku kwestii związanych podróżami w czasie. A co dostałem ? Odcinek o Kate : / Jej flashbacki to jak zwykle disneyowski film drogi. Co one niby miały pokazać, co wniosły do całej historii ? W Dharmaville niestety niewiele lepiej. Wszystkim załącza się tryb "wszystkie dzieci nasze są" i jedynym trzeźwo myślącym okazuje się być Jack. Tylko szkoda, że przy okazji okazuje sie, że młody Shepard nie wiadomo kiedy przekształcił się w wyznawcę Locke'a. Tzn. można się domyślać, że pod wpływem pamiętnej homilii Bena na temat Jezusa i jednego z apostołów, ale jeśli to miał być impuls do nagłej transformacji z człowieka nauki w człowieka wiary, to śmiech na sali. Dialog między Hugo i Milesem nawet zabawny, ale jeszcze zabawniejsi są ci, którzy twierdzą, że on cokolwiek wyjaśnia. Na ten moment jedynym argumentem dlaczego niby nie można dokonać time paradoxu jest "bo Faraday tak powiedział". Jedynym celem tej rozmowy, poza ewidentnym puszczeniem oka w stronę widzów i rozładowaniem napięcia, jest postawienie pytania czemu Ben nie pamiętał incydentu z Sayidem. Na co zresztą pada odpowiedź po 15 minutach - bo podczas rytuału w świątyni dopadnie go wybiórcza amnezja i ogarnie zuo. Słabe. Jedyną tak naprawdę ciekawą informacją, którą potwierdza ten odcinek jest to, że ojciec Jacka stoi w hierarchii othersów na równi albo nawet wyżej Elloise. Czyli jednak Christian = Jacob ?
-
Szukam szmaty,
Okej, dziewczyny. Ten temat był juz pewno w grupowcu z tysiącpińcet razy poruszany, ale ja go poruszę po raz tysiącpińcetpierwszy, bo nie chce mi się szukać. Otóż poszukuję jakiegoś przybytku robiącego koszulki według projektu klienta. Oczywiście gówniane naprasowywanki złażące po pierwszym praniu z pro punktów w polskich marketach odpadają. Generalnie szukam tiszerta z motywem z Wile E. Coyote. Z gotowych projektów najbliższe tego czego szukam jest to : i Ale raz, że koloroystycznie tak nie koniecznie, to koszulki w tym momencie nie do dostania. Z customów to znalazłem takie cuś, z całkiem fajnymi motywami http://www.zazzle.com/collections/browse.a...791154525386368 Wszystko fajnie, tylko czemu nie ma czarnych koszulek ? o_O I skoro to jest custom, to czemu nie mozna walnąć swojego napisu ? Tzn. można dać napis, ale tylko jeden z dwóch przygotowanych wariantów. Suchych. Poza tym obawiam się o jakośc materiału takiej koszulki : / No dobra, żeby dalej nie rozmywać. Macie adresy jakichś sprawdzonych sklepów z customami ?
-
Ankieta - EP Czytelnikow 2009 - DATA
W ogóle co to za rozkmina czy jechać na EP czy na żydboks fun day. Szabas macie co tydzień :closedeyes: Ten ośrodek w Sulejowie to daleko od zalewu jest ? Będę na 69,9%
-
Lost sezon 5 [spoilery]
No i właśnie to są 2 linie czasowe Mam nieodparte wrażenie, że wszyscy w tym temacie piszemy o tym samym, tylko każdy swoimi słowami
-
Lost sezon 5 [spoilery]
No to ja już nie wiem o czym jest rozmowa. To może ujmijmy to tak, może być sobie jedna linia wydarzeń cokolwiek to znaczy, ale bardziej niż oczywiste jest to, że są dwie linie czasu. Jak inaczej nazwać to, że "w tym samym czasie" większość bohaterów znajduje się w Dharmaville w latach 70, a dorosły Ben, Sun, Lapidus, ożywiony Locke i reszta pionków z lotu Ajira na wyspie (zespole wysp) we współczesności ?
-
Lost sezon 5 [spoilery]
No przecie to oczywiste. Gdyby miała być jedna jedyna linia czasu, to po strzale Sayida, dorosły Ben musiałby nagle paść trupem/zdematerializować się. Poza tym wtedy właśnie rozbitkowie musieliby pamiętać, że byli w latach 70 na wyspie itd.
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
Changeling - przeciętny dramacik obyczajowy rzekomo oparty na faktach. Historia mająca duży potencjał została przedstawiona w taki sposób, że film po człowieku spływa, nie wywołując żadnych emocji. Niby jest intrygująca w założeniach sprawa matki, której podmieniono dzieciaka, później dochodzi wątek , i walka jednostki ze złym systemem. No tylko co z tego, skoro wszystko przedstawione jest w tak anemiczny, rażący sztucznością sposób ? Łopatologiczny podział na złych do szpiku kości policjantów i personel oraz kryształową matkę niezłomnie walczącą o prawdę i pastora będącego uosobieniem miłosierdzia i sprawiedliwości (mimo wszystko Malkovich na plus) strasznie razi. Wątek walki z policją to jednowymiarowa klisza i rewelacyjny usypiacz. Motyw miał być niby szokujący, ale Lot nad kukułczym gniazdem to to nie jest. Było wiele filmów przedstawiających ten temat dużo dosadniej i ciekawiej. Chyba najciekawiej wypada wątek , chociaż w porównaniu do ogółu tego typu charakterów to i tak jest przeciętniutki. Gość niby jest taki krejzi, ale brak tutaj przedstawienia jakiejś motywacji. A było tak groteskowe że aż śmieszne. No ale jeżeli jakaś scena z tego filmu pozostanie mi na dłużej w pamięci, to będzie właśnie spotkanie Christine ze , to akurat było dobre. A poszukiwanie syna ? Coś, co miało być klamrą spinającą całą fabułę i czynnikiem podtrzymującym napięcie, gdzieś tak w połowie filmu schodzi na dalszy plan i staje się wyłącznie pretekstem do pokazywania, jak bardzo heroiczna jest główna bohaterka. Nie pojmuję zachwytów nad rolą Jolie. To, że jest to bodajże czarty czy piąty film w jej karierze, w którym pokazuje coś więcej niż cycki, nie czyni z tego kreacji na miarę jakiegoś szczególnego wyróżnienia. Angelina zagrała po prostu poprawnie, w porywach nieźle, ale o żadnych wodotryskach nie ma w tym przypadku mowy. W roli matki lepiej wypadła akurat w Aleksandrze (tak, tym filmie Stone'a, po którym wszyscy sobie niesłusznie jeżdżą), a do roli z Girl, Interrupted to jak stąd na księżyc. 5/10