Kmiot
Senior Member
-
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Obecnie
Przegląda stronę główną forum
Treść opublikowana przez Kmiot
-
Rugby
Ale Koguty wchodzą w Argentynę. Fajnie to wygląda.
-
Rugby
We Francji też coś mało tych murzynów.
-
Rugby
No tak, tak gdzieś, kiedyś, chyba jeszcze cztery lata temu (przy okazji poprzednich mistrzostw) słyszałem i widzę, że zawodnik często stara się przyłożyć jak najbliżej bramki, żeby kąt był mniejszy, ale mam wrażenie, że jest w tym jakaś dowolność. Albo nieuważnie patrzę i mam zwidy. To z linii 40 metrów? Ale że do Argentyny Messiego nie wzięli...
-
Rugby
I cyk, trzecie przyłożenie. I cyk, czwarte. Zaczynam żałować Fidżijczyków. Przy okazji: od czego zależy to, skąd zawodnik kopie po podwyższenie po przyłożeniu?
-
Rugby
Trochę z opóźnieniem, ale włączyłem i w kilka minut dwa przyłożenia Australijczyków. To chyba tyle w kwestii "dowożenia"?
-
Dawne (i dzisiejsze) pisma o grach poza PE (PSX Fan, P+, OPSM, i inne)
Ooo, megaplakat!
-
Rugby
Nie mogę wyjść z podziwu, jakie to są TURY. Ja po niektórych zderzeniach to od razu bym poprosił o wózek inwalidzki, a oni poprawiają ochraniacz na zęby i grają dalej.
-
Dawne (i dzisiejsze) pisma o grach poza PE (PSX Fan, P+, OPSM, i inne)
Gra na uczuciach Pawła Królikowskiego.
-
Dawne (i dzisiejsze) pisma o grach poza PE (PSX Fan, P+, OPSM, i inne)
Ja na pocieszenie wytargałem to: Te rozległe opisy do Pokemonów i 14-stronicowa solucja do Golden Sun, gdy cały magazyn to raptem 52 strony xd Te okładki...
-
Silnik forum 3.0
Ważne, że Ty nie zniknąłeś ;*
-
Dawne (i dzisiejsze) pisma o grach poza PE (PSX Fan, P+, OPSM, i inne)
Chciałem dzisiaj kupić Pixela, ale kur'wa zobaczyłem tę okładkę jakiejś obsranej MOBY i mi się odechciało. Co się stało z tym magazynem, który kiedyś miał niebanalne okładki?
-
Rugby
Mam niezaplanowane wolne, więc BĘDĘ.
-
PSX Extreme 266
Faktycznie. Coś poszło ewidentnie nie tak. Sprawa ma z pewnością interesujące kulisy i za sto numerów dowiemy się w ramach "wspominek" jak do tego doszło, że w 2019 zabrakło Fify na okładce. Aha, dobrze, że Perez wrócił. Solidny człowiek na swoim miejscu.
-
Wrzuć screena
Coś się tam zmieniło? A, wróć, przypomniałem sobie, że od sześciu części nic xd
-
Konsolowa Tęcza
Orzech do zgryzienia może być tylko twardy, nigdy ciężki ;] Na szybko on topic: przy MGSV bawiłem się całkiem przednio, bo jest gdzie i czym kombinować. Ale w sumie chciałbym ciut więcej MGSa w MGSie.
-
Konsolowa Tęcza
Przymierzałem się do Yakuzy, ale je'bią tego tyle, że mi się odechciewa. Remaki, spin offy, prequele, jeszcze jedna część nie wyszła, a już zapowiedziana kolejna, ech. Już sam nie wiem czy ewentualnie zaczynać od Zero, czy Kiwami 1. Pewnie dla kompromisu zacznę od niczego.
-
Konsolowa Tęcza
Zawsze może zacząć przygodę od Metal Gear Survive.
-
Konsolowa Tęcza
Metal Gear Survive możesz pominąć.
- The Messenger
-
Wrzuć screena
Ale siła i urok tego tematu chyba zawsze leżały w tym, że wrzucano tu autorskie screeny. Nawet (albo przede wszystkim) jeśli miały to być te kaleczne zdjęcia TV/konsoli z odpaloną grą. Coś niepowtarzalnego i Z DUSZĄ. Od cudzych screenshotów mamy google.
-
Cotygodniowy przegląd VR-owy.
No ja to myślę, że to taki autorski temat Zdunka i z grzeczności nie wypada mu wchodzić w performens.
-
Dawne (i dzisiejsze) pisma o grach poza PE (PSX Fan, P+, OPSM, i inne)
W sensie co? Bo nie wiem co masz na myśli (albo nie widzę obrazka). Pixel powinien być w okolicach 51 numeru. Nie czytam go od jakichś dwóch lat, ale z ciekawości w sumie bym zajrzał. Jak się trafi gdzieś po drodze, to kupię.
-
Rugby
Wychodzi na to, że Polsat. U mnie będzie niewygodnie z godzinami ;/ https://programtv.naziemna.info/program/sportnazywo/p-rugby
-
PSX Extreme 265
Spoko, wreszcie może będę mógł spokojnie zasnąć. Buziaki chłopaki.
-
Vampyr
Ej, zabierałem się do tej gry tak w sumie od niechcenia, bo dostałem ją od kumpla, który wymiękł i odpuścił. I dałem się trochę zaskoczyć. Pozytywnie. Pierwsze wrażenie do najlepszych nie należy. Postać porusza się lekko, ale jednocześnie jakoś drętwo, a szlagi zadawane przeciwnikom nie mają mocy, nie czuć ich ciężaru, impetu. Zresztą sama walka też do specjalnie wyrafinowanych nie należy, szczególnie dla graczy, którym soulslike'owa mechanika zarządzania staminą nie jest obca. Oni odnajdą się tutaj natychmiast, choć większych emocji w trakcie starć nie odczują. Po kilkunastu minutach rozważałem rezygnację. Ale wiadomo jak to jest - im dalej, tym lepiej. Bo istotne są tutaj potyczki na słowa. Jezusie z Nazaretu i Maryjo, Matko Jezusa z Nazaretu! Ile oni gadają! Po prologu i dotarciu do pierwszego skupiska NPCów można zrobić sobie herbatę oraz położyć się, bo przez następne dwie godziny będziemy rozmawiać. Aż mi brakowało możliwości "sterowania konwersacją" za pomocą jednej dłoni (np. zatwierdzanie kwestii przy pomocy L1). System dialogów to klasyka gatunku (koło wyboru) i żadna innowacja, ale kwestie są napisane na tyle naturalnie, że słucha się ich przyjemnie. Parę logicznych upośledzeń by się znalazło, intonacja nie zawsze jest odpowiednia, kilka wątków się niepotrzebnie powtarza (rozmawiamy o tym samym, tylko przy pomocy innych słów), ale to było raczej nie do uniknięcia. Faktycznie: proporcja "akcja/rozmowa" jest na początku gry niebezpiecznie zachwiana na korzyść tej drugiej i nie zdziwię się, jeśli to właśnie w tym miejscu wielu graczy odpadnie z racji mozolnego tempa. Szczególnie osoby ze skłonnościami do nałogowego wyczerpywania wszystkich dostępnych kwestii w obawie, że przegapią jakąś istotną informację. Pewnie, technicznie Vampyr niedomaga ostro, bo dręczyły mnie długie loadingi i kilka innych drobnostek wymagających optymalizacji. Serio trzeba było osobny loading screen, by wczytać dwa pokoje na krzyż? Żeby świat gry był jeszcze jakiś ogromny, to mógłbym zrozumieć. Ale ten Londyn jest niewielki i skondensowany. Sprintem oblecisz go po obrzeżach w pięć minut. To samo w sobie nie jest wadą, bo nie jest potrzebna większa mapa, ale dziwi trochę jej poszatkowanie. W dodatku jego konstrukcja jest mocno umowna. Pełno tutaj drzwi i bram zamkniętych "BO TAK", aż dotrzemy do odpowiedniego punktu w fabule. Wtedy nagle okazują się otwarte. Albo zawsze bawi, jak wbijasz komuś na kwadrat i od razu opier'dalasz mu szylingi z szuflad oraz inne szpargały czy chemikalia z kredensu, a ten nieborak stoi bezsilny i się temu przygląda. Potem pogadacie jakby nigdy nic, dasz mu jakieś lekarstwo na przeziębienie, on bezgranicznie wdzięczny, mimo że właśnie splądrowałeś mu mieszkanie i elo, bywaj, sam trafię do wyjścia. Logika gier mocno xd Wszystko to usuwa się w cień, bo na pierwszy plan wchodzi udany nastrój opowieści i klimatycznie naszkicowany Londyn gnębiony epidemią. Z artystycznego punktu widzenia trudno projektantom cokolwiek zarzucić. Do tego dochodzi oszczędna (IMO aż zbyt oszczędna) muzyka, która subtelnie potrafi przyciągnąć uwagę. Pierwsza wizyta w szpitalu i towarzysząca jej muzyka przynosi nadzieję. Fabuła? Wystarczająco angażująca i napędzająca do działania, aczkolwiek do wybitności jej sporo brakuje. W jakimś stopniu kreujemy ją sami, bo stale decydujemy o życiu i śmierci innych NPC. Niektóre wybory moralne mają swoją wagę, inne są błahe, ale system jest bardzo elastyczny. Możemy wykończyć całą dzielnicę, a gra i tak jakoś to przełknie i popchnie nas do przodu. Oczywiście jedyną słuszną drogą jest ścieżka pacyfisty i zaliczenie gry bez zabijania choćby jednego NPC. Problem w tym, że to właśnie ich krew jest najlepszym dostarczycielem punktów doświadczenia niezbędnych do rozwoju postaci. I znów: umiesz w soulslike - poradzisz sobie nawet na niskim levelu bohatera (żaden ze mnie wyjadacz, a zginąłem może z pięć razy, a od połowy gry tylko raz); nie umiesz w soulslike - to, ku'rwa, nie wiem, pewnie się potkniesz kilka(naście) razy i tylko od uporu zależy, czy się podniesiesz. Z drugiej strony, zabijając NPC robi się zbyt łatwo i wyzwanie idzie na stosunek płciowy. W sumie oczekiwałem gry 6/10, a subiektywne odczucia mam o dwa oczka lepsze.