Treść opublikowana przez ogqozo
-
Champions League
Jednak Mbappe to jest gość. Przepotezny gol, i cieszynka którą pewnie ćwiczył długo przed lustrem. To jest jego nowa ulubiona rzecz, że patrzy jakby miał strzelac w długi słupek, a potem nagle szybko odpala w krótki. Prosta fizyczna magia.
-
Champions League
Wreszcie Lewandowski coś strzelił, bo nędza ostatnio. W tym sezonie bez korony może w końcu rekordzik LM, obecnie wynosi on oczywiście 17, bo tyle raz strzelił Cristiano Ronaldo. Niestety w ćwierćfinale może być trudno trafić na takich cieniasów. No ale jutro mecz, na który czekaliśmy całe życie. Mbappe kontra Real. O ile oczywiście Mbappe wyleczy kontuzję. Messi i Mbappe i Neymar kontra Real. To musi być mecz stulecia. Jako że nie zagrają m.in. Kroos i Casemiro, PSG musi powalczyć o zwycięstwo na wyjeździe, bo w rewanżu może być trudniej. Paryżanie mają stosunkowo mało kontuzji. Real oczywiście jest w świetnej formie, idzie pewnie po mistrza Hiszpanii i w weekend absolutnie zmiażdżył niezły Real Sociedad, nie dając im dojść do piłki ani do okazji. PSG oferuje Mbappemu podobno 50 mln euro rocznie NETTO, oraz bonus 100 mln euro za podpisanie. I ja nawet myślę, że ta kasa ma sens. Mbappe to dalece najpopularniejszy młody piłkarz na świecie. Kto go ma, będzie zbierał fanów na całym świecie na długi czas. Teraz, gdy młodzież coraz mniej obchodzą Cristiano i Messi, jego dominacja w mediach jest coraz bardziej widoczna. To obecnie najważniejszy piłkarz na świecie, i dzisiejszy wieczór może wiele znaczyć co do tego, gdzie spędzi ostatnią dekadę swojej kariery. Edit: Kurde, przecież im remis wystarcza. Zapomniałem że mają już 1-0 xD Do skasowania Tak się podjarałem że zapomniałem ich wielki show sprzed 3 tygodni
-
Nintendo Switch - OLED model
Tylko 3600 godzin? Jak wyjdzie Xenoblade 3 to ludzie tutaj tyle nabiją w jeden rok, na samym menusie "potwierdź że chcesz wylosować kolejnego blade'a".
-
NBA
Nie ma to jak oglądać przegrywającego Kyrie'ego wczesnym wieczorkiem Celtics w pierwszej połowie sezonu przegrywali masę wyrównanych meczów, mimo najlepszej różnicy punktów ogółem byli bodaj na 10. miejscu bo przegrali kilkanaście spotkań drobną różnicą. Od dwóch miesięcy mają nowy sposób na ten problem, po prostu wygrywają każdy mecz dwucyfrową różnicą. Dzisiaj już pojawił się ten moment, gdy Nets się zbliżyli na 3 punkty, Durant był ogólnie w gazie, i myślałem, cóż teraz... Ale jednak się wybronili. Teraz już większy sens ma to co wtedy pisałem, widać że oni są świetnie przygotowaną ekipą, wyglądają może najlepiej w konferencji. Może nie dzisiaj, ale tak ogólnie. Jeśli Bucks przegrają z Suns, gdzie dziś nie gra pierwsza, druga ANI trzecia opcja (Cam Johnson zdobył w ostatnim spotkaniu 38 pkt. i jest jedynym poza Kennardem zawodnikiem w lidze, który rzuca 45% za trzy oddając wiele rzutów), to też będę się cieszył. Phoenix nadal wydaje się nie mieć wad, słabych punktów, nie odpuszczać ani jednego meczu. 9 meczów przewagi nad drugim miejscem w lidze - kurczę, to tyle, co drugie miejsce ma nad piętnastym.
-
NBA
Stało się. Ktoś dogonił Warriors. To świadczy o tym, jaką mieli przewagę - że przegrywają tak długo, i dopiero dziś spadli poniżej drugiego miejsca. Teraz peleton jest blisko, jak będą dalej przegrywać to nawet szóste miejsce jest całkiem w zasięgu. A tacy byli poza zasięgiem, dla niektórych... Warriors chyba powinni zrobić Draymonda Greena trenerem, żeby nawet kontuzjowany jednak stał tam nad nimi i ciągle darł na nich ryja co mają robić. Inaczej widać lekką zapaść w każdym elemencie gry... Niby nic drastycznego, ale każdy zawodnik jest słabszy i nie ma takiego błysku cwaniactwa w grze. Najbardziej nadal podoba mi się Payton, ale taki Wiggins po wyróżnieniu All-Star już kompletnie zamula, koleś niby umie rzucać i bronić, ale jak tylko siądzie na ławce Curry to jako zespół oni leżą, nie robią akcji. Kuminga i Klay też - dobrzy wykonawcy, ale bez inicjatywy. Od Curry'ego zależy wszystko, a on sam wygląda, jakby jednak przydały mu się kolejne wakacje. Kiepski znak dla Warriors chyba. Dla mnie na Zachodzie 6 ekip wygląda dobrze. Dallas po cichu naprawdę nieźle broni jako zespół, i ogólnie są dobrą ekipą, niesłusznie sprowadzaną do jednego gracza. Ciągle wygrywają i IMO mają taki vibe, że nie będą się bać nikogo. Bo i nie ma kogo. Grizzlies w sumie podobnie, to jest mocny zespół który nie potrzebuje Ja by wyglądać kompetetywnie. Utah nadal jest przemocne, gdy jest w pełnym składzie. Podobnie może być z Denver - naprawdę wiele im dało zatrudnienie DeMarcusa Cousinsa. Wreszcie nie jest tak, że jak na parkiecie nie ma Jokicia, to jest wielka dziura. Cousins wiele potrafi z piłką, jest duży, nawet się stara. Jego przyjście ogromnie wzmocniło Denver w ataku i obronie. Jeśli dodamy do tego obecną formę Wolves i Clippers, to pojawia się prawdziwa Ósemka Strachu. Dobre ekipy. Warriors wyglądają z nich najsłabiej mdr.
-
TRANSFERY
Według plotek to Barcelona w ogóle próbuje się przerzucić kompletnie na tryb wolnych agentów. Kto to nie jest w grze! Christensen, Azpilicueta, Gaya (temu kontrakt się kończy za rok), no i Franck Kessie. W sumie już zatrudnili całą linię ataku z odzysku, to teraz obrona by pasowała. Ciekawe kto na bramkę ostatecznie, bo chyba już nie wierzę w odrodzenie Ter Stegena.
-
Premier League
Geniusza i artystę futbolu Marcelo Bielsę zmienił jankeski brudny amator, Ted Las Jesse Marsch, ale w stylu Leeds wiele to nie zmieniło - zagrali jak nigdy, przegrali jak zawsze. Nawet podziwiam jak oni są w stanie atakować cały mecz, zmarnować 20 okazji i przegrać do zera, za każdym razem. Spadeczek? Takiego lania jak Leeds to ostatnio chyba nikt nie zbiera.
-
TRIANGLE STRATEGY
Osobiście widzę w recenzjach potwierdzenie moich wrażeń z dema, że w grze jest masa mało ciekawego gadania i że gra nie daje graczowi okazji samemu pobawić się faktycznie jakimiś możliwościami systemu, tylko odgrywamy to co nam mówi, w bardzo powolnym tempie. Oj chciałbym jakiś comeback taktycznych jRPG-ów, no ale nie z tej strony.
-
Pokémon Scarlet and Pokémon Violet
To będzie nowa odsłona serii Pokemon, nastawiona na walki itd. Nie wiadomo, jak będzie z trenerami w głównym wątku, może będzie nastawienie tylko na walki z dzikimi pokemonami jak w otwartych rejonach Sword/Shield, ale ten kluczowy element serii pozostanie w centrum. W sumie to jedna z dwóch rzeczy, które Nintendo w ogóle powiedziało. Druga, to że to będzie open world, bez sztywnego podziału na lokacje, z pokemonami wypełniającymi bogaty świat dokoła i z dużą swobodą eksploracji. To ma być główny wyróżnik tej gry od innych. Czyli w sumie kompletnie to nie będzie Arceus mdr. Ale myślę, że jego sukces sprawi, że kolejne spin-offy tego typu będą wychodzić dość często. Ja płakać nie będę, chociaż wśród wielu rzeczy, które bym chciał - powrót do mocy miast z pierwszych części Pokemonów, który byłby bardzo ekscytujący gdy widzę miasto oparte na Barcelonie. Niestety rozwój technologii doczytywania silników 3D sprawił, że większość powstających dużych gier jest oparta na otwartych przestrzeniach i ludziach stojących przed domami, do których nie można wejść, albo się wchodzi z loadingiem. Brakuje mi miast rodem z czasów jRPG-ów 2D, gdy tak szybko widzieliśmy tak wiele różnych rzeczy. Ale po tej grze się tego niestety też nie spodziewam...
-
Xenoblade Chronicles 3
Nie no, dopiero zapowiedzieli Xenoblade i to dość konkretnie, raczej na pewno jest ono gotowe do wydania, pytanie czemu zadecydowali o premierze we wrześniu, gdyby zaraz potem miała wyjść Zelda. Faktycznie Zelda może zostać nadal opóźniona - ale skoro to miał być tylko "robiliśmy DLC do Breath ale wyszło wystarczająco duże na nową grę...", to nie nastawiałem się na to, że po 5 latach nadal nie będzie nawet blisko. Akurat poprzednia "Zelda DLC" czyli Majora's Mask była jedyną grą z serii, której powstawanie nie było epopeją z masą zwrotów akcji (jejku, jakie to dziwne dzisiaj pomyśleć, że siedli do Majory i cyknęli ją w rok). Tymczasem ta nowa będzie o dziwo najdłużej powstającą pozycją w historii Zeldy.
-
NBA
A w 2013 byli lepsi w half-court offence? Punkty to punkty, obojętnie czy z half-court offense czy spudłujesz, ale Adams zbierze i dobijesz. Dawno nie było ekipy tak opartej na energii w ataku, co najmniej od czasu Oklahomy z jeszcze Westbrookiem, Ibaką, Kanterem, Collisonem, Waitersem itd. No ale tamto OKC powinno pokonać historyczne GSW i zdobyć tytuł. Ta ekipa jest dużo słabsza, ale liga jest zacięta, tak czy siak pewnie kontuzje mogą zadecydować. Utah i Denver mogą być supersilne, jeśli będą w pełnym składzie. No i Dallas, które w ostatnim czasie wygrywa mecz za meczem i po cichu wygląda może jeszcze mocniej niż Grizzlies na ten moment. Mogło by być dużo lepiej dla Grizzlies skończyć na 2. miejscu, bo ekipy z miejsc 7 i poniżej na ten moment wyglądają dużo mniej groźnie. Chociaż i tak Wolves czy Lakers mogą potencjalnie mieć całkiem dobre momenty.
-
Elden Ring
No to jest lekka parodia gatunku chyba, zbieramy taką masę tych liści, a nie widziałem jeszcze jednego przedmiotu do kraftowania, który byłby jakoś przydatny dla mnie. Obiektywnie patrząc to strzały, groty czy różne bomby do rzucania są pewnie przydatne, no ale nigdy nie miałem w zwyczaju używać takich rzeczy, bo wydawało mi się niewarte nauki obsługiwanie czegoś, co się szybko kończy. Niby taki jest sens kraftu i zawsze można po prostu nie zbierać tych wszystkich kamyczków, czyli niby jest mądre rozszerzenie możliwości bez zabierania soulsowiści, ale no, Zelda to nie jest.
-
Xenoblade Chronicles 3
Nie wiem, co myśleć o dacie premiery tej gry. Jak wiadomo, Nintendo (w sumie jak większość wydawców każdego medium) zazwyczaj rozdziela gry w czasie tak, by nie było przesycenia. No a Xenoblade ze wszystkich gier Nintendo ma chyba najwięcej wspólnego z Zeldą, jeśli chodzi o demografię. Oczywiście Zelda jest dużo popularniejsza i jakoś jej nie zaszkodzi żadna premiera, ale też dwie gry na 200 godzin wydane blisko siebie zachęcą część osób do niekupowania nówki jednej z nich. Być może nowa Zelda nadal wyjdzie w listopadzie, ale teraz no nie wiem.
-
Elden Ring
To też jeden z wielu aspektów, w których mam wrażenie, że Bloodborne i Sekiro nie istniały i wracamy do kontynuowania Dark Soulsów. W sumie to nie pamiętam ani jednej kwestii związanej z głównym wątkiem, włączając w to ten długi filmik początkowy, ani też nie wiem o co w żadnej z nich chodziło.
-
Xbox Game Pass - gry w abonamencie
Far: Lone Sails to była przepiękna gra, i tania na przecenach, szkoda że do końca niedopracowana. Jak na indyka ciszy i medytacji, seria jest też zaskakująco... ciężka, dając nam i sytuacje z którymi trzeba sobie poradzić, i zagadki które może być trudno wykminić przy absolutnej ciszy ze strony gry. Bardzo dobry nabytek do Game Passa. Guardiansy w drugą stronę - ktoś taki jak ja, kto by nigdy nie wydał kasy na tego typu "dużą" produkcję, będzie miał okazję spróbować czy jest tam co fajnego. Od np. Jedi coś tam się odbiłem, ale fajnie było za darmo zobaczyć dokładnie co to za gra. Kentucky wiadomo, nie jest to idealna gra na pada, ale ogólnie jedna z najlepszych gier ever.
- Elden Ring
-
Primera Division
Jeśli nawet Ousmane Dembele w obecnej sytuacji gra dobre mecze, to znak, że atmosfera w ekipie chyba jest niebiańska. Nie no, nie mówię, że taki Dembele, Ferran, Adama, Depay i Aubameyang razem wzięci nie są razem warci tyle, co jeden Messi. Ale... No i ten Dani Alves, jakże jego się ogląda. No i Pedri, najlepszy. Czego nadal do końca nie dostali od Frankiego de Jonga, to mogą dostać od kolesia, którego wzięli za niewielkie pieniądze z Las Palmas. Największą gwiazdę pomocy na świecie. Być może...
-
Pokémon Scarlet and Pokémon Violet
Jak zawsze histeria. Główna seria Pokemon wychodzi od dawna co 3 lata i może nie jest to czas produkcji GTA VI, ale jest sporo roboty ze zrobieniem tych setek pokemonów, a też nie ma co szaleć. Spinoffy zawsze były, taka to marka, ale te ostatnie chyba akurat trudno nazwać "robionych tanim kosztem". Zarówno Snap, jak i Legends dostały bardzo dobrze opinie graczy i były grami na wiele godzin, z masą różnorakich detali. Także Unite spodobało się wielu osobom, a i remake'i na Switcha miały jakiś tam swój target i przydatność. Wiatraki jak wiatraki, w Elden Ring też ruchome obiekty które są daleko od kamery mają takie animacje. Czasami nawet boss, z którym walczę, wchodzi w tryb 2 fps jak odbiegnę za daleko od niego na pełnym polu mdr. Taki sam płacz był przy okazji Legends Arceus, jaki zły to zwiastun, a w praniu wyszło, że kwestia "grafiki" to jeden z mniejszych problemów tej gry.
- Elden Ring
-
Elden Ring
Możesz je dodać w tym przypadku. Jak widać (jak równiesz zobaczysz w statystyce "atak broni w prawej ręce" klikając bodajże Y), ogólnie jakościowy będzie miał niższe obrażenia. To chyba będzie zawsze na początku gry. Standardowy ma wyższe "bazowe" obrażenia, za to quality ma "skalowanie", czyli większy bonus za każdy punkt siły/zręczności/itd. Raczej na początku gry suma w standardowym będzie większa dla każdej broni, ale wraz z podnoszeniem statystyk postaci i ulepszeniami broni, na pewnym etapie to quality będzie dawać wyższe całościowo obrażenia.
-
Elden Ring
Czy można przekuć broń na magiczną to nie wiem, ale jest jakaś możliwość przerobienia jej na magiczną. Jednak jak w poprzednich częściach, nie nastawiałbym się, że szybko będzie możliwość uczynienia tego efektywnym, z racji liczby wymaganych przedmiotów do osiągnięcia wysokiego skalowania z int.
-
Elden Ring
Spoiler alert, bla bla, ale wygląda mi na to, że cała "pierwsza kraina" jest swego rodzaju kompletnym wstępem do gry, każda mała jaskinia ma swojego mini-bossa, którego pokonanie daje nam pierwszy przedmiot danego typu i planszę pokazującą jak tego używać. Nie wiem jak z resztą gry, ale jednak jest sens wylizać najpierw tę pierwszą krainę, by wiedzieć, co ogólnie nawet jest w grze. Szczerze mówiąc to dalej nie wiem, jak używać skilli broni w prawej ręce, jeśli się ma coś w lewej, a wydają się istotnym elementem gry. Nawet nie umiem tego wyguglać lol. Może się pojawi w którejś jaskini którą pominąłem.
- Elden Ring
-
Elden Ring
Chyba tak wygląda kariera maga w każdej grze serii, jest tylko kilka przedmiotów związanych z magią, i jest to dziwny sposób grania, niezoptymalizowany pod typowe doświadczenie, poboczna ciekawostka jakich wiele w RPG-ach. Nadal pozwala on rozwalać większość przeciwników, o ile nie skończy ci się mana, z oczywistego powodu - większość potworów w Soulsach nic ci nie zrobi jeśli jesteś daleko od nich. Ale też w ostatnich Soulsach raczej ciężko było na tym się ograniczyć w grze. Można rzucić tylko X czarów zanim skończy ci się mana, a nie zabierają one jakoś strasznie dużo HP, no i rzucają się długo. Tutaj dodatkowo są przyzwania, które chyba (?) są tak samo silne bez względu na statystyki, ale wymagają trochę many do przyzwania, więc podwójny powód, żeby mieć więcej many (ale tego nie wiem, czy można przyzywać w nieskończoność? Czy np. tylko raz w trakcie całej walki z bossem? Może ktoś wyjaśni). Jeśli nie zaczniesz astrologiem, to w ogóle może minąć chyba wieeele godzin, zanim w ogóle znajdziesz różdżkę i czary. Może akurat ominiesz to jedno miejsce gdzie one są. Tak że to, że na start gry masz różdżkę i jakiś czar, to proporcjonalne wyposażenie. Zawsze tak było w Soulsach, że te czary i różdżki się rzadko znajdowało. Zawsze możesz np. pójść dalej w to co jest standardowym rozwiązaniem, DEX i broń biała i walenie potworów mieczykiem, a te czary zostawić jako bonus przydatny czasami np. do zdejmowania szybko uciekających królików albo wyciągania pojedynczego przeciwnika z grupy itd.
-
Elden Ring
Szczerze mówiąc, mam też uczucie "Dark Souls 4". Nie żeby mnie obchodziły tak bardzo te animacje itp. (w tak ogromnej grze, to nieuniknione. Robienie tego tak jak niektórzy by chcieli kosztowałoby masę kasy, a więc wymagało ucięcia masy innych rzeczy. Jestem rozwalony przepychem tego świata, liczbą potworów i ich... sensem, no kurde, żadna zachodnia gra tak tego nie robi, że przeciwnicy są częścią czegoś, a nie losowo nawalone te same tłumy do rozwalenia żebyś "miał co robić"). Bardziej o to, że wyszedł Bloodborne, a zwłaszcza Sekiro. No i jeśli chodzi o samą rozgrywkę, to... trochę tęsknię za Sekiro. Nie no, szczerze to czuję pewne zmęczenie wiedząc, że w każdym momencie mogę tak łatwo utracić wszystkie dusze. Chodzę sobie pół godziny dokoła, jest super, aż nagle Z MGŁY pojawia się Z POWIETRZA wielki niedźwiedź i mnie zabija jednym atakiem. Byłoby to całkiem zabawne, gdybym nie tracił wszystkich dusz, które bardzo bym chciał jednak mieć, bo to levele, a także możliwość kupowania przedmiotów. Mógłbym oczywiście je farmić i wydawać zanim gdziekolwiek pójdę, ale nie chcę planować grania w giereczkę niczym domowego budżetu (w sumie to nawet swojego budżetu w życiu nie planuję bo zbyt nudne jest i jestem biedny mdr). Gra jest dla mnie niesamowicie trudna w porównaniu do Sekiro. Każdy mini-boss, a także niejeden standardowy przeciwnik (jak ci żołdacy z szablą patrolujący WSZĘDZIE na dzikach) jest dla mnie wyraźnie trudniejszy, niż najtrudniejszy boss w Sekiro (w którym zrobiłem wszystko bez większych problemów). Powodem, jak sądzę, jest głównie ograniczona mobilność postaci, dużo trudniejsze/niedostępne parowanie, powolne tempo i konieczność zadania masy ciosów przeciwnikom bez bycia trafionym więcej niż parę razy, oraz stres/zmęczenie związane z tym ile jest przeciwników i ile ich muszę rozje'bać.