ogqozo
Senior Member
-
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Obecnie
Przegląda temat: Clair Obscur: Expedition 33
Treść opublikowana przez ogqozo
-
Premier League
I te wywiady po meczu. Arteta: "Zaczęliśmy dobrze, niestety szybko stracona bramka ustawiła mecz, a potem utrata drugiej bramki znacząco pogorszyła sytuację... przepraszam że przegrywamy, musimy się poprawić... Formacja nie była zła, poprzedni mecz graliśmy 4 obrońców i też przegraliśmy..." Pep: "Arteta to świetny menedżer, po prostu mają 8 kontuzjowanych piłkarzy... Arsenal musi mu zaufać i dobrze na tym wyjdą"
-
Premier League
Najlepsze dla mnie było jak w bodaj 20. minucie bramkarz City trzymał piłkę i napastnik Arsenalu naciskał na niego gdzieś tak PIĘĆ CENTYMETRÓW od niego i Ederson dalej kopnął w niego, piłka oczywiście sie odbiła w stronę bramki, ale jakimś cudem na aut, a nie między słupkami. Idealne podsumowanie sytuacji obu klubów. Man City nie chciało płacić za Cristiano Ronaldo i próbuje sobie strzelić najgłupszego gola w 20. minucie meczu, bo Arsenal sam nie da rady a i tak już jest 2-0. Ogólnie ten klub ma taki luz i wyje'bkę, jakby nic nie musieli, a Arsenal ile by się nie starał to i tak nic im nie wychodzi. Ogólnie Ederson ile razy dzisiaj dostaje piłkę to zachowuje się jak dziecko, które musi pokazać wszystkim dokoła jak bardzo jest znudzone. Trochę poniżenie dla rywali. Koleś bierze tę piłkę, coś się tylko nią bawi w miejscu, i się patrzy na Arsenal: "no róbcie coś, tumany". Ile można.
-
SABLE
Chyba kupuję Xboxa dla tej gry mdr. Nie powinienem się nastawiać, bo to przecież niemożliwe, żeby dwóch kolesi z Londynu zrobiło dobry, nienudny open world. No nie? Marne są szanse, żeby dwóch typów było aż tak utalentowanych i w robieniu grafiki, i dźwięku, i kontroli nad postacią, i dialogów, i questów, i mapowania, i... tak dalej. Gra już prezentuje się doskonale, nie powinienem wierzyć, że gameplay osiągnie podobny poziom. Jednak dla mnie vibe znaczy wiele, zresztą ja ogólnie uwielbiam gry, które zrzynają chociaż trochę z Breath of the Wild. Breath jest tak potężną grą, że nawet gry zrzynające choć jeden element wypadają doskonale, jak Short Hike czy Haven. Tutaj chyba nie będzie ani tempa z tego pierwszego, ani muzyczki i walk z tego drugiego, ale będą piękne widoczki i ogólne uczucie swobody. W grze nie będzie prawie żadnych ograniczeń co do kierunku, świat będzie wolny do eksploracji - przykładowo będziemy mogli wykonać questy zanim ktokolwiek akurat nam powie, że te questy istnieją. Wśród porównań twórcy wymieniają, oprócz Short Hike (który ich podobno wnerwił ustawiając poprzeczkę aż tak wysoko) także np. The Touryst oraz Outer Wilds. Czyli, no, zeldowo - gra ma jakiś określony początek i koniec, a co zrobisz pomiędzy nimi i jakie wątki zobaczysz, to głównie twój wybór. Jeśli chodzi o sterowanie, to twórcy mówią, że najbliżej im do gier Team ICO - chcą, by było czuć małość postaci w świecie. Duże nastawienie na pojazdy - długie, samotne podróże jak na koniu. A kiedy z nich wyjdziemy, to Sable będzie się nieco męczyć ze wszystkim. Na pewno część osób na to będzie tak samo jęczeć. Sama animacja bohaterki będzie chyba niesamowicie kontrowersyjna i niejeden łowca klatkażu powie, że dostał wymiotów. Jednakże pod względem celów gra jest dużo pełniejsza i bardziej RPG-owa, niż większość tych Icowych gier na nastrój, bo jest i sporo dialogów, i różnorakich questów, rzeczy do zbierania itd. Scenariusz pisze Meg Jayanth, znana z (fragmentów) 80 days, Sunless Sea, kapitalnych gier dla miłośników czytania i fajnie pomyślanych interaktywnych dialogów, to daje mi nadzieję na niezły poziom. Twórcy zakładają, że część osób pewnie będzie przewijać dialogi, ale są przekonani, że zagłębiając się uważnie odkryjemy wiele zaskakujących aspektów historii tego świata i postaci. Za muzykę odpowiada Japanese Breakfast (ale ta piosenka ze zwiastunu to wyjątek, w grze jako takiej nie będzie wokali), a za sound design koleś, który robił to w Manifold Garden i Bad North, więc to też brzmi nieźle. Trudno mi aż uwierzyć, że ta gra w końcu naprawdę wyjdzie. Była wśród najbardziej oczekiwanych od tylu lat, a to kurde dwóch kolesi robiło przez ten czas, zaczynając od zajawki aż wyszedł im z tego cały open world. Mimo wszystko czasami muszę się podjarać jakąś piękną grą, jak Gris. Xbox za miesiąc pewnie wleci.
-
Hades
Zamierzenie Hadesa jest dość oczywiste dla fanów Pyre. Pyre było w sumie arcydziełem, ale ambitnie pomyślany pacing był bardzo dziwny. Pyre jest jedną z tych gier, które warto jest przejść wiele razy, by sprawdzać różne wybory, kombinacje i jak się rozwinie historia. Jednak inne elementy gry nagle stają się repetytywne. Twórcy zauważyli, że ogromna większość "graczy" nie chce przechodzić żadnej gry wiele razy. Widzą "koniec" i ciśnienie opada jak po orgazmie i gra leci z dysku. Cała praca nad wieloma wariantami i rozgałęzieniami była więc jakby zmarnowana. Jakość gry nie zmienia faktu, że jeśli zakończenie pojawia się po kilku godzinach, to gracz również zdeinstaluje po kilku godzinach, napisze dobrą recenzję ale gra za chu'j sukcesu nie odniesie. Hades powstał więc nie tyle jako zżyna z popularnego gatunku roguelite'owego, co jako adaptacja gry narracyjnej na coś, co więcej graczy faktycznie będzie "przechodzić" w sposób, który pozwoli im doświadczyć tego co w grze jest fajne Hades jest naprawdę dobrze zbalansowany po roku early accessu. Jeśli coś wydaje się wam zbyt mocne albo zbyt słabe, to jest to dobry sygnał do zastanowienia się, co inni z tym mogą robić, że osiągają tak odmienne efekty. Hades jest naprawdę wyjątkowo dobrze zbalansowanym rogalikiem. Jak dla mnie jest absurdalnie dobrze zbalansowany jak na to, jak przejrzystą jest grą. Nie kojarzę naprawdę innej takiej gry, że praktycznie każdy run jest "równy", choć jednocześnie grałem prawie w każdym runie inaczej, bo boony są supermocne i decydują o tym, jak faktycznie atakuję i bronię. A serio grałem w tego sporo. To nie ma być jakiś lootfest jak w Dead Cells, tylko jakość w prostocie. Jest 6 broni, ale wszystkimi gra się naprawdę fajnie. Albo nie... ale jak dla mnie to wolę postokroć 6 broni takich jak w Hadesie, niż 600 takich jak w Dead Cells, gdzie nigdy nie widziałem czegoś, co było faktycznie warte różnicy. Trudno byłoby tego oczekiwać jak jest 600 broni. Dead Cells zaczęło swój early access 4,5 roku temu, a jeszcze dwa miesiące temu pojawił się kolejny (setny?) update mający poprawić balans, który wzmocnił 70 broni i osłabił 20. Ale nastawiony na masowe klikanie cyferek design siły i wyzwania w Dead Cells sprawia, że ta gra będzie zawsze skłaniała graczy do chodzenia po linii najmniejszego oporu. Ogólnie Dead Cells mnie wciągnął, ale w bardzo inny sposób, dla mnie DC to gra, która wciąga tylko chęcią osiągnięcia celu. Jakby to zabrać, to samo eksplorowanie miejsc, skakanie, walka itd. nie były jak dla mnie ani trochę dobre same w sobie. Gra jest wyjątkowo przejrzysta, to że skille w lustrze mają "drugą stronę" to jedyna rzecz, która nie jest dosłownie w każdym detalu co do milimetra opisana graczowi. I nie wiem, jak to lustro przeszło rok early accessu, bo ja też się kapnąłem o nim po kilkudziesięciu godzinach heh.
-
Elden Ring
To wszystko brzmi superzachęcająco. Uwielbiam jakość gier From, ale niezbyt ich konstrukcję. Otwarty świat z fast travelem (oraz mapa z możliwością zaznaczania miejsc na później! Oraz podobno znacznie łatwiejsze unikanie starć!) oznacza, że z natury nie będzie chyba marnowania godzin na klepanie potworów, które już rozwaliłem, ale ciągle za mną latają. Nawet jeśli gra będzie miała momenty, gdzie po kolei trzeba znieść dużo walk i jest ciężko, to tutaj powinno to być znacznie mniej nużące, jeśli będzie odskocznia w postaci innych dostępnych szybko miejsc, gdzie będę mógł porobić inne zadania, pójść w innym kierunku, może po drodze przypakować, a potem swobodnie sobie wrócić. Stety/niestety w dungeonach nie będzie opcji fast travel. Super wieścią jest zapowiedź zróżnicowanego świata, w którym dungeony nie będą ściśle zamkniętymi kapsułami, ale mają mieć różne płynnie łączące się ze światem kształty. Jedną z wad Zeldy było to, że dungeony były tak odseparowane od reszty gry i nie mieliśmy momentów, gdzie by było skupisko zagadek, możliwości i walk w sposób faktycznie wykorzystujący to co najlepsze w tej grze. Pytanie, czy uda się zachować jakość, bo duże open worldy zazwyczaj są nudne na dłuższą metę, a Soulsy jako stosunkowo zamknięta gra nie miały jakoś bardzo dużo lokacji i mogły się skupić na dopieszczeniu każdej minuty. Ogólnie gry AAA są zazwyczaj bardzo powtarzalne, a gry From wyróżniają się od 10 lat niepowtarzalnością, dużą liczbą bardzo odmiennych przeciwników i broni itd. Jeśli oni są w stanie zrobić taki sam wypas tylko w otwartym świecie, i jeśli chodzenie dokoła nie będzie zbyt powolne, to nie wiem no, oszaleję z podjary. W ogóle to nazwa na ognisko w tej grze to "a site of lost grace" i w wywiadach twórcy cały czas używają tego wyrażenia opisując gameplay. Odwiedź a site of lost grace, odpocznij w a site of lost grace. Oj, From, tęskniłem za wami.
-
TRANSFERY
Aż mi się przypomniały czasy Cristiano w Manchesterze, jak połowa postów w tym kąciku to była walka o ludzkość jak w Hyde Parku. Męska, waleczna, konkretna, prawilna, jedyna właściwa Angielska Piłka kontra ciotowata, pedałowata, oszukująca, płacząca, niemęska itd. hiszpańska piłka. Chyba nigdy nie było tak mocnego hype'u na jakikolwiek zespół, jak na Manchester w obu finałach przeciwko Barcelonie, która miała nie mieć szans według foruma mdr. Jak Cristiano poszedł do Hiszpanii, to też wyszło na to, że jednak jest niemęski i niedobry, od tego czasu żaden pojedyczny piłkarz nie miał już takiego supportu, ani trochę. Powiem wam że mi się śniło, że Cristiano strzela gola na bodaj 4-0 w debiucie, zdjął koszulkę i biegł bardzo daleko, bodajże nawet wybiegł z boiska na korytarz xD Nie, nie pamiętam żeby kiedykolwiek wcześniej mi się śnił futbol. Ten ruch ma więcej sensu, nie tylko w sensie nostalgii, której Cristiano raczej zbyt wiele nie ma (ze źródeł płyną sugestie, że Jorge Mendes mocno sobie zagrabił, spieprzając tak sprawę przez całe lato). Man United to klub, który akurat lubi zaoferować gwieździe mnóstwo kasy i się nie przejmować. Zawsze mieli dużo większy budżet płacowy od Man City, ale przy tych nowych kontraktach Cristiano, Cavaniego, Varane'a i Sancho to w ogóle odlatują. Dług rośnie, a zespół wygląda tak, że w ostatnich meczach ich najważniejszym piłkarzem wydaje się McTominay mdr. Ludzie tak ryją z Man City i PSG, że nie wygrały Ligi Mistrzów, ale po cichu nadal najbogatszy klub świata celebruje drugie miejsce w lidze, bo się rzadko im udaje. A w LM od 10 lat nie byli dalej niż w ćwierćfinale, a i to rzadko. Teraz może pora coś wygrać. McTominay wypadł na 1-2 miesiące i Man United próbuje pozyskać Rubena Nevesa.
-
TRANSFERY
To nadal świetny piłkarz. Może nie tak świetny, jak myślą ludzie których kryterium to sprawdzenie ile goli strzelił i pisanie "ty, 50 goli, najlepszy piłkarz w historii!!! Piłkarz X strzelił tylko 17 goli, dużo gorszy!!". W Juve przestał być regularny, miał wiele słabych meczów, co wcześniej mu się nie zdarzało. Ale i tak jego klasa w prawie każdym elemencie jest nadal świetna do oglądania. Poza Lukaku chyba nikt nadal w Serie A nie ma takiego skilla, nie wiem, może Milinković-Savić obecnie czy Felipe Anderson jak ma dobry dzień. Cristiano grał też świetnie na Euro. Ten epizod w Juve nadal pozostaje tajemnicą. O co się obraził, czemu konkretnie odszedł, jak to się stało że do Juve? Chodziło o jakąś kłótnię, o jakieś nieznane kwestie finansowe, o podatki, o konflikty z prawem? W przypadku Man City przynajmniej łatwo wymyślić możliwy powód - po prostu są silnym klubem. Tylko nie wiem, czy akurat tam będzie "kimś wyjątkowym". A propos konfliktów z prawem to City chyba bardziej się teraz martwi o lewą obronę mdr. Nie no, Cancelo i tak jest lepszy na lewej niż jakikolwiek ich lewonożny piłkarz.
-
TRANSFERY
Man City nie ma jakichś ogroooomnych gwiazd, po podpisaniu Aguero 10 lat temu nigdy już nie wskoczyło na wyższy poziom ekstrawagancji, i... można ich jechać, że nie wygrali LM, ale i tak mają się lepiej, niż większość klubów mających te ogrooomne gwiazdy. Sieknęli dwa najlepsze sezony w historii ligi angielskiej, teraz też mistrzostwo. Dobrzy gracze na każdej pozycji, żaden nie zarabia jakiejś fortuny która byłaby nie do pomyślenia w innych klubach, mało dramy w lecie, prawie wszyscy gracze przed trzydziestką. Man City ma mniejszy budżet płacowy od Man United i Cheslea, podobny do Liverpoolu, tylko na boisku się wydaje, że tak nie może być. Ta oferta to jakiś żart, no niesamowite. "Możemy wziąć Cristiano Ronaldo na wolnym transferze, tylko niech obniży swoją obecną pensję o połowę". Ale cała zabawa w tym, że żaden inny klub nic lepszego nie zaoferował. Koleś ma 36 lat i nie jest superłatwo budować z nim drużynę. Wiadomo, że jest najpopularniejszym celebrytą na świecie i to duży zysk, ale Juventus od kiedy do ściągnął to... tylko stał się słabszy jako klub (wiem, wiem, korona nie pomogła, no ale fakt faktem - płacą mu kilka razy więcej, niż dotychczasowy rekord ligi, a i zawiedli w LM, i zaliczyli najsłabsze od dawna sezony w Serie A). Joaquin Correa oficjalnie w Interze, tymczasem. Pogłoski o śmierci Interu były dość przedwczesne. Kto wie, oni dalej mogą być silniejsi od Juventusu. Brak trochę jakiegoś bardzo pewnego zdobywcy bramek, ale Correa to właśnie ten piłkarz, którego chcieli fani. Bardzo dużo mówi się o tym, że Lazio wykorzysta kasę na Filipa Kosticia,
-
TRANSFERY
Cristiano Ronaldo zaczął mecz na ławce i ewidentnie chce odejść. Czy coś z tego wyjdzie, trudno powiedzieć. Głównym obiektem zainteresowania Portugalczyka mają być Manchestery. Ponieważ Harry Kane ogłosił dzisiaj, że zostaje w Tottenhamie, są szanse, że nagle Cristiano znajdzie się w Man City. Nikogo innego raczej nie stać na ten kontrakt. Dziwne czasy... Kylian Mbappe chce odejść, a Real złożył ofertę, potwierdza to każdy w klubie. Ponieważ kontrakt kończy mu się za rok, PSG pewnie zaakceptuje kwotę transferową w wysokości około 200 mln euro. Oczywiście to ogromna strata, ale wygląda na to, że nie ma już innej opcji, piłkarz pomimo przyjścia wielu gwiazd nadal naciska na transfer do Realu Madryt. Swoją drogą stawia to PSG w nieco absurdalnej sytuacji kadrowej. Nie ma kto grać na "dziewiątce" (wobec kontuzji Icardiego, zastąpić go może jedynie 19-letni Arnaud Kalimuendo, zarabiający pewnie z pół miliona rocznie), za to na innych pozycjach po pięciu piłkarzy. Kurt Zouma jest blisko West Hamu. Wiadomo, piłkarz za dobry, by siedzieć na ławie, to i chyba się zgodzi odejść. Kapitalny start sezonu w wykonaniu Trevora Chalobah uczynił tę decyzję łatwą. Chelsa ma teraz mnóstwo dobrych stoperów - Chalobah, Rudiger, Christensen, Zouma, Thiago Silva, Azpilicueta... Nie jest tylko pewne, że WHU się zgodzi na warunki dealu. Jeśli Zouma odejdzie, Chelsea na pewno spróbuje sięgnąć po Julesa Kounde. To oczywiście będzie ciężkie, bo nie jest łatwo zdobyć piłkarza, który w wieku 22 lat jest wśród najlepszych na świecie na swojej pozycji. Jednak Chelsea wydaje się naprawdę iść w dobrym kierunku pod wodzą Tuchela.
-
Pokemon Sword & Pokemon Shield
Jak na razie każdy, kto to kupił, mówił, że save jest ten sam. Relacje na YouTube itp. pokazywały jak ktoś włącza grę i spotyka go to samo, co jakby miał cały czas podstawkę i ściągnął DLC: jest w tym samym miejscu gdzie był jak skończył, i pojawia się komunikat o możliwości grania w DLC.
-
Serie A
Rui Patricio, Abraham, Szomurodow, Drągowski - wielu nowych graczy wypadło korzystnie dla Romy.
-
Premier League
Mecz Man City był być może najbardziej jednostronnym meczem, jaki pamiętam. Teoretycznie Wolves oddali strzał na bramkę rywala, mieli niby aż 33% posiadania piłki, czyli niby nic rekordowego, ale, no nie wiem, oni naprawdę nie byli w stanie wyjść ze swojej połowy. Na to posiadanie w dużej mierze składa się po prostu ich bramkarz. Jakby wykopywał na pałę, to może mieliby najwyżej 25%. Man City bowiem praktycznie nie traciło piłki, skuteczność podań 94% to druga najwyższa w historii pomiarów (czyli, znając futbol z poprzednich epok, pewnie druga najwyższa w ogóle). Dla nich to jednak żadne osiągnięcie, zdominować jakieś kompletne piony. Mają 3 pkt. po dwóch meczach, czyli już jest cienko. Mimo Euro, topowe kluby wydają się znacznie lepiej przygotowane do sezonu niż rok temu, i może być bardzo wysoki poziom w Manchesterze, Chelsea i Liverpoolu, czyli zacięta walka o tytuł. Nie ma co jęczeć nad United, powinni dziś wygrać, wydawało się że gole dla nich są nieuniknione, czasem tak bywa że nie wpadnie. Lukaku wraca w dobrym stylu, a Chelsea wygląda coraz kompletniej. Pamiętam, jak Lukaku miał 13 lat i Polacy płakali, że to jakieś oszustwo, on na pewno ma zakłamany wiek bo tak dominuje fizycznie swoich rywali (o kolesiu urodzonym w Antwerpii mdr). Teraz ma w papierach 28 lat i w sumie stoperzy Arsenalu też przy nim się kładą jak dzieci z dużo niższej kategorii wiekowej mdr. Ile on miał okazji, hat-tricka mógłby sieknąć. Koleś rozwinął się w Interze bardzo, poziomem miażdży Wernera czy Havertza i może być wielkim sukcesem w tym sezonie. Za tydzień Arsenal gra z City, czyli szykuje się 0 punktów po 3 kolejkach. Arteta zbliża się do bycia trenerem od dwóch lat i raczej kończy się okres ochronny i okres wiary, trener zostanie po prostu w tym sezonie zmieniony. Nie żebym uważał, że to mogłoby tak wiele dać Arsenalowi. Fani zawsze mówią, że nowy trener musi być lepszy.
-
Metroid Dread
To samo można powiedzieć o praktycznie każdej grze sprzedawanej za 250 zł (albo 330 zł).
-
TRANSFERY
Lukaku oficjalnie w Chelsea. Inter zadziała: właśnie został ogłoszony Edin Dżeko, a przyjdzie pewnie jeszcze ktoś. Czy Dżeko to dobry następca? No nie wiem, koleś ma 35 lat i po wielu świetnych sezonach, w ostatnim nie był już taki dobry. Na prawej flance Achrafa zastąpi "gwiazda Euro" Denzel Dumfries. Chyba dobry ruch jak na niską cenę takiego gracza. Roma najchętniej pozyskałaby w zamian Tammy'ego Abrahama z Chelsea. Daję jakieś 40% szans, że to przejdzie do historii złych transferów. Po prostu ze względu na cenę, ryzyko PR-owej wpadki jest spore. Piłkarz oczywiście ma pewien potencjał, ale c'mon... Roma poskąpiła dać więcej niż bodaj 15 czy 20 mln za Xhakę, więc na ten moment zakupy letnie Romy to by było: Rui Patricio, Eldor Shomurodov, Matia Vinia, no i chyba teraz Tammy Abraham, który pewnie będzie bardziej kosztowny, jak tych trzech razem wziętych. Z cyklu "kluby z chińskim właścicielem": Jannik Vestergaard przechodzi do Leicester. W ostatnim sezonie, to Vestergaard był najlepiej ocenianym obrońcą Southampton, więc jest to kolejna strata dla klubu, który może walczyć o utrzymanie. Ale może też być tak, że Salisu będzie lepszym partnerem dla Bednarka, niż był Vestergaard, i nic się nie stanie. W Leicester Duńczyk będzie pewnie głównie siedział na ławce, za Fofaną i Soyuncu. Jesus Corona jest blisko, żeby w końcu przejść do Sevilli. Pora wyciągać żarty. W sezonie 2019-20 był uważany za nawet i najlepszego piłkarza ligi portugalskiej.
- Hades
-
Hades
Jak ktoś chce to może jak dla mnie nawet grać na Xboksie. Choć to definitywnie jedna z tych gier, że byłbym wkurzony, jakby nie było na Switcha. Czacie że Spelunky dopiero teraz wyjdzie na Switcha mdr. Gdyby Yu postawił wersję Switchowa za priorytet to ta gra odniosłaby porównywalny sukces do Hadesa bo jest genialna. Ale nie, niech rok się kisi na konsoli której twórcom zależy tylko na cisnieciu że granie = granie tylko w ich AAA filmowe hiciory. Przeszło po cichu.
-
Hades
Napisałem w tym temacie wielokrotnie dosłownie słowa "nie polecam God mode", z czego Jaczes w swojej krucjacie przeciwko causalom bezczeszczacym "wyzwanie" zrobił "pisanie jakie God mode jest fajne". Ja tylko nie mam z tym problemu, jak ktoś serio nie chce grać normalnie. Nic mi to nie zmienia w moim pliku gdzie i bez God mode miałem wrażenie, że gra idzie do przodu trochę szybciej, niż bym chciał. Co ma znaczenie, bo oznacza skończenie niektórych wątków w momencie, gdy inne jeszcze wymagają wielu powtórzeń. Może powinienem powiedzieć więc, że i bez God mode grać jest nieco "zbyt łatwa", ale myślenie o "łatwości" czegoś co się powtarza z rosnąca wprawą, zwłaszcza gdy się to traktuje tak religijnie jak Jaczes, wydaje mi się surrealistyczne.
-
Hades
To jest śmieszne, ale już to obsmialem tyle razy, że ważniejsze jest podkreślić sam fakt: Hades nie jest zrobiony tak że masz go przejść a jak raz zginiesz to widocznie źle grasz. Granie z taką myślą więcej przyjemności raczej nie da dla większości ludzi, bo tutaj wątki są widocznie napisane z myślą o tym, że ludzie będą mieli jakieś 50-100 podejść. Ciśnienie że trzeba "grać dobrze" jest przeszkadzającym instynktem, który niektórzy mogą mieć po graniu w liniowe gry.
-
Hades
Ogólnie nie jestem żadnym fanem takiego "elitowania" w gierkach dla dzieci że nie wolno grać na easy. Śmiech. Niech każdy robi co chce, po coś ta opcja jest w grze. ALE z innego powodu nie polecam ogólnie God mode. Ta gra po prostu moim zdaniem traci, gdy się ją przechodzi szybko. Nie uważam, że zobaczycie najlepszą historię i że to najfajniejsze podejście do całego grania w to, jeśli będziecie mieć ciśnienie żeby jak najszybciej "przejść grę". Ta gra ma masę scenek i masę kombinacji darów i broni, tak że nawet jeśli zajmie wam kilkadziesiąt godzin ją "przejść", to przy każdej śmierci będziecie widzieć coś nowego. Ta gra nie ma być trudna, po prostu założenie jest takie, że będziecie ginąć, i to jest tutaj progres, i pod względem historii i pod względem zbierania kolejnych ulepszeń, które dają wiele. Jak kogoś to nie interesuje, niech gra na easy, cała idea gry się nie zmienia, wszystko to samo, masz tylko więcej HP. Bez jaj że ktoś coś wielkiego traci, jeśli serio tak woli grać.
- Hades
-
Axiom Verge
Niedługo potem gra przyspiesza i robi się bardziej przyjemna, kiedy zdobędziemy kolejne kilka mocy rozrzeszających nasze możliwości eksploracji i walki, czyniące sprawy, które ledwo co były trudne, nagle bardzo łatwymi. No właśnie, formuła Metroida jednak nie bez powodu jest taka popularna, ten szybki progres - nowa moc co kwadrans - otwiera nam świat i nagle możemy pójść w różne miejsca. Tyle że jeszcze nie mamy fast travel, więc najprawdopodobniej będziemy iść głównie w jednym kierunku, mając głównie ilzuję otwartości, jak to w Metroidzie. Gra nadal jest męcząca, bo i przeciwnicy, i dźwięk są agresywne ponad miarę. Łeb trochę boli, niektóre sekcje są absurdalnie chamskie w porównaniu do dość bezproblemowej większości gry (Boże, te hitboxy i te ruchy przeciwników w stosunku do naszych możliwości. Albo ten hookshot, na razie nie jestem w stanie go opanować, nie mam pojęcia jak on działa żeby nie spaść - piękny hołd dla Metroida gdzie masa graczy miała takiż problem), raczej nie stanę się nigdy jednym z fanatyków Axioma zgłębiających jego podobno niesamowite L O R E (historia wkracza w bardziej mroczne i zaskakujące rejony gdzieś tak w połowie gry), ale gra jest fajna. Bardzo ciekawie pomyślani są bossowie. Otóż oni po prostu sobie są w świecie. Nie są w ogóle elementem progresji gry. Można przejść obok nich i nawet nie wiedzieć. Dopiero jak jednego załatwiłem, to zdałem sobie sprawę, że za rozwalenie pewnych wyjątkowych przeciwików dostać mogę punkt skilla. Bossowie nie wydają się niebepieczni, niektórzy z nich wymagają jakiegoś tricku do pokonania, inni tylko rzucenia w nich bumerangiem 150 razy (bez widocznego paska HP).
- eShop - małe gry, VC, ciekawe promocje itd.
-
TRANSFERY
Strzelili odpowiednio 131 i 100 goli w sezonie wygrywając mistrzostwa Hiszpanii oraz Ligę Mistrzów?
-
Seria Megami Tensei
Pudło to też wygoda, grasz dopóki ci się nie znudzi, gra nie ma nic więcej do zaoferowania (dla większości 30 godzin, dla maniaków 200 godzin przechodzenia od początku na wszystkie zakończenia), i sprzedajesz wygodnie pudło za zbliżoną cenę.
-
Axiom Verge
Kupiłem i mnie nie wciągnęło mdr. Czuję się stary i spierdziały grając w grę, w której tak trudno jest walnąć przeciwnika latającego tuż obok ciebie. Liczba mikromanipulacji, które trzeba wykonywać, żeby ich walnąć, i nie da się walnąć im, jest doprawdy oldskulowa. Dosłownie pierwszego potwora nie mogę walnąć z marszu, muszę przykucnąć. Zaraz potem zaczynają wokół mnie latać miny, które nie chcą się odpie'przyć. Szybko można się zmęczyć i zacząć zbierać ciosy. Na szczęście HP jest dość sporo, a śmierć nic nie zabiera. Nawigacja też męcząca, wiadomo. Mapa w Axiom Verge bardziej pomaga się zgubić, niż odnaleźć. Kolejne ekrany są do siebie na tyle podobne, że trudno wyczuć, co w ogóle jest tłem, a co drogą, gdzie można przejść, a gdzie nie. Co pozostaje fajne to klimat tworzony przez te lo-fi, który przypomina, że ograniczenia techniczne są wyjątkowo skuteczne w horrorze. Można od razu poczuć się jak w pierwszych Metroidach, rzucony na głęboką wodę z jedynie skrawkami narracji, z bardzo głośnymi "pipczącymi" efektami dźwiękowymi budzącymi tylko dodatkowy niepokój i rozbudowaną muzyką sugerującą, że ten świat miał się dobrze bez nas. To, że czasami serio nie byłbym w stanie opisać w żadnym sensie, co widzę na ekranie, może być uznane za i wadę, i wielki komplement. Pozwala na różne zagadki i sekrety dające to przyjemne uczucie, że nie było to nam pokazane palcem, tylko że przypadkowo poszliśmy akurat dobrą drogą. Czasami po prostu spieprzając przed przeciwnikami albo skacząc tam, gdzie nic nie widać i można tylko zgadywać, czy to jest ściana, przejście czy przesunie cię na kolejny ekran czy co. Ogólnie gra jest nadal jak człapanie w śniegu, jeśli jakoś się przyzwyczaję do tego sterowania to może wsiąknę.