Treść opublikowana przez ogqozo
-
Premier League
W większości krajów nie ma zwyczaju specjalnie dostosowywać wymowy nazwisk do języków, z których pochodzi dany człowiek, tylko się mówi "po naszemu". W Polsce w sumie też nie - jest odnośnie angielskiego i może niemieckiego i hiszpańskiego, a resztę to się czyta po polsku... albo angielsku. Nie widzę z tym problemu. Nawet ja nie znam wszystkich europejskich języków, więc nie będę tego wymagał od innych.
-
NBA
Łaska końcówek na pstrym koniu jeździ, bo oto Dallas Mavericks wypuścili już drugie zwycięstwo z rąk i mają niebezpieczne 0-2, mimo naprawdę dobrego zatrzymania wielkiej trójki Thunder (Durant i Harden punktowali głównie z wolnych). Kontuzje się nadal sypią. Amar'e Stoudemire (6-9 z gry) wku'rwił się i walnął pięścią w szklany pojemnik na gaśnicę. Rozwalił szkło i swoją rękę. Knicks przegrali już dwunasty z rzędu mecz w playoffach i coś mi mówi, że passa może potrwać. Przy okazji, dopiero teraz się dowiedziałem, co ma na zębach LeBron (19/7/9). Jest to jakaś nakładka z rzymskim XVI - liczbą zwycięstw, które chce osiągnąć w tych playoffach. Cóż, skoro to mu pomaga...
-
Mad Men
Obejrzałem szósty. Ja pierniczę. Już myślałem, że nic nowego nie trzeba i nie powinno być, a tutaj taki Lynch, czy może raczej powiedziałoby się, że jakaś niesamowita adaptacja obrazów Edwarda Hoppera z tego wyszła. Czas przyspieszał, zwalniał i przeskakiwał. Efekt był taki... samotny. Montaż obrazu, a zwłaszcza dźwięku - jaki odjazd. A ten główny motyw muzyczny będzie dzisiaj akompaniamentem do moich koszmarów. Upiorny odcinek. Kolejny po np. zeszłorocznym "Suitcase", który przejdzie do historii TV. Morderstwa, koszmary, obsesje, depresje, pranie się po ryju, kwasy - serial wchodzi w mroczne rejony.
-
Champions League
Większy sens mają takie, że "no jednak ta drużyna jest lepsza, co nie". Oglądałem te mecze i Bayern nie miał silnej grupy. City płaciło frycowe, a Villarreal, jak mówię, broni się przed spadkiem. Nie sądzę, żeby to miało jakieś większe znaczenie, no ale nie, nie była to silniejsza grupa.
-
Champions League
Wszystko zostało zlekceważone. Poza meczami z Bayernem. Nie no, Bayer i Valencia to jednak klasowe drużyny z europejskim doświadczeniem i gdyby były w dobrej formie, to pewnie Chelsea by nie było w fazie pucharowej. Grupa nie była silniejsza. A Real i Barca były zmęczone w swoich dwumeczach, grając na maksa męczące Gran Derbi, gdy ich rywale wystawiali w pełni rezerwowy skład. Ale taki jest sezon i taki jest futbol, zasady są każdemu znane. W finale faworytem jest Bayern, silniejszy zespół, a kto wygra, zobaczymy.
-
Mad Men
Jestem po piątym odcinku. Niszczy. Układ wszystkiego przez cały odcinek genialny, a końcówca mnie rozwaliła. Także śmiechem. Tak jak myślałem, jak już zacznę to obejrzę z rzędu wszystko, co jest. Nadal najlepszy serial, jaki leci i drugi najlepszy w historii. Ben Hargrove XD. Kadr na dziś: Mam ich masę, z samych scen w windzie zrobiłem dziesiątki xd.
-
NBA
Fajne. Chociaż Gasol ma, zdaje się, numer 16...
-
Champions League
Na jakiej konkretnie podstawie tak sądzisz? Valencia to trzeci zespół w Hiszpanii. Villarreal walczy o utrzymanie. Leverkusen to taki tuż za czołówką zespół w Bundeslidze, która jest silniejsza od Serie A. A City to wszyscy wiemy. Bayern grał lepiej w fazie grupowej i był dużo dalej od odpadnięcia, niż Chelsea, ale niekoniecznie miał "dużo lepszych" rywali. Generalnie popatrzmy normalnie na boisko i Bayern jest bez wątpienia silniejszy. Czy zespół słabszy może wygrać jeden mecz? Tak, może. Nie jest faworytem.
-
NBA
Niesamowity mecz Clippers. Przegrywali 71-95, czaicie? I zrobili z tego 97-96. Masakra. Nie no, jasne, że już tego nie oglądałem o takiej godzinie. Z bardziej niesamowitych momentów tego pościgu można wspomnieć o jednej minucie, w trakcie której Nick Young rzucił trzy trójki po podaniach Chrisa Paula. Nick Young. Nigdy w historii zespół nie przegrał w playoffach, mając taką przewagę. Rekordy się sypią od pierwszych meczów.
-
Ekstraklasa + Puchar Polski
Jeśli Ruch nie będąc ani przez kolejkę liderem (i tylko przez trzy wiceliderem) zdobędzie mistrza w ostatnim meczu, to będzie doprawdy wesoło.
-
NBA
Jazz i Nuggets rozjechani przy niewielkim wysiłku. Wiesz, że nie jest dobrze, jeśli Kobe i Gasol łącznie trafili trzy rzuty, a ty już i tak przegrywasz dwudziestoma punktami. Obie pokonane ekipy mają opcje, by sporo w następnych meczach zmienić, ale mam wrażenie, że to nie będą długie serie. Andrew Bynum zaliczył triple-double: 5-7 z gry, 13 zbiórek, 10 bloków. To wyrównany rekord bloków w playoffach: wcześniej mieli tyle zapomniany nieco gigant Mark Eaton oraz Hakeem Olajuwon.
-
France : Ligue 1
Mecz Lille-PSG był oczywiście udany i nie było nurowania co 15 sekund niczym w meczu na szczycie pewnej innej ligi. Na północ od Francji. PSG było blisko, dopóki dość kontrowersyjną decyzją sędzia nie przyznał karnego Lille i Asa Kier dla Sakho. PSG ma teraz 5 pkt. straty do Montpellier, które chyba jednak zostanie sensacyjnym mistrzem. Fenomen... Kolejny gol i asysta Edena Hazarda, który jeszcze raz był alfą i omegą Lille. Są blisko nawet i drugiego miejsca. Nolan Roux załatał nieco dziurę na napadzie, ale po odejściu Hazarda będzie ciężko o coś.
-
Marilyn Manson
Generalnie uważa się, że płyty "Antichrist Superstar" oraz "Mechanical Animals" stanowią jakieś tam dziedzictwo. Osobiście uważam, że Antychryst zaiste jest fantastyczną płytą, z kolei z Animalsów parę piosenek mi się podoba, a parę nie.
-
Marilyn Manson
Posłuchałem parę razy i naprawdę fajna płytka. Trochę za lekka i powtarzalna względem poprzednich oraz samej siebie, ale piosenki dobre. Zwłaszcza pierwsza połowa, poza może "Pistol Whipped", wchodzi naprawdę w ucho ("Flowers of Evil" - nice!). Erm, trzecia-czwarta najlepsza płyta Mansona?
-
Sex, Drugs & linki muzyczne biatch
Onlline można przesłuchać całą płytkę na tej stronie: http://rizeofthefenix.com/ Jak dla mnie średnio. Nawet fajna muza, ale żadnych niszczących tekstów.
-
Ekstraklasa + Puchar Polski
W sumie to od ósmej kolejki liderem jest zawsze Legia albo Śląsk. Legia, owszem, stara się nie uciec za daleko, ale ciągle dzierży żółtą koszulkę. Zrobią to jeszcze przez dwa mecze i who cares, co było po drodze.
-
Ekstraklasa + Puchar Polski
Jeśli Legia przegra, to wydymany przez właściciela na sucho, grający całą rundę padakę Śląsk będzie o dwa mecze od mistrzostwa. Ale w zasięgu dwóch punktów będą jeszcze cztery inne ekipy, więc cholera wie. Ot, polska liga.
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
No fakt, dokładnie to napisałem.
-
Serie A
Na szczęście błędy sędziowskie na niekorzyść Juve nie miały żadnego wpływu.
-
Premier League
No gol z kontry w momencie, gdy desperado rywal miał 20 sekund na strzelenie gola, to chyba nawet entuzjaści nie nazwą tego odrodzeniem. Poza tym, kompletna lista ofiar Torresa wygląda w tym sezonie tak: - Manchester United (pamiętny mecz, w którym miał z dziesięć "setek") - Swansea (10 minut później dostał czerwoną kartkę) - Genk (naprawdę dobry mecz z czwartą ekipą ligi belgijskiej) - Leicester (czyta się to "lester") - Aston Villa (gol w doliczonym czasie, gdy Chelsea prowadziła jednym golem) No i to wszystko. Każdy z tych meczów (i parę innych) był określany jako odrodzenie Torresa.
-
Sex, Drugs & linki muzyczne biatch
http://rapidgator.net/file/8764859/Tenacious_D_Rize_of_the_Fenix_2012.rar.html
-
Premier League
To chyba taka tradycja, że raz na pół roku Torres się odradza, zazwyczaj w meczu z jakimiś cieniasami.
-
NBA
W sumie to było dość logiczne, bo Orlando grało bez Howarda bardzo cienko. Skończyli sezon na 3-6 i gdyby sezon trwał dłużej, to może by wypadli z playoffów w ogóle. Bez niego na boisku tracili więcej punktów na posiadanie niż Charlotte Bobcats. Van Gundy mówił sarkastycznie przed serią: "najbardziej optymistyczny typ, jaki widziałem, to że przegramy w pięciu meczach". Nie do końca, bo z trzynastu typów na ESPN Bruce Bowen dawał im aż sześć meczów, no ale... ten mecz był tak anormalny, że i tak chyba nikt swoich typów znacząco nie zmieni. Na razie.
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
Podejrzwam, że mogło tutaj raczej chodzić o fakt, iż wiele wspaniałych filmów nigdy nie wyszło w wersji HD.
-
NBA
Magic byli skazywani na porażkę (cytat z NBA.com sprzed paru dni: "If you remove [Howard's] defense and rebounding then you're looking at the Sacramento Kings ... or maybe worse"). Tymczasem pozwolili Pacers na 35% z gry i tylko nieznacznie przegrali zbiórki (Glen Davis miał 13) i w końcówce wyrwali zwycięstwo w tym nieco paraolimpijskim meczu. Dallas też miało nie mieć szans po stracie centra i... miało. Podobnie jak rok temu, Durant ceglił i chyba "wyszedł na zero" z Shawnem Marionem. Czy Marion znowu wrzuci wyższy bieg w playoffach? Ibaka zrobił różnicę, ale było to do przewidzenia, gdy naprzeciw niego stali Brandan Haywood i Ian Mahinmi. Vince Carter grał jak kurczak bez głowy, ale niewiele brakowało, by pokonał Westbrooka własną bronią. Jeśli cała seria MIA-NYK będzie wyglądać tak jak wczoraj, to komicznie wypadnie, gdy po jej zakończeniu Chandler dostanie nad LeBronem nagrodę dla najlepszego defensora. Chandler zaliczył zero punktów i 7 strat, a "dyrygowana" przez niego obrona sprowadzała się od początku meczu głównie do faulowania. A że LeBron rzucał wolne (11-14) jak z gry (10-14), to doprawdy wiele to nie dawało. Zwłaszcza, że Łysy stłamsił totalnie Melo. Mecz był przesądzony już w przerwie. Przez ostatnie półtorej minuty (tuż po niepotrzebnym "barze" w karczycho od Chandlera) LeBron zdobył 9 pkt. z rzędu (wolne, dystans, dystans, wjazd) i z meczu trudnego do odrobienia zrobił się nie do odrobienia. Chandler miał grypę i nie był sobą - musi się szybko wyleczyć, jeśli Knicks chcą powalczyć.