Skocz do zawartości

ogqozo

Senior Member
  • Postów

    22 498
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    53

Treść opublikowana przez ogqozo

  1. Holandia wyeliminowała Brazylię. Udowodniła tym, że zasługiwała na grę w półfinale bardziej niż Brazylia. Nie wiem, co to ma wspólnego z zasłużeniem sobie od razu na Puchar Świata? Zwłaszcza, że Hiszpania też by raczej wygrała z Brazylią, i pewnie nie potrzebowałaby do tego sabotażu samych Brazylijczyków na ogromną skalę. Niemcy wygrali z Argentyną i udowodnili, że zasługiwali bardziej niż Argentyna. Sorry, ale jeśli ty nie widzisz różnicy między obroną Niemców, Holandii czy Paragwaju (non stop 2-3 piłkarzy przy każdym pomocniku i napastniku Hiszpanii) a obroną Argentyńczyków ("chcecie biec w nasze pole karne? A proszę bardzo, my sobie pójdziemy gdzie indziej"), to znaczy, że niewiele w ogóle widzisz, praktycznie nic. No nie, to nie jest logiczne. To, że ktoś zasłużenie wygrał z Argentyną i zasłużenie przegrał z Hiszpanią, NIJAK nie prowadzi do wniosku, że zasłużył na zwycięstwo bardziej niż Hiszpania. Chciałbym jakoś zrozumieć ten tok myślenia, ale nie mogę. To nie ma sensu. Jesteś może kobietą? To by wiele tłumaczyło. Czy jestem obiektywny? Tak, jestem bardzo obiektywny, na pewno bardziej niż ludzie, którzy ze względu na nazwę drużyny lub pochodzenie piłkarzy będą ich nienawidzić bez względu na to, jak by oni grali. Jestem tzw. "sezonowcem" i trzymam kciuki za tych, którzy po prostu lepiej grają. I owszem, zgodzę się, że niektóre mecze Niemców oglądało się bardzo fajnie (z Holandią już trudniej się zgodzić), ale odróżnijmy "ładne były ich niektóre mecze" od "zasłużyli na zwycięstwo". Byli gorsi od Hiszpanii i tyle. To, że mieli korzystną drabinkę, a Hiszpania nie, nie sprawia, że "zasłużyli na zwycięstwo". Drabinka jest po to, żeby ostatecznie wygrała ta drużyna, która będzie silniejsza od wszystkich, co nie. I tak się stało. Hiszpania okazała się lepsza od Niemców, zasłużyła na zwycięstwo, wygrała. Grała też, w bezpośrednim starciu - jedynym miarodajnym i sprawiedliwym punkcie porównania - ładniej od Niemców. Tu nie ma żadnej dyskusji. Hiszpanie zasłużyli najbardziej ze wszystkich drużyn na Mundialowe zwycięstwo. Czy chciałbym, żeby Niemcy wygrali całe mistrzostwa? Może bym i chciał... Ale nie mieli na to szans, byli ewidentnie gorsi od Hiszpanii, no tego nie da się zanegować. Już większe szanse miał Urugwaj, ale kartki, kontuzje i bramkarz im te szanse zabrali.
  2. No tak, sensowne podejście. Niemcy i Holandia zasłużyli na wygraną w turnieju, bo rozwalili jakichś ogórków, którzy nawet nie udawali, że się bronią. LOL to chyba jedyny komentarz, jaki można tutaj dać. Bezpośrednie starcie jest właśnie po to, żeby nawet najtępsi ludzie mogli zobaczyć na własne oczy, kto jest lepszy i kto gra mało spektakularnie, bo tylko tak potrafi, a kto gra mało spektakularnie, bo rywale nie są w stanie robić nic poza bronieniem się cały czas. Jak widać, zawsze trafi się jednak jakaś wybitna jednostka, dla której Niemcy zasłużyli na zwycięstwo w Mundialu, bo rozwalili Australię 4-0. Tak, rozsądne to jest. Bardzo.
  3. ogqozo

    System Of A Down

    Wrzuciłem na YT. http://www.youtube.com/watch?v=_NX9hDrDey0
  4. No bo to jest akurat niepodważalny fakt. Kto niby zasłużył na zwycięstwo bardziej? Holandia i Niemcy na pewno nie - grali wyraźnie gorzej od Hiszpanów w bezpośrednim starciu, niemal nieustannie stojąc całą drużyną na własnej połowie, atakując rzadko i tylko jednym zawodnikiem (HOL) lub w ogóle (GER). No to kto? Urugwaj? Bramkarz to też część drużyny. Kartki i kontuzje to też aspekty drużyny. Urugwaj więc na pewno nie zasłużył na zwycięstwo z Holandią, ergo - nie zasłużył na zwycięstwo w turnieju (chociaż, wiadomo, stawiałem na nich od początku - i gdyby nie wyżej wymienione, nieco jednak losowe aspekty, wygraliby to). Tak że jestem bardzo ciekaw, kto twoim zdaniem najbardziej zasłużył na zwycięstwo. Włochy? Algieria? Korea Północna? Proszę, oświeć mnie.
  5. Ściągnąłem płytę i nie ma tam w ogóle takich długich piosenek, jak na YT. Większość ma minutę, rzadko dwie, tylko jedna ma trzy. Jest szybko, chamsko, głośno, agresywnie. Fajna muza.
  6. To nie był NAJLEPSZY mecz tych mistrzostw. Owszem, oglądało się fajnie, ale dlatego, że obie drużyny w ogóle nie przejmowały się obroną. To wyglądało trochę jak mecz Gwiazd NBA - zawodnicy obu drużyn wchodzą sobie w pole karne jak chcą, strzelają w jakiś dziwny sposób. Cacau mija piętnastu rywali i zamiast strzelać oddaje do Ozila, który próbuje dalej dryblować... To był typowy mecz o trzecie miejsce. Zwłaszcza Niemcy nie byli w ogóle zaangażowani w grę.
  7. Byli w tym samym miejscu. Po prostu bramkarz Hiszpanii ma mózg, więc takie gole nie padały.
  8. Urugwaj gra słabiej, prościej, ale dość efektywnie. Szkoda, że tyle filarów zespołu nie mogło zagrać z Holandią, byłby finał.
  9. Hmmm, Niemcy są silniejsi od Urugwaju. Kiepsko to wygląda. Zapowiada się trzeci medal z rzędu.
  10. ogqozo

    Cinema news

    Tak, musicie w każdym zdaniu powtarzać, że jest ch'ujowy, bo jest jeszcze ktokolwiek na tej planecie, kto tego nie wie. Licytujmy się, kto bardziej gardzi "Zmierzchem", nie ma innego wyznacznika wartości człowieka.
  11. ogqozo

    Cinema news

    Trzeci "Zmierzch" leci w kinach od dwóch tygodni. Ale ja czekam na czwarty. Książka jest niesamowita. Chcę zobaczyć płód łamiący kopniakiem kręgosłup swojej matce i wilkołaka, który zakoch'uje się w bobasie.
  12. ogqozo

    Zimne skoorwysyny

    Moja ukochana też tak twierdzi, więc jak widać jest to ogólnie przyjęta opinia.
  13. Sexy Beast i Trainspotting, to zawsze usłyszysz, tradycyjny tercet angielskich komedii. Co jeszcze? Hm, inne filmy Ritchiego i Boyle'a. "Przekładaniec" nakręcony przez producenta kilku filmów Ritchiego. Kilka filmów z "Job" w tytule - Italian Job, Bank Job... ...generalnie, co drugi film z Jasonem Stathamem! Jest jeszcze "Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj", "Szczęśliwy numer"... i, jak to się nazywało... "As w rękawie". Kilka z filmów, które wymieniłem, uważam za beznadziejne, ale mają swoich fanów. Na pewno jest pewne podobieństwo.
  14. To jest punk? Taką muzykę się teraz nazywa punk? Po przesłuchaniu kilku utworów na YT prędzej użyłbym raczej określenia w stylu "neopaganfolk", "sludge emo" czy chociazby "indie".
  15. ogqozo

    Zimne skoorwysyny

    To nie są żadni obrońcy tylko zwykłe palanty. Słowo "seria" jest tak samo polskie jak "sezon". Nie ma żadnego racjonalnego powodu, w każdym razie nikt mi go na razie nie podał, żeby unikać któregokolwiek z tych słów.
  16. ogqozo

    NBA

    No cóż, LeBron poszedł do jednego z 2-3 możliwych klubów w całej lidze, gdzie nie będzie liderem. To trochę szok, przyznajmy. Gracz, który zdominował NBA najbardziej od czasów Shaka 2000, teraz będzie jakby... w tle. Oczywiście, będzie najlepszym graczem drużyny. Ale nie będzie w świetle reflektorów, nie ma takiej możliwości. Wade będzie rzucał więcej punktów, a to jest nadal pewien wyznacznik. W zaciętych końcówkach piłka będzie szła do Wade'a. Kibicie w Miami bardziej będą kochać Wade'a. Nie tylko w Miami. WSZYSCY lubią Wade'a, natomiast masa osób nie znosi LeBrona. Wade zawsze będzie miał o jedno mistrzostwo więcej, niż LeBron, wygrał je "sam" i przy porównaniach to ZAWSZE będzie używane. Tak naprawdę LeBron wybrał więc sobie ciężki los. Nawet jeśli mu się powiedzie, pozostanie niedosyt. Poświęcił kasę i indywidualne osiągnięcia sportowe dla osiągnięć zespołowych, przebywania w fajnym mieście i grania z ludźmi, których lubi. Do końca się wahał, a decyzję podjął ostatniego dnia. Tak więc prawdopodobnie Bosh przesądził. Może tydzień więcej na przemyślenie sprawy spowodowałby inny wybór. Chicago wydawało mi się bardziej sensowne. Nie tylko dlatego, że byłby tam liderem. Także pod względem zespołowych szans na sukcesy. Miami nie jest w tym momencie faworytem do wygrania na Wschodzie. Naprawdę będzie problem z ławką. Duży. Beasley odejdzie, żeby była kasa na Bosha i LeBrona. To zostawia nam czterech profesjonalnych graczy w drużynie: Wade, Bosh, LeBron i Mario Chalmers. Boston ma z kolei swoją "wielką trójkę", owszem, podstarzałą, ale jest nowy lider w postaci Rondo, jest Jermaine O'Neal, Rasheed, Perkins, Tony Allen... Orlando, mimo porażki, nadal jest wyrównaną, różnorodną drużyną i też może "wielkiej trójce" skopać tyłki. Bulls mają pod koszem Noaha, Taja Gibsona i Boozera. Będa najlepiej zbierającą drużyną ligi, to można założyć na pewno. Innymi słowy - LeBron ma trudno, ale z daleka wygląda to, jakby miał łatwo. Pójście do Miami jest więc, paradoksalnie, bardzo anty-wizerunkową zagrywką LeBrona. Teoretycznie - czymś zupełnie nie w jego stylu. Nie zmienia to faktu, że krytycy LeBrona krytykują go za to, że poszedł do Miami. Tak samo jak krytykowaliby za każdą inną decyzję. Cóż, taka już rola LeBrona w tej lidze. Koleś z taką ambicją jest skazany na to, że będzie zawodził.
  17. ogqozo

    The Last Story

    A na czym by się niby miało sprzedać? Xenoblade schodzi dobrze. Last Story też to czeka.
  18. Było już kilka razy w tym temacie. Na początek: Kurosawa - eee... wszystko? Nawet nie wiem, co wymienić. "Siedmiu samurajów" jest najpopularniejszych Mizoguchi - Opowieści księżycowe (+ masa innych) Kobayashi - Harakiri (+ masa innych) Yamada - Samuraj-zmierzch (+ na pewno jakieś inne, ale nie widziałem ich) Kinugasa - Wrota piekieł Okamoto - Miecz zagłady
  19. ogqozo

    World Cup 2010

    63. Urugwaj - Niemcy 3:1 64. Holandia - Hiszpania 0:4
  20. ogqozo

    NBA

    Mundial Mundialem, całkiem ciekawy, ale są też prawdziwe sporty. I się w nich dzieje. Bo zaczął się lipiec, na który czekano w lidze od paru lat. Wydarzyło się kilka ciekawych rzeczy: - Bosh przeszedł do Miami - Boozer do Bulls - Amar'e do Knicks ...Ale najciekawsze czeka nas dziś wieczorem, gdy LeBron na żywo ogłosi na antenie ESPN ogłosi swoją decyzję. Opcje są generalnie cztery: Cavs, Heat, Bulls i Knicks, ew. Nets. Za Cavs przemawia to, że LeBron to "chłopiec z Ohio" i chce osiągnąć coś na przekór okolicznościom. Nie chce "dezerterować", zostawiać bez pierścienia fanów, którzy od tylu lat go wielbią. Za Heat przemawia, wiadomo - niesamowity tercet z Wade'em i Boshem, który wygląda tak mocno, jak nic, co powstało wcześniej w historii NBA. Są też jednak wady takiego rozwiązania - po pierwsze, nawet jeśli to wygląda jak gwarancja wielu mistrzostw, to nie będą do końca "jego" mistrzostwa. Wade pewnie będzie rzucał więcej punktów, Bosh więcej zbierał. Kto wie, może Wade dostanie MVP zamiast LBJ-a. No i zawsze będzie powtarzanie, że LeBron miał łatwiej, bo przecież Wade i Bosh to chyba większe wsparcie niż Pippen i Rodman. Bardziej rywalizowałby z legendą Billa Russella, niż Jordana. Zwłaszcza, że wcale nie będzie tak łatwo o pokonywanie wszystkich, bo w Miami będzie bardzo mało miejsca na pozostałe kontrakty, a na razie jest tam tylko czterech podpisanych graczy. Brakuje centra itp. Jednak Pat Riley powinien sobie poradzić z ustawieniem zespołu, mając trzech tytanów. Lakers w sumie też mają słabą ławkę i ciągną na kilku zawodnikach. Trzech może wystarczyć. Zwłaszcza, że to jego kumple. Bulls to ciekawa opcja. Jako fan MJ-a, LeBron musiał kibicować Bulls w młodości. Miałby tam dobry skład, ale nie przegięty - Rose, Noah, Boozer... Nawet bez LeBrona Bulls będą w tym sezonie celować w czołowe miejsca Wschodu. Szanse na mistrzostwo byłyby dla niego duże, szanse na tytuł MVP praktycznie pewne. Mocna paka, ale zdecydowany lider w osobie LBJ. To brzmi sensownie. Knicks? Na razie mają jako argument tylko to, że są w Nowym Jorku. Mało. Amar'e to nie był super transfer, jak na tyle lat "czyszczenia" kontraktów. Nets? Będą w Nowym Jorku, mają dużo kasy i Jay'a Z. Też wydaje się, że LeBron za dużo ryzykowałby, przechodząc do tak "pustych" przestrzeni. Sporo źródeł podaje, że Heat. Na 100%. No cóż, tak miało być, od dawna się o tym mówi. Już w czerwcu źródła bliskie LeBrona o tym donosiły. Ale dowiemy się tego dzisiaj o godzinie 3.00 polskiego czasu.
  21. No Obso jest w(pipi)iający ale tu sie zgodze, głupie stwierdzenie Ogqozo . Wczoraj po prostu Hiszpania grała jak niemcy do tej pory, a niemcy jak hiszpania, dlatego jest wynik taki a nie inny. No ale ja się przecież przyczepiłem do czego innego, niż on odpierał. Chodzi mi o sam fakt, że Niemcy niby mieli odpaść, bo grali efektownie. Trafili na kogoś silniejszego, to odpadli i tyle. To nie ma nic wspólnego z tym, czy grali wcześniej ładnie, czy nie. Ze słabszymi od siebie wygrali, a z silniejszymi przegrali. Wielkiej filozofii tu nie ma sensu dorabiać, chyba że się chce zgrywać znawcę piłki na forach. Niemcy nie grali wczoraj inaczej niż do tej pory, Hiszpania też nie. Hiszpania zawsze bębniła w przeciwnika ciągłymi atakami, bardziej jednak nastawionymi na utrzymywanie się przy piłce, niż kopanie jej w stronę bramki. Niemcy zawsze stawiali na perfekcyjną organizację obronną, pressing i przy każdej możliwej okazji szybkie podania do ofensywnych pomocników, kiedy napastnicy ruszają do kontry. Argentyńczykom dało się zabrać piłkę i te ataki robić, no to wyglądało to efektownie. Argentyńczycy, poza napadem, są bowiem bardzo słabymi piłkarzami. W Hiszpanii każdy piłkarz jest bardzo dobry, nie dało się im zabrać piłki, no to sam fakt ofensywnego podejścia nie mógł im nic dać. Jak się dotyka piłki raz na kwadrans, to nie ma znaczenia, czy grasz efektownie, czy nie. Jesteś po prostu słabszy. Dlatego Niemcy odpadli. Nie róbmy z tego meczu jakiejś "nagłej przemiany", bo obie grużyny grały tak samo, jak zawsze. Teksty, że "dzisiaj Niemcy zagrali gorzej" zostawmy kobietom albo ludziom, którzy mają 7 lat i pierwszy raz oglądają mecze piłki nożnej.
  22. No tak, niestworzenie ani jednej sytuacji bramkowej przez pierwsze 85 minut meczu oraz długie okresy, gdy Niemcy stali całą drużyną na własnej połowie i wodzili tylko wzrokiem za piłką, to bardzo efektowna i efektywna gra. Cóż, gusta są różne. właśnie...co się z nimi stało? Stawiam teze, że to nie Hiszpania wygrała, to Niemcy pokonali samych siebie. To się stało, że Niemcy trafili na drużynę, która miała obronę. Nie jakichś anonimowych pionków, jak Argentyna, tylko najlepszych na świecie. Po prostu trafili na piłkarzy dużo lepszych od siebie, zostali zmiażdżeni, nie mieli ani jednej okazji, rzadko kiedy dotykali piłki... więc przegrali. Tak się zdarza. No cóż, póki mieli możliwość, grali efektownie, oddajmy im to.
  23. No tak, niestworzenie ani jednej sytuacji bramkowej przez pierwsze 85 minut meczu oraz długie okresy, gdy Niemcy stali całą drużyną na własnej połowie i wodzili tylko wzrokiem za piłką, to bardzo efektowna i efektywna gra. Cóż, gusta są różne.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...