Bigby

Obie mają GDDR6 Ja mam zwykłą 1660-tkę, kupioną jeszcze przed premierą wersji Super i sprawuje się całkiem dobrze, właściwie idealnie w 1080p. Gdybym jednak teraz stał przed wyborem to właśnie Superkę bym wziął.

Stockowy będzie wystarczająco cichy i dobrze odprowadza ciepło? I jaką obudowę polecacie?

Po kupnie GTX 1660 z różnych przyczyn odłożyłem dalszy upgrade peceta, ale myślę, że już czas to dokończyć. W końcu aktualny zestaw ma ponad 7 lat. Od kilku dni przeglądam pewne konfiguracje i najlepsze podzespoły za w miarę rozsądne ceny, poluje na okazje itp. Budżet to 2 tys. z hakiem. Platforma Ryzen. Zastosowanie - wszystkiego po trochu, z naciskiem na gry (przy monitorze 1080p 60hz). Jeśli będzie jakieś OC, to minimalne. Póki co złożyłem coś takiego: Ryzen 5 3600 + chłodzenie Arctic Freezer 34 MSI B450M Mortar Max Corsair Vengeance LPX DDR4 16GB (2x8GB) 3000MHz CL15 Adata SSD XPG SX8200 PRO 512GB M.2 NVMe Zasilacz SilentiumPC Vero L2/M2 600W. Obudowa SilentiumPC Signum SG1 TG Cenowo wychodzi około 2300 zł. Rozważam też R5 2600, którego można dostać za ponad 300 zł mniej, a który chyba aż tak potwornie nie odstaje. W dobrych cenach są teraz również 8-rdzeniowe 2700 (wczoraj promocja na 599 zł) i 2700x, a więc mogłyby być niezłą opcją. Jakieś porady?

Spokojnie styka. Przypuszczam, że jeszcze przez kilka następnych lat będzie to standard.

Tyle się od samego początku mówi o nowym Xboxie (źle czy dobrze), że za parę miesięcy ludziom wryje się to banie i nie będą myśleć o niczym innym jak Series X.

Wczoraj nie mogłem się oderwać od tych dwóch utworów. Cudo.

Mam przegrane około 40 godzin i nie trafiło mi się nic, co psułoby w jakikolwiek rozgrywkę, także chyba jest już ok.

Przez ostatnie dni Owlcat ujawniało na Twitterze kolejne wskazówki dotyczące nowej odsłony Pathfindera i dzisiaj doczekaliśmy się oficjalnej zapowiedzi. Wciąż ogrywam Kingmakera, ale i tak mocno się jaram. Oby tym razem obyło się bez aż tylu bugów. Jutro ma się pojawić więcej informacji. Data premiery, z tego co gdzieś wyczytałem, planowana jest na 2020.

Później droid będzie mógł je zhakować. Graj dalej. ; )

No nie ma się co oszukiwać - gierka nie jest wolna od wad. Zależy jaką kto ma tolerancje na nie. Dla mnie JFO jest bez wątpienia w czołówce tego roku, bo koniec końców przez te ponad 20 godzin bawiłem się wyśmienicie, często z dużym uśmiechem na twarzy, a dodatkowo dużo robi fakt, że bardzo lubię Star Warsy. Chciałbym żeby więcej gier tak mnie wciągało, co ostatnio rzadko się zdarza.

Wsadziłbym to w spoiler.

Oby za jakieś 2-3 lata przy okazji sequela. Ale taki KOTOR 3 z systemem walki i resztą elementów z JFO byłby banderasem. Ehh.

Na Originie sprawdzam.

Aktualnie walczę z bossem, pewnie ostatnim i nawet na tym Jedi Knight leje mnie jak chce, bo praktycznie co drugi atak jest na czerwono. Także tego. edit: No i skończone. Jezu ta końcówka to jest coś fantastycznego.

Jeszcze nie skończyłem, ale aktualnie mam chyba 23h. Tak, są jeszcze inne lokacje, aczkolwiek nie aż tak rozbudowane i pełne sekretów. Co do poziomu trudności - po prostu w pewnym momencie uznałem, że robi się zbyt chaotycznie i w niektórych potyczkach frustrująco. No bo jak inaczej opisać sytuację, gdzie np. 2 inkwizytorów, jeden robot i jeszcze ze 2-3 innych troopersów atakuje cie naraz.

Grałem na Jedi Master, ale ostatnio zjechałem do Jedi Knight. Powodzenia w niektórych etapach ;p Myślę, że jesteś tak w

A mi już została końcówka. Za mocno się wkręciłem.

Od pewnego momentu jest ich coraz więcej. I co gorzej, zwykle występują w parach.

Cały czas główna fabuła + eksploracja dla wszelkiego rodzaju znajdziek. Nie jest to open world, żadnej symulacji świata i zwykłych npców tu nie ma (z pewnymi wyjątkami, jak np. npce Wookie i rebeliantów walczący na Kashyyyku). Trafiasz na planety z dziką florą i fauną oraz szturmowcami imperium.

Później nie brakuje podobnych set-piece'ów, ale na szczęście są oddzielone masą eksploracji i walki. Dobrze to póki co wyważyli. edit: W końcu zdobyłem inne kolory miecza - fioletowy, turkusowy itd.

Mam wymaksowane prawie wszystkie umiejętności i to co można wyprawiać z przeciwnikami...

Nie rozumiem zarzutów z niektórych recenzji na temat tego, że im dalej tym gorzej, a najlepszy jest tylko początek. To co się dzieje przy kolejnych wizytach na Kashyyyk czy Dathomirze przerasta moim zdaniem nawet świetne intro. Właśnie przed chwilą miałem epicki moment niczym z God of War, przy którym cały czas grałem z japą w dole.

Dathomir, właśnie. Przecież jak tam idziemy w drugiej kolejności to taki Lesser Nydak jest prawdziwym koszmarem.

Szczerze ta żaba to już urosła do rangi mema. W rzeczywistości później są trudniejsi przeciwnicy, chociażby pająk na Kashyyyku