Mój romans z marką XBOX jest krótki, ale to taka kochanka, która doprowadziła do rozwodu i teraz ten związek jest tym lepszym, a była już żona wylądowała w rynsztoku.
Ewoluowałem powoli niczym Pokemon, pierwsza faza to wiadomo pisda na strzała (PC), młody człowiek był, gierki bardzo tanie (darmowe wręcz ), no ale potem wejście Polski do UE, oczy się otworzyły na prawdziwe życie człowieka rozumnego i młody skusiłem się na konsolę. Wybór musiał paść na PlayStation, tym bardziej, że w pamięci miałem ogranie MGS na PSX i liczne zabawy u znajomych na PS2. Byłem pewien, że to miłość na całe życie.
Lata później leciałem z wyciągniętym jęzorem po PS4. To było chyba z tydzień po premierze, w pracy wpadła premia, więc nie miałem wątpliwości na co ją wydać. Konsolka w zestawie z Killzone Shadow Fall. Zabawy miałem na tydzień. Potem pół roku konsola stała, bo nie było gier generalnie pierwsze dwa lata wspominam tak sobie, a jedyny ex, który wbił mnie w ziemię to Bloodborne. Za tego sztosa szacun dla Japończyków. To było jednak za mało. 5 sierpnia 2015 roku odwiedziłem niepozorny sklepik z gierkami w gdańskim Młynie, a że znowu w kieszeni miałem premię to pomyślałem, że co mi tam. Tyle dobrego się słyszało o Gyroskach, Halo, czy Forzy, że to musi być prawda. A tu jeszcze Quantum Break na horyzoncie. Panie, pakuj pan tego kloca do torby i reszta dla ciebie.
Szedłem dumnie z zielonym kartonem przez miasto i powoli docierało do mnie, że to to. Pierwsze wrażenie, ten pad to istne plastikowe cudo. Mój premierowy od PS4 ledwo się trzymał, analogi dawno odpadły, a po drugiej stronie twardy niczym skała Dwayne Johnson wśród padów. Świetnie leżał w łapach. Premierowo zasiadłem chyba do Forza Horizon 2. O w dupę coś cudownego, szczególnie po DriveClubie, gdzie 5-centrymetrowy wyjazd po trasę kończył się restartem. Tutaj otrzymałem piękny świat i samochód, a reszta należała już do gracza. Potem remake Gears of War. Było jeszcze lepiej. Tak mięsistego strzelania ze świecą szukać u innych. O jakości usług sieciowych nie ma co wspominać. Przepaść.
Przez rok trzymałem obie konsole, PS4 głównie do zabawy w kooperacji ze znajomymi (byłem jedynym dumnym posiadaczem Xboxa), a następnie nastąpiła wyprowadzka, wspólne mieszkanie z prawie już obecnie żoną i pierwsza męska decyzja w życiu. Dwie konsola to trochę za dużo. Nie ukrywam, z pewnym smutkiem pozbyłem się Sonki. Chwilę później na otarcie łez wjechał Xbox One S, bo lubię nowinki. Nie pamiętam już dokładnie, ale niedługo później chyba mieliśmy już Game Passa. To był ten moment, kiedy Phil Spencer przyszedł, poklepał mnie po ramieniu i powiedział GOOD JOB. Zapomniałem o PlayStation.
Kolejne wydarzenia następowały po sobie w mgnieniu oka. Phil z kurwikami w oczach rzucający we mnie Game Passem po 4 zł, premiera Xboxa One X, który zerwał mi majtki, kupowanie kolejnych studiów, prezentacja Series X, cudowny wygląd i w kontrze discopolowe PS5 dla 13-latka, pęknięcie dupy kumpla, gdy do woreczka Spencera wpadła Bethesda, no można tak pisać i pisać.
Bardziej na poważnie, to z racji wieku (31 ) czasu na granie coraz mniej, kasa też idzie już w inne miejsca, a Xbox zapewnia mi to, czego potrzeba. To wszystko po prostu działa, jest przejrzyście, szybko i wierzę, że najlepsze dopiero przed nami. W robocie już dwóch kumpli również zmieniło obóz, więc jest nas coraz więcej