Skocz do zawartości

PlayStation 2 Extreme


Rekomendowane odpowiedzi

No i wporzo, że sobie strony sprawę wyjaśniły, również kwestię niedostarczonego mejla (z smsami też tak miewałem, chociaż pokazywoło "dostarczony"; bywa też, że docierają, ale po kilku miesiącach). Jest jeszcze kwestia braku odpowiedzi od Łapusza, ale raczej (znając jego udzielanie się w sprawach ważnych) w tym przypadku raczej nie nawaliła technologia. Szkoda tylko, że to Roger musiał latać z gaśnicą (jak Braun w Sejmie), a nie Majk, który - na to wygląda - nie miał odwagi sam zabrać głosu. Będzie nadal pisał czy nie - przez czytelników pewno na długo będzie mu to zapamiętane.

Odnośnik do komentarza
6 godzin temu, Roger napisał:

Autor Retropierdolnika skontaktował się ze mną przed chwilą telefonicznie i przegadaliśmy sprawę.  Dotarł tylko jeden z moich maili, drugi gdzieś zaginął na łączach, autor uznał, że skoro nie ma drugiej odpowiedzi i wyjaśnienia, to olałem sprawę i stąd filmik, ja z kolei byłem pewny że oba maile dotarły i czekałem na jakiś odzew. Niestety wyszło jak wyszło. Nie mam powodu by w to nie wierzyć, porozmawialiśmy szczerze i doskonale rozumiem rozgoryczenie zaistniała sytuacją. Zapewne coś na Home.pl się rypło, a ja mogłem podbić temat jeszcze raz, nauczka na przyszłość. Nie ulega wątpliwości, że należy się autorowi materiału sprostowanie i wyjaśnienie sprawy, bo sytuacja nie powinna mieć miejsca, co zostanie opublikowane w 317 numerze (niestety ten który trafi do kiosków pod koniec grudnia jest już zamknięty i pojechał do druku). 


 

skoro pojechał już do druku, to może oficjalna zapowiedź :D

Odnośnik do komentarza
3 godziny temu, LeifErikson napisał:

 

Ej, ale powiedzcie mi jedna rzecz, bo nie czytałem jeszcze tego tekstu ani nie oglądałem filmu, a momentami ta drama wydaje mi sie juz kuriozalna.

Ten tekst jest kropka w kropkę od A do Z zerżnięty z jakiegoś materiału z neta, czy tylko jakimś jego elementem, częścią większej całości jest materiał z neta? Bo jeśli to drugie to nie chce burzyć bojowego nastroju, ale to nie jest nic dziwnego, że materiały w mediach powstają na bazie opracowania innych materiałów- problemem w tym przypadku byłby brak podania źródła (za co nalezalyby sie przeprosiny i sprostowanie, no i oczywiscie roczna prenumerata ;) ),  i tyle.  


Oczywiście że to drugie - i zrobiłem tego badanie. Darmowe online narzędzia wyłapują od 0% do 1% "plagiatu". Najbardziej dyskusyjne są dwa fragmenty

z artykułu:

Cytat

"Całość kosztowała 159 zł i bez problemu można było zamówić pakiet za pośrednictwem sklepu wysyłkowego reklamującego się nawet na łamach PE"

z filmiku:

Cytat

"Action Replay kosztował wtedy 159 zł i bez problemu można było go zamówić wysyłkowo za pośrednictwem sklepów reklamujących się w PSX Extreme"


oraz

 

z artykułu:

Cytat

"Inne rozwiązanie zastosowano w Lord of the Rings: Return of the King, które zostało przeniesione na trzy płyty. Tym razem nie wykastrowano gry z filmów, ale skompresowano ich jakość do niższej rozdzielczość, natomiast poszczególne misje umieszczone były na oddzielnych płytach i np. żeby zagrać w pierwsze trzy misje trzeba było wystartować grę z drugiego dysku."

z filmiku:

Cytat

"Władca Pierścieni Powrót króla ukazał się pirackim nakładem na trzech krążkach CD, przez co udało się zachować przerywniki filmowe znajdujące się na oryginalnym nośniku DVD. Zapewne wszystkie wstawki zostały skompresowane do niższej rozdzielczości w ramach walki o zbędne megabajtów. Poszczególne misje znajdowały się na różnych płytach i tu pamiętam, że pierwsze trzy misje nie znajdowały się na pierwszej płycie, a na drugiej lub trzeciej"


I tak, specjalnie poświęciłem kilka godzin na transkrybcje wideo i naprawianie tekstu z OCR ze skanu szmatławca :) 

Teraz jak to wygląda od strony prawnej, bo niektórzy tutaj piszą o "przepisaniu słowo w słowo" (oczywiste kłamstwo) oraz nawoływali Retropierdolnik do pozwu (sic!) co mogłoby się zakończyć jedynie spektakularną porażką. Ale do rzeczy.
Pod swoim filmikiem napisał "This video has been made with Fair Use in mind". Nie ma nigdzie informacji o licencji materiału, nawet na CC-BY. Fair Use czyli prawo cytatu - Prawo cytatu jest potocznym określeniem wyjątku w prawie autorskim, które pozwala na wykorzystanie niewielkich fragmentów cudzej twórczości we własnych utworach bez konieczności uzyskania zgody twórcy. Cytat wolno umieścić w utworze, który – pozbawiony cytatów – wciąż byłby utworem.
A tak też było by tutaj.
Ustawa o Prawie Autorskim: 
Art. 29 Wolno przytaczać w utworach stanowiących samoistną całość urywki rozpowszechnionych utworów oraz rozpowszechnione utwory plastyczne, utwory fotograficzne lub drobne utwory w całości, w zakresie uzasadnionym celami cytatu, takimi jak wyjaśnianie, polemika, analiza krytyczna lub naukowa, nauczanie lub prawami gatunku twórczości.
Art. 29 – 2 Wolno w sposób niezamierzony włączyć utwór do innego utworu, o ile włączony utwór nie ma znaczenia dla utworu, do którego został włączony.

Sam autor wideo pisze o filmie jakoby miał cel edukacyjny. Podobieństwa są ale nie trzeba daleko ich szukać w innych recenzjach. Jakby się uprzeć pewnie w każdej innej możnaby coś takiego odkopać. Toteż pozostając w łamach pisma - pierwsza recenzja FFX od Rogera:

Z recenzji:

Cytat

"(...) Tidusa (nazwa pochodzi od Tida co oznacza "słońce") i Yuny (jej imie odnosi się do "księżyca")"

Z wikipedii:

Cytat

"Tidus' name is based on the Okinawan word for "sun", and Yuna's name means "night" in Okinawan."


BTW to nie jest do końca prawdą w przypadku Yuny i wikipedia i Rogersię mylą, bo jej imię pochodzi od Ketmi lipowatej - rośliny z krajów tropikalnych, której kwiaty są na jej szacie jak i naszyjniku. Roślina ta rozkwita w nocy co jest kontrastem dla Tidusa. Tutaj akurat japońska wikipedia ma rację :)
 

Dalej:

Z recenzji:

Cytat

"Animatorzy, kręcąc scenę pocałunku, prosili nawet o porady, bo nie mieli doświadczenia w scenach romantycznych, a animacja była wielokrotnie przerabiana"

Z tej samej wikipedii:

Cytat

"Many of the animators were not experienced with romance scenes - Visual Works director Kazuyuki Ikumori said that the animators sought feedback from younger staff at Square Enix, as well as female members of staff. The scene was remade multiple times after receiving responses that earlier drafts were "unnatural" and "not believable"."


Niech każdy sam sobie poszuka dalej i jeśli was to bardzo mierzi, to musicie tylko wiedzieć, że jest to dużo szerszy "problem". Osobiście absolutnie nie widzę tutaj plagiatu, bo to mocne słowo, ot wykorzystywanie informacji z sieci. A zaserwowane w sosie konkretnego redaktora mogą być to nadal dobre teksty, nawet jeśli w smaku wydają się znajome ;)

  • Plusik 2
  • Lubię! 1
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza

Ważne, że sprawa z Retro(pipi)nikiem wyjaśniona, a przeprosiny będą wydrukowane w #317. Oby od tego nr zwracano też większą uwagę na podawanie źródeł informacji, zdjęć, screenów (w CDA już od jakiegoś czasu dokładnie podawane są te dane). 

 

Mam nadzieję, że wydawca zaoferuje sensowną rekompensatę, np 2x rynkową stawkę za art, darmową prenumeratę, zaproszenie VIP na Extreme Party, kalendarz z autografami zgRed-ów, odpowiedni wpis na FB szmatlawca... 

 

--------

PS Jako, że mamy czasy, jakie mamy, to bonusowo na Extreme Party można by zorganizować freak fight Retro(pipi)nik vs Majk... 

 

Pzdr. 

 

 

Odnośnik do komentarza
7 godzin temu, Azi91 napisał:


Oczywiście że to drugie - i zrobiłem tego badanie. Darmowe online narzędzia wyłapują od 0% do 1% "plagiatu". Najbardziej dyskusyjne są dwa fragmenty

z artykułu:

z filmiku:


oraz

 

z artykułu:

z filmiku:


I tak, specjalnie poświęciłem kilka godzin na transkrybcje wideo i naprawianie tekstu z OCR ze skanu szmatławca :) 

Teraz jak to wygląda od strony prawnej, bo niektórzy tutaj piszą o "przepisaniu słowo w słowo" (oczywiste kłamstwo) oraz nawoływali Retropierdolnik do pozwu (sic!) co mogłoby się zakończyć jedynie spektakularną porażką. Ale do rzeczy.
Pod swoim filmikiem napisał "This video has been made with Fair Use in mind". Nie ma nigdzie informacji o licencji materiału, nawet na CC-BY. Fair Use czyli prawo cytatu - Prawo cytatu jest potocznym określeniem wyjątku w prawie autorskim, które pozwala na wykorzystanie niewielkich fragmentów cudzej twórczości we własnych utworach bez konieczności uzyskania zgody twórcy. Cytat wolno umieścić w utworze, który – pozbawiony cytatów – wciąż byłby utworem.
A tak też było by tutaj.
Ustawa o Prawie Autorskim: 
Art. 29 Wolno przytaczać w utworach stanowiących samoistną całość urywki rozpowszechnionych utworów oraz rozpowszechnione utwory plastyczne, utwory fotograficzne lub drobne utwory w całości, w zakresie uzasadnionym celami cytatu, takimi jak wyjaśnianie, polemika, analiza krytyczna lub naukowa, nauczanie lub prawami gatunku twórczości.
Art. 29 – 2 Wolno w sposób niezamierzony włączyć utwór do innego utworu, o ile włączony utwór nie ma znaczenia dla utworu, do którego został włączony.

Sam autor wideo pisze o filmie jakoby miał cel edukacyjny. Podobieństwa są ale nie trzeba daleko ich szukać w innych recenzjach. Jakby się uprzeć pewnie w każdej innej możnaby coś takiego odkopać. Toteż pozostając w łamach pisma - pierwsza recenzja FFX od Rogera:

Z recenzji:

Z wikipedii:


BTW to nie jest do końca prawdą w przypadku Yuny i wikipedia i Rogersię mylą, bo jej imię pochodzi od Ketmi lipowatej - rośliny z krajów tropikalnych, której kwiaty są na jej szacie jak i naszyjniku. Roślina ta rozkwita w nocy co jest kontrastem dla Tidusa. Tutaj akurat japońska wikipedia ma rację :)
 

Dalej:

Z recenzji:

Z tej samej wikipedii:


Niech każdy sam sobie poszuka dalej i jeśli was to bardzo mierzi, to musicie tylko wiedzieć, że jest to dużo szerszy "problem". Osobiście absolutnie nie widzę tutaj plagiatu, bo to mocne słowo, ot wykorzystywanie informacji z sieci. A zaserwowane w sosie konkretnego redaktora mogą być to nadal dobre teksty, nawet jeśli w smaku wydają się znajome ;)

 

No i tak właśnie czułem, że cała ta "afera" to jest trochę burza w szklance wody napędzana przez osoby, które chyba nie bardzo sobie zdają sprawę jak wygląda tego typu praca publicystyczna. Ale przy okazji może część ludzi sobie dzięki temu uświadomi, że materiały, które czytają, oglądają czy słuchają w różnych mediach, nie tylko growo-hobbystycznych, to często jest opracowanie dostępnych już materiałów, których jest cała masa, co samo w sobie według mnie nie umniejsza autorowi ani trochę, bo ich wyszukanie i opracowanie to też jest część tej roboty. W jaki sposób to jest opracowane, czy zgrabnie, czy nie, to już jest inna dyskusja, ale nawoływania do pozwów i zerwania współpracy z autorem wyglądają na brak pojęcia o temacie i doszukiwanie się sensacji. I tak jak wcześniej pisałem - myślę, że w tym przypadku brakuje przede wszystkim powołania się na źródło (prawo cytatu) i tyle. 

Odnośnik do komentarza

Azi91

Jest sporo racji w tym co piszesz, ale autor filmiku może nawet sam nie zna tej terminologii licencyjnej, a z faktu dużego (fragmentarycznego) podobieństwa nie był zadowolony (o czym już sam powiedział). Nie jestem żadnym ekspertem od praw autorskich, ale na prostą logikę można rozróżnić:
- czystą zrzynkę tzw. kropka w kropkę
- przerobioną zrzynę lub częściową zrzynę np. Kasia poszła do sklepu kupić ziemniaki i jabłka. vs Katarzyna zakupiła w markecie warzywa i owoce.
- bardzo silną inspirację np. zmieniasz w książce imiona i nazwiska bohaterów, miejsce zdarzeń, piszesz własnymi słowami, ale fabuła toczy się w zasadzie tak samo

Co jakiś czas słyszy się o ugodach albo wyrokach sądowych, zwłaszcza w przypadkach, gdy pozwany zarobił mnóstwo, a inspirator nic z tego nie dostał. Czy musi być identycznie? Nie musi. Przykładów muzycznych jest wiele i co jakiś czas pojawiają się nowe oskarżenia. Jedną z takich znanych spraw była chociażby "Blurred lines". Thicke i Williams przegrali proces o zapożyczenie z "got to give it up" Marvina Gaye. Jeśli sobie odsłuchasz, to one są raptem podobne, daleko im do identycznych.

No i trzeba też (moim zdaniem) rozróżniać korzystanie z zasobów wikipedii od wytworów (że tak to nazwę) pojedynczych osób (które mogą to robić dla sławy/pieniędzy/bezinteresownie). Tych drugich wypada zapytać (jeśli sami nie obwieszczają "bierzcie i korzystajcie jak chcecie"). A wiki? Jak wiadomo - jest to twór tworzony rękoma ogromnej ilości ludzi; stąd też się biorą jego wady i zalety, bo weryfikacja prawdziwości wszystkich źródeł jest trudna. W wielu publikacjach jednak pojawiają się linki do Wikipedii, jeśli autor być rzetelny i jednocześnie nie chce być posądzany o branie informacji z sufitu. Czy cytowanie wikipedii lub przepisywanie po swojemu jest naganne?  Chyba po to została stworzona.

No i tak z własnego doświadczenia: przykładowo lata temu zaciekawiła mnie idea gamefaqs. Byłem pełen podziwu jak wiele roboty włożyli w swoje opisy użytkownicy. Tam wszystko jest zrobione w ascii; nabiera się tej świadomości (ilości poświęconych godzin) dopiero wtedy, kiedy sam coś próbujesz stworzyć podobnego. Ja też ograłem jeden tytuł, wymyśliłem jak się do tego zabrać i opublikowałem tłumaczenie i guide (huh, sprawdziłem i dalej istnieje, ale mejl nieaktualny, hasła nie pamiętam ;-)).  Czy chciałem, żeby ktoś, ot tak sobie, przekopiował to na swoją stronę? Nie, ale pytanie "czy można?" dawałem przyzwolenie. I kluczowa sprawa: creditsy. Podziękowania innym osobom to była rzecz podstawowa, zarówno dla pomagających jak i źródeł inspiracji. I tego tutaj zwyczajnie zabrakło.

 

Odnośnik do komentarza
1 godzinę temu, LeifErikson napisał:

 

No i tak właśnie czułem, że cała ta "afera" to jest trochę burza w szklance wody napędzana przez osoby, które chyba nie bardzo sobie zdają sprawę jak wygląda tego typu praca publicystyczna. Ale przy okazji może część ludzi sobie dzięki temu uświadomi, że materiały, które czytają, oglądają czy słuchają w różnych mediach, nie tylko growo-hobbystycznych, to często jest opracowanie dostępnych już materiałów, których jest cała masa, co samo w sobie według mnie nie umniejsza autorowi ani trochę, bo ich wyszukanie i opracowanie to też jest część tej roboty. W jaki sposób to jest opracowane, czy zgrabnie, czy nie, to już jest inna dyskusja, ale nawoływania do pozwów i zerwania współpracy z autorem wyglądają na brak pojęcia o temacie i doszukiwanie się sensacji. I tak jak wcześniej pisałem - myślę, że w tym przypadku brakuje przede wszystkim powołania się na źródło (prawo cytatu) i tyle. 

Ale to co piszesz to w większości oczywista oczywistość. Wiadomo, że się korzysta z różnych źródeł przy tworzeniu artykułu. Jak ktoś pisze artykuł do Newsweeka o Dostojewskim to przecież, z oczywistych względów, nie poleci do Sankt Petersburga spędzić dzień z pisarzem, jak to Gonciarz zrobił z Ralphem Kamińskim czy Magdą Gessler. Trzeba korzystać z biografii, książek historycznych, starych artykułów, prac naukowych, różnych dokumentów itp. No, ale nie polega to na przepisaniu całych zdań, tylko na wyciągnięciu wniosków i napisaniu wszystkiego swoimi słowami. A jak już nie masz innego pomysłu, niż przepisanie całego zdania, to wystarczy dodać tekst w stylu "cytując za autorem" i po sprawie.

Odnośnik do komentarza
1 godzinę temu, Butt napisał:

Ale to co piszesz to w większości oczywista oczywistość.

 

Dla Ciebie oczywiste, dla mnie oczywiste, ale widzisz, że przychodzi ktoś jak na przykład w poście powyżej i pisze o kradzieży, pozwach, skandalu, aferze, sensacji itp itd (a w komentarzach na YT do tego filmu jest tego jeszcze więcej), podczas gdy wygląda na to, że uchybienie polega na braku podania źródła. :dunno:

Odnośnik do komentarza

Obejrzałeś ten film? Bo wcale nie chodzi o podanie źródła, ale o przytaczanie konkretnych treści, niektórych wręcz słowo w słowo z małymi zmianami.

A teraz z gościa cisną przysłowiową "bekę", bo najpierw nagrywa filmik, w którym się żali i płacze, że go okradli, a dziś pisze "murem za złodziejem". To chyba jakiś syndrom sztokholmski wobec ludzi ze Szmaty.

  • beka z typa 1
Odnośnik do komentarza
33 minuty temu, Grif napisał:

Bo wcale nie chodzi o podanie źródła, ale o przytaczanie konkretnych treści, niektórych wręcz słowo w słowo z małymi zmianami.

 

No ale tutaj wciąż obracamy się w obszarze prawa cytatu, o którym wyłożył kilka postów wyżej Azi91. 

Zresztą ta dyskusja jest już trochę o niczym skoro panowie się dogadali. 

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza
55 minut temu, Grif napisał:

Obejrzałeś ten film? Bo wcale nie chodzi o podanie źródła, ale o przytaczanie konkretnych treści, niektórych wręcz słowo w słowo z małymi zmianami.

A teraz z gościa cisną przysłowiową "bekę", bo najpierw nagrywa filmik, w którym się żali i płacze, że go okradli, a dziś pisze "murem za złodziejem". To chyba jakiś syndrom sztokholmski wobec ludzi ze Szmaty.

Proszę pokaż mi co tu jest słowo w słowo. Najbardziej podobny jest jeden fragment na różowo ale to nadal nie jest to samo.
image.thumb.png.e8ccd9f2ffb8bb2eed6e68a8302353ac.png

Reszta tekstu jest na kompletnie inny temat niż filmik, a jest go więcej niż na screenie. Mimo to tekst jest transformatywny, prędzej odtwórczy aniżeli plagiat, ale taki musiał być bo ciężko tu coś odkrywczego napisać.

Przestańcie się nakręcać, bo zlustruje zaraz wszystkie teksty zgredów i nie będzie tak kolorowo ;)

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza
8 minut temu, Grif napisał:

Jak wspominałem - syndrom sztokholmski :)
Swoją drogą Yt-ber wcześniej nawet na urusowego króla Shivę się powołał. A dziś zmienił śpiewkę i "murem za złodziejem". Komediant :)
 

Odklejka dobra, merytoryki mniej niż zero. Sprawdź czy światło w lodówce zgasiłeś.

Odnośnik do komentarza

Tym bardziej to potwierdza, że nie miał jakichś złych intencji. Przecież Roger go nie przekabacił milionami dolarów, żeby teraz zmienił zdanie. Kupuje pisemko od lat to po prostu jest zadowoolny z rozwiązania sprawy i tyle. Co ma teraz na nie pluć i przestać kupować?

Edytowane przez A_Bogush
Odnośnik do komentarza
36 minut temu, grzybiarz napisał:

Coooooo???????

Trzeba jeszcze dołożyć z 20 kilo ziemniaków Vineta, masaż stópek co czwartek i zniżkę do JuraParku w Krasiejowie. Jakoś M@jka nie trawiłem od samego początku, miał człowiek nosa. :teehee: Jest to dość podobne i może pewne zwroty mimowolnie zapamiętał z filmiku. Nie wiem. Trza zamieścić sprostowanie, Majkiemu podziękować i jechać dalej. Zbyt dużo ludzi pracuje na sukces Szmatławca, żeby teraz płakać nad rozlanym mlekiem. Dla mnie nie ma to wpływu na "speszal edyszyn" i czekam na xboxową wersję. A ten rozpierdak, czy jak mu tam, to film nagrywał w aucie pośród pól, przy drodze, bo się naoglądał filmów o mafii czy o co chodziło?

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...