Skocz do zawartości

Przeczytałem i polecam!


epl

Rekomendowane odpowiedzi

03,08,3.jpg

 

Lekkie i wciągające czytadło dla uczulonych na smoki, wróżki i tym podobne głupoty. Książka opowiada o losach młodego chłystka, którego marzeniem jest zostać zabójcą, najlepszym z najlepszych. W tym celu zaczyna praktykować u samego mistrza fachu, który nie tylko nauczy go skrytobójczych technik, ale też zamieni go w prawdziwą maszynę do zabijania. Co jednak będzie mieć swoją cenę - to tak w ogólnym skrócie. Jest trochę walk, podrzynania gardeł z ukrycia (lekkie skojarzenie z Assassin's Creed), sporo politycznych knowań, ale też śladowe ilości magii i romansu. Historia pozbawiona jest wszechobecnej cukierkowatości, chociaż humorystyczne momenty czasem się zdarzają. Generalnie żaden literacki geniusz, ale mimo to czyta się to dość szybko, a zaraz potem idzie do Empiku po drugą część.

Odnośnik do komentarza

Władcę Much wreszcie nadrobiłem. Miałem obawy, że Golding mimo wszystko mi nie dogodzi. Nie żebym robił z tego jakąś tragedię, ale chciałem, by ta książka mi się spodobała. Liczyłem na to i byłbym podwójnie zawiedziony gdyby się okazało, że powieść nie robi na mnie żadnego wrażenia. I co się okazało? Po dwóch wieczorach lektury uznałem książkę za dobrą. Zaledwie dobrą. Jednak z dnia na dzień zacząłem wspominać ją coraz milej. I tak, na tę chwilę, mógłbym ją określić jako bardzo dobrą, chwilami świetną. Nie znakomitą i nie wybitną, czy genialną, ale z pewnością świetną. To tak jakby Golding polizał mnie po jajkach - niby przyjemnie, ale wolałbym żeby je też possał i doprowadził do wytrysku.

Całość tylko mnie utwierdziła, że dzieci to ogólnie paskudne, bezwzględne i irytujące stworzenia.

Wiadomo, symbolika treści odgrywa tutaj niebagatelną rolę. Władca Much jest bowiem jedną wielką alegorią, bo trudno oczekiwać, by dosłowna opowieść o grupie rozbitków-bachorów zdołała zdobyć dla autora Literacką Nagrodę Nobla i stać się klasykiem literatury. Nie zawiodłem się. W jakimś kąciku mojego okrągłego łba, niestety niepozbawionego zakoli, ta powieść na stałe się zagnieździła i choć mam pewne wątpliwości co do zakończenia, to muszę przyznać, że świetnie spełnia swoją rolę.

 

 

Czytałem też Życie Pi. Mam takie zboczenie, że będąc w księgarni czasem mi odpier'dala, zdaję się na impuls i instynkt, po czym nabywam jakąś książkę, której nabyć jeszcze 5 minut temu nie miałem zamiaru. Trafiam na nią na półce, przeglądam tył okładki i pyk, biorę, tak jakbym był obrzydliwie bogaty i koło pyty mi latało, że niewiele o niej wiem. Tak też było oczywiście w przypadku Życia Pi, bo sami powiedzcie, czy z założenia fabuła nie brzmi intrygująco (o tym za chwilę)? Ba, brzmi nawet nieprawdopodobnie, choć podobno oparta jest na faktach. Nawet ekranizacja się jakaś kręci. O co cały rwetes? Już mówię.

Ta historia wg bohatera ma sprawić, że autor powieści uwierzy w Boga. Domyślnie, w Boga miałby uwierzyć także czytelnik. Natomiast ja się zastanawiam, kto, jeśli nie Bóg, zesłał bohatera do szalupy gdzieś na środku oceanu, dorzucając mu do towarzystwa kilka dzikich zwierząt, w tym tygrysa bengalskiego. A potem, przez ponad pół roku obserwuje jak nastolatek usycha z głodu i pragnienia. Ale to dopiero w drugiej części książki. W pierwszej jesteśmy uraczeni mało wystrzałową historią życia Pi, próbującego odnaleźć swoje miejsce w naturze i społeczeństwie. A to nie jest łatwe, gdy ma się imię pochodzące od nazwy basenu publicznego. Historią w sumie do bólu banalną, okraszoną za to ciekawymi faktami z życia fauny, które nieco ratują te fragmenty. No, ale jakoś bohatera trzeba było wprowadzić i przedstawić, więc uznam to za zło konieczne. Potem, na szczęście jest już tylko lepiej. Opis walki o przetrwanie, ujarzmiania tygrysa, czy nawet spożywania jego odchodów czyta się przyjemnie (o ile można tak określić fragmenty z kałem) i z zainteresowaniem. Całość promieniuje optymizmem i chyba to miałoby przekonać czytelnika do bezwzględnej wiary w Boga. Cóż, w moim przypadku to się nie udało, ale przyznaję, że lektura mile łechce swoją przygodowością. No i końcówka zbija z tropu.

 

Drogę przeczytałem, bo mnie siostrzenica zmusiła. Nie jestem fanem tematyki apokaliptycznej, ale jako szybka lektura na dwa wieczory sprawdza się wyśmienicie. Nie przygnębia jakoś szczególnie, zmierza w stronę przewidywalnego, bo nieuchronnego końca i to w zasadzie tyle. W sumie oczekiwałem więcej po zakończeniu, ale ebał to pies. Styl fajny, dopasowany. Ja tam czekam na 'Krwawy południk' McCarthy'ego.

 

Ałtorkę (Cuca Canals) też od siostrzenicy przeczytałem. Gdyby ktoś jeszcze szukał prezentu dla dziewczyny/kobiety, to jest to jakieś rozwiązanie. Zabawna, romantyczna, niebanalnie skonstruowana, no i o miłości oczywiście. Nie wiem tylko, czy osiągalna w księgarniach.

Odnośnik do komentarza
  • 3 tygodnie później...

Weźcie sobie obadajcie "Sprzysiężenie osłów" Toole'a. Pod wściekle różową okładką mamy naprawdę zabawną farsę i groteskowe sytuacje, kiedy leń i wałkoń Ignacy próbuje znaleźć godną siebie pracę. Problem w tym, że jest na tyle przekonany o swojej wyjątkowości, by nawet w najbardziej pospolitych zajęciach doszukiwać się czegoś heroicznego i patetycznego. Jego wygórowane mniemanie o sobie zabawnie frustruje każdego, kto z kim się styka. Nawet czytelnika. Cięzko gbura polubić ;]

Odnośnik do komentarza

Nieznośna lekkość bytu - Milana Kundery - coz, jeszcze chyba nie doroslem wewnetrznie do tego typu lektur.

są momenty, gdzie czyta sie z pasją, ale wiecej chyba bylo takich 'zalamkowych' - meczylem sie z kniga prawie miesiac (a ma 300 s) , z niechecia sie zabieralem do wetrowania kartek. Pare fajnych motywow, chociaz niestety nie potafilem odnaleźć wlasciwego przekazu... chociaz.. mysle, ze warto sprobowac :whistling:

Odnośnik do komentarza

"Pod Kopułą" Kinga - chyba jego jedna z lepszych książek jakie napisał, przeszło 900 stron wypchanych wydarzeniami, ktore nie pozwalają odejść od książki ani na moment. Kniga traktuje o tym jak działa miasto po tym jak z jakiegos powodu zostaje ono odciete od swiata niewidzialną kopułą. swietnie pokazane są zachowania ludzi, ktorzy znajduja się w tych okolicznosciach - reszte poczytajcie sobie na necie.

 

przyjemnie sie to czyta, ilosc postaci może niektórych przyprawić o bol glowy, ale historia daje rade az miło. smaczna książka w sam raz na weekend.

Odnośnik do komentarza

"Pod Kopułą" Kinga - chyba jego jedna z lepszych książek jakie napisał, przeszło 900 stron wypchanych wydarzeniami, ktore nie pozwalają odejść od książki ani na moment. Kniga traktuje o tym jak działa miasto po tym jak z jakiegos powodu zostaje ono odciete od swiata niewidzialną kopułą. swietnie pokazane są zachowania ludzi, ktorzy znajduja się w tych okolicznosciach - reszte poczytajcie sobie na necie.

 

przyjemnie sie to czyta, ilosc postaci może niektórych przyprawić o bol glowy, ale historia daje rade az miło. smaczna książka w sam raz na weekend.

 

Coś ala "Komórka"(też od Kinga), bo ostatnio przeczytałem i wciągło mnie jak nie wiem co i szukam podobnej? A z tego co piszesz może być ciekawe.

Edytowane przez MBeniek
Odnośnik do komentarza
  • 1 miesiąc temu...

przeczytałem i polecam ksiazke Terror. Dana Simmonsa. Ksiazka oparta na faktach i opowiada o zalodze dwóch statkow Terroru i Erebusa rozbitych na lodowcach u wybrzeży Kanady. A zeby nie bylo nudne to COS powoli zaczyna rozrywac na strzepy marynarzy. Fajnie sie czytalo. Mimo ze ma okolo 600 stron napisach mala czcionką nie nudzi. 9/10

Odnośnik do komentarza

aha.

 

 

Myslalem ze przez te lata jak tu siedze na forum bede mogł z kims pogadac jaka zayebiste to ksiązki :(

No super są i jeszcze cykl Hyperiona jest u nas świetnie wydany. Aż sobie jeszcze raz wypożyczę z biblioteki.

 

Klub Dantego jest interesujący. Morderstwa powiązane z planami wydania po raz pierwszy dzieła w USA.

Edytowane przez Dante
Odnośnik do komentarza
Gość LoganOldschool

"Zwodniczy punkt" Dana Browna.

Jak dla mnie bardzo dobra. Uwielbiam takie klimaty. Dosyć przewidywalna jednak wciągająca.

 

"Obcy element" Oleg Zakirov.

Niewiarygodna autobiografia agenta KGB który rzetelnie zajął się sprawą Katynia, prześladowany uciekł do Polski gdzie żył jako.... bezdomny. POLECAM !!! Nie tylko ze względu na ostatnie wydarzenia.

Odnośnik do komentarza

to pożegnaj się z nim bo niedługo będzie mój. kolor trupiej skóry borisa viana był spoko zbiorem opowiadań. ogólnie polecam wszystkim najlepiej wydanie kieszonkowe co by w komunikacji miejskiej czytać i pokazywać wszystkim jakim to się nie jest nihilistą <nihilista>.

Edytowane przez Walter_Cronkite
Odnośnik do komentarza

to pożegnaj się z nim bo niedługo będzie mój.

Spoko, mam dwa egzemplarze. W innym razie bym nie oddawał ;]

 

a jak jest napisany Poludnik? Slyszalem, ze jakos przesadnio poetycko czy cos.

Poetyckość w nim zawarta ogranicza się raczej do opisu otoczenia, a że jest tego otoczenia sporo i bez przerwy się zmienia (motyw drogi), toteż i poetyckości jest sporo, ale miałem jeszcze spory margines przy przekroczeniu którego uznałbym, że jest "przesadnio poetycko". W zestawieniu z błotem, pyłem, krwią, surowym mięsem, piachem, błyskawicami, skalpami, złem i brutalnością awanturniczych bohaterów powieści, tworzy niezwykłą mieszankę. No i Sędzia podniósł pojęcie "skur'wysyna" na poetycki poziom.

Poza tym jest krwawo i brudno.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...