krupek

W jakim sensie San Andreas to bieda? W tamtych czasach tak rozbudowana gra, że nawet dzisiaj często się zdarza, że sandboxy są mniejsze i bardziej jałowe.

A no też prawda, a taka nowa odsłona mogłaby sporo namieszać. Kombi z przodem jak Giulia? Biorę w ciemno.

No, ale ile Tesli jeździ po drogach, a ile Lexusów? Choć przyznać trzeba, że coraz częściej widuję. Na Lexusa zwróciłem uwagę, bo zawsze bardzo mi się podobały.

Przydałaby się jakaś wyraźniejsza odmiana Laysów z pieca, może z jakąś ostrością, bo tak to są spoko, ale takie jałowe trochę.

Taka ciekawostka mnie dziś naszła całkiem przypadkiem, że Lexus, chyba jako jedyna marka z tych powszechnie znanych i dostępnych, nie ma w ofercie, żadnego auta w wersji kombi. No bo pomijając, marki egzotyczne, czy bardziej eksluzywne, to chyba nie ma drugiego takiego producenta. Trochę fenomen, bo teraz nastały czasy, gdzie większość liczących się producentów prześciga się w atrakcyjności w tym segmencie, oferując praktyczność kombi i sportowe osiągi.

To gitara <3 Ja dziś 8 km, 8 szybkich podbiegów i 1 km schłodzenia, razem dycha wyszła. Przy tempie 7 min to książkę można czytać w biegu xd

Ostatnio biegam sobie ot tak, raz w tygodniu coś dłuższego 15-20, raz jakieś 10 i tempa na koniec, i coś z 12-15. Intensywność średnia, dorzucam mocne akcenty, zobaczę jak pocisnę ten półmaraton 5 listopada. Od stycznia już raczej dłuższe wybiegania pod maraton, a do tego czasu to w sumie nie wiem, tak for fun chyba, bo zmęczony sezonem nie jestem w ogóle. Przerwy przez kontuzje zrobiły sobie.

Zależy z jakiego plastiku kokpit. U mnie plastik jest taki trochę chropowaty i odczepia się mocowanie.

McKnysha

A moje pierwsze skojarzenie, że to kurtka.

Ja tam czytałem z zaciekawieniem. Dziś wpadło 15 km. Ciężko mi jakoś przyspieszyć, tętno komfortowe dopierobi się po 7 km, wtedy mogę zejść poniżej 4:40, a na takir 4:20 dopiero w okolicach 11-12 km. Coś tam się kręci, ale w mękach.

Latarkomaniaki.

Creepspin, co daje xd

Kupiłem jakiś czas temu z tej serii też mix orzechów w przyprawach ostrych. Miał potencjał, ale jest tak kure.wsko słony, że nie da się jeść

No właśnie o tym samym pomyślałem, jak pisałem poprzedniego posta. Wczoraj mi to znajoma podesłała. Mam nadzieję, że znajdą szczura,

No ja też wolę nad morzem, ale jak tylko się ściemni to za dużo dzików, lisów, a i czasami kogoś zabiją, albo zgwałcą, a ja delikatną dupę mam. Mam takie swoje trasy, gdzie nie biegam przy głównym ulicach za dużo, gdzieś tam do Sopotu bokiem i po sowich dzielniach. W weekend może do lasu uderzę.

Większość paczkowanym orzechów, pistacji, czy ziaren słonecznika jest już przegnita, albo spleśniała, a przed pakowaniem oczyszczona. Ostatnio czytałem, że 50-60% słonecznika u nas na rynku była wcześniej spleśniała. Jem codziennie, ale pewnie trafiam na te 40%.

Teraz to po ulicach po prostu, oświetlonych. Mam odblaski założone na nogach jedynie.

Też się ostatnio odziałem na zimę.

Gdzie Wy biegacie, że latarki Wam potrzebne?

Ja na szczęście w tym roku nie muszę, bo to też duży wydatek, a że ostatnio regeneracja turbo trochę budżetu pochłonęła to akurat się dobrze złożyło. No, ale to już raczej ostatnia zima z obecnymi zimówkami, an przyszły rok nie będą się nadawać.

Trzeba ubierać się szczelnie, ale też nie do przesady, bo przegrzewać też się nie można, Jakaś chusta na szyję, czapa, żeby zatok nie zajechać. Spoko opcja to też rękawy za 2 dychy z Decathlonu, mały koszt, a po rękach nie pizga.

No i się zaczęło. Wczoraj niby 9 stopni, ale pierwsze 1,5-2km to pizgawica straszna, po nogach najbardziej czuć. Potem to już się leci i nie czuć, ale ten początek treningu to próba charakteru. W sumie, ten wiater najgorszy, a u mnie zawsze wieje.

Robaldo dawał radę.