Treść opublikowana przez Wojtq
-
Targi: E3, GC, TGS
Tak bardzo liczyłem na zapowiedź nowej gry Fumito Uedy, że gdy obudziłem się o 4:30 to nastąpiło to tuż po śnie w klimatach gier GenDesign. Na początku roku Ueda zapowiadał, że ma nadzieję zapowiedzieć nową grę w 2023, ale ponieważ teraz KAŻDĄ grę (oprócz GTA VI) zapowiada się na jakimś evencie, to nie spodziewam się nic usłyszeć do końca tego roku. Zresztą gość nie jest znany z dotrzymywania terminów. Gdyby ktoś był ciekaw jaki to był sen to się uzewnętrznię w literacki sposób: Ogólnie jestem zawiedziony. Nic o żadnym Silent Hillu, nic o Stellar Blade, ani słowa o CZYMKOLWIEK od Sony oprócz nędznego dodatku do Ragnaroka, nic o Slitterhead. Ciekawe kiedy PS zrobi jakiś showcase, bo jesteśmy 3 lata w nowej generacji i oprócz Insomniaków nie wiemy właściwie nic co robią studia first party Sony. Nie lubię zapowiadania gier na 4-5 lat przed premierą, ale z drugiej strony fajnie wiedzieć czego się spodziewać.
-
Właśnie porzuciłem...
Coś nie mam cierpliwości do gier ostatnimi czasy. Plus posiadania abonamentu jest taki, że można próbować wiele gier i bez wyrzutów sumienia (i nadwyrężania portfela) porzucać nietrafione tytuły. A było ich trochę ostatnimi czasy. Jedyne, w co ostatnio grałem był ciekawy The Pedestrian i Dirt Rally 2.0, którego odpalam kiedykolwiek chcę poczuć się jak rajdowiec (ten model jazdy jest boski). A porzuciłem: Ghost of Tsushima - już drugi raz. Za pierwszym razem pograłem z 8 godzin, teraz ledwo 2. Myślałem, że spróbuję ponownie i choć historia się zapowiada interesująco, a walka sprawia radochę to chyba już po prostu nie umiem grać w takie powtarzalne otwarte światy. Sable - dopiero co wpadło do Plusa. Pograłem z pół godziny i mam dość. Te dialogi ciągnące się w nieskończoność i opisujące zachowania rozmówców, podczas gdy ci stoją jak kołki (bohater myśli sobie: "Johnny zaklaskał z radości". A ja wcale nie widzę, żeby ktokolwiek klaskał). Byłem ciekaw latających motorków, ale polatałem chwilę, pomyślałem o tym, że dalsza część gry będzie podobnie siermiężna i odpuściłem. DMCV - już kiedyś grałem i przeszedłem, bo swego czasu kochałem DMC3, ale po odpaleniu po latach piątki przypomniały mi się te smutne levele i dałem sobie spokój. Coś tam było jeszcze, ale nawet nie chce mi się pisać. Głupie przyzwyczajenia i dużo wolnego czasu jakoś mnie ściągają do grania, ale jak już gram to widzę bezsens tego wszystkiego. To chyba ten kryzys gracza i nadmiar wszystkiego. A jednak grałem w tym roku w gry, które prawdziwie uwielbiałem (Humanity, Ghostrunner, Celeste, powtórnie TLoU2). Chyba czas dychnąć, żeby wrócić do grania kiedy naprawdę wróci na to ochota powodowana jakimś konkretnym tytułem. A w międzyczasie będę sobie pykał w DR2.0, bo to piękna ścigałka.
-
Godzilla
Jest super. Oczekiwania miałem żadne (poszedłem bo kumpel szedł), a wyszedłem z kina bardzo usatysfakcjonowany. Są wielkie, często melodramatyczne emocje, jest pomysł na głównego bohatera i jego ścieżkę zmiany, dobre efekty, ciekawe realia i przede wszystkim w scenach z Godzillą czuć moc. Pod koniec filmu miałem z emocji zdrętwiałe nogi. Dobrze oglądnąć taki blockbuster spoza hollywoodu - przez charakterystyczną ekspresję Japończyków film tchnie świeżością. Czasami sceny obyczajowe trochę mi się dłużyły, ale tylko czasami, bo cały wątek głownego bohatera mi się podobał. Ogólnie polecam.
-
PlayStation Plus (PS+ Collection, PS+ Premium)
W PS Extra / Premium będzie lepiej. Ale w Sable sobie zagram, bo graficzka podoba mi się od pierwszych zapowiedzi.
-
własnie ukonczyłem...
The Pedestrian - kolejna łamigłówka po Humanity pokonana w tym roku. Gry logiczne mają to do siebie, że budzą we mnie obawę - czy podołam? Na szczęście gra bardzo fajnie uczy swoich zasad, zaskakuje pomysłami i daje sporą satysfakcję z pokonania często bardzo zawiłych zagadek. Gra w głównej mierze polega na łączeniu plansz za pomocą linek i otwieraniu tym sposobem drzwi dla hipka. Nieraz idzie sobie zapalić zwoje w mózgu. Do zagadek można podejść metodą prób i błędów, a przydaje się też metoda eliminacji znana z rozwiązywania sudoku. Twórcy pomyśleli też nad dobrze zaplanowanym tempem gry, gdzie pomiędzy bardziej skomplikowanymi planszami mamy proste poziomy platformowe, dzięki którym można się rozluźnić przed kolejnym wyzwaniem. Już od pierwszego zwiastuna gra przyciągnęła moją uwagę i w praniu jej bardzo oryginalna prezentacja zdecydowanie pomaga w utrzymaniu relaksacyjnego nastroju. Dodatkowym plusem jest zakończenie i ostatnie etapy gry. Jak ktoś lubi taką zabawę to polecam. @Brolin - dzięki za polecenie FAR. Czaiłem się na to od jakiegoś czasu, ale teraz szybciej po to sięgnę.
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
Napoleon - początek zapowiadał się dobrze, chociaż śmiesznie było słuchać Francuzów walczących z Anglikami, którzy posługują się tym samym językiem co ich wróg, no ALE. Podobało mi się pokazanie Napoleona jako człowieka z niekonwencjonalnymi pomysłami strategicznymi, ale im dalej w las, tym okazuje się, że wszystkie te dobrze zrealizowane sceny batalistyczne są zaledwie dodatkiem do pokazania zawiłego związku Bonaparte z Józefiną, który to wątek jest głównym trzonem filmu, a oglądanie go nie należy do szczególnie pasjonujących. Całość bardzo mi się dłużyła, pomimo wielu rewelacyjnych scen, które zaraz później były przerywane smętami o spadkobiercy. Rozumiem, że posiadanie syna była ważną częścią życia ówczesnego władcy, ale oglądanie tego w filmie jakoś mnie męczyło. Inna sprawa, że jakkolwiek lubię Phoenixa, tak od pierwszego zwiastuna jakoś mi nie pasował do tej roli i nadal przystaję przy moim pierwszym wrażeniu. Niewierni w Paryżu - nowy Woody Allen, po którym wiadomo mniej więcej czego się spodziewać i tak też było w tym przypadku. Dużo gadania i czająca się gdzieś groźba. Miło się patrzy na główną aktorkę, przez co łatwo było mi uwierzyć w wątek o odnalezieniu licealnej miłości po latach. Co mi jednak nie pasuje to sposób pokazywania scen napięcia czy nawet zbliżającej się groźby śmierci - w tle, jakby nigdy nic, przygrywa sobie wesoła instrumentalna muzyczka. Strasznie mi się to gryzie i jeśli ma być przewrotnie, to może i jest, ale to zwyczajnie nie pasuje. Intryga i zakończenie jednak są satysfakcjonujące, więc ogólnie miałem pozytywne wrażenia. The Wonderful Story of Henry Sugar - krótkometrażówka Wesa Andersona z Netflixa. Ten reżyser zdecydowanie znalazł swój styl, a tym filmem pokazuje, że może być jeszcze dziwniejszy. Jest to ekranizacja opowiadania, w najdosłowniejszym tego słowa znaczeniu, bo bohaterowie prowadzą narrację niczym w powieści. I chociaż dostrzegam nadmierną "cudaczność" takiego rozwiązania, to jednak jakoś mi się to podobało - szczególnie sceny w szpitalu. Poza tym film niesie w sobie ciekawą myśl: gdy człowiek ma jakiś cel i aby go osiągnąć musi przejść przez trudną drogę wyrzeczeń, to później może się okazać, że na tyle sam się zmienił w trakcie wędrówki, że jego pierwotny cel przestaje być dla niego ważny. Polecam jako coś innego (i krótkiego). The Killer - gdyby ekranizacja Hitmana miała taką scenę otwarcia to płakałbym z radości, rewelacja. Szkoda, że dalsza część filmu - choć dobrze zrealizowana - była raczej nieprzyjemnym seansem. Rozumiem, że nie każdy bohater musi przechodzić przemianę i tutaj mamy gnoja, który gnojem pozostaje. Nie waha się zabijać nawet postronnych ludzi (co najmniej jeden przypadek) i właśnie to zupełnie wyrwało mnie z filmu i nie dało cieszyć się jego dalszą częścią. Co jest dla mnie o tyle zaskakujące, że o wiele dosadniejszy i perfidny "House that Jack built" z mordercą w roli głównej oglądałem zafascynowany. Ale tam było więcej zabawy i eksperymentów, a tu po niekonwencjonalnym otwarciu mamy dość tradycyjny film. Dobrze jednak widzieć z powrotem Fassbendera.
-
Alan Wake II
Właśnie się zastanawiam - skoro już kurz opadł po premierze, powiedzielibyście, że warto płacić 260 złociszy za to doświadczenie?
-
Noob kupuje telewizor bądź monitor pod PS5/XSX
Panowie, jaki obecnie polecacie monitor do PS5? Kumpel ma IPSa i narzeka na czernie, na których oczywiście mi zależy. Celowałbym w coś w okolicach 1500 zł.
-
Marvel Cinematic Universe
Marvel Studios nie może się odłączyć, bo ich właścicielem jest Disney. Tak samo LucasFilm. Przecież to nie tak, że teraz nagle te firmy powiedzą "idziemy na swoje", bo one nie mają w tej kwestii nic do gadania. Zostały kupione przez handlarzy niewolników, jak ich zgrabnie określił George Lucas. Zresztą, czy ciągnięcie tego ma jeszcze jakikolwiek sens? Jeśli koniecznie chcą utrzymać markę przy życiu to moim zdaniem jeden dopieszczony film na rok w zupełności by wystarczył. Ale to musiałoby być coś świeżego, odrębnego. Nowy start. I nie trzeba od razu wskrzeszać Iron Mana, aby to zrobić. Obecnie Marvel posiada dwóch żyjących bohaterów o sporym potencjale finansowym: Spider Man i Thor. Ten pierwszy jest poza ich kontrolą, ale Sony się zarzeka, że zrobią z Marvelem SM4, więc jeszcze na nim zarobią. Co do Thora: po durnych filmach Taiki Waititi temu bohaterowi należy się poważniejszy film. I czemu nie zainspirować się nordycką historią Kratosa i pozwolić Thorowi dorosnąć, mieć synów i widzieć np. narastający w nich konflikt? Tak jak Spider Man miał swoją "Home" trylogię, tak i Thor mógłby mieć epicką sagę rodzinną rozłożoną na trzy części i zawierającą jego śmierć. Ale te filmy nie powinny być robione na taśmie i chętnie pozbawiłbym je typowych już dla Marvela durnych śmieszków niszczących prawie każdą poważną scenę. Innego sposobu nie widzę, ale też nie specjalnie mi zależy aby Marvel przetrwał kolejne lata. Każdy trend kiedyś musi umrzeć i może czas na to, aby dorosłe filmy weszły z powrotem do mainstreamu.
-
Marvel Cinematic Universe
Najnowszy odcinek South Parka nabijający się z wiodących trendów w Disneyu już widzieliśta? Bardzo w temacie woke-goowien.
-
Silent Hill 2 Remake
Może po wtopie z Ascension Konami da wreszcie zielone światło Blooberom, żeby zaprezentowali konkretny materiał. Premiera na wiosnę byłaby w sam raz.
-
EA Sports WRC
Cieszą mnie te pochlebne opinie. A powiedzcie Panowie - czy podobnie jak w DR2 tutaj też mamy wszystkie samochody i trasy dostępne od samego początku w próbie czasowej?
-
Frakcje (aka niedojechany multiplayer od ND)
Nadzieja w third parties, bo obawiam się, że przez ostatnią politykę skupiającą się na rozwoju GAASów zespoły first party Sony są do tyłu z exami single-player i nie mają wystarczającego materiału do zaprezentowania. Nie bez powodu mówi się o rimejku Horizona 1 czy TLoU2 - czymś trzeba załatać dziury w ciągłości dochodów. Sony zdecydowanie nie popisuje się w tej generacji, bazując głównie na Insomniakach w kwestii dostarczania nowych gier. Bo ileż tych nowych gier było? Nowy Ratchet & Clank, nowy Spider Man i Returnal. Resztę dało się ograć na PS4 lub była rimejkiem. W nowe gry od Naughty, Guerilli czy Santa Monica zagramy pewnie dopiero w 2026. Przypominam, że aż 4 lata minęło od zapowiedzi TLoU2 do jej premiery, a to były czasy bez COVIDa.
-
Cinema news
Film kręcony w 2021 roku w moim pięknym rodzinnym mieście.
-
Alan Wake II
Remedy chyba można ufać. Chociaż ja na premierę nie biorę, bo mam urlop w listopadzie, więc liczę na to, że wszystkie dziury zostaną załatane do czasu gdy wrócę przed konsolkę. Gram sobie teraz w Remaster jedynki i bardzo mnie to cieszy. Pierwszy raz grałem w AW 7 lat temu na lapku z małym monitorem i niestabilnym frameratem, więc granie na PS5 jest jak odkrywanie gry na nowo. Liniowe gry to jest kurna to co lubię. Podobają mi się teksty tych demonicznych drwali podczas pojedynków, typu. "Wyrąb drzewa to ciężki kawałek chleba!" XD Fabuła jest dość chaotyczna, ale powiedzmy, że sama koncepcja gry osadzonej na granicy snu i rzeczywistości jakoś to uzasadnia. Aż mam ochotę przeczytać po latach coś od starego gawędziarza Stephena Kinga.
- NETFLIX
-
własnie ukonczyłem...
Celeste - wspaniała gra, w której idzie połamać palce na padzie. Niedawno ogrywałem Ghostrunnera i już wiem, skąd tamten mógł czerpać inspiracje do swojej szybkiej i bezlitosnej rozgrywki, zapisując checkpointy po każdej "komnacie" i nie pozwalać graczowi oderwać się od ekranu dopóki nie przejdzie jakiegoś pokręconego fragmentu. Ileż to razy myślałem, że już osiągnąłem swój limit i dalej nie pójdę, żeby po kilkunastu próbach wreszcie się udało przeskoczyć przez jakiś szalony poziom. Zaskakująca była dla mnie fabuła będąca zobrazowaniem terapii głównej bohaterki. Twórcy fajnie bawią się tą psychologiczną koncepcją używając jej do gameplayowych rozwiązań (piórko lub jej dokuczliwe alter ego). To również kolejna gra, która wciąż wrzuca coraz to nowsze przeszkody urozmaicająca zabawę, a to zawsze witam z otwartymi rękoma.
-
Właśnie porzuciłem...
Małe podsumowanie porzuconych przeze mnie gier z ostatnich kilku miesięcy. Death Stranding - próbowałem podejść drugi raz i pograłem 7 godzin, ale to jednak nie dla mnie. Samo łażenie jest fajne, ale nadmiar systemów, zarządzania, statystyk i tekstów w menusach mnie odstrasza na dłuższą metę i nie mam ochoty do tego wracać. Świat jest intrygujący, a zagadkowość obecnych w nim technologii i przyjmowanych za normalne przedziwnych zasad pozwoliło mi sobie wyobrazić jakby to było, gdyby przenieść człowieka ze starożytności w obecne realia. Mimo to nie mam ochoty brnąć w to dalej i chętnie obejrzę film, który gdzieś tam się kroi. Gravity Rush 2 - od dawna czaiłem się na ten tytuł, ale po kilku godzinach dałem sobie spokój. Latanie, opadanie, włączanie i i wyłączanie grawitacji działa rewelacyjnie i po dotarciu do głównej mapy sporo czasu spędziłem po prostu śmigając pomiędzy wyspami, ale po ograniu kilku fabularnych questów nie znalazłem w tej grze nic więcej. Straszna nuda. Returnal - w to grałem najmniej z obecnego tu zestawu, może 3 godziny. Słyszałem, że gra chwyta po kilku (nastu?) godzinach, ale nie miałem ochoty tego sprawdzać. Losowo generowane levele odrzucają mnie samą koncepcją, bo po co mam eksplorować jakiś teren, skoro gdy zginę to będę musiał uczyć się terenu na nowo? Poza tym nie miałem nastroju na bieganie po takich ciemnych miejscówkach i szybko wywaliłem grę z dysku. Taka zaleta abonamentu.
- COCOON
-
Cinema news
Z polskich filmów jeszcze ten o Kościuszce zapowiada się świetnie. Pokazywany był ostatnio na festiwalu w Gdyni, gdzie wygrał główną nagrodę, ale cholera wie kiedy premiera w normalnej dystrybucji.
-
własnie ukonczyłem...
Zbiorcze zestawienie z lipca i sierpnia: Humanity - rewelacyjna łamigłówka. Gra ciągle wymyśla się na nowo i daje fajne pole do kombinowania. Do tego ma uspokajającą i minimalistyczną otoczkę, co akurat bardzo mi było potrzebne. Gra przy której można poczuć się mądrym i która była dla mnie jak powiew świeżego powietrza. Samo poruszanie się tym psem i skakanie między platformami (czemu towarzyszy jego beztroskie szczekanie) dawało mi kupę radochy. Ghostrunner - już w temacie o sequelu chwaliłem tę grę, ale powiem jeszcze raz, że dawno nie byłem tak fizycznie wkręcony w wydarzenia na ekranie, bo siedząc na fotelu balansowałem ciałem przenosząc ciężar na prawo i lewo, pomagając sobie w lawirowaniu między platformami i wrogami. Coś wspaniałego. Idealne wykonanie platformera FPP, który potrafił wprowadzić mnie w istny trans. Gra jedynie z drobnymi wadami, czyli niepasującymi momentami przestoju na łamigłówki lub nieczytelnymi poziomami w wirtualnej rzeczywostości. Poza tym świetna rzecz i podobnie jak z Humanity, dzięki niej również poczułem na nowo radość płynącą z grania. Call of Duty: Black Ops: Cold War - 100 lat nie grałem w kampanię CoDa i tę ograłem z przyjemnością. Gra jest bardzo widowiskowa, ale też fajnie zróżnicowana, bo każdy poziom ma na siebie jakiś pomysł, a strzelanie wciąż daje radochę (do tego fajny pomysł, że można przeładowywać broń przytrzymując ją na widoku celowania). Odstępstwa od standardu rozgrywki, krytykowane przeze mnie w Ghostrunnerze, tutaj akurat mi pasowały i takie poziomy jak latanie helokopterem czy infiltracja siedziby KGB przypominająca charakterem Hitmana przyjąłem ochoczo (poza wydumanym poziomem ze zwidami). Fabuła to stek bzdur, zakończenie to żart, a twisty mogłyby podobać mi się 20 lat temu, ale najważniejsze, że gra daje radę w najważniejszym aspekcie, czyli radosnym przebijaniu się z karabinem przez wrogów.
-
Ghostrunner II
Demko już do ogrania. Motocykl to wspaniała rzecz! Świetnie się tym steruje, bo pozostawiono odpowiedni poziom luzu, a uczucie prędkości wbija w fotel i idealnie pasuje do tej mocno skillowej zabawy. Ostatnio ograłem pierwszą część i byłem zachwycony tym, że gra potrafiła mnie wprowadzić w pewnego rodzaju trans. Każda kolejny szalony fragment wyzwalał u mnie myśl "no chyba Was po…ało", a jednak za n-tym razem udawało się go pokonać. Do tego siedząc przed TV i wykonując te skoki po platformach czułem jak balansuje stopami po podłodze zmieniając odpowiednio ciężar ciała na fotelu, jakich wrażeń dawno nie miałem przy grze. Fajnie, że dodano blok strzałów. Niby ułatwienie w stosunku do G1, ale jednak miłe widziane i urozmaica on rozgrywkę. No jaram się..
-
Targi: E3, GC, TGS
Ja zawsze liczę na nową grę Fumito Uedy i tym razem nie jest inaczej. Mówił, że chciałby ją pokazać światu w 2023, więc TGS wydaje się na to idealnym miejscem.
-
Silent Hill 2 Remake
Jak nie będzie jak będzie? Nawet stronkę mają temu poświęconą, choć ani słowa o SH. https://www.konami.com/games/event/tgs/ Ja wiem tyle, że w Blooberze z miesiąc temu wizytowała delegacja z Japonii i zrobiono z tego spore wydarzenie w firmie, bo nagle wszyscy pracujący z domu pojawili się w biurze. Więcej nie wiem, nie mam żadnych kontaktów w firmie - mam tylko oczy dokoła głowy. Chciałbym wierzyć, że to była wizytacja dyplomatyczna finalizująca projekt, ale to już tylko moje domysły.
-
Animacja.
Obrazki z nowego filmu Ghibli W oryginale film nazywa się How do you live?, a na zachodzie - w tym pewnie i u nas - będzie miał tytuł The Boy and the Heron (Chłopiec i czapla). Kompozytorem ponownie Joe Hisaishi. Premiera u nas niewiadoma. Od września film będzie jeździł po jakiś festiwalach w Ameryce. My pewnie poczekamy do 2024, ale może czeka nas miła końcoworoczna niespodzianka.