Treść opublikowana przez Kmiot
-
Mistrzostwa Świata - RPA 2010
Co prawda nie oglądałem wszystkich dotychczasowych spotkań, ale nie widziałem też na tych mistrzostwach ładnej bramki, efektownej akcji zakończonej mocnym i celnym, czy też technicznym i mierzonym strzałem, po którym padłaby bramka. Baboli bramkarzy nie liczę już nawet, nędznych piź'dzielców wciśniętych z siedmiu metrów po kotle w polu karnym też nie. Na myśl mi tylko przychodzi otwierająca mistrzostwa bramka dla RPA (kopł i mu weszło). Przypominam sobie za to kłopoty z opanowaniem piłki przez profesjonalistów światowej klasy, strzały jeśli już wpadające do bramki to po obowiązkowym rykoszecie, czarujący samobój Danii i głupiego murzyna kopiącego Greka Zorbę w kolano. Może dlatego, że nie widziałem wszystkich meczów mundialu, może to jego urok, a może to Maybelline.
- The Wire
-
Lęk i odraza w Las Vegas
No dziwne, żeby na allegro nie było, skoro ksiązka wyszła miesiąc temu.
-
rosyjska literatura
A za którym razem się nie postarał? Bo jestem ciekawy.
-
"Rozbitek" -książka autora "fight club"
http://student.agh.edu.pl/~pioles/Tlumaczenia/Pliki/Flaki%20-%20Chuck%20Palahniuk.pdf Fragment "Opętanych". Co prawda w nieco czerstwym tłumaczeniu (książkowe się różni), ale może kogoś zachęci. Tu oryginał: http://chuckpalahniuk.net/features/shorts/guts
-
Papierowy Kłiz
No dobra, niech Ci będzie.
-
Papierowy Kłiz
Ale i tak Ci tego nie uznam.
-
Papierowy Kłiz
e-e
-
Papierowy Kłiz
Kim/czym był tytułowy Władca Much?
-
Papierowy Kłiz
pompa kotarbińskiego.
-
Moje wypociny
<mocny agrument>Poeci to pedały.</mocny agrument>
-
Przeczytałem i polecam!
Weźcie sobie obadajcie "Sprzysiężenie osłów" Toole'a. Pod wściekle różową okładką mamy naprawdę zabawną farsę i groteskowe sytuacje, kiedy leń i wałkoń Ignacy próbuje znaleźć godną siebie pracę. Problem w tym, że jest na tyle przekonany o swojej wyjątkowości, by nawet w najbardziej pospolitych zajęciach doszukiwać się czegoś heroicznego i patetycznego. Jego wygórowane mniemanie o sobie zabawnie frustruje każdego, kto z kim się styka. Nawet czytelnika. Cięzko gbura polubić ;]
-
The Wire
Słaby, czy nie, ale przy każdym odcinku słuchałem i nie przewijałem. Ogólnie już chyba kilka razy wspominałem jak fajny to serial a przekonywać do tego jakoś nie ma zamiaru i w pewnym momencie dałem sobie spokój, bo szczerze mówiąc sam nie wiem co mnie tknęło do obejrzenia. Tematyka nie brzmi szczególnie interesująco. Serial wyśmienity, minimalnie za Six Feet Under, ale to chyba w związku z tematyką.
-
Co ciekawego w TV?
No chyba jednak nie. http://www.filmweb.pl/film/Wpadka-2001-9320
-
Kim Nowak
http://peb.pl/albumy-rock-and-metal/815614-rapidshare-kim-nowak-kim-nowak-2010-a.html
-
Przeczytałem i polecam!
Władcę Much wreszcie nadrobiłem. Miałem obawy, że Golding mimo wszystko mi nie dogodzi. Nie żebym robił z tego jakąś tragedię, ale chciałem, by ta książka mi się spodobała. Liczyłem na to i byłbym podwójnie zawiedziony gdyby się okazało, że powieść nie robi na mnie żadnego wrażenia. I co się okazało? Po dwóch wieczorach lektury uznałem książkę za dobrą. Zaledwie dobrą. Jednak z dnia na dzień zacząłem wspominać ją coraz milej. I tak, na tę chwilę, mógłbym ją określić jako bardzo dobrą, chwilami świetną. Nie znakomitą i nie wybitną, czy genialną, ale z pewnością świetną. To tak jakby Golding polizał mnie po jajkach - niby przyjemnie, ale wolałbym żeby je też possał i doprowadził do wytrysku. Całość tylko mnie utwierdziła, że dzieci to ogólnie paskudne, bezwzględne i irytujące stworzenia. Wiadomo, symbolika treści odgrywa tutaj niebagatelną rolę. Władca Much jest bowiem jedną wielką alegorią, bo trudno oczekiwać, by dosłowna opowieść o grupie rozbitków-bachorów zdołała zdobyć dla autora Literacką Nagrodę Nobla i stać się klasykiem literatury. Nie zawiodłem się. W jakimś kąciku mojego okrągłego łba, niestety niepozbawionego zakoli, ta powieść na stałe się zagnieździła i choć mam pewne wątpliwości co do zakończenia, to muszę przyznać, że świetnie spełnia swoją rolę. Czytałem też Życie Pi. Mam takie zboczenie, że będąc w księgarni czasem mi odpier'dala, zdaję się na impuls i instynkt, po czym nabywam jakąś książkę, której nabyć jeszcze 5 minut temu nie miałem zamiaru. Trafiam na nią na półce, przeglądam tył okładki i pyk, biorę, tak jakbym był obrzydliwie bogaty i koło pyty mi latało, że niewiele o niej wiem. Tak też było oczywiście w przypadku Życia Pi, bo sami powiedzcie, czy z założenia fabuła nie brzmi intrygująco (o tym za chwilę)? Ba, brzmi nawet nieprawdopodobnie, choć podobno oparta jest na faktach. Nawet ekranizacja się jakaś kręci. O co cały rwetes? Już mówię. Ta historia wg bohatera ma sprawić, że autor powieści uwierzy w Boga. Domyślnie, w Boga miałby uwierzyć także czytelnik. Natomiast ja się zastanawiam, kto, jeśli nie Bóg, zesłał bohatera do szalupy gdzieś na środku oceanu, dorzucając mu do towarzystwa kilka dzikich zwierząt, w tym tygrysa bengalskiego. A potem, przez ponad pół roku obserwuje jak nastolatek usycha z głodu i pragnienia. Ale to dopiero w drugiej części książki. W pierwszej jesteśmy uraczeni mało wystrzałową historią życia Pi, próbującego odnaleźć swoje miejsce w naturze i społeczeństwie. A to nie jest łatwe, gdy ma się imię pochodzące od nazwy basenu publicznego. Historią w sumie do bólu banalną, okraszoną za to ciekawymi faktami z życia fauny, które nieco ratują te fragmenty. No, ale jakoś bohatera trzeba było wprowadzić i przedstawić, więc uznam to za zło konieczne. Potem, na szczęście jest już tylko lepiej. Opis walki o przetrwanie, ujarzmiania tygrysa, czy nawet spożywania jego odchodów czyta się przyjemnie (o ile można tak określić fragmenty z kałem) i z zainteresowaniem. Całość promieniuje optymizmem i chyba to miałoby przekonać czytelnika do bezwzględnej wiary w Boga. Cóż, w moim przypadku to się nie udało, ale przyznaję, że lektura mile łechce swoją przygodowością. No i końcówka zbija z tropu. Drogę przeczytałem, bo mnie siostrzenica zmusiła. Nie jestem fanem tematyki apokaliptycznej, ale jako szybka lektura na dwa wieczory sprawdza się wyśmienicie. Nie przygnębia jakoś szczególnie, zmierza w stronę przewidywalnego, bo nieuchronnego końca i to w zasadzie tyle. W sumie oczekiwałem więcej po zakończeniu, ale ebał to pies. Styl fajny, dopasowany. Ja tam czekam na 'Krwawy południk' McCarthy'ego. Ałtorkę (Cuca Canals) też od siostrzenicy przeczytałem. Gdyby ktoś jeszcze szukał prezentu dla dziewczyny/kobiety, to jest to jakieś rozwiązanie. Zabawna, romantyczna, niebanalnie skonstruowana, no i o miłości oczywiście. Nie wiem tylko, czy osiągalna w księgarniach.
-
House MD
Dobry ep, ale nie to co finał poprzedniego sezonu. Nie jestem rozczarowany 6 sezonem, nie jestem też mile zaskoczony. Było poprawnie i tego się spodziewałem. 7 sezon też obejrzę. 40 minut tygodniowo jestem w stanie poświęcić. Na większe głupstwa się traci czas.
-
Czaję się na...
No dobra, a czytał ktoś coś kiedyś coś od Pamuka? Czytliwe to, czy raczej bez rewelacji? A jak czytliwe, to co konkretnie, jaki tytuł? Z góry DENKS!
-
Świat Dysku
No, ostatnie tomy to zdecydowanie wyższa półka. Tak gdzieś od Straży Nocnej (kapitalna) i nowsze. Między najnowszymi tomami czytałem Panowie i damy, Ruchome obrazki i Muzykę duszy, wszystkie raczej wczesna twórczość i różnica poziomu była wyraźna.
-
Przeczytałem i polecam!
Film kiedyś oglądałem. http://czastki.elementarne.filmweb.pl/ Nie zachwycił mnie w zasadzie, ale może kogoś zainteresuje.
-
Lost sezon 6 [spoilery]
Zawiało tandetą i plastikiem z tego odcinka. Wynonanie leży. Kiedyś Ben kręcił kołem, zapierając się o nie całym ciałem i zmieniając przy tym kolory, kiedy każdy widz widział, że koło jest zamocowane na jednym gwoździu i można nim kręcić dwoma palcami. Teraz Dymek musi pomagaćc sobie kawałkiem żelastwa, by wyciągnąć kamyk z dziurki, kiedy każdy widzi, że mógłby go wyjąć dwoma palcami. Wiem, drobnostki, ale tylko potęgują wrażenie plastiku. Słabiutki odcinek. Juz pomijając brak odpowiedzi, bo pogodziłem się z tym, że na większość pytań prawdopodobnie ich nie otrzymamy w ogóle. No i za dużo Dżejkoba z tym jego przymulonym wzrokiem. To się sprawdzało w epizodycznych scenach, ale cały odcinek to zbyt intensywne przeżycie.
-
Co Cię ostatnio wyje.bało z kapci?
http://www.youtube.com/watch?v=dykjrH4blDA hihi
- Buty
- Buty
-
Buty
Kur'wa, dajcie mu spokój z tymi butami, skoro mu się podobają. Zauważcie, że nie zapytał "co o nich sądzicie". Zabijacie osobiste poczucie gustu. Ch'ujowe, czy nie, ale jednak osobiste. Ktoś by pomyślał, że konsolomaniaki będą dyktować modę. Podziwiam Banny'ego, że mu się chce ścierać z wami. I choć ja bym nie założył pewnie żadnej rzeczy z jego garderoby to rozumiem, że on ma takie poczucie gustu i fajnie. Jak dla mnie to nawet w "rażówiastych" butach możecie chodzić. Nawet suprement w swoich dżinsowych butach może chodzić! xd