
Treść opublikowana przez Wredny
-
Metro Exodus
W sumie znów praktycznie zero gameplayu, ale do METRO nie potrzebuję dodatkowej zachęty. Biorę na premierę bez dwóch zdań. Uwielbiam wszelkiego rodzaju post-apo, a ta seria to jeden z najlepszych przedstawicieli tego nurtu. Nawet ten "open world" mi nie przeszkadza - dzięki temu szykuje się większa różnorodność miejscówek i klimatów.
- The Evil Within 2
-
Horizon: Zero Dawn
No raczej! A jak inaczej miałbym uzasadnić i usprawiedliwić przed samym sobą (wiecznie narzekającym na brak czasu, by ograć wszystko, co mnie interesuje) ponowne granie w tytuł, który przeszedłem dwukrotnie i wymaksowałem na 100%? Tylko trofea były moją wymówką - teraz nie ma takiej opcji, bo za dużo mam zaległości, by sobie patrzeć na te rude kłaki ot tak, bez żadnej nagrody
-
Tom Clancy's The Division
Jak już pisałem - tu nie chodzi o żadne ambitne podejście, tylko o spokojne granie swoim tempem, bez ciśnienia ze strony innych. I o wsiąknięcie w klimat. Gdy uznam, że solo z gierki wycisnąłem wystarczająco i natrafię na mur, którego samotnie nie sforsuję - wtedy skorzystam z zaproszenia Zresztą moja obecna sytuacja w domu uniemożliwia mi swobodne granie online w cokolwiek, więc to kolejny powód, dla którego trzymam się solowej rozgrywki. Po pracy odpalam gierkę na 2-3h i biegam po NY dla relaksu, a w weekend muszę przenosić się z konsolą do pomieszczenia ze zbyt słabym sygnałem wi-fi, więc pozostają mi tylko gry singlowe, nie wymagające połączenia z siecią. Stąd też nie czuję się na siłach, by zacząć z kimś grać, skoro za chwilę będę zmuszony go porzucić i kij wie, kiedy wrócić do wspólnej rozgrywki. Z tego też powodu odpuściłem całkowicie kupno Destiny 2, mimo że jedynkę uwielbiam. W The Division jest jednak dużo więcej zawartości dla samotników i zanim ją wyeksploatuję, może będzie już z tym moim sieciowym graniem trochę lepiej (oby z początkiem nowego roku).
-
Horizon: Zero Dawn
Ech... Szkoda... No cóż - w takim razie żegnaj Aloy i do zobaczenia kiedyś, przy okazji sequela
-
Tom Clancy's The Division
Ale Wy piszecie takie oczywistości, że nawet nie chce mi się pisać, ze doskonale zdaję sobie sprawę Wiem, że towarzystwo i co-op są w tej grze niezbędne, ale póki mogę cieszyć się nią w samotności, mam zamiar to robić
-
Tom Clancy's The Division
Ja wiem, że później będę zmuszony korzystać z pomocy, ale chcę jak najwięcej sam poznać i zrobić. Lubię wykonywać misje poboczne, nawet jeśli to grind, bo jest klimacik, fajnie się strzela i człowiek się jara, jak wpadnie jakiś loot. Jest fajne uczucie takiego powolnego progresu. Jak już osiągnę 30.lvl, obalę wszystkie misje na Normalu to wtedy wiadomo, że będę chciał z kimś pograć - póki co - wolę sam.
-
Tom Clancy's The Division
Akurat do mnie ten argument nigdy nie przemawiał i przemawiać nie będzie. Jestem graczem singlowym od zawsze i tak mi jest najlepiej. Do tego jeśli gra posiada choć cień fabuły i konkretny klimat (a The Division posiada) to ludzie na Party skutecznie uniemożliwiają wczuwkę, zagłuszając odsłuchiwane audiologi, czy oglądane cut-scenki. Co-op jest dla mnie zabawny, dopiero gdy sam uznam, że wycisnąłem już wszystko i towarzysz nie jest mi w stanie zepsuć jakichkolwiek doznań.
-
Tom Clancy's The Division
No ja dopóki tej 30tki nie osiągnę to nawet nie tykam co-opa, więc wszelkiego rodzaju zaproszenia zlewam póki co Wiadomo, że dopiero od tej magicznej liczby zaczyna się właściwa zabawa, a do tej pory to wstęp, trening i wprowadzenie. Przerabiałem to już w Destiny, więc mnie ten schemat nie dziwi.
- Wolfenstein 2: New Colossus
-
Horizon: Zero Dawn
To już będzie za późno, bo z Ultra Hard nie idzie zmienić w trakcie gry Ja nie wiem, jakie tu kozaki siedzą, ale ja się męczyłem na tym UH i całe moje NG+ można streścić określeniem "speedrun" - praktycznie wątek główny i tyle The Frozen Wilds odpaliłem już na Normalu i tak bawiłem się najlepiej. Nie mam nic przeciwko trudnym grom, splatynowałem 3 pierwsze części Soulsów, ostatnio The Surge i ogólnie lubię tego typu gierki, ale w takim niby banalnym Horizon było dla mnie za ciężko i nie widziałem potrzeby "wyzwania", bo w tym wszystkim ulatywała gdzieś przyjemność z grania. Od wyzwań to ja mam inne gry (jak już wcześniej wspomniałem), a tu miałem się dobrze bawić
- God of War
- God of War
- Wolfenstein 2: New Colossus
-
Hidden Agenda
Będzie w PLUSie to się obada. Nie jestem fanem filmów z nikłą ilością gameplayu, ale raz na ruski rok lubię coś takiego odpalić i przekonać się, czy opowiadana historyjka jest ciekawa.
- Wolfenstein 2: New Colossus
-
The Evil Within 2
Ja pierdzielę... Nieczytelna... Idź do okulisty - powinno pomóc. Rozumiem, że w pierwsze The Evil Within nie grałeś, bo tam taki filtr to przez 99% czasu gry był użyty. Dla mnie to świetny zabieg stylistyczny. Gdyby graficznie było ostro i oczoyebnie niczym w jakimś Uncharted czy Horizon, to klimat już w ogóle powędrowałby za okno. Zresztą akurat druga część TEW nie ma się czego wstydzić pod względem oprawy.
-
Jaką grę wybrać?
Sam sobie odpowiedziałeś
-
Wolfenstein 2: New Colossus
No motyw był spoko, ale mega przewidywalny, bo najpierw trailer pokazywał takie śmieszne stworzonko, któremu najwyraźniej to już zrobiono. Później w laboratorium Setha znalazłem notatki mówiące o takich eksperymentach i zbiornikach z... zawartością. Na koniec szybki rzut oka na okładkę gry i moje śledztwo otrzymało kolejny niepodważalny dowód. Szkoda, że trochę lepiej tego nie ukryli, ale może to i fajnie, że mogłem poczuć się jak Colombo i połączyć to wszystko w jedną zgrabną całość...
- Prey
-
Assassin’s Creed: Rogue
Fak, a może tak jedynkę by wypuścili? Bo co to za "uzupełnienie kolekcji", kiedy nie ma pierwszej części? Rogue splatynowałem już na PS3, więc nie jestem jakoś specjalnie zachwycony tą informacją (choć znając siebie, pewnie to kiedyś kupię, by mieć wszystkie Assassiny z obydwu generacji na półce).
-
Horizon: Zero Dawn
A ja mam właśnie zupełnie odmienną nadzieję
-
The Evil Within 2
Nie no żeby nie było, że narzekam - jak już wspomniałem, TEW2 jest dla mnie grą o klasę lepszą od pierwszej części, absolutnym killerem, kandydatem do GOTY 2017 i natychmiastowym klasykiem gatunku, jednakże... Jedynka prawie wcale nie straszyła, a ta straszy jeszcze mniej - oczywiście to kwestia nastawienia, bo ktoś, kto oczekiwał duchowego następcy Resident Evil 4 nie będzie się miał do czego przyczepić. Zresztą ja też się nie czepiam, bo gierką jestem zachwycony, po prostu twierdzę, że środek jej ciężkości leży gdzie indziej Będą klimatyczne miejscówki, czy akcje - o to się nie martw. Po prostu to nie poziom Silent Hill, pierwszego Dead Space, czy nawet Resident Evil VII. A jeśli chodzi o dodatki to teraz olej, przydadzą się na start trybu Classic - tam jest apteczka, trochę surowców i chyba szybkostrzelny pistolet.
-
The Evil Within 2
Z tego wynika, że każdy ma inną wytrzymałość, bo ja niestety tego nie odczułem. W porównaniu z jedynką (która i tak niezbyt straszyła, chyba że brudem i gore) tutaj jest jeszcze bardziej lajtowo, a do tego nie tak brudno i syfiaście - sterylnie wręcz. Co do reszty wypowiedzi to jak najbardziej się zgadzam - filmy też mnie nie robią, ale w grach to my gramy główną rolę, więc siłą rzeczy wczuwka jest mocniejsza.
-
Jak and Daxter The Precursor Legacy
Hmm... Z jednej strony chętniej widziałbym prawdziwą kompilację remasterów, a najlepiej remake'ów, ale cóż - to też kiedyś chętnie ogram. Co prawda na PS3 jeszcze nie dokończyłem dwójki i nie tknąłem nawet trójki, więc pewnie prędzej tam wrócę do zaległości. Ciekawe kiedy wypuszczą w ten sposób God of War np. Choć jedną serię gier "odświeżoną" w ten sposób chętnie bym zobaczył - Onimusha.