
Treść opublikowana przez Wredny
-
The Evil Within 2
To w takim razie podium u mnie zamyka PREY, choć Resident Evil VII też blisko. Ogólnie strasznie mocarny rok, masa hiciorów i w sumie sam się sobie dziwię, że zdążyłem już tyle z nich ograć/ukończyć, a kilka nawet splatynować. No i po kontynuacji bardzo fajnego, ale jednak mocno specyficznego TEW, nie spodziewałem się takiego sztosa.
-
Assassin’s Creed: Origins
Ale też sandbox i to najlepszy ever. Bzdurne jest szufladkowanie gier i próba jednoznacznej ich klasyfikacji. Równie dobrze mogę nazwać dowolnego z ostatnich trzech części Far Cry RPGiem akcji w open world, bo w końcu mamy open world, akcję i rozwój postaci...
- The Evil Within 2
-
Elex
Ale technicznie to jest straszna padaka. Wpadłem na tę farmę z wysokolevelowymi mobkami i tam ich chyba z siedem sztuk było, to mi się taki pokaz slajdów załączył, że aż Fallout 3 mi się przypomniał. Zresztą nie musi być ich siedmiu - jak mnie wcześniej 3 szczury na raz zaatakowały to było tak samo. Wygląda na to, że dwóch agresorów na raz to wszystko, co gra potrafi udźwignąć :)
- God of War
- Wolfenstein 2: New Colossus
-
Wolfenstein 2: New Colossus
Ale to ja tu o trofeach, czy wy? Ja dokładnie opisałem moje zarzuty wobec samej gry, do trofeów odnosząc się jedynie w ramach odpowiedzi. Nie muszę mieć platyny w każdej grze i nie wymieniam/sprzedaję gier po przejściu - wszystko zasila moje przepastne zbiory, więc nie kumam tych aluzji.
-
Wolfenstein 2: New Colossus
Dobre :D Platyna nie do wbicia, jak ja wymiękam na Hard, a tam trzeba na Mein Leben całą grę na jednym życiu, bez save'ów, za jednym posiedzeniem... Ja chcę po prostu wycisnąć ile się da i z czystym sumieniem odstawić na półkę. Tu nie chodzi o to, że gra mnie wkoorvia po całości, tylko te fragmenty są mega irytujące. Reszta zarzutów do przełknięcia, choć oczywiście odbiją się na ocenie końcowej. No i jak to sobie wyobrażasz? Że nie przejdę gry, a później będę pisał, jaka jest zyebana itp? Ja wiem, że to bardzo w stylu forumka, ale mam zupełnie inny styl - jak czegoś nie przeszedłem, nie poznałem w miarę dogłębnie, to nie mam prawa się wypowiadać, bo goovno wiem.
-
Elex
Za mną dopiero półtorej godziny i już wiem, że gierkę uwielbiam :) Nie grałem nigdy w Gothica, Risena (choć to jeszcze nadrobię, bo mam R2, a i R3 pewnie dokupię) czy nawet Arcanię, ale po gameplayach wiedziałem, że ten tytuł mi podejdzie - głównie ze względu na setting post-apo i eksplorację wielkiego i ciekawego świata. Bohater jest generyczny do bólu, więc szkoda, że nie ma jakiejś customizacji wyglądu, ale trudno - też jestem łysy, więc jakaś wczuwka jest :P Do tego jego dubbing (angielski! o polskim nawet nie chcę myśleć) to tragedia, ale może tak ma być - w końcu jest wypranym z emocji Albem :) Walka też drewniana, ale daje sporo satysfakcji, bo starcia są wymagające i bardzo łatwo gryźć piach (gram na Normalu). Ale ten świat i eksploracja, a jeszcze do tego ten jetpack... Na początku wybrałem opcję zwiedzania ruin i jakież to było dobre! Wspiąłem się gdzieś, później wskoczyłem wyżej, później ukryta miejscówka na dachu - no bajka. Dotarłem do miejscówki Berserków i zamiast wejść do środka, polazłem na prawo, a tam jakiś ciul mówi mi, że tu jest PIT i nie mam wstępu... No ale przecież jetpack Myk, kilka skoków po palisadzie i już przeczesuję złomowisko za plecami nieświadomego strażnika :) Tak się zastanawiam nad konsekwencjami - kiedy podnoszę przedmioty opisane jako "Forbidden" to ktoś to przy mnie zauważy? Ścigną mnie za to, jak w Fallout3/NV? Bo w sumie było tam trochę złomu, elexit i jakieś grudki siarki i złota, więc pewnie i tak na crafting wszystko. Mam nadzieję, że dopóki nie będę chciał tego sprzedać to będzie OK. W każdym razie wracam do grania, jeszcze chociaż z pół godzinki, bo rano trzeba wstać do roboty, ale już wiem, jaka gra będzie koiła moje skołatane nerwy po zgonach w nowym Wolfie :D
-
The Evil Within
Eeee tam - większość z tego co wymieniłeś to cechy charakterystyczne klasycznych survival horrorów z czasów PS2 i PS3 (sterowanie, ślamazarność itp). Ma sporo wad, technicznie bywa skopana, ale sęk w tym, że tam gdzie ma być dobrze, to jest zayebiście i za to uwielbiam The Evil Within. Może to moment wyjścia tej gierki tak zboostował moje pozytywne wrażenia, ale pamiętam, że byłem załamany tym, co się dzieje z gatunkiem po RE6, a tu taka niespodzianka :) Cieszę się, że mimo tego dajesz gierce szansę i próbujesz ją poznać. Na pocieszenie dodam, że dwójeczka jest już yebaniutkim majstersztykiem pod praktycznie każdym względem :)
-
The Evil Within
Sam jesteś sobie winien - tam przeważnie tak jest (plus cenzura na brutalność, czasem zielona krew i takie tam). W Niemczech nie kupuje się gier i tyle :)
-
Wolfenstein 2: New Colossus
No Hard, ale to tylko jeden poziom wyżej niż Normal. Biorąc pod uwagę ilość tych poziomów, spodziewałem się nieznacznego skoku trudności, a zawsze to coś więcej niż Normal, więc jakieś wyzwanie i gra starczy na dłużej. Nie chcę teraz zmieniać w trakcie gry. Dam radę, tylko co się nawkoorviam to moje. @Janush - grałem w jedynkę, też na Hard i nie miałem takich problemów, bo też nie było tam tylu chamskich killroomów.
-
Assassin’s Creed: Origins
Jakie "znów"? Przecież to jest system podobny do tego z FOR HONOR i wydaje mi się, że zastosowany jest w AC po raz pierwszy.
-
Wolfenstein 2: New Colossus
10 razy WIĘKSZE, niekoniecznie "lepsze"... Oprócz tych wszystkich znajdziek i ogólnego rozdmuchania, najbardziej wkurza mnie zbyt duża ilość killroomów inspirowanych DOOMem. Zbyt wiele razy jesteśmy na przysłowiowego strzała, a tu pomieszczenie zasypywane jest Niemcami z każdej strony, lecą granaty, chaos, bezsensowna bieganina niczym bezgłowy kurczak i liczenie na fart, że za trzydziestą próbą w końcu uda się nie zginąć. Wielokrotne powtarzanie jednego fragmentu, połączone z dość długimi loadingami + te wszystkie śmieci do zebrania powodują, że gra nie jest ani trochę płynna, a każde spowolnienie (także długie scenki czy wizyty w bazie) sprawia, że czuję się jak pies który chce się cieszyć ze spaceru, ale mój pan non stop szarpie smyczą, skutecznie mi to uniemożliwiając.
-
Wolfenstein 2: New Colossus
Ja też nie, bo za pierwszym przejściem (jeśli w ogóle będą kolejne) chcę cieszyć się grą i ją dokładnie poznać, bo być może skuszę się na napisanie recenzji, czy coś... W każdym razie uwielbiam w grach "lizać ściany", a w takich, w których wiem, że twórcy poukrywali masę sekretów i znajdziek to już w ogóle - nie lubię mieć wrażenia, że przeleciałem na pałę i przegapiłem jakieś smaczki itp. Z tym że znajdziek w tej części Wolfa jest zwyczajnie za dużo (prawie 300! w sandboxach tego mniej jest) i strasznie jest nimi naśmiecone. Pamiętam, jak kiedyś narzekałem na Killzone 3, że w ogóle nie czułem, że gram, bo miałem tylko przeć przed siebie, jak w celowniczku na szynach, gdyż z powodu choćby braku znajdziek nie było motywacji, żeby się rozglądać po kątach. Tutaj jest przegięcie w drugą stronę, bo człowiek potyka się o te wszystkie pierdoły, z których część jest zupełnie bezwartościowa, część fajnie rozbudowuje L O R E, ale... zbieranie ich zaburza tempo rozgrywki. Żeby nie było - rozgrywka, jak już do niej dojdzie, jest soczysta, miodna, satysfakcjonująca. Tempo urywa łeb i widać sporą inspirację ostatnim DOOMem. Ja należę jednak do osób, które poprzednią odsłoną Wolfa były zachwycone, a tutaj twórcy wyraźnie poszli drogą Crystal Dynamics z RotTR i zastosowali formułę "bigger, better & more bad-ass", z tym że te "bigger" nie zawsze oznacza "better", o czym nie raz się przekonałem.
-
Wolfenstein 2: New Colossus
Dla mnie trochę kuleje pacing i gra sama ze sobą wchodzi w sprzeczność czasami. Bo z jednej strony dynamiczny shooter, zachęcający do parcia przed siebie w akompaniamencie ginących nazioli i w confetti z ich juchy, a z drugiej konieczność uspokojenia adrenaliny, cofania się i dokładnego przeczesywania lokacji, w poszukiwaniu apteczek, armora i amunicji (do sekcji stealth nic nie mam, bo to zawsze wybór i często z niego korzystam). A najgorsze są znajdźki - rozbudowują kapitalnie klimat, zawierają masę historii i interesującego stuffu, ale jest ich zwyczajnie za dużo i zbyt często wyhamowują rozpędzonego zadymą gracza (bo wypada to wszystko przeczytać, poznać), powodując taki dyskomfort rwaną rozgrywką (podobny zarzut miałem do Rise of the Tomb Raider). Podobnie nasza baza - niby fajnie po niej połazić i poznawać te wszystkie scenki z udziałem mieszkańców (niektóre są genialne i jest ich cała masa), ale nie wiem, czy bez tego zapychacza gra nie byłaby lepsza. W każdym razie jestem dopiero po pociągu, ale trochę zaczyna mnie ten schemat męczyć. Pierwsza część miała jednak dużo lepiej wyważone proporcje. Jeśli chodzi o technikalia to oprócz małej czcionki przyczepiłbym się również do strasznie cicho nagranych cut-scenek - jest spora dysproporcja w stosunku do rozgrywki właściwej.
-
Watch Dogs
No główny wątek zły nie jest, problemem są tylko nudne i powtarzalne aktywności poboczne w hurtowej ilości (choć polecam hakowania domostw itp - masa świetnych zdarzeń i scenek). Graficzka i bohater jak najbardziej spoko, po prostu większość ludzi miało za złe UBI za ściemniany marketing, więc hejt poszedł z automatu, nie było wybacz. Jak ktoś podchodzi do tej gry z otwartym umysłem i bez uprzedzeń to dostanie naprawdę solidnego sandboxa z przedziału 8/10.
- Watch Dogs
-
Resident Evil VII
Niestety, sam sobie odpowiedziałeś, akceptując jej liniowość - to nie jest jedna z "serii gier z otwartych światem, które ostatnio ogrywałeś", więc - NIE. Albo zbierasz od razu, albo Ci przepadną na następne przejście.
-
Metal Gear Solid V: The Phantom Pain
Ktoś ma takie wydanie, albo orientuje się, czy opisana na pudełku zawartość jest na płycie, czy w postaci kodów? Ground Zeroes jako opcja w menu, czy cyfrówka do ściągnięcia?
-
The Evil Within 2
A ja w końcu użyłem mojego drugiego, a nawet i trzeciego save :) Na samym początku rozdziału siódmego, prawie od razu po tym, jak opuściłem safe-house zauważyła mnie grupka zombiaków i postanowiłem nie ryzykować - ledwo udało mi się uciec - zdążyłem tylko aktywować questa głównego, zebrać parę pierdół i odstrzelić trującego w pobliżu kryjówki. Nie chciałem kusić losu, bo to znów rozległa miejscówka, a chciałem ją jak najdokładniej przeczesać. Po kilku nieudanych próbach i ze trzech zwiechach (ten rozdział często wiesza konsolę - miejcie to na uwadze), zrobiłem praktycznie max, co mogłem i następny save zrobiony został w idealnym momencie, bo tuż na początku rozdziału ósmego, czyli... (kto grał ten wie) Niby blisko siebie, więc trochę jest niedosyt, idealnie byłoby, gdyby to był dopiero drugi save, ale cóż - mam nadzieję, że uda się jakoś sensownie zagospodarować pozostałe cztery. Na razie chwila oddechu od Union, bo nadszedł Wolfenstein II, ale za jakiś czas znów wskoczę w buty Sebastiana - obiecuję :) W każdym razie po kilku nieudanych próbach odpaliłem stream, żeby sam siebie zmotywować, że niby jak ktoś patrzy na ręce to siara znów dać doopy (zjawił się jeden widz:)), a YT go zarchiwizowało, więc jak ktoś ma ochotę, to poniżej mój "walkthrough" siódmego chaptera. Ostrzegam, że odpaliłem na defaultowych ustawieniach, bo nie myślałem, żeby się tym z kimś dzielić, więc jakość obrazu i dźwięku (mówiłem bardzo cicho, praktycznie do siebie) jest żenująca (podobnie, jak kilka moich failów, sam się dziwię, że się udało). Na koniec zadzwoniła żona, więc urwałem transmisję, ale musicie wierzyć mi na słowo, że chwilę później użyłem trzeciego save :)
- Wolfenstein 2: New Colossus
-
Wolfenstein 2: New Colossus
Kij z tym, mogę im za to zapłacić - ta gra jest tak dobra, że aż chcę ich obsypywać gotówką :) To co się odjaniepawla na tym okręcie podwodnym to jest taka jazda, że nawet nie mam słów - akcja, scenki - a to dopiero początek! Gram na tym czwartym poziomie trudności (że niby Hard), no i jak na moją ułomność w FPSach to faktycznie jest trudno, choć oczywiście apteczek leży mnóstwo. Graficznie surowo i w stylu poprzednika (choć oczywiście ładniej), a dynamika urywa łeb - przez te 60fps gra dosłownie lata po ekranie :)
- Wolfenstein 2: New Colossus
- Wolfenstein 2: New Colossus