Treść opublikowana przez Josh
-
Resident Evil Zero
Ale ja nie bronię tej mechaniki i nie twierdzę, że została dobrze zaprojektowana, nie cisnę też po graczach, którzy ściągają sobie moda ze skrzyneczką, niech każdy gra tak jak mu wygodnie. Tylko nie udawajmy, że wywalanie z gry istotnej mechaniki wokół której jest obudowana cała gra i zastępowanie jej zupełnie inną, dla własnej wygody, żeby grało się łatwiej i przyjemniej, nie jest cheatowaniem. Jak ktoś stworzy modyfikację do og RE4 pozwalającą Leonowi jednocześnie chodzić i strzelać to też wiadomo, że uprzyjemni to rozgrywkę, ale na podobnej zasadzie spierniczy cały balans rozgrywki, bo ta gra nie została stworzona, żeby grać w nią w taki sposób. No i serio, nie przesadzajmy już że dropienie przedmiotów gdzie popadnie jest AŻ TAK tragiczne. Ta gra nie jest tak gigantyczna, żeby nie dało się przebiec te kilka pomieszczeń wstecz po upuszczoną wcześniej apteczkę czy klucz, zwłaszcza że da się biegać jednocześnie dwiema postaciami co daje w sumie 12 slotów na itemki, a to więcej niż w jakimkolwiek innym klasycznym Residencie.
-
Resident Evil Zero
Mi też ten patent z zostawianiem przedmiotów na podłodze się nie podoba, no ale trudno, jest to istotna mechanika i celowe zaprojektowanie gry w ten sposób, cheatowanie skrzynką uprzyjemnia rozgrywkę, ale też potężnie nerfi poziom trudności. To trochę tak jakby w RE1 grając Chrisem wklepać kod na zwiększenie ilości slotów w ekwipunku z 6 do 10. "No bo, hehe, to tylko mniej backtracking". No, ale właśnie mniej backtrackingu wpływa na trudność tych gier, bo nie trzeba omijać po kilka razy tych samych przeciwników ani marnować na nich ammo. Well, przynajmniej nie jest tak jak w Outbreak, że możesz zostawiać itemy TYLKO w wyznaczonych miejscach, to dopiero by była katorga.
-
Resident Evil Zero
Mod na skrzynkę to tak jakby grać z infinite ammo, zwykłe cheatowanko. Aczkolwiek rozumiem, że niektórzy inaczej nie dadzą rady skończyć tej gry, więc już lepiej pykać tak niż w ogóle.
-
Lies of P
Ja już grałem po jakimś nerfie i u bagniaka siedziałem dobre 2 godziny, jak nie dłużej (mam na myśli solo), więc nie chcę nawet myśleć jakie to musiało być trudne na samym początku.
-
Konsolowa Tęcza
Ktoś wcześniej pisał, że budowanie jakichś gówienek czyni świat żyjącym. W takim razie najbardziej żyjącym światem ze wszystkich jest Fortnite.
-
własnie ukonczyłem...
Kolejne części też nie są pod tym względem zbyt normalne, no ale... to salto w trakcie pojedynku ze Sniper Wolf i sposób w jaki to zostało wyreżyserowane. Poziom filmów z Bollywood.
-
własnie ukonczyłem...
MGS Bliźniakowęże. W remake nie grałem nigdy, w oryginał jakieś 20 lat temu, więc zbyt dużo nie pamiętałem z tej gry, a na pewno nie to, że całość jest do pyknięcia w 5 godzin, a cała gra to bardziej boss rush niż faktycznie skradanka Kamerę idzie przeżyć, ale sterowanie to już dzisiaj dramat, zresztą podejrzewam że nawet podczas premiery TTS poruszanie się Snejkiem było niewygodne i mocno przeterminowane, a przecież w 2004 spokojnie już można było to poprawić. Ogólnie gra poza dodaniem widoku FPP wydaje mi się, że bardzo niewiele dodała nowości, to na pewno nie jest to remake kalibru RE2 albo Tomb Raidera Anniversary, które zmieniły rozgrywkę od podstaw: wszystkie lokacje, bronie, repertuar możliwości Snake'a (za wyjątkiem przeskakiwania przez barierki) to jest dokładnie to samo co w klasyku. I tak grało się nieźle, takie motywy jak zmiana portu od pada podczas starcia z Psycho Mantisem, żeby nie mógł nam czytać w myślach albo wysmarowanie się zapachem Sniper Wolf, żeby wilki nas nie atakowały to nawet dzisiaj by robiły wrażenie, a co dopiero tyle lat wstecz. Graficzka wiadomo, że mocno poprawiona, taki poziom MGS2, miło było w końcu zobaczyć jakieś ekspresje na twarzach bohaterów zamiast rozpaćkanej pikselozy skadającej się na nieruchome oczy i usta. Tylko na boga, po co te Matrixowe wstawki podczas cut-scenek? Akrobacje Snake'a to jakaś parodia momentami. Anyway, jako aperitif przed daniem głównym pierwszy MGS sprawdza się nieźle. A teraz czas na Snake Eatera
-
Konsolowa Tęcza
Fajna sprawa, ale nie wiem co budowanie z klocków lego i używanie tego do przemieszczania się z punktu "a" do punktu "b" ma do żyjącego świata. RE4 remake ma fajną mechanikę machania nożem i parowania, kwintesencja żyjącego świata
-
10 gier 10/10
Resident Evil 2 Resident Evil 2 Remake Resident Evil 4 Resident Evil 4 Remake Devil May Cry Devil May Cry 3 Silent Hill 2 GTA Vice City MGS3 Snake Eater Headhunter też nie czaję o co chodzi z tym plusowaniem i minusowaniem
-
własnie ukonczyłem...
DoD sporo się różni od pozostałych Oni. Przede wszystkim postawiono jeszcze większy nacisk na walkę i elementy erpegowe, dla niektórych może to być minus, ale przy czwartej części (i to wypuszczonej w tak krótkim czasie) jakieś zmiany były potrzebne. Na pewno grę wypada pochwalić za ogrom, bo wszystkiego tu jest dużo: kompanów do wspólnej walki, broni do zdobycia (każdą walczy się trochę inaczej), puzzlowych skrzynek do otwarcia to jest chyba z milion, a Phantom Realm nie ma już 10 ani 20 pięter tylko 100... do zaliczenia każdą z 5 postaci co daje w sumie 500 poziomów do pokonania. Sheeeeeeeit Zróżnicowanie lokacji też jest spoko, no i jest w nich mnóstwo do roboty (lekki vibe metroidvanii, bo można do nich wracać z nowymi skillami, aby zdobyć niedostępne wcześniej itemki), chociaż jest kilka wkurzających etapów przez swoją labiryntową strukturę i ogólne ich rozwleczenie np. laboratorium Mitsunariego z tymi windami, gdzie dosłownie kilka chapterów wcześniej mieliśmy identyko lokację, w której robiliśmy to samo. Gra jest po prostu dobra, nawet bardzo, w dniu swojej premiery niewiele było tak dopakowanych i tak wyglądających hask'n'slashy. Co nie zmienia faktu, że jakby mieli jednak robić kolejną odsłonę to wolałbym coś w stylu Onimushy 1 / 2: mniejsza skala, spokojniejszy gameplay, więcej eksploracji, mroczniejszy klimat i bohater, który nie wygląda jak gwiazda muzyki k-pop.
-
własnie ukonczyłem...
Też sądzę, że remaster jedynki kiepsko się sprzedał i przez to kolejne odświeżenia (oraz potencjalny sequel) zostały ukatrupione. Bardzo szkoda. No, ale zamiast tego ( i zamiast Dino Crisis) mamy Exoprimal
-
własnie ukonczyłem...
Silent Hill 2 & 3 Wszechogarniający syf, zgnilizna, krew, kał oraz ludzka tkanka na ścianach, odór rozkładających się zwłok... a to wszystko u mnie w pokoju, jeszcze przed odpaleniem konsoli! Naprawdę dobrze było po latach wrócić do tego chorego świata i przypomnieć sobie dlaczego kiedyś Konami było czołowym deweloperem giereczek, którego spokojnie można było postawić na tej samej półce co chociażby Capcom. Ok, walka wypada dzisiaj tragicznie (strzelanie ujdzie, ale melee to niesamowity dramat), sterowanie jest strasznie drętwe, a grafika zestarzała się chamsko, jednak pod względem klimatu nic nie może się równać z tymi grami. Zwłaszcza SH3 mimo absencji przez większość czasu tytułowego miasta miażdży naprawdę ciężką atmosferą, elegancko potęgowaną przez najohydniejsze lokacje w grach wideo oraz poprzez fenomenalne udźwiękowienie. SH2 wiadomo: absolutny top jeżeli chodzi o fabułę, muzykę czy zagadki, na hardzie można fajnie sobie spalić zwoje mózgowe. No i obie gry to po prostu bardzo dobrze zaprojektowane survival horrory, w których trzeba dokładnie przeczesywać lokacje w poszukiwaniu apteczek, oszczędzać ammo na bossów, walczyć kiedy trzeba, a czasem po prostu uciekać przed wrogami. Co ważne: należy unikać jak ognia remasterów HD, które mają totalnie spieprzony voice acting oraz brak niektórych efektów wizualnych, to już lepiej jak się nie ma innej możliwości odpalić je na emulatorku. Onimusha 1,2,3,Dawn of Dreams PS2 to była jednak złota era oraz totalny peak gier wideo. CZTERY Onimushe wypuszczone w trakcie JEDNEJ generacji i wszystkie tak samo dobre. Grając po kolei jedna po drugiej widać jak na przełomie tych kilku lat seria ewoluowała, z gierki będącej bardziej klonem Resident Evil (prerenderowane lokacje, błądzenie po wielkiej hacjendzie w poszukiwaniu kluczy, leczenie się podejrzanymi ziółkami) aż do typowego hack'n'slasha z widokiem zza pleców i napierającymi na nas falami wrogów. Każda kolejna część coraz dłuższa, bardziej rozbudowana (jedynka do skończenia w 2 godziny, a ostatnia odsłona w co najmniej 12). Tak naprawdę najmniej lubiana jest przeze mnie Trójka, bo strasznie miesza z klimatem, jakoś współczesne miejscówki, w tym siekanie demonów na wieży Eiffela niespecjalnie do mnie trafia. Co jednak nie zmienia faktu, że gameplayowo to taki sam sztos jak każda inna Onimusha, z masą wrogów do zaciukania, masą prostych puzzli i lekką dawką eksploracji. Jednkę na pewno trzeba pochwalić za namroczniejszy klimat (jedyna część, która ociera się o horror), a Dawn of Dreams za masę świetnych walk z bossami i mistrzowski soundtrack Najlepsza dla mnie i tak jest Onimusha 2, a jak ktoś myśli inaczej, to po prostu się myli. Tam wszystko kliknęło wszystko od "a" do "z", w dodatku to jedyne Oni które można przechodzić wiele razy, tak aby odkryć wszystkie możliwe ścieżki fabularne, a tych jest w opór.
-
Właśnie zacząłem...
MGS: The Twin Snakes Lecim dalej z giga maratonem staroci (blisko 50 tytułów do odświeżenia!) i po ograniu Silentów, Residentów, Onimush, Max Payne'ów oraz Bully tym razem padło na MGS1,2,3. Miałem pyknąć w klasyczną psx'ową wersję, ale ogarnąłem, że nigdy nie grałem w remake z GCN'a, toteż nadrabiam. Gra się cudnie, zwłaszcza że mało z tego hiciora pamiętam, na hardziku trochę ginę, ale to bardziej przez sterowanie. Ogólnie bardzo miło ponownie wskoczyć do tego świata, ale z lepszą grafą.
-
Konsolowa Tęcza
Nie każdy gracz to wie, ale podobnie jest w Residentach, gdzie konkretna broń albo nawet określony rodzaj pocisków zadaje przeciwnikom znacznie większy damage niż walenie w niego byle czym. Ba, nawet strzelanie we właściwe punkty na ciele wrogów drastycznie zwiększa obrażenia. W RE0 ludzie-pijawki pięknie zdychają od koktajli mołotowa, w oryginalnym RE2 kusza pozornie jest bezużuteczna, w rzeczywistości świetnie rozprawia się z zombiakami: pod warunkiem, że strzela im się w nogi, a w OG czwórce nóż jest lepszą bronią przeciwko Krauserowi niż dopakowany na max magnum. Te gry w ogóle o tym nie informują co stanowi piękną zachętę, żeby samemu eksperymentować, ale też z drugiej strony nie ma tak, że w przypadku braku amunicji do danej broni jesteśmy udupieni i nie da się im nic zrobić, bo też idzie ich pokonać nawet pistoletem albo shotgunem, tylko będzie to dużo mniej efektywne. Po tym się rozpoznaje kompetentnie zaprojektowane gry.
-
Konsolowa Tęcza
Pamiętam jaki był lament jak wyszło DmC od Ninja Theory i na niektórych przeciwników działała tylko anielska broń, a na innych demoniczna. Bardzo chujowo rozwiązany motyw, bo mocno ograniczał budowanie długich i efektownych combosów. W Definitive Edition poprawili to w ten sposób, że można już było klepać każdego wroga każdym rodzajem oręża bez obaw, że kombo zostanie przerwane, tylko po prostu zadawany damage był mniejszy w przypadku korzystania z niewłaściwej broni. Jak dla mnie dobre, kompromisowe rozwiązanie.
-
Konsolowa Tęcza
Do niedawna dokładnie to samo pomyślałbym o Dark Souls, a tu proszę, From Software dojebało Eldenikiem, w którym eksplorowanie mapki z ukrytymi giga-lokacjami sprawiało dziką frajdę. Wierzę, że jeżeli developer kompetentnie do tego podejdzie to wyjdzie coś lepszego niż kolejne Assassin's Creed.
-
Konsolowa Tęcza
Nie jestem fanem robienia open worldów z gier, które najlepiej sprawdzały się jako korytarzówki, ale akurat do Tomb Raidera to może pasować, w końcu tu zawsze chodziło o eksplorację. Bardziej się boję, że powpierdalają wszędzie jakieś miasta/bazy z masą NPCów i znowu klimat osamotnienia pójdzie się walić.
-
Konsolowa Tęcza
Zmartwychwstania wtopiły grube miliony, to jest wręcz niesamowite że po takiej katastrofie finansowej ktoś dał zielone światło na sequel. A następna część co prawda nie będzie reżyserowana przez Wachowskiego, ale ponoć ziomek ma objąć stanowisko producenta, więc nie wierzę że nie będzie mieć wpływu na ten film.
-
Konsolowa Tęcza
To by było piękne. Ale później czytam, że Matrix dostanie kontynuację, mimo gigantycznej wtopy czwartej części, a Disney obsadza murzyna w roli Herkulesa, mimo wielomilionowych strat wygenerowanych przez poprzednie filmy. Tam naprawdę ktoś ma sporo pieniędzy do zmarnowania.
-
Max Payne & Max Payne 2 Remake
W weekend szarpałem już chyba 100 raz w jedynkę i dwójkę. Cały czas genialne gry
-
Konsolowa Tęcza
Gorzej jeżeli woke zacznie się odbijać również na gameplayu, a może tak być w bardzo prosty sposób. Konkretnie w taki, że po prostu w game-devie przestaną zatrudniać ludzi ze względu na talent, doświadczenie i kompetencje, a bardziej pod kątem diversity. No bo jak to tak, że 90% ekipy to starsi, biali hetero faceci o konserwatywnych poglądach? Tak nie może być, musimy zatrudnić jedną niebinarną Julkę, ze 3 czarnoskóre Laquishe i jeszcze do kompletu taką San Kocoń, która co prawda zaprogramować potrafi co najwyżej pralkę, ale to nie ważne, bo ma za to fajne kolorowe włosy na jajach i operuje zaimkami w stopniu zaawansowanym. Myślisz, że tacy ludzie zrobią dobrą grę? To nieprawda, że w filmach tylko fabuła kuleje. Sceny akcji w większości nowych produkcji to jest dramat, prosty przykład to właśnie przeżarty woke Matrix: Zmartwychwstania. Tam nic nie było dobrze zrobione, od dialogów, przez oświetlenie, po kostiumy aż po sekwencje walk. Sam bym nawet przymknął oko na fabułę, gdyby chociaż dostarczyli efekciarstwo na poziomie trzech poprzednich Matrixów, ale nawet tego nie zrobili. Polecam seans Kenobiego albo Ahsoki, to samo. W Wieśku może jest inaczej? Naprawdę, wystarczy taka tęczowa, pozbawiona jakichkolwiek kopetencji plejada przy produkcji i każdy jeden element będzie leżał. Gameplay w grach też się od nich nie uchroni.
-
Konsolowa Tęcza
A dla mnie to o czym teraz piszemy to jest największy problem, bo woke niszczy wszystko czego się dotknie i obrzydza każdą rzecz. Wystarczy spojrzeć na przemysł filmowy jak nisko upadły takie marki jak Gwiezdne Wojny, Matrix, Władca pierścieni czy Wiedźmin, wszystkie szorują po dnie i każdy widz z przynajmniej dwiema sprawnymi komórkami mózgowymi wie czyja to wina. Powolutku gry też idą w tym kierunku. Always online przeżyłbym nawet w Residencie, ale już np. Leona biegającego w sukience, Claire ściętej na chłopa i pomiatającej Chrisem albo strzelania do zombie pistoletem na wodę (bo przecież one też mają uczucia i nie wolno ich krzywdzić!) już nie. Na szczęście póki co woke to głównie domena zachodnich gier (tak, również europejskich), więc przeżyję jak nie zagram w nowego Tomb Raidera albo GTA, byle tylko te tęczowe, zaburzone pojeby trzymały się ze swoimi chorymi fantazjami z dala od japońszczyzny. Nie zagram, bo nie lubię wspierać dewiacji. Ty graj nawet w symulator hobo-geja jak Ci gameplay pasuje. Możesz sobie opcjonalnie nawet do tego zwalić, bo wiem że lubisz brzydotę i ohydę.
-
Konsolowa Tęcza
Raczej smutnych czasów, że są ludzie, którzy udają że nie ma problemu z blackwashingiem, pizdowaceniem mężczyzn w grach, celowym zohydzaniem kobiet i szmaceniem gier w imię LGBT, a nawet wrzucaniem jakichś non-binary chujwieco do gier dla dzieci. Ciekawe jak daleko jeszcze to musi zajść, żeby się niektórym otworzyły oczy.
-
Konsolowa Tęcza
Lara to jest ikona. Symbol. Swoisty arechetyp postaci kobiecej w grach wideo. Co może stanowić lepszy sygnał dla branży, że nastał czas na odważne i postępowe zmiany jak nie zdemolowanie wizerunku tak kultowej postaci? Woke czuby oraz chara-designerzy w sukienkach, pełnym makijażu i fiutem dyndającym między nogami już się pewnie nie mogą doczekać, żeby "unowocześnić" pannę Croft i możemy być pewni, że wkrótce do tego dojdzie, jeżeli nie w najbliższej części to pewnie już w kolejnej. Na początku zrobią z niej lesbijkę, później zatrudnią jakąś seksbombę, żeby użyczyła swojej buzi do gry, tylko po to, żeby ją oszpecić, a na zanim się obejrzymy będziemy śmigać po półkach skalnych albo bujać się na linie 250 kilogramowym monstrum. I pewnie wtedy też znajdą się tacy, którzy nie będą widzieć w tym problemu, no bo przecież "w realu też są brzydkie kobiety, a w ogóle te jebane incele by chciały grać tylko seksownymi laskami, OMG, niech sobie zwalą albo znajdą jakąś dziewczynę i skończą spermić do polygonów"
-
Konsolowa Tęcza
Na szczęście mamy takie Sweet Baby Inc, które lepiej niż deweloperzy wie czego chcą gracze i dzięki temu mamy śliczne, bardzo kobiece i zróżnicowane bohaterki w grach wideo