Skocz do zawartości

szczudel

Użytkownicy
  • Postów

    907
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez szczudel

  1. szczudel

    Platinum Club

    Ostatnio się zastanawiałem nad pewnym zjawiskiem. Czy zdarza się wam jeszcze wbijać platynę, gdzie pod koniec procesu nie czuli byście się zmęczeni samym procesem? Tak jak patrze na swoje ostatnie platyny to w każdej grze (może poza TellTale ) tuż przed platyną jest moment znudzenia i odrazy do projektu platyny. Nawet w Spidermanie gdzie wszystko robiłem na bieżąco, te brakujące przestępstwa ciągnęły się się w nieskończoność i miałem tego już serdecznie dość. Każda gr musi mieć teraz idiotyczne znajdźki, tak poukrywane, ze praktycznie nie do znalezienia na własną rekę. A jeśli już jest mapa to potrafi być ich absurdalnie dużo (np GR:Wildlands).
  2. Czy poprzednie filmy M tez miału otwarcia w Chinach? Może się to wydawać podchwytliwym pytaniem, ale do niedawna chyba tylko 15 filmów z poza Chin miało prawo wyświetlania w ciagu roku. Dlatego teraz co drugi film z USA ma chinską produkcję bo wtedy wymyka się tej regule. Także ten wynik trzeba by odpowiednio przefiltrować. Ale zgadzam się z Rudiokiem. Po czarnej Panterze nieważne co trafi do kina i tak zarobi krocie.
  3. Dzięki, czyli szukam zestawu albo z Pikachu albo bez Pokemona. Może w sumie i lepiej, bo chchiałbym mieć Pokeballa.
  4. Zaczynam się rozglądać za Switchem i najważniejszym zakupem obok Labo jest własnie Pokemon. Czytałem o róznicach wersji Eevee i Pikachu, ale to co mnie najbardziej zastanawia i po dwóch artykułach nie uzyskałem odpowiedzi. Czy na początku możemy w wersji Eevee wybrac Pikachu na samym początku? Normalnie kupiłbym bez zastanowienia wersję z żółta elektro-myszą, ale jest fajny zestaw z Eevee a wiem, ze mój syn będzie na 100% chchiał grać z Pikachu.
  5. szczudel

    Persona 5

    Płac opuszczam tylko jak mnie wyrzuci, albo jadę na oparach. Mam w nawyku nie używać przedmiotów w JRPGach. Kiszę te eliksiry na czarną godziną i z reguły kończę grę z plecakiem pełnym najlepszych eliksirów. Z tego co się orientuję nie tylko ja tak mam. Jak się wie na jakiej płaszczyźnie chce się zrobić porównanie to nie ma w tym nic złego. Absolutnie inaczej wygląda walka, ale fabułę można jak najbardziej porównywać. Gry można postawić koło siebie i porównać. P5 ma swoje plusy a FF15 swoje. Po komentarzach w temacie FF15 spodziewałem się mesjasza JRPG a to jest po prostu bardzo dobra gra. Ocena w PSxie i w szczególności komentarz odnośnie P5 vs FF15 : w punkt. Kończę już 2 zamek (wysyłam kartę) i praktycznie wszystkie zarzuty podtrzymuje. Zaraz będę miał 2 tygodnie szkolnego życia i "odbiję" się na statsach. Moje zastrzeżenia są nie do tego okresu 2 tygodniowego między pałacami, ale tym, że w momencie rozruchu pałacu blokuje się nam to na czym opiera się przedstawiony świat w grze - możliwości podejmowania codziennych czynności. Czy by gra była gorsza, gdybyśmy mogli jeszcze coś zrobić wieczorem po jakimś dziennym wydarzeniu? Nie, nie byłaby. Byłaby spójniejsza, bardziej wciągająca. Walka to nadal niekończące się punktowanie słabości i All out Attack na koniec. Nowa postać w drużynie, jak i fakt nabijania się EXPa nawet rezerwowym postaciom pozwalają łatwiej gospodarować zasobami i nie doprowadzać do kompletnego wydrenowania drużyny przed wyjściem z pałacu. Zmiana na plus i poprawi się to z każdą nową grywalną postacią. Znalazłem też sposób na lepszą gospodarkę SP. Każdy dzień w Metaverse zaczynam z przedmiotem dającym +20sp. Jak zużyje dodatkowe punkty, zmieniam albo na EXP boosta albo odnawianie nabojów. Z czasem straci to na wydajności, ale na razie mam dodatkowe 80SP i kilkanaście nabojów per wejście. Dobry deal.
  6. szczudel

    Persona 5

    To są wrażenia po kilkunastu godzinach gry. Jak zauważyłeś, pełna opinia pojawi się po przejściu. Jeśli jednak naście godzin w tytule już obnaża takie rażące błędy, to raczej na pewno nie wyciâgnie P5 jak Kubacki na mistrzostwach.
  7. szczudel

    Persona 5

    Chodzi o generalny koncept tempa gry. Jest mnóstwo rzeczy do zrobienia, czas co chwilę ucieka i gracz nie wie co powinien robić w pierwszej kolejności aby czegoś missable nie stracić. I kiedy racjonalnym wydaje się pójść wieczorem się odprężyć po czymś stresującym (podbić staty, które pchną jakiś wątek poboczny) to nie da się tego zrobić. Tak samo Nemezsis w tym auto generowanym lochu, jak ktoś do mnie zadzwoni i zapomnę spauzować to mogę tego nie przeżyć. Jeśli chodzi o walkę, to może i interface, projekty przeciwników jak i muzyka są zjawiskowe to sama mechanika jest moim zdaniem źle przemyślana. Zasada trójkąta przytłacza monotonnymi schematami. Nie ma sensu atakować fizycznie, bo nawet słabi przeciwnicy powinni polecieć do piachu po pierwszym All out Attack, bo inaczej marnują nam tak cenne zasoby jakimi w tej grze są HP i przede wszystkim SP. Przydałoby się aby była jakaś mechanika która pozwala grać na AoA, bez marnowania kul lub SP (bo chyba jednego widziałem przeciwnika słabego na atak wręcz). Bossowie to bossowie, można zaszaleć, rzucić buff. Tam jest ciekawie, jednak stanowią oni max 10% wszystkich walk. Fabuła jest na tyle ciekawa, że gra wciąga (dzięki Bogu) i na pewno ją skończę. Czuję, że jednak o wiele większą przyjemność bym czerpał z gry na NG+ z podbitymi statsami i nieskończonym (lub odnawialnym w Save Pointach) SP. Mógłbym wtedy spokojnie chłonąć klimat przygody. Ile takich gier graliście? Ja sobie chyba tylko RE5 przypominam, gdzie z każdym kolejnym przejściem coraz bardziej ogarniałem i bawiłem się grą.
  8. szczudel

    Persona 5

    Przyznaj się. Na pewno nie miałeś 5tki z matmy Tak, gram na normalu, bo normal jest od tego aby rozpoczynając serię (chociaż próbowałem P2 i P3) na nim grać. Nie wiem jakim trzeba być idiotą aby opisywać walkę w P5 jako klepanie "X". To tak jakbyś twierdził, że w FFX klepie się tylko "X". @izon - a co tu jest do ogarnięcia. Gra ma 2 okna akcji afterschool i evening. Ale nie wiedzieć czemu co chwila mi kradnie jedno okno. Po wizycie w pałacu to oczywiste, ale wernisaż mnie tak wykończył (a był w daytime), że wieczorem nie mogłem wyskoczyć do łaźni czy coś poczytać? Szanujmy się. Nie wspominając, że przez pierwszych 10 godzin człowiek ma nieodparte wrażenie, że nie skończył tutorialu.
  9. szczudel

    Persona 5

    Chodzi mi o to, że coś robię w Daytime lub After School a ten durny kot każe mi od razu iść po tym spać.Po co mi ten pokój, skoro przez 80% czasu kot każe mi iść spać?
  10. szczudel

    Persona 5

    Ależ ta gra jest irytująca. Co chwilę skipuje mi dzień, chociaż nic się nie działo. Planuje uczenie się i łaźnię a tu kupa, wpadnie jakiś wernisaż od rana, a po nim postać już zbyt zmęczona na cokolwiek. Wrzuca mnie do sali lekcyjnej tylko po to aby mi kazać gdzieś iść i bez możliwości decyzji mnie tam przeteleportować. Niech ich szlag za takie podejście do gracza. To albo jest zarządzanie czasem albo nie.Fatalnie zrealizowano ten upływający czas. System łączenia person też z dupy. Mam 8 person i nie mogę połączyć żadnej bo każda fuzja jest 5/10 poziomów nad moim, a łącze Persony 5 poziomów pod moim. Projekt mechaniki musiał jakiś idiota robić. Dajmy fuzję ale nie pozwólmy jej używać. To już nie mogli pozwolić osłabić poziom Person? No i na koniec grafika i scenografia. Ciężko mi uwierzyć, że taki kaszalot wyszedł na PS4. Wiem, że to multigeneracyjna gra, jednak jest to chyba port 1-1 z ps3. Grafika nie jest dla mnie w JRPGach nawet w top5 przy ocenianiu pozycji, ale przy tej monotonii scenografii bije po oczach. Klimat może i jest miejski i realistyczny, ale jeśli to miało być uzasadnienie dla malej różnorodności to ja się nabrać nie dałem. Strasznie dużo tych minusów i frustracji jak na potencjalne JRPGotGen. Klimat (w tym styl graficzny), historia i muzyka dają radę, bez dwóch zdań ale sama walka jest mało kreatywna a Jrpg musi mieć ten element dopracowany. Wiadomo co mamy robić w każdej walce i nawet jeśli szukamy odpowiedniej umiejki to mamy wrażenie, że robimy cały czas to samo. Mało przyjemne przerzucanke menusów. Taktyczny system walki potrafi być ekscytujący, tutejszy nie jest, pomimo, że jest dużo opcji w trakcie walki.. Przydałaby się opcja nadawania broni elementu bez zużywania SP (np z Persony). Generalnie za bardzo trzeba w tej grze wszystko oszczędzać, przez to grać optymalnie a to negatywnie wpływa na kreatywność grania. Gdyby można było szaleć, leczyć SP w Save Pointach grałbym na luzie. Skończyć skończe, ale ta gra na pewno nie niszczy FF15, a na PS3 były lepsze JRPGi.
  11. W jakis nieopisany sposób cieszy mnie taki los tego filmu. A zaznaczone rzeczy dało się wywnioskować z trailerów.
  12. Moim daniem najnowsza trylogia depcze równo całe trio z epizodów 4-6. Okazuje się, że najwięksi zwycięzcy Imperium, stracili całe życie na bezowocna walkę. Ostatnio oglądałem Nową Nadzieję i ten moment kiedy Luk ostatni raz patrzy na Księzyce Tatooine jest teraz cholernie przygnębiający. Uświadamia sobie człowiek, że czeka tego chłopaka całe życie strat i bezsensownej walki. Powinni byli dać trio z E4-6 happy ending, i wprowadzić Sithów jako nowe, dzikie, dynamiczne zagrożenie w galaktyce. A tak to co mamy w E7,8 jest kalka z E4-6.
  13. szczudel

    Persona 5

    Chce poznać fabułę, nie stracić żadnych story questów itp. Nie wbijam platyny, nie gram z poradnikiem. Nie chciałbym stracić zbyt dużo z fabuły, tylko dlatego, że np się wiecej uczylem niż ćwiczyłem, walczyłem itp.
  14. szczudel

    Persona 5

    Nadeszła wiekopomna chwila: Persona 5 rozpoczęta. Nie ma co owijać w bawełnę, nie cierpię gier z upływającym czasem. Moja natura growego zbieracza, cierpi katusze gdy nie mogę sobie spokojnie sprawdzić każdego kąta. Mimo to postanowiłem zainwestować swój czas w P5, bo jednak gra ma imponujące oceny, a co ważniejsze opinie graczy. Na samym wstępie jedno bije po oczach. Przeokropnie ta gra przegadana. Trzeba samozaparcia aby wychwycić to, ze to całe przegadanie służy zbudowaniu odpowiedniego klimatu. Inaczej te wszystkie rajdy na zamki nie miałyby odpowiedniego bagażu emocjonalnego. Także w pół pierwszego zamku, z trudem, ale chyba złapałem bakcyla i to pomimo, że w pierwszych 6 godzinach „grania” było z 40 minut. W międzyczasie mam pare pytań: 1) Jeśli na zamek mam 14 dni i zrobię go np. w 3cim, to czy coś tracę? Czy powinienem tak rozciągać grę aby zamknąć zamek w ostatnim możliwym dniu? 2) Czy tylko persona aktualnie podpięta do głównego bohatera leveluje? Czy trzeba personą wykonać ruch aby złapała EXPa? 3) Co warto robić w dni które się nie walczy w zamku? Widziałem, ze można się uczyć w bibliotece lub ćwiczyć. Czy te nabijane wtedy Statsy dają jakies bonusy? 4) Czy jedynym oknem akcji jest „afternoon”? Czy można tez cos robić w trakcie „evening”? Tzn czy mogę coś porobić po szkole a dopiero potem atakować zamek? 5) Czy podpinanie konkretnej Persony daje jakiś bonus do statsów, czy też te personowe statystyki są tylko dla niej?
  15. Dokładnie tak samo miałem. Rozebrałem, wydmuchałem - podziałał jeden wieczór. Na następny to samo. Mam już analoga do przelutowania kupionego. Kupiłem nowy pad i zauważyłem, że ciężej chodzą guziki. Zakładam, że w nowym muszą się trochę gumki wyrobic aby wrażliwość na naciśniecie była taka jak w takim używanym od 2 lat.
  16. Mówi się, że robienie szumu medialnego to zawsze dobra sprawa. Jednak wiemy jak się kończy obrażanie klienta docelowego kampanią marketingową (Bulletstorm). Większość ludzi i tak o tym nie wie. Nerdy wiedzą i może nie lewacka część zaprotestuje portfelem, a i to bardziej z nudów i dla beki. Film nie zarobi miliarda tylko jakieś 700baniek. Marvel ogłosi sukces i poda, że film mógł mieć lepszy start od jakiegoś filmu phase1 MCU i dlatego girl power to tamto. Kilku specjalistów obliczy stratę Marvela przez wyczyny Larson, ale dostaną łatkę szowinistów. A większość i tak ma to w dupie bo czeka na Endgame a ta cała drama wypełnia czas do premiery.
  17. Czytam praktycznie wszystko co wyszło w głównym nurcie X-ludzi od 1986 (od premiery X-Factor). A ciągle mam niedosyt tego jak prezentują się X-meni na srebrnym ekranie. Nie potrafią twórcy, moim zdaniem, uchwycić tego co najciekawsze w X-menach. Rozumiem, że trudno wyciągnąć klimat z komiksu z lat 90-tych do filmu z XXI wieku, jednak nie wiem czemu oni się tak upierają przy tym klasycznym zespole. Pierwsza trylogia X-menów i ich przygody bardziej do mnie przemawiała. Rozumiem, ze nowszych historii nie sposób przenieść na ekran bo jest: a) za dużo bohaterów a filmowcy nie mogą sobie pozwolić na zrobienie ekipy 15 osobowej bez dobrego ich przedstawienia b) prawie wszystko teraz kręci się wokół reperkusji po AvsX No i dostajemy taką alternatywną przeszłość X-menów ( z Mystique i Quicksilverem, ale bez Wandy w podstawowym składzie), o która nikt nie prosi, tylko po to aby licencja mogła żyć u Foxa. Ten na szczęście został kupiony przez Disneya więc liczę, że w następnej dekadzie X-Men dostaną przytup porównywalny do tego co MCU. Bo jak się tak dobrze zastanowić to uniwersum X-men jest porównywalne rozmiarem do tego co mamy w MCU (bez wątków kosmicznych, chociaż te tez występowały). Tu gdzie dookoła Avengers były solowe przygody Kapitana, Iron Mana czy Thora w X-menach powstawały odłamy w postaci sag o nowych drużynach superbohaterskich. Uniwersum jest ogromne a Fox nie potrafił go przez tyle lat dobrze wyeksploatować. Wprowadzał nowe postacie, jak np Psylocke w Apoclypse, i w przecwieństwie do komiksu, gdzie nawet Ci źli po pewnym czasie stawali się dobrzy i dołączali do ekipy, lub tworzyli nową solową przygodę, ten ich wyrzuca w kolenych cześciach by wykorzystać inną postać z uniwersum. Co ciekawe ten sam Fox potrafił w Deadpoolu wcisnąć więcej z klimatu X-Men (Colossus, Cable) niż ten nurt w przeszłości. Kierunek na przyszłość? Zatrzymać Cyklopa, Xaviera, dołożyć Wolverine'a. Resztę ekipy zresetować i zacząć tworzyć X-uniwersum bazujące na komiksach od ery Claremonta. A jeśli Claremont jest zbyt trudny do ekranizacji bo faktycznie X-meni zaczęli puchnąć od jego czasów, to może bazować bardziej na Astonishing X-Men lub, w szczególności, Ultimate X-men? Przeciez gdyby nie Millar i jego Ultimates nie dostalibysmy MCU w formie jaka znamy dzisiaj.
  18. Raczej nie. Już wcześniej wspominałem, że cały czas jest na fochu. Ale w sumie za tydzień się przekonamy. Obstawiam, że większość komentarzy będzie "Fury jest super, to on ciągnie film". Tzn ja się nie przekonam, ale przeczytam komentarze i recenzje.
  19. Czasem lepiej nie oglądać upadku historii. Uniwersum Ultimate to był kiedyś fantastyczny run. Co nie napisano o Ultimates było bardzo dobre albo wyśmienite. Potem pojawiło się vol. 3, Ultimatum i Ultimate Comic Avengers. Postacie, które człowiek darzył sympatia zmieniły się w jakieś dziwne twory, których nie dało się poznać np: Z reguły życzę sobie zapomnienia jakiejś pozycji, aby móc ją ponownie odkryć na nowo. W przypadku niektórych komiksów człowiek chce zapomnieć aby zapomnieć co przeczytał (jak w Oldboyu ). A co do okładki: Jedna mina - jedna. Ciekawe czy to jej inwencja czy jakiś PRowiec kazał jej w każdym materiale prasowym wyglądać jakby robiła kupę w otwartej kabinie toaletowej powstrzymując pierda. Żeby jeszcze była umiechnięta to by ludzie ten cały femi-nazi nurt tolerowali, a tak wpisuje się w taką typową feministkę, co połknęła patyk od szczotki.
  20. szczudel

    Spider-Man

    Sony wiedziało, że ma żyłę złota i że jesli nie wydarzy się cos katastrofalnego to będzie z tego seria. W takich chwilach wrzuca sie kotwice, na kórych mozna późniejsze wątki opierać. Powiedzmy sobie szczerze, Spider ma od kilkunastu.dziesięciu lat mało do czynienia z Kingpinem czy Tombstonem. Te gangolskie klimaty to bardzie Daredevil Pojawili się, bo ich implementacja, a dokładnie ich "mocy" była łatwa. Można było niskim kosztem umieścić przeciwników z kanonu i klimat został zachowany. W drugiej części spodziewam się już fajerwerek i o wiele mocniejszych "nazwisk".
  21. A czego się spodziewać po takiej Jean Grey-o-podobnej aktorce w filmie o Phoenix. Fajnie wreszcie dobrali Cyclopsa, to musieli wszystko spieprzyć tą aktorzyną z Gry o Tron.
  22. Chyba jednak poczekam na darmowy weekend z przekonywaniem. Jak mają ściągać więcej czasu niż grać to wątpię, że ich to zachęci.
  23. szczudel

    Rise of the Tomb Raider

    Skończyłem. Końcówka dała do pieca, że aż wrzało. Na szczęście nie w sposób znany z Uncharted, czyli gabkowymi przeciwnikami z pancerzem przy ktorych stroj Iron Mana się chowa, tylko widowiskową akcją i normalnie chłonnymi wrogami. Fabuła też przyjemnie skręcila w watki paranormalne. Autentycznie wszystko mi się w tej grze podobało. Edit: przespawszy się z ta opinią stwierdzam, żę źle się celowało z broni palnej, bo defaultowa czułośc do łuku była ok. Pewnie trzeba było coś z czułością pokombinować, ale jako, ze strzelania było mało to sobie poradziłem bez majstrowania. Platyny nie wbijam bo musiałbym przejść jeszcze raz, ale polecam każdemu kto narzeka na liniowość eksploracji i nadmiar strzelania w serii Uncharted. Zamierzam jeszcze tylko dwór Croftów zrobić i zakończę tą wspaniałą przygodę. Dodatek Baba Jaga, mimo iż przewidywalny, to jednak równie znakomity. Odpowiadając na pytanie to grałem tylko w poprzednika, tego co był w P+ na PS3. Chyba jednak mi się bardziej poprzedniczka podobała bo setting wyspy złomowiska a'la trójkąt bermudzki wydawał mi się bardziej klimatyczny. Ale to tak naprawdę wybór między Fantą a Mirindą. Jeśli lubisz pomarańczowe napoje gazowane to w sumie bez znaczenia, bo obie smakują równie dobrze.
  24. A to jest do tego trial na PS4 który by można pograć ostro np 1 wieczór online?
  25. szczudel

    Rise of the Tomb Raider

    Technicznie rzecz biorąc to pozycji jeszcze nie ukończyłem, ale nie mogę się doczekać aby napisać o niej kilka słów. Już teraz wiem, że nie może się wydarzyć w tej grze nic co by mnie zirytowało w końcówce. To nie jest dla mnie story-driven game ale adventure-driven. Historyjka jakaś tam jest, ale jest ona zupełnie dla mnie nie istotna. Nadaje Larze cel i jest on bardzo przekonujący, czego więcej chcieć? To co naprawdę w tej grze jest istotne to odkrywanie tajemnic. Uwielbiam pierwsze Uncharted 1 (i Golden Abbys) za to, ze akcja dzieje się w jednej lokacji. Czyni to historię przekonującą. Protagonista nie może wezwać wsparcia ani za bardzo uciec. Musi dokończy dzieła bo jest jedynym który stoi na drodze antagonisty. I tak właśnie jest tutaj. To nie Uncharted 2 gdzie pojedynczy koleś goni po świecie za armią z czołgami i Hind-D i próbuje się nam wmówić, że wszystko trzyma się kupy. Owszem, nie ma tu sypiących się budynków, przewracających statków i innych widowiskowych fajerwerków, ale jest namacalne wręcz uczucie prawdziwej przygody i odkrywania dawno zapomnianych cywilizacji. Czuje prawdziwe spełnienie znajdując każdy mały lub duży grobowiec. Nie dziwota, że nie kręci się już takich filmów jak Indiana Jones. Gry wideo zbyt dobrze ewoluowały motyw przygodowej rozrywki. Po co biernie siedzieć na 2 godzinnym seansie, jeśli można przeżyć taką przygodę. Gra nie jest tak liniowa jak Uncharted. Owszem, do celu może i prowadzi jedna ścieżka, ale zawsze zaczyna się tak, że widzimy nasz cel, jednak to jak do niego dojść musimy sami wymyśleć w małych, aczkolwiek otwartych lokacjach. Daje to uczucie osiągnięcia, którego próżno szukać w serii Naughty Dog. Dodatkowo Lara ma całą masę sprzętu który pozwala jej eksplorować. Czekany, coś co można użyć jak lasso na gałęzi (lub lina w U4), łuk z liną potrafiący zrobić most liniowy, który można pokonać w dół bądź górę. Eksploracja to nie tylko skakanie na jedno kopyto. Walki powiedziałbym jest w sam raz. I jest to przytyk w stronę Uncharted, gdzie przeciwnicy to niesamowicie chłonne gąbki na naboje. Tutaj, pancernemu przeciwnikowi ściągniemy jednym headshotem hełm a drugim go załtwimy. Ewentualnie czekanem go odpakujemy, i jednym strzałem poślemy do piachu. Poziom trudności normal jest zdecydowanie zbyt niski. Ginę tylko spadając z wysokości. Zdążają się killroomy, jednak za każdym razem gdy już kiełkowała myś „oho, zaraz będzie restart”, okazywało się, że już się udało wszystkich ubić. Duża w tym zasługa ogromnie zróżnicowanego arsenału Lary, który umożliwia nam bardzo szybkie zabijanie ludzkich przeciwników. O dziwo więcej problemów mam z niedźwiedziami i pumami, które mają więcej życia i nieśmiertelność na niektóre strzały, toteż nie można ich podejść. Gra, jak się, można domyśleć jest naszpikowana znajdźkami. Na moje nieszczęście, są to najczęściej znajdzki, których chce się szukać bo przedstawiają historię ( w postaci dzienników) np. exodusu proroka z Turcji z przed 1000 lat. No i jak ta niemota chodzę i co chwile włączam zmysł „batmana”, aby nie daj boże nic nie przegapić. Tępe skarby z Uncharted pozwalają mi się bardziej skoncentrować na rozgrywce. Ot, taki minus będący plusem. Reasumując, jestem gra oczarowany. Trafia w punkt w moje upodobania. Pewnie sobie zrobię 2 letnią przerwę przed Shadow of TR, w trakcie której machnę DLC do U4. Jednak Mogę śmiało postawić tezę, że TR jest lepsza grą adventure niż Uncharted. W kategorii action-adventure, pewnie wygrają perypetie Drake’a, ale na moje szczęście można te gry osobno sklasyfikować. Grafika to nie wszystko, a ten TR ma autentyczną duszę poszukiwacza przygód.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...