Dragon Ball Z: Kakarot
,,Songo najlepszy najsilniejszy'' tak, tak historia już przeorana w opór: jestem z pokolenia, które po szkole biegło do domu obejrzeć kolejny odcinek Dragon Balla na RTL7, zbierałem karty z Chio Chips i naklejki z wafelków Star Foods w polewie czekoladowej do albumu. Nuuuda. No ale to prawda, Dragon Ball = piękne wspomnienia z dzieciństwa
Takie gry są bardzo trudne w ocenie bo nigdy nie rozumiałem po co w magazynach branżowych umieszcza się recenzje gier anime jakby one były tworzone dla szerokiej publiki. No to jest typowy produkt dla fanów, nie ma sensu zabierać się za ten tytuł od tak z czapy ,,zagram w to bo lubię jak się ludzik bije '' . DBZ: Kakarot to anime bijatyka 3D z otwartymi momentami gdzie możemy swobodnie latać po mapie, wykonywać dodatkowe zadania, zdobywać nowe techniki ataku, łowić ryby, gotować itd. Dla kogoś kto kiedyś lubił Dragon Balla, chce sobie odświeżyć historię z całej Zetki no to będzie 7/10 na luzie. Jak już na forum zostało wspomniane kilka razy to ostatnia saga z Buu jest bardzo przyspieszona ale dla mnie to dobrze bo już chciałem to skończyć. Szkoda, że wszystkie walki musimy wygrać nawet wtedy gdy fabularnie nie mamy szans wyjść zwycięsko z pojedynku. Wygrywamy pojedynek w grze po czym następuje filmik gdzie dostajemy srogi łomot. Zamiast wygranej w danej walce gra mogłaby wymagać od nas, że musimy np.: pozostać przy życiu określony czas z licznikiem czy osłabić przeciwnika do jakiegoś % jego HP.
Nie wszystkie dialogi mają nagrane głosy często swojego rozmówcę poprzez rozmowy telefoniczne/telepatyczne słyszymy w głośniczku pada i często też te rozmowy nie mają pełnego dubbingu, więc z głośniczka w padzie idą takie typowo japońskie jąknięcia ,,Oio! Hieeeeee?! Haha!!, Kai!, hmph...'' brzmi to jakbym oglądał hentai na telefonie, czego oczywiście nigdy nie robiłem. Fanom DB polecam, reszta niech się trzyma z daleka.