Yap

Gears of war 3 Horda z randomami i znajomymi z listy. Infernal game jak nic.

Chcę również ogarnąć multi, ale na razie wątek główny zabiera mi większość czasu. Już wiem jaka jest najsłabsza strona RDR - system save'ów. Zbierałem dziś przez 20 minut red sage by zostać zabitym znienacka przez kuguara. Nie rozumiem dlaczego challenge zostają nietknięte, a stuff który zbieram znika. Strasznie to denerwujące kiedy muszę powtarzać dany kawałek. Mogli jednak dodać opcję save'ów z poziomu menu. W tej grze powtarzanie czegoś po 5 razy nie jest frajdą.

Dokładnie, platynowanie LoS jest samą przyjemnością a kompozycja trofeów nie pozwala się nudzić. Itemy można spokojnie zebrać bez listy. Wystarczy być ciekawym.

Red Dead Redemption - przyznać muszę, że gra ma urok. Nie jest to coś do czego przywykłem grając we wszystkie masówki na rynku, dlatego po początkowych wątpliwościach co do jakości RDR znalazłem przyjemność nawet w monotonnej jeździe konnej. Największy jednak mankament westernowej przygody od RockStar to sterowanie podczas strzelanin. Czasem dostaję białej gorączki. To i monotonia dojazdów. Kiedyś wygodnie gry zabierały mnie do miejsca zainteresowania. W dzisiejszych czasach trzeba wszędzie dojeżdżać samemu. W niektórych grach to się sprawdza i jest mniej nudne niż w RDR. Koniec końców mój system "wymuszonych trzech godzin gry" znów się sprawdził i można się nieźle zabawić. Gra daje radę.

Będziesz się bawił o wiele lepiej, Jedynka okazała się dla mnie totalną monotonną porażką, ale w dwójce już jest lepiej.

Tu nie ma co liczyć - już jesteśmy ustawieni na 20ego marca .

Mój najgorszy nawyk to to, że grając w trudniejsze gry bądź na wynik duszę dany moment tak długo, aż nie ubiję wszystkiego co jest do ubicia. Wiele niedospanych nocy miałem przez to. Rzadko się zdarza, żebym dał sobie spokój i spróbował dnia następnego. Ot, takie dziwne coś. Z przeładowaniem broni nie jest u mnie tak źle. Przeładowuję głównie snajperki, a tam gdzie jest seria z automatu wypluwam najpierw wszystkie pestki i dopiero wtedy następuje automatyczne przeładowanie. Gearsy mnie tego nauczyły. Innym nawykiem (a raczej jego brak) jest to, że nie reaguję kiedy coś do mnie się mówi podczas gry. Można gadać jak do ściany. Lubię też mieć browara do giercowania i kontakt z graczami co w przypadku PS3 jest dość upierdliwe bo większość ludzi nie ma HS/słuchawy.

Takie karniaki zatem należą się wszystkim developerom za wypuszczanie DLC. Większość gier jest teraz okrajana by sprzedawać wycinki za grubą kasę.

Załączyłem wczoraj RdR na kilka godzin. Na razie bez fajerwerków i bitej śmietany, ale mam nadzieję, że wszystko się rozkręci i będzie w co grać przez dwa miechy. Lista trofeów spora, ale nie wiem czy będzie mi się to wszystko chciało zbierać.

Ehhh, no może. Tyle gier jest do obczajenia, tyle trofeów/achievementów do zdobycia, a tu jeszcze jeden kotlecik. Może jak stanieje za parę lat.

Renegade Ops - kuźwa, alb jestem lama, albo poziom hardcore jest naprawdę hardcore. Roxy ma swój zajefajny atak z powietrza, ale przejść pierwszą planszę to dla mnie katorga. Nie ma tzw. safe spot'ów jak chociażby w Dead Nation, a wpaść między większą grupę zabijaków równa się zgon. Old school pełną gębą. Fajnie .

Shit! The nigga asked the shit outta that question . Edit: Poziom trudności jest tylko jeden - dafaultowy.

Chętny.

Renegade Ops i zaraz potem pewnie Red Dead Redemption z dodatkiem UN. Jedno i drugie wisi na dysku już od roku.

Chciałem złapać za Prototype 2, ale zamiast tego włączyłem Gears of War 3. Może później się skuszę.

No patrz, a jednak. Ludziska często gęsto biegają z jego zbroją. Wczoraj wieczorem trafiłem na dwóch takich.

Z cyckami?? Dam sobie złotówkę zabrać, że to stwór rodzaju żeńskiego. No nic. Dziś ubiłem ich jeszcze raz bo musiałem się dostać do Seath'a. Mając Black Knight Greataxe +3 można wiele. Bardzo przydatna broń na większych przeciwników, a i mało zabiera staminy zadając ciosy co przy jej gabarytach jest świetnym osiągiem. Polecam tę broń wszystkim. Po mozolnej wędrówce po White Titanite Slab i odcięciu ogona Seath'a zupgrade'owałem dwie ostatnie broni do trofeum i pojawiła się ikonka Platinum Trophy. Dark Souls dostarcza tony czystego funu. Nie wolno tej gry przegapić bo lepszej w tych klimatach po prostu nie ma.

Szczerze powiedziawszy spamowałem magię jak szalony. Najpierw jednak ubiłem Ornstein'a bo koleżanka Smough jest troszkę wolniejsza. Wówczas Starałem się trzymać na tyłach grubaski, kroiłem ją z doskoku i jakoś poszło. Lekka zbroja lub jej brak również pomagają. Rzadko mi się zdarzało, żebym przeżył po jednym ciosie. Aha, dwa razy podchodząc do nich miałem phantoma. Rycerzyk Słońca pomógł wydatnie.

Ja dziś męczyłem się z The Four Kings, ale kiedy już ich depnąłem w końcu zawarłem ostatni covenant. Teraz jeszcze tylko Warrior of Sunlight (farming medali) i pozamiatane. Wszystkie cuda wpadną i będę mógł się skoncentrować na broni, a kilka jeszcze zostało do zdobycia.

W Anor Londo wykorzystasz item zostawiony przy trupie Anastasii i najedziesz świat rycerzyka, który ma duszę Firekeeperki. Podejdziesz do jej celi, oddasz duszę i pozamiatane. Jeszcze trochę Cię czeka łażenia.

Skończyłem dziś grę. Pozamiatała mną solidnie. Od razu zabrałem się za NG+ i już jest wyczuwalna różnica. O ile bossowie są moim zdaniem prości tak zwykli przeciwnicy w kupie są niebezpieczni jak cholera. Dwa dzwony już zabiły.

Dark Souls - tak jak w przypadku poprzedniczki mamy tu do czynienia z absolutnym killerem. Nie ma jednego słabego momentu, wszystko do siebie pasuje, walki z bossami w niektórych przypadkach nie są tak widowiskowe (Gargoyles) jak w Demon's Souls, ale co z tego jak emocje przy grze i ubicie szefa wywołują czystą i niepohamowaną radość. Teraz zabiorę się za platynowanie (obecnie jestem na 71%) i zobaczymy co ma wiki do powiedzenia na ten temat. Czeka mnie jeszcze wiele pracowitych godzin z Dark Souls - obok Gears of War 3 najlepszą grą 2011. 10-/10 Minus za framerate w Blighttown.

Pierwsze słyszę. Obadam, ale skończę najpierw ze trzy runy moim Knight'em. Przyzwyczaiłem się już do niego dość mocno. Czarodzieje, złodzieje i ninjasy jakoś mnie nie rajcują. Przynajmniej nie w grach DS.

Jaki znowu glitch? Nie za dużo się tego namnożyło? Dziś widziałem 35-minutowego speedrun'a przez Dark Souls. Oczywiście kolo opuścił wszystkie dusze potrzebne do wypełnienia Lordvessel i przeniknął do końcowej lokacji. Nie wiem czy powinienem go chwalić za to czy zganić. Ginę często i boleśnie. Wielokrotnie wychodziłem z pokoju, łyk zimnej wody, jakaś rada na wiki i próbuję dalej. Wypróbuję glitch z duszami jak przejdę drugi raz i może później pokombinuję z innymi buildami.

Jeśli stracę cierpliwość to dam znać, ale wolałbym uporać się z tym sam. W końcu nieczęsto ma się do czynienia z tak wymagającymi i wynagradzającymi grami. Przejdę z 5 razy i platyna wpadnie. DemS ukończyłem 8 razy zanim ubiłem wszystkie trofki.