Opublikowano 15 lutego 20187 l Cytat Pewnego dnia ktos puka, myslalem, ze kurier z gierkami, a tam sie okazuje, ze to cotygodniowa kontrola obecności psów w mieszkaniu. Otwieram odliczajac kapuste, patrze na typa i nagle konsternacja: - (chwila ciszy) w czym moge Panu pomoc? - Czy są tu jakieś psy w mieszkaniu? - nie. - (ostentacyjnie) A TO SZCZESLIEGO NOWEGO ROKU PANU ZYCZE
Opublikowano 15 lutego 20187 l 9 minut temu, Dave Czezky napisał: Rozwin krupek, bo w twojej wypowiedzi jest blad logiczny. Nie zeby to byla jakas nowosc. Wiesz, ze zeby podbudowac ego w kontekscie tej sraki, ktora wyszla spod twoich palcow, potrzebna jest interakcja z ludzmi? A u mnie tego nie ma, kazdy zyje wlasnym zyciem - rzecz pewnie dla kogos takiego jak ty niepojeta. Jakby każdy żył własnym życiem to nie przeszkadzałby mu pies, czy ksiądz, bo byłby po prostu neutralny na to. Nic mi do tego, ja tam nie mieszkam, wisi mi to, ale beka z takich ludzi, że swoje ghetto muszą budować, żeby czuć się szczęśliwym.
Opublikowano 15 lutego 20187 l Nie wiedziałem, że Dave to taki polak co to ku,rwa somsiada nienawidzi to bo somsiad to ku,rwa i złodziej. ale portier kiedy wchodziłem do Czeza do domu pytał do kogo idę, niezła akcja, prawie jak w hotelu. Edytowane 15 lutego 20187 l przez _Be_
Opublikowano 15 lutego 20187 l Moze inaczej: lubie cisze, spokoj i brak ekscesow, a kto mieszka obok w ogole mnie nie interesuje i nigdy nie musialem myslec, ze ten spod tego a tego numeru to jest taki a taki, i robi to a tamto, kiedy ja chce w spokoju to albo tamto.
Opublikowano 15 lutego 20187 l Rozumiem to, zresztą ja się tak często przeprowadzam, że dla mnie każdy sąsiad to jak nieznajomy i mijam się z tymi ludzmi i im powiem dzień dobry i tyle, ale jak mieszkałem w Gdańsku przez 20 parę lat to znałem wszystkich z bloku i wiedziałem, że jak nie wiem nie będę miał jakiegoś wkrętaka w domu to mi sąsiad z dołu go pożyczy, jak byłem gówniakiem to nie raz u kolegi mieszkajacym na tym samym piętrze siedziałem po lekcjach jak u mnie akurat na chacie nikogo nie było a zapomniałem kluczy i takie rzeczy powodują dla mnie, że to faktycznie jest wspólnota a nie takie je.bać was nie chce mieć z wami nic wspólnego, ale też rozumiem taką postawę.
Opublikowano 15 lutego 20187 l Też to rozumiem i wiem, że zbyt bliskie relacje z sąsiadami to błąd. Raz sie przez to przeprowadzałem, bo nie mogłem znieść, że sąsiadka, która za bardzo się "zakolegowała" męczyła nas bez przerwy, to daj fajkę, tam daj jajko, ale wezmę 3, to nie mam kawy a nie chce mi się iść do sklepu więc daj. To przestało być zabawne Edytowane 15 lutego 20187 l przez gekon
Opublikowano 15 lutego 20187 l tam gdzie przez 4 lata mieszkalem to z sasiadami praktycznie kilka razy w tygodniu na laweczce piwo walilem, grille robilismy, kilkanascie razy w roku urodziny wszelakie, nawet byl basen co lato rozlozony - mielismy taki ogrodek w dziedzincu kamienicy tylko dla lokatorow, calkowicie niewidoczny dla postronnych ludzi za gowniaka z rodzicami dom wielorodzinny mial tak yebitny ogrod ze cale lato byl rozlozony stol do ping ponga, na klopsztandze wisial kosz do rzucania pilka, czeresnie, agrest, gruszki w czesci uprawnej ogrodu, rodzice co weekend co wakacje grilla z sasiadami robili, mama zawsze na klachy szla na ogrod z sasiadka i np przy tym ziemniaki obierala xddd
Opublikowano 15 lutego 20187 l 2 minuty temu, Ficuś napisał: na klopsztandze na czym? 2 minuty temu, Ficuś napisał: mama zawsze na klachy szla na co?
Opublikowano 15 lutego 20187 l Lul ja myslalem, ze klopsztanga to jakas pozostalosc po starym kiblu przerobiona na tablice do kosza a to jest trzepak xD Edytowane 15 lutego 20187 l przez Mejm
Opublikowano 15 lutego 20187 l 22 minuty temu, _Be_ napisał: Rozumiem to, zresztą ja się tak często przeprowadzam, że dla mnie każdy sąsiad to jak nieznajomy i mijam się z tymi ludzmi i im powiem dzień dobry i tyle, ale jak mieszkałem w Gdańsku przez 20 parę lat to znałem wszystkich z bloku i wiedziałem, że jak nie wiem nie będę miał jakiegoś wkrętaka w domu to mi sąsiad z dołu go pożyczy, jak byłem gówniakiem to nie raz u kolegi mieszkajacym na tym samym piętrze siedziałem po lekcjach jak u mnie akurat na chacie nikogo nie było a zapomniałem kluczy i takie rzeczy powodują dla mnie, że to faktycznie jest wspólnota a nie takie je.bać was nie chce mieć z wami nic wspólnego, ale też rozumiem taką postawę. Ale ta wspolnota to byla dlatego, ze twoi starzy jak i reszta bloku wprowadzili sie tam w prlu i razem uczestniczyli w czynie spolecznym strzygac trawnik czy zmywajac na zmiane schody. Wiec znali sie bo chcac czy nie chcac jakos sie "integrowali". Nie mowiac juz o sytuacji "da mi pani ogorkow? to ja dam jablek z dzialki". Inne czasy Staszewski. Dzisiaj nie potrzeba miec sasiadow, wystarczy miec pieniazki
Opublikowano 15 lutego 20187 l Ja się ciesze jak sąsiadka wie ze może przyjsc po kawę jak jej zabraknie, wiem że moge spokojnie zapukać do nich o cukier, z drugiej strony cieszy mnie ten dystans że nikt nikomu nie wchodzi do chaty. Widziałem na poczatku jak wiara sie wprowadzała te przyjaźnie na siłe "no bo jak to , mamy tu mieszkać kolejne 20 lat to musimy wszystko o sobie wiedzieć!", pół roku latania do sieb ie, a później 90% się omija.
Opublikowano 15 lutego 20187 l 2 minuty temu, milan napisał: "no bo jak to , mamy tu mieszkać kolejne 20 lat to musimy wszystko o sobie wiedzieć!" Co? xD
Opublikowano 15 lutego 20187 l No miałem z 4 takie rodzinki, które dzień w dzien łaziły do siebie, wyglądało to jak swingers party, wspólne grille, aż się ze,srało bo wyszło że w zasadzie się nie lubia.
Opublikowano 15 lutego 20187 l Ja mieszkam z laską bez ślubu, a sąsiadka dobrze o tym wie. Tylko nie wiem skąd. Kiedyś chciała wejść coś sprawdzic, zaprosiłem ją do środka, a ona: - można? Nie wiem czy dziewczyna, czy narzeczona będzie miała coś przeciwko. Nie wiem, czy ludzie patrzą nam na łapy, czy co. A takie osiedle jak ma czezky to mi się marzy. Zero durnych psów i szczekania od 7.40 do 16.00
Opublikowano 15 lutego 20187 l 45 minut temu, milan napisał: Ja się ciesze jak sąsiadka wie ze może przyjsc po kawę jak jej zabraknie, wiem że moge spokojnie zapukać do nich o cukier. Nie kumam, nie masz sklepu osiedlowego? Ja bym sie wstydzil zawracac komus dupe pi.er.doletami.
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.