Skocz do zawartości

Xenoblade Chronicles Definitive Edition


Enkidou

Rekomendowane odpowiedzi

Po 100h gry dopiero wypròbowałem na poważnie Melię i bezapelacyjnie jest to najlepsza postać w grze. Te jej wszystkie summony, które dodają buffy sprawiają, że stajemy się o kilka lv lepsi. Tylko koniecznie trzeba ją kontrolować samemu. Moja drużyna obecnie to melia, Riki i 7 postać Zaczynam od uruchomienia Melią 3 summonów co sprawia, że postacie miotą wszystko i po chwili wystrzeliwuję te kule światła we wrogów, a przy dobrych kryształach dających ether i electric attack, np. Taki summon bolt zabiera spokojnie ponad 10tys dmg. W ten sposób wygrałem walkę z 6 sowami w Satorl, mając 5lv mniej od nich. Dałem też radë zabraç połowë energii wrogowi 10lv lepszemu, który miał jeszcze czerwoną ikonę. Masakra, całą grę marnowałem tak dobrą postać.

Edytowane przez Pious
Odnośnik do komentarza

Wĺaśnie skończyłem. Ending mocno emocjonalny i gra tylko zyskuje. Chciałem zdobyć jeszcze kilka rzeczy, ale nie mogłem się doczekaç zakończenia. Przepiękna gra. Skończyłem na 96lv w 120h. Zrobiłem masę questów, około 400. Pewnie jak się uporam z korkiem jaki mam, wezmę się za new game + i pewnie teraz skończenie gry to kwestia 20h, bo na tym lv nie mam nawet z kim walczyć. Ostatni boss nie zdołał mnie za bardzo zranić nawet. Kto nie grał, a lubi rpg niech bierze w ciemno. Dla mnie to czołowa pozycja na Wii. Jeśli nie najlepsza to na pewno w pierwszej trójce.

 

Biorę się od jutra za The Last Story. Na szcęście jest krótkie.

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Wczoraj zrobiłem jednego questa... źle. Wtedy, co trzeba przynieść tarczę lub miecz. No i widziałem wizje, jak to się skończy, ale myślałem, że po prostu jakoś się to potoczy, a nie, że za przyniesienie złego dostanę minusa do reputacji i w ogóle wszyscy się obrażą i sobie pójdą. A że znalazłem najpierw tarczę, no to dałem. Czyli co, teraz nie będę mógł już zrobić gry na 100%, bo se poszła kobieta? Zdenerwowałem się i przestałem grać w tę grę.

Odnośnik do komentarza

No nie wiem. Poszła sobie. Czuję, że coś się zepsuło... ;(

 

 

Dla pewności wszedłem w internet i widzę, że faktycznie tak czy siak quest kończy się "źle", tyle że inaczej, i że nie poszła sobie na amen tylko trzeba ją gdzieś znaleźć. Spoczko.

 

 

W tej chwili w grze trochę mnie uwiera np. to, że potwory nie chcą się odradzać. Wiecie, zabijesz specjalnego powtora, po chwili dostajesz quest żeby go zabić, idziesz tam, jego już tam nie ma. Co prawda w takim FF12 też czasem trzeba było cierpliwości, ale jakoś bardziej to pasowało do całej gry. Tutaj bym wolał, żeby po prostu dało się coś zrobić...

Edytowane przez ogqozo
Odnośnik do komentarza

Na ten moment trzy rzeczy jeszcze mnie mierzą w tej wspaniałej grze:

 

- pływanie. No bez jaj. To, że gra jest wielka, jest zaletą tylko wtedy, gdy coś się dzieje w międzyczasie. Atrakcje na lądzie są upchane dość gęsto, ale podróżowanie po Eryth Sea... sekundy stają sie godzinami. Kiedyś może zwiedzę je całe... a może jednak uznam, że idę skończyć grę i walę pływanie dokoła. Dla mnie to minus, bo lubię poznawać gry w całości.

 

- scenki. No wiadomo, już to pisałem. Głównie polegają na tym, że postaci oznajmiają w jakiś dość oczywisty i standardowo ukazany sposób to, co zobaczyłem jakieś 10 godzin wcześniej. W Final Fantasy X były lepsze scenki (jeśli ktoś nie jest pewien to informuję, że uznaję to za pojazd).

 

- sztuczna inteligencja. Albo, jak pokazało FF12, może być moja. Biorąc pod uwagę to, że np. różnorakie efekty technik trwają kilka sekund, wymagana kolejność break-topple-daze ma małe okienko, są też techniki wymagające odpowiedniej pozycji (czego SI nie robi)... to chciałoby się mieć gambity. Jeśli jest system to dobrze by było, żebym go wykorzystywał na maksa. A wykorzystuję tylko jedną siódmą, tyle że mogę sobie wybrać, którą jedną siódmą. A pozostałe dwie postaci walą te techniki dość randomowo. W efekcie system jest mniej zróżnicowany i kompleksowy, niż mógłby być, przebieg walk zaczyna wynikać w sumie głównie z nabitego levelu, niż tego, co się robi w trakcie walki, bo wybór nie jest wielki. Jak łaziłem samym Shulkiem i Reynem to myślałem, że się to nieco inaczej rozwinie.

Edytowane przez ogqozo
Odnośnik do komentarza

Możesz w grze pakować jak chcesz, ale nie musisz wystarczy dobrze poustawiać sobie w drużynie kamyki, nie mówiąc, że każdy bohater sprawdza się w różnych potyczkach.

A samo pakowanie niestety Ci nie pomoże walczyć z czterema ukrytymi "potworkami", których level'e wachają się od 100-120...

 

Co do fabuły, po Twojej wypowiedzi wnioskuje, że fabularnie nie jesteś daleko, daj grze się rozkręcić, a jeszcze Cię zaskoczy.

Xenoblade to nie FF XII (którego moim zdaniem bije na głowe), gdzie zaczynało się od razu praktycznie od mocnego uderzenia, a póżniej wszystko siadało, gdzie gra stawała się nudna...

Odnośnik do komentarza

Co do fabuły, po Twojej wypowiedzi wnioskuje, że fabularnie nie jesteś daleko, daj grze się rozkręcić, a jeszcze Cię zaskoczy.

Xenoblade to nie FF XII (którego moim zdaniem bije na głowe), gdzie zaczynało się od razu praktycznie od mocnego uderzenia, a póżniej wszystko siadało, gdzie gra stawała się nudna...

 

No bez przesady. Gram ponad 30 godzin, to jednak trochę dużo czekania na "rozkręcenie". Ale mnie nie obchodzi, czy gra się "rozkręci", jest po prostu napisana i nakręcona jak Teletubisie i wątpię, żeby nagle to się miało nagle zmienić. FF12 w żadnym momencie nie był nudny, bo po prostu miał dużo lepszych ludzi od scenek, wiadomo, jedna z najdroższych gier w historii, każda scenka była piękna.

Edytowane przez ogqozo
Odnośnik do komentarza

Ale robią tak? Bo mi nie robią. Tzn. czasem robią, ale mam wrażenie, że to bardziej efekt losowego używania technik niż tak, jak to robię w chain attacku, czyli po prostu odpalamy odpowiednie techniki po kolei.

 

Zgodnie z poradami neta, steruję Melią, ale mam też w ekipie Shulka i Rikiego i to mało satysfakcjonujące, kiedy słyszę kolejny raz "riki sniki" i kurde cep wali z przodu, chociaż z tyłu by zabrał trzy razy więcej HP.

Edytowane przez ogqozo
Odnośnik do komentarza

Co do fabuły, po Twojej wypowiedzi wnioskuje, że fabularnie nie jesteś daleko, daj grze się rozkręcić, a jeszcze Cię zaskoczy.

Xenoblade to nie FF XII (którego moim zdaniem bije na głowe), gdzie zaczynało się od razu praktycznie od mocnego uderzenia, a póżniej wszystko siadało, gdzie gra stawała się nudna...

 

No bez przesady. Gram ponad 30 godzin, to jednak trochę dużo czekania na "rozkręcenie". Ale mnie nie obchodzi, czy gra się "rozkręci", jest po prostu napisana i nakręcona jak Teletubisie i wątpię, żeby nagle to się miało nagle zmienić. FF12 w żadnym momencie nie był nudny, bo po prostu miał dużo lepszych ludzi od scenek, wiadomo, jedna z najdroższych gier w historii, każda scenka była piękna.

 

A Ty grasz dla scenek czy fabuły?

Odnośnik do komentarza

Gram dla fajnych rzeczy. Im więcej, tym lepiej. W przypadku Xenoblade scenki są jak dla mnie pomijalne. Oglądam je, żeby było, że wiem, co się dzieje, ale mnie nudzą. Określenie "fabuła" w przypadku tak otwartych gier można różnie rozumieć. Wiadomo, że gra się w RPG-a dla fabuły, tutaj często epizodyczne wątki (momentami naprawdę drobne) są kapitalne i urocze, ale wątek główny - to, co w grze "trzeba" zrobić - to niskiej klasy anime.

Edytowane przez ogqozo
Odnośnik do komentarza

Na ten moment trzy rzeczy jeszcze mnie mierzą w tej wspaniałej grze:

 

- pływanie. No bez jaj. To, że gra jest wielka, jest zaletą tylko wtedy, gdy coś się dzieje w międzyczasie. Atrakcje na lądzie są upchane dość gęsto, ale podróżowanie po Eryth Sea... sekundy stają sie godzinami. Kiedyś może zwiedzę je całe... a może jednak uznam, że idę skończyć grę i walę pływanie dokoła. Dla mnie to minus, bo lubię poznawać gry w całości.

 

 

To tam trzeba pływać? Wskakujesz na wysepki na niebie i się teleportujesz, a morze odkryjesz całe bez problemu, bo zostanie ci tylko kawałek do przepłynięcia.

 

Nie zgodzę się co do fabuły, historia jest świetna, a jak się mocno rozkręci to już nic dodać nic ująć. 30h to mało. Poczekaj do końca, ja po skończeniu aż tęskniłem za tym światem i bohaterami.

Odnośnik do komentarza

Czy ja wiem, akurat na Eryth to trzeba sporo plywac jezeli chce sie cala mape odkryc. Meczace jednak.

 

Ogór, ja zapuszczam brejka a pozniej juz samo leci. Jak sie na mnie skupiaja to leci ten skill co zmniejsza aggro i jest git. Pozniej tylko mialem problem bo Siódemka generowala troche za duzo aggro i Dunban nie ogarnial, ale i tak wszystkich lalem jak leci wiec problemu nie bylo.

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...
  • 4 tygodnie później...

Mam za sobą prawie 50 godzin gry, jestem na "moście". I od jakiegoś momentu, cóż, to "Xeno" w tytule stało się jednak nieco uzasadnione. Styl narracji jest nadal łopatologiczny, ale jednak pojawiło się parę ciekawych wątków, bohaterowie czasem wręcz gadają o sensie świata i życia... nieco lepiej. Aczkolwiek, przykładowo, po dziesiątym powtórzeniu tego przez kolejną postać naprawdę już wiedziałem, iż Monado kontroluje eter albo że mechony atakują Bionisa i nie potrzebuję tego słyszeć w każdej kolejnej cut-scence...

 

Wygląd wszystkiego nadal mnie po prostu niszczy. Jeśli ktoś uważa, że np. Skyrim jest piękniejszy, no to widać można, ale ja jestem od tego daleki. Tutaj nie ma praktycznie nic z tych samych cegiełek, każdy zakątek wydaje się dziełem sztuki samym w sobie. Naprawdę często czuć, że to wszystko... no, nie jest martwe, ale wyrosło w biologiczny sposób i jest obecnie w jakimś dziwnym, nieregularnym, niepokojącym stanie. Jak w Metroidzie, a z RPG-ów, nie wiem, w tych najlepszych momentach Chrono Crossa. No i, co rzadkie w grach, designer naprawdę myślał trójwymiarowo. Chciałbym zobaczyć np. nie mapę, a makietę Valak Mountain, która niby nie jest wielka, ale naprawdę zimna i przepastna. No i ta muza. W takim miejscu to mogłaby umierać Aeris i bym się wzruszał. Jak fajnie np. wykorzystane jest to, że do wody można spaść z dowolnej wysokości czy sporo innych rzeczy - wow.

 

No i po tym świecie się naprawdę przyjemnie biega. Aczkolwiek walki z mechonami trochę mnie irytują z wiadomego powodu - nie chce mi się specjalnie zmieniać broni, więc przy każdej walce muszę czekać, aż mi się nabije pasek i walnę Enchant. No i muszę walnąć do ekipy Shulka. To szybsze niż przy zmianie rywala zmieniać wszystkim bronie i klejnoty. Mam nadzieję, że nie będzie dużo tych mechonów już później...

 

Bardzo mi się podoba cały system affinity. Gry RPG często wykorzystują jakieś reagowanie świata na obecność gracza, a jednak zazwyczaj jest to ułuda. W takim Skyrimie były niby możliwości, ale w większości głupie i jedyne zauważalne konsekwencje moich działań widziałem wtedy, gdy przypadkowo kogoś walnąłem albo okradłem. Tutaj zaś w walce faktycznie widać, jak postaci się ze sobą zżywają. Taki detal, ale robiący wczuwę, że warto np. trzymać się blisko siebie, bo jak padnę, to kompan mnie podniesie. Przy robieniu różnorakich questów przydają się rzadkie przedmioty, a te dużo łatwiej jest od kogoś dostać poprzez wymianę - ale trzeba mieć szacun w odpowiedniej lokacji... Naprawdę, chociaż nie ma tu tak wiele lokacji i ludzi, co w Skyrimie, to wizualnie, auralnie i interaktywnie, ten świat faktycznie jakoś żyje.

 

 

 

Niski poziom Colony 6 sugeruje mi, że jeszcze sporo lokacji przede mną. Z drugiej strony Afffinity Chart jest jakby zajęte w 80%. Zobaczymy. Na razie idę naprzód, co by zdobyć "siódmą postać" (nie wiem, ale wydaje mi się, że po to tam idę), a później pewnie się zagłębię w kompletowanie różnorakich rzeczy. Mistrzowska gra.

Edytowane przez ogqozo
Odnośnik do komentarza
  • 4 tygodnie później...

Ukończyłem niedawno Xenoblade i niestety z przykrością musze napisać, że bardzo zawiodłem się na tej grze. Zacznę od systemu walki, który jest nudny i frustrujący. Cała idea skupia się na klikaniu w ikonki, które na dłuższą metę jest nużące, nie możemy kontrolować pozostałych postaci, a całość odbywa się w czasie rzeczywistym. Dodatkowo gra wymusza stałe levelowanie, bez którego ciężko jest pokonać niektórych przeciwników.

Najbardziej zawiodłem się na elemencie, co do którego miałem największe oczekiwania. Fabuła, która była dotychczas priorytetem u Tetsuya Takahashi. Niestety historia w Xenoblade dość znacznie odstaje od poprzednich gier japończyka. Duża ilość dialogów, rozbudowane osobowość postaci, obszerna, wielowątkowa fabuła. Tych cech zabrakło w XB. W ogóle odniosłem wrażenie, że za grę bardziej odpowiadają osoby, które stworzyły Baten Kaitos, niż Takahashi. Dotychczas Tetsuya unikał głupot typu:High Entia, Nopon czy projekt ostatniego bossa.

Po bardzo pozytywnych recenzjach, bardzo wysokiej średniej na Metacritic, ale przede wszystkim zaufaniu do Takahashi. Liczyłem na grą wyjątkową, która dorówna, a być może nawet okaże się być lepszą od Xenosagi. Po ukończeniu XB, mogę jednoznacznie stwierdzić, że ta gra nie dorasta Xenosadze do pięt. Żywiłem obawy związku z kupnem Monolith Soft przez Nintendo. Niestety Xenoblade potwierdził, że nie były one bezpodstawne. Daleki jestem od postawienia krzyżyka na Monolith/Takahashi, ale do następnego projektu firmy podejdę z dużą większą rezerwą.

  • Plusik 1
  • Minusik 1
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...