Skocz do zawartości

Xenoblade Chronicles Definitive Edition


Enkidou

Rekomendowane odpowiedzi

Ta gra jest warta kazdych pieniedzy,poza demon/dark souls nie gralem od dawna w tak dobra produkcje,ostatnim razem tak sie zaskoczylem na Lost Odyssey :)

 

No ja takze sie ciesze z zakupu Xenoblade bo gra byla naprawde swietna, ale musze przyznac, ze wolalbym wersje HD bo IMHO Wii przez swoje ograniczenia, ograniczala tworcow, ktorzy i tak pokazali, ze tak ogromne lokacje, dual voice audio da sie zmiescic na jednej Plycie DVD(zapewne dwuwarstwowej).

 

Ps. Mnie takze LO zaskoczyl...bedac jednym z najwiekszych rozczarowan tej generacji(IMO).

Odnośnik do komentarza

Pytanie dla tych którzy przeszli Xeno: od Central Mechonis do końca gry daleko jeszcze? bo nie chce spoilować sobie co mnie jeszcze czeka ale ciekawość zżera mnie i chciałbym wiedzieć ile mi jeszcze lokacji do końca gry zostało :]

 

 

Zalezy czy tylko przechodzisz czy tez robisz wszystkie inne po(pipi)ki... Ale cos kolo 10 godzin minimum mysle. Przynajmniej u mnie tak bylo. Jak dokladnie chcesz wiedziec to pozniej moge sprawdzic sejwy bo chyba mam jednego na Mechonisie.

Odnośnik do komentarza

No ja takze sie ciesze z zakupu Xenoblade bo gra byla naprawde swietna, ale musze przyznac, ze wolalbym wersje HD bo IMHO Wii przez swoje ograniczenia, ograniczala tworcow, ktorzy i tak pokazali, ze tak ogromne lokacje, dual voice audio da sie zmiescic na jednej Plycie DVD(zapewne dwuwarstwowej).

Według mnie jest wręcz przeciwnie - myślę, że gdyby nie te ograniczenia sprzętowe, to ta gra nie byłaby tak rozbudowana. Nie ma mowy żeby mieli budżet i czas na tak rozległe lokacje w HD. Zresztą Monolith nie ma żadnego doświadczenia w grami HD, więc myslę, że produkcja ciągnęłaby się jak Versus13.

 

 

@ogqozo - z "tym typem" przy DQX, które stawia na MMO, bym się sprzeczał.

Edytowane przez Hela
Odnośnik do komentarza

Egzakli. Xenoblade to raczej ostatnia gra tego typu, przynajmniej na jakiś czas.

 

Chociaż nie, przedostatnia, bo jeszcze nowy Dragon Quest czeka. Też nie-w-HD.

 

 

 

Jakby ktoś przegapił, kolesie ze Square stwierdzili niedawno, że takiego FF7 we współczesnych standardach się po prostu nie da zrobić, bo by im to zajęło 40 lat. Coś za coś.

 

 

 

@Hela. Mówiłem o samym rozbudowaniu gry. Będzie dużo większe, niż gdyby gra powstawała na zaje'biste next-geny i w sumie, patrząc na poprzednie części cyklu i zapowiedzi, spodziewam się, że gra będzie po prostu niesamowicie rozbudowana.

Edytowane przez ogqozo
Odnośnik do komentarza

Dziś mnie mało ch*j nie strzelił, czy k**wa wszystkie spedalone jRPGi muszą tak bardzo opierać się na tym zaje**nym grindingu? zero taktyki, wystarczy żeby ekipa była o te kilka spedalonych lvli wyższa(oczywiście na to trzeba poświęcić kilkanaście godzin srania jednym i tym samym atakiem na kilka spedalonych stworków dających wysoki exp), fakt Xenoblade ma chociaż ten plus że tam w zależności od relacji między postaciami, łatwiej/trudniej jest nabić chaina itp. ale do ciężkej k**wy czy pod każdy koniec gry od Monolith musi to być tak wydłużane na siłę? Przeciwnicy wielkości budynku zasłaniający całą ścieżkę którą ty musisz przejść a nawet jak nie to usłyszą cię, lub zobaczy cię spedalony specjalny stworek i oczywiście musisz z nim walczyć, nawet jak masz kilkadziesiąt lvl więcej.....nie powiem ale Monolith zawsze pi**doli końcówki swych gier.

Zresztą Xenoblade ewidentnie jest kalką samego Baten Kaitos w wielu sytuacjach co czasami jest na plus ale tak to jest to ewidentny minus bo nie potrafią wyjść spoza utartego kanonu.... . Gemy to też jakieś nieporozumienie, kompletnie nieprzydatne dopóki nie wsadzisz ten sam typ gema na prawie każdą część zbroi, nie wiem jak mogło w ostatnich latach tak pogrzać twórców jRPG żeby wiecznie się na tych gemach opierać lub na jakiś gównianych akcesoriach(tak chodzi mi o Blue Dragon i Lost Odyssey).

Wiem że opisywanie gry gdy człowiek się wścieknie jest złe, ale naprawdę dzisiaj to mnie chyba mało szlag nie trafił przy tym tytule....

 

132h na liczniku, 73lvl

Odnośnik do komentarza

Postępy w Xenoblade faktycznie zbytnio zależą od poziomu doświadczenia, ale są tego dobre i złe strony. Złe, bo trochę głupio gdy okazuje się, że wystarczy podbić dwa levele pomimo np. wcześniejszych starań przy doborze ekwipunku. Dobre - ponieważ wiemy co jest nie tak i jak to naprawić. ; )

 

Gdzie tak w ogóle jesteś? Radzę Ci podbić poziom do 76 przy gorylach na Gaur Plains, a potem na bagnach (w nocy) zajmij się sowami i tymi zielonymi wilkami (zapomniałem nazw). Dobicie do 80 levelu nie powinna trwać zbyt długo, a będąc tak przygotowanym powinieneś pokonać ostatniego bossa bez większych problemów. : )

Odnośnik do komentarza

Siedzę teraz w Bionis Interior(czyli na samym końcu gry już) bo mam tam różnego rodzaju Telethie(jestem przy samym sercu) dodatkowo kilka specjalnych stworków( jedna taka specjalna Telethia daje mi ponad 20 tysięcy expierencu więc postanowiłem tutaj siedzieć, gdyż mam akurat 75/76lvl a taka grupa Gogoli jest w stanie mi bez problemu napykać(do czasu). Wiem to kwestia gustu czy komuś grinding pasuje czy nie, ja akurat nie trawie grindingu, no chyba że walki trwają dosłownie 3 sekundy jak to miało miejsce w remake'ach FFIII i IV na DS'a. Mam ogólnie jeszcze question do ciebie Enkidou :] W owym sercu walczy się z Lorithią na 75lvl, i to ogólnie to pikuś ale wyskakują typowe przeszkadzajki, jednak są to te Etherowe chmurki(nie wiem jak się one akurat tutaj nazywają bo nie zwróciłem uwagi) które sprawiają więcej problemów niż sam boss, tak więc czy warto zabrać ze sobą Melię? Czy będzie to kolejny przykład "nabij wyższy level a i tak możesz ze sobą zabrać każdego"?

Odnośnik do komentarza

No, jak dla mnie to był najgorszy boss w całej grze. Nie jest ona wprawdzie zbyt silna, ale przestrzeń do walki jest niewielka. Proponuję Ci nabić te dwa-trzy levele jeszcze. Wstaw do ekipy kogoś, kto ma ataki typu Ether i używaj Monado Cyclone. Chmurki niestety musisz na bieżąco niszczyć, bo w przeciwnym wypadku nie zrobisz zbytnio krzywdy Lorithii. Najważniejsze jest tu jednak pilnowanie, żeby nikt nie wpadał do tego badziewia. Od razu przywołuj postać do siebie gdy to się stanie.

Odnośnik do komentarza

W zasadzie to kwas chyba nie jest co sam Ether blood, a jak wiadomo nawet Mechony nie są wstanie w nim przebywać gdyż jest zbyt skondensowany. Co do Lorithii to dobiłem do połowy 79lvl i napykałem jej bez problemu, nie zmieniałem w ogóle składu(Shulk-Dunban-Sharla) gdyż no ja u każdej postaci od samego początku praktycznie tak ich statsy ustawiałem aby żeby Agility i evasion było jak najwyższe,

tak więc nawet kilkuczęściowa walka z Zanzą była banalnie prosta bo gdy używał chaina ze swoimi przydupasami to w ogóle nikogo nie mógł trafić(zwłaszcza Dunbana).

 

 

 

Zakończenie na całe szczęście bardzo mi się podoba, wiem może jestem szatmpowy pod względem ogólnych happy endów, ale w Xenobladzie ukazano to od ludzkiej strony gdzie nie jest w końcu wszystko albo czarne albo białe i nie ma zawsze ciągle jednego z góry przewidzianego zakończenia, tylko wszystko może właśnie być szare i zależeć w końcu od nas :] . Jakby nie było to zakończenie jest właśnie logiczne, motyw związany z cyklem ogólnego "zniszczenia i regeneracji" lub inaczej motyw "resetu" tego co istnieje ma rzeczywiście sens bo jakby nie patrzeć to nasza planeta tworzy taki cykl od setek tysięcy lat(stale powracające epoki lodowcowe oraz łączenie i odrywanie się od siebie kontynentów z kompletną zmianą klimatu na planecie). Jedynie chyba rozczarowałem się postacią Alvisa, mianowicie bardzo szybko w grze ukazany jest jakby we śnie gdzie rozmawia z Shulkiem co od razu przywołuje na myśl że to on jest duszą, inkarnacją Monado, no nie powiem że bardzo długo zastanawiałem się "czy to może być aż tak proste i oczywiste?" i trochę chyba szukałem dziury w całym bo momentami liczyłem że w rzeczywistości on będzie całym stwórcą oby dwóch tytanów itp.(co jakby nie patrzeć to był albo raczej był kimś w rodzaju przewodnika).

 

 

Podsumowując no Xenoblade zdecydowanie jest dla mnie najlepszym jRPGiem tej generacji, ba przez 11 lat nie grałem w tak bardzo odpowiadającego mi fabularnie, bohaterami oraz światem jRPG'a jakim jest Xenoblade(ostatnim razem takie ciary na plecach i radość z przemierzania świata miałem w Chrono Crossie w 2000/2001r.)of course celowo pomijam system walki czy grinding bo na nie nigdy nie patrze i nigdy nie są dla mnie czymś ważnym, dla RPG/jRPG to przede wszystkim, świat, żywe postacie(to jest największym priorytetem) oraz fabuła :]

Odnośnik do komentarza

Mam takie pytanie dla tych co skonczyli juz gre albo sa w koncowce:

 

 

Jestem w momencie jak Melia jest koronowana na nastepce tronu w Alcamath,wlasnie byla scenka jak ten jej stary gadal w sali tronowej z Shulkiem o tym ze Bionis sie obudzi i trzeba powstrzymac Mechonow bo Bionis sie obudzi (tej czesci nie rozumiem,co maja do tego mechony? Jak zmniejszy sie populacja Homow to ether oszaleje i bionis sie obudzi czy co?),potem byla krotka scenka na jakiegos badassa ktory postanowil zrobic atak i gadanie o "telethia are on the move" itp.

 

 

 

Czy to normalne ze w tym miejscu nadal do konca nie ogarniam co jest grane,czy jestem poprostu tepy?:P

Odnośnik do komentarza

Ja tam nie ogarniam gdzie tym masz grindowanie w XB Chrono, serio. Moze gdyby leciec sama fabula i olewac cala reszte, ale jak sie siedzi w grze to nie ma sposobu zeby byc zmuszonym do grindu. W calej grze zdechlem (podczas walki) moze z 3-4 razy. Za kazdym razem walczylem z silniejszym od siebie, imiennym stworkiem.

 

Velius, duzo tych wlasnie pomniejszych rzeczy jest odkrywanych dosc powoli az w koncu wychodza na wierzch wiec za bardzo nie ma cos sie przejmowac. Z obudzeniem Bionisa nikt Ci nie wyjasni bo konieczne spoilery ;)

Odnośnik do komentarza

Django, uwierz mi to jest możliwe, jak rozumiem przy subquestach mało siedziałeś(bo bodajże po Enkidou to ty przeszedłeś grę, a może nawet byłeś pierwszy), pytanie też czy bawiłeś się w rozbudowę Affinity między NPCami i bohaterami, czy zbierałeś stuff do Collectopedii, oraz czy odbudowałeś całe Colony 6 bo jak się skupić tylko na tym a nie na walkach jak ja to robiłem to będziesz miał niższy level(pomijając fakt że całkiem dużo exp dostaje się za questy tak jednak szybciej nabijesz lvl poprzez uciukanie stworów)no i to też dotyczy walk z samymi specjalnymi subquestowymi stworami.

Kolejny fakt u mnie związany z grindem ma się do tego że jak chciałem skupić się na fabule to też omijałem mnóstwo walk bo leciałem do przodu, gdyż wtedy nie lubię jak mam iśćz punktu A do punktu B który przejdę normalnie w jakąś minutę, dwie ale po drodze mam z 50 stworów które wszystkie się na mnie rzucają i normalnie chyba powinienem je pokonać, zamiast tego omijałem ich wszystkich szerokim łukiem.

 

Nie mówię że nie masz racji, tylko zapominasz właśnie o tych powyższych aspektach o których pisałem oraz o tym że każdy stwór nawet będąc na tym samym poziomie może dać zgoła odmienną ilość expierencu, najlepszym przykładem są Gogole i Dark Hoxy na Bionis Leg(będąc za każdym razem na początku 5lvl niżej od nich): mają ten sam level a jednak Gogole za walkę dawały mi ok. 10tyś. exp zaś Hoxy niecałe 4500, kolejny przykład to stwory w Satorl Marsh: Quadwingi na 82lvl dają również ok. 9-11 tysięcy exp max. zaś Green Feris na 82/83lvl daję od 22500 do prawie 30tyś.(jeżeli na koniec walki zrobisz dobrego chaina) tak więc w zależności z czym się walczy( i w jaki sposób) tak szybko zdobędzie się wyższy level a prawda jest tak że wiele subquestów wymusza walki na tych stworach z mniejszym exp..

 

W ten oto sposób potrzebowałem raz na kilkanaście/kilkadziesiąt godzin posiedzieć i ponabijać ok. 10lvl żeby mieć święty spokój.

Odnośnik do komentarza

Ja to nawet nie bawiłem się za bardzo w robienie questów. Robiłem tylko te, które dawały w miarę szybkie profity bez specjalnego pocenia się. W rozwijanie Affinity natomiast bawiłem się w tym sensie, że ono samo rosło z czasem jak walczyłem. ; ) Jedyny moment grindowania to końcówka, bo chciałem na spokojnie przejść grę, ale nie chciało mi się za bardzo robić questów.

Odnośnik do komentarza

Questow to mysle, ze z 3/4 zrobilem. Najmniej w Frontier bo mnie w(pipi)iali. Colony 9 na 5 gwiazdek zrobione, Colony 6 rozbudowane na maksa, Fallen Arm na 5 gwiazdek, reszta miast na jakies 3/4. Czesto ganialem po miastach wiec sporo polaczen miedzy npcami mam (bo rozumiem o to Ci chodzi), Collectopedia zrobiona prawie w calosci (brakuje jednego gowienka na Valak Mountain i wiekszosci przedmiotow z "Other" bo nie chcialo mi sie szukac odpowiednich postaci). Do tego dwie postacie z odblokowanymi wszystkimi 5 drzewkami a na nich wszystko "zdobyte". Srsly, gem od EXP, gem od AP i grindu zero (predzej grindowalem jakies przedmioty do questow jak juz). Dodac do tego te wszystkie skille ktore zwiekszaja EXP po walce, exp za rozbicie wizji przyszlosci, exp za costam, boost ap... samo idzie.

 

A reszta gemow tez sie przydaje oczywiscie. STNGH UP, Agility, Muscle (to troche mniej jak ma sie dobre agility)... pare silnych gemow i rozstawia sie wszystkich po katach. Ja jak czytalem forumy to ludzie mi mowili, ze pozniej Shulk jest troche niepotrzebny bo za slaby a u mnie kosil najwiecej dimejdża. Bywa.

Odnośnik do komentarza

To zwracam honor(jeżeli cię w moim zdaniu uraziłem czy coś) ale chodziło mi o ukazanie tego co robiłem że czasami miałem dość niski level, bo o ile pamiętam to nigdzie nie napisałem że dostawałem cięgi od stworów(co wydaje mi się że czasami to insynuujesz) bo tak jak ty w całej grze w walkach zginąłem góra 5/6 razy i to z 3 razy z racji tego że przeciwnik wybił mnie powietrze i wpadłem albo do Ether Blood albo na znacznie niższą kondygnacje zabijając się przy upadku.

 

Chodziło mi tylko o to że w Xeno za dużo rzeczy opartych jest na zasadzie "nabij wyższy level a przy walce reszta prawie się nie liczy"(bo jeśli chodzi o gemy to podobnie jak ty używałem do Strength UP, Agility, Muscle, ale też używałem Spike, Spike Defence, Divine Protection, Physical Protection, z tym że jest ich bardzo dużo a i tak właśnie używa się góra może z 1/5, Gemów jakie można stworzyć w grze(co mija się kompletnie z tym że to gemów dostaje się najwięcej za subquesty, collectopedie itp.).

Jeśli chodzi właśnie o resztę to Collectopedie miałem w 100% nabite a najlepsze affinity właśnie miałem w central Bionis i Colony 9, i co mogę powiedzieć że najgorsze jest właśnie Frontier Village z Makna Forest, z winy terenu i wielu kondygnacji w ich "wiosce" bo na samym szukaniu odpowiedniego Nopona żeby zakończyć questa to można tak go szukać i z dobre kilka godzin(ale te ich odgłosy przy rozmowie do tej pory mnie zabijają xd)..

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

A ja do dzisiaj siedze nad grą mimo faktu, że na karku mam praktycznie 150 godzin z spędzonych z grą, i zaledwie jak na razie 60 level. Ale tak to jest jak się człowiek skupia praktycznie na zrobieniu jak największej ilości questów (choć i tak podejrzewam, że nie zrobię wszystkich), a tym samym zaliczeniu wszystkich wiosek na pięć gwiadek (narazie o dziwo udała mi się ta sztuka tylko w "znienawidzonym" Frontier Village, resztę oprócz Colony 6 i Hidden Machina Villigate - dopiero co tam dotarłem - mam na cztery gwiazdki). Nie wspominając o porobieniu ogólnie czego się da w grze.

Ale jakos nie miałem jeszcze uczucia by gra mnie zmuszała do grindowania, może to dlatego, że jakoś nie przywiozywałem do tego aspektu jakiejś większej uwagi, szczególnie że i tak miałem, i mam nadal co robić w grze (podejrzewam, że nie skączę jej do premiery Zeldy :nyam1: ). Możliwe, że dlatego, że dla mnie level'owanie w tej grze jest czymś naturalnym (nie wymuszanym, jak w większości gier),

Druga sprawa jest taka, że ja nie lazłem tym samym torem co kolega chrno-x, tylko przy okazji wykonywania przeróżnych quest'ów w międzyczasie również zdobywałem levele. Do tego stopnia, że choćby w takim Eryth Sea i Alcamoth, jak tam pierwszy raz dotarłem to spędziłem bagatela ponad 30 godzin. Nie ruszając się w fabule ani trochę. Zaś po wydarzeniach na Valak Mountain zrobiłem to samo co w przypadku wspomnianych wyżej lokacji, do tego stopnia, że po raz pierwszy to gra zmusiła mnie bym popchną fabułę do przodu (a nie odwrotnie), bo dosłownie wszystko co było możliwe na tym etapie rozgrywki zrobiłem (przynajmniej tak mi się wydaje), Bowiem w pewnym momencie Colony 6 nie mogłem dalej rozbudowywać, kolejne questy nie chciały mi wyskakiwać. I tylko krążyłem bez celu po miastach. A wszystkie zaległe zadania już wykonałem, i zostałem dosłownie z niczym...

A najlepsze w tym wszystkim jest to, że po tych 150 godzinach spędzonych z grą, nie mam jej dosyć, i nadal z przyjemnością zagłębiam się w ten świat. Nawet nie mając wybitnie ciśnienia by dalej brąć w fabułe (choć zamiast różnych odpowiedzi, mam co raz więcej pytań). Panowie z Monolight stworzyli naprawdę fascynujący świat, który autetycznie, nawet po tak długim czasie grania chce się go nadal zwiedzać, i poznawać jego różne zakamarki.

Jak dla mnie jest to najlepszy rpg (a co mi tam) tej generacji...

Odnośnik do komentarza

A ja do dzisiaj siedze nad grą mimo faktu, że na karku mam praktycznie 150 godzin z spędzonych z grą, i zaledwie jak na razie 60 level. Ale tak to jest jak się człowiek skupia praktycznie na zrobieniu jak największej ilości questów (choć i tak podejrzewam, że nie zrobię wszystkich), a tym samym zaliczeniu wszystkich wiosek na pięć gwiadek (narazie o dziwo udała mi się ta sztuka tylko w "znienawidzonym" Frontier Village, resztę oprócz Colony 6 i Hidden Machina Villigate - dopiero co tam dotarłem - mam na cztery gwiazdki). Nie wspominając o porobieniu ogólnie czego się da w grze.

Chyba bardziej się skupiałeś na podzianiu widoków jednak, bo ja przy wykonywaniu powiedzmy 3/5 wszystkich możliwych sidequestów miałem pod koniec gry 85h i prawie 90lv.

Odnośnik do komentarza

A ja do dzisiaj siedze nad grą mimo faktu, że na karku mam praktycznie 150 godzin z spędzonych z grą, i zaledwie jak na razie 60 level. Ale tak to jest jak się człowiek skupia praktycznie na zrobieniu jak największej ilości questów (choć i tak podejrzewam, że nie zrobię wszystkich), a tym samym zaliczeniu wszystkich wiosek na pięć gwiadek (narazie o dziwo udała mi się ta sztuka tylko w "znienawidzonym" Frontier Village, resztę oprócz Colony 6 i Hidden Machina Villigate - dopiero co tam dotarłem - mam na cztery gwiazdki). Nie wspominając o porobieniu ogólnie czego się da w grze.

Chyba bardziej się skupiałeś na podzianiu widoków jednak, bo ja przy wykonywaniu powiedzmy 3/5 wszystkich możliwych sidequestów miałem pod koniec gry 85h i prawie 90lv.

 

Dlatego też pisałem, że nie skupiam/łem się tylko na wykonywaniu questów, tylko robie wszystko co jest możliwe do wykonania w tej grze (nie wspominając już o polowaniu na różne stwory). Choć wcale się nieżdziwię, że cześć tego czasu poświeciłem również na poszukiwaniach, i "żebraniu" o kolejne questy u NPC'ów..

Nie zmienia to jednak faktu, że bawiłem się i bawię nadal przy tej grze wyśmienicie, i wiem że cieżko będzie mi się rozstać z tym światem, a takie uczucia mam tylko w przypadku japońskich gier. Dlatego też uwarzam, że mimo tej całej nagonki na Japończyków i ich niby "zacofane" studia, to japońskie gry przynoszą mi jednak najwięcej radości, a dopóki to się nie zmieni, to producenci z zachodu mogą Japończykom co najwyrzej "czyścić buty". A Xenoblade jest tego dobitnym przykładem...

Odnośnik do komentarza
  • 4 tygodnie później...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...